Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Bławatek »

Contesempre, ja też często upadam, na codzien wydaje mi się, że jestem silna, że nie mając wpływu na "głupie" decyzje i działania męża, sama ogarniam życie i syna, ale niestety wystarczy taki tydzień jak ostatnio gdy skumulowało nam się wiele spraw związanych z nauką, a mąż zadowolony z życia niestety nie pomoże, bo czasu nie ma, bo nie umie. Z bezsilności płakałam po nocach, ale brałam się w garść bo szkoda mi marnować życie sobie i synowi. Mąż się kiedyś może zreflektuje, ale już nic nie będzie takie samo. Ja i syn będziemy inni. Wczoraj też miałam popsute popołudnie, bo mąż zadzwonił i jak zawsze musiałam "żebrać" o jego spotkanie z dzieckiem - powinien znaleźć czas w pierwszy dzień, ale co będzie za te kilka dni to nie wiem.

Na święta mam plan - odpocząć po tych trudnych miesiącach (w końcu), mam kilka książek do poczytania, a i w internecie jest jeszcze wiele konferencji, których nie słuchałam, na pewno też ciągle nie będę siedzieć w domu - wyjdę na spacer. Zagram też z synem w jakieś gry lub zobaczymy jakiś film, bo ostatnio mało czasu miałam dla niego.

Jak mi już tak bardzo smutno, źle, ciężko to słucham "List od Boga do ..." w internecie jest kilka filmików. Polecam 🙂
Tylko z Bogiem możemy przetrwać ten trudny dla nas czas.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Bławatek pisze: 22 gru 2020, 12:00 Contesempre, ja też często upadam, na codzien wydaje mi się, że jestem silna, że nie mając wpływu na "głupie" decyzje i działania męża, sama ogarniam życie i syna, ale niestety wystarczy taki tydzień jak ostatnio gdy skumulowało nam się wiele spraw związanych z nauką, a mąż zadowolony z życia niestety nie pomoże, bo czasu nie ma, bo nie umie. Z bezsilności płakałam po nocach, ale brałam się w garść bo szkoda mi marnować życie sobie i synowi. Mąż się kiedyś może zreflektuje, ale już nic nie będzie takie samo. Ja i syn będziemy inni. Wczoraj też miałam popsute popołudnie, bo mąż zadzwonił i jak zawsze musiałam "żebrać" o jego spotkanie z dzieckiem - powinien znaleźć czas w pierwszy dzień, ale co będzie za te kilka dni to nie wiem.

Na święta mam plan - odpocząć po tych trudnych miesiącach (w końcu), mam kilka książek do poczytania, a i w internecie jest jeszcze wiele konferencji, których nie słuchałam, na pewno też ciągle nie będę siedzieć w domu - wyjdę na spacer. Zagram też z synem w jakieś gry lub zobaczymy jakiś film, bo ostatnio mało czasu miałam dla niego.

Jak mi już tak bardzo smutno, źle, ciężko to słucham "List od Boga do ..." w internecie jest kilka filmików. Polecam 🙂
Tylko z Bogiem możemy przetrwać ten trudny dla nas czas.
Wczoraj mąż przyjechał do mnie, zostawić mi dokumenty bo umówiłam się z księdzem w sądzie kościelnym. Bardzo chciałam "dobrze wypaść" przy mężu co skutkowało tym, ze nie wiedziałam jak się do niego odezwać. Wymiana zdań na temat metryki i aktu śluby, życzenia w drodze do drzwi. Dla mnie pół dnia stresu, wielkich oczekiwań itp a po jego wizycie, mam wrażenie, że on się cieszy z tego, ze ja chcę zbadać ważność tego małżeństwa, ze idę mu na rękę, wyświadczam przysługę. Po jego wizycie, pojechałam do kościoła.
Dziś jestem już w stanie łaski uświęcającej.
Od wakacji zaniedbałam modlitwy i msze święte, z czystego lenistwa rzecz jasna ale tłumaczyłam się pandemią, przecież każdy to rozumiał a ja rozmawiam z Bogiem przed snem, wiec to wystarczy... Kolejna rzecz, która mnie powstrzymywała to wstyd przed Bogiem i strach, bo próbowałam się z kimś spotykać, jednak nie potrafię się tej relacji oddać. Bałam się ale czytając tu Wasze wpisy na temat sakramentów odważyłam się przestąpić próg kościoła.
Serce mi pękało podczas kazania, kazania o utraconej miłości. Łzy cisnęły mi się do oczu nie tylko dlatego, że mój mąż utracił miłość do mnie ale i dlatego, że słowa kazania bardzo mnie zawstydzały. Stanęłam za filarem, schowałam sie by nikt mnie nie widział i wsłuchiwałam się kiedy ksiądz mówił, ze w dzisiejszych czasach żyje się w przekonaniu, ze jak się utraciło miłość to można ją znaleźć gdzieś indziej, kiedy wspomniał jeden z najpiękniejszych cytatów Ojca Świętego, zacisnęło mnie w środku: człowiek szuka miłości bo w głębi serca wie, ze tylko miłość moze uczynić go szczęśliwym. W pierwszej chwili myślałam "tak to Twoja kara, nie przypadek" w kolejnej myślałam ile bym dała by mąż był w tym samym kościele i słuchał tego, kiedy ksiądz opowiada historię miłości. Nie mogłam oddychać pełną piersią i nie umiem nadal, jakiś ciężar nie pozwala mi na to, wdechy są głębokie ale każdy wydech, sprawia mi ból, nie mogę wypuścić powietrza do końca. Słuchając historii o 30 latach małżeństwa o tym jak ludzie dziś odchodzą od Boga i zastępują sobie sakramentalnych małżonków kimś innym, o tej ciemności życia bez Boga, miałam ochotę stamtąd uciec. Ogromny ból w środku. Kolejny sen z udziałem męża, kolejny poranek z nim w głowie. Coraz bardziej dochodzi do mnie, że prawdopodobnie jestem DDA z osobowością zależną. Gdyby ktoś trę diagnozę potwierdził, zrozumiałabym skąd moje problemy. Zdałam sobie sprawę, że moje małżeństwo było zbyt stereotypowe, że potrzebowałam opiekuna, który poprowadzi mnie przez życie za rączkę, wskaże drogę a ja od czasu do czasu zrobię dramę i będzie ok. Problem w tym, że mój mąż także jest DDA i nie mając w domu dobrych wzorców, nie potrafił być moim opiekunem. Ja szukałam wsparcia, ojca, którego Zabrakło mi dość wcześnie, szukałam tego co zostało mi odebrane w dzieciństwie. Stąd moja relacja z kowalskim, dawał mi to wszystko, w relacji z nim czułam się w końcu ważna, doceniana, wspierana, mogłam zwrócić się z każdym problemem i zawsze otrzymywałam należytą pomoc. Natomiast w relacji z mężem ja byłam kowalskim. Dawałam z siebie to czego ja sama potrzebowałam ale nie otrzymując tego samego w zamian, oczekiwałam takich samych zachowań w moją stronę i otrzymywałam je od kowalskiego zamiast od męża. Wiele bym dała by się cofnąć, by wiedzieć to wszystko wtedy, by mój mąż to wiedział. Moje życie potoczyłoby się inaczej, dziś wyglądałoby inaczej. Dziś wiem jak sobie z tym radzić, wtedy nie wiedziałam, ze mam problem.

Wyłączam się całkowicie na czas świąt, życzę Wam pogody ducha, spokoju, radości, miłości i zrozumienia. Błogosławionych Świąt!
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: burza »

Contesempre, wszystkiego dobrego na te święta życzę Ci i również, wszystkim z tego forum . Pamiętaj, wiele osób spedza te święta też, samotnie bo tak wypadło np. tak jak u mnie bo dziecko spędza z mężem i wyjeżdżają a ja sama w domu. Mimo wszystko na te święta pogody ducha życzę sobie, tobie i wszystkim.
Pozdrawiam
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Bławatek »

contesempre pisze: 23 gru 2020, 8:48
...

Wiele bym dała by się cofnąć, by wiedzieć to wszystko wtedy, by mój mąż to wiedział. Moje życie potoczyłoby się inaczej, dziś wyglądałoby inaczej. Dziś wiem jak sobie z tym radzić, wtedy nie wiedziałam, ze mam problem.
Chyba większość z nas chciałaby cofnąć czas i wcześniej uczynić lepszą wersję siebie, niestety się nie da. Ale nic nie stoi na przeszkodzie aby jednak coś w sobie zmienić 🙂.

Cudownie, że trafiłaś wczoraj do kościoła i to na kazanie o miłości. Wiem, że takie słowa kazań bolą, ale dają nadzieję, bo może kiedyś Twój mąż też zostanie takimi słowami poruszony.

Błogosławionych, pełnych pokoju i radości Świąt życzę.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Caliope »

Widzisz, ja też jestem DDA i mi mąż także, miałam wcześniej podobnie do Ciebie, ale terapia pozwoliła mi dojrzeć do relacji, juz nie potrzebuję opiekuna, to siedziało w mojej psychice.Na pewno swoją własną terapią sobie pomożesz. A ja na DDA poszłam w swoich stanach depresyjnych, jak doszłam do siebie po hormonach, to terapia dopiero zaczęła działać.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Caliope pisze: 23 gru 2020, 12:54 Widzisz, ja też jestem DDA i mi mąż także, miałam wcześniej podobnie do Ciebie, ale terapia pozwoliła mi dojrzeć do relacji, juz nie potrzebuję opiekuna, to siedziało w mojej psychice.Na pewno swoją własną terapią sobie pomożesz. A ja na DDA poszłam w swoich stanach depresyjnych, jak doszłam do siebie po hormonach, to terapia dopiero zaczęła działać.
Być może to wielu osobom sie nie spodoba co teraz napiszę ale Lista Zerty, w moim małżeństwie zasiała większe spustoszenie niż kowalski i kowalska razem wzięci. Bo właśnie jako dda z osobowością zależną, kierowałam się nią, nie umiejąc wybrać co będzie dla mnie dobre a kiedy zaczęłam stosować jej odwrotność, straciłam męża bezpowrotnie. Nie mówię, ze to wina listy, ze odszedł ale z pewnością ona nie pomogła. Jako dda z osobowością zależną uznałam listę za mój pewnik w postępowaniu, myślałam, ze zaprowadzi mnie po sukces, przez to uważałam, ze wiem lepiej co będzie dobre dla mojego małżeństwa i nie dawałam sobie przetłumaczyć, zeby nie sugerować się niczyimi radami, bo przecież to wspólnota trudnych małżeństw i wiele osób sobie chwaliło.
Caliope, ja boję się zaczynać terapię lekami, chcę chyba najpierw spróbować pracować nad sobą na terapii bez leków, tak by nie potrzebować już kogoś, kto będzie trzymał mnie za rękę. Wcześniej tego nie widziałam, teraz dostrzegam, że nawet kupując sobie ubrania musiałam to konsultować bo sama nie umiałam zdecydować czy to będą dobrze wydane pieniądze. Wybór studiów, sukni ślubnej i sali weselnej, to wszystko są decyzje podyktowane czymś lub czyimś zdaniem. Tak samo z wyjazdem za granicę, jak pisałam na początku, konsultowałam to z mężem przez kilka tygodni zanim podjęłam decyzję. A Lista Zerty była dla mnie takim właśnie prowadzeniem za rączkę w kryzysie, co niestety nie poskutkowało pozytywnie.
Dziś po ludzku nie ma dla nas szans a ja już nie mówię nikomu o swoich krokach, nie chcę już słuchać dobrych rad by zrobić coś inaczej, chcę sama w końcu podejmować decyzje poczynając od tych najprostszych. Skoro nie da się już uratować mojego małżeństwa będę walczyć chociaż o siebie.
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: sajmon123 »

Chciałbym tylko dodać, że to takie nasze pokolenie to większość jest dda, takie były czasy kiedyś że w większości rodzin był ten alkohol. W jednej więcej w drugiej mniej. Piło się co okazja, przy dzieciach itd. Na jednych to miało większy a na drugich mniejszy wpływ, ale zawsze ślad pozostał. Martwi mnie też to, że to pokolenie po 2010 roku to będzie pokolenie wychowywane w niepełnych rodzinach. Na nich to też zostawi ślad. Jakie będzie kolejne? Tego nikt nie wie, ale bardzo jest to przerażające jak popatrzy się na to z boku. Ludziom tak łatwo przychodzi rozwód, bez jakiejkolwiek walki, że to szok. Musi się coś zmienić i to bardzo szybko. Ktoś lub coś musi w końcu zakończyć ten trend. Brakuje w tv reklam społecznych moim zdaniem, które pokażą w jakiś mocny sposób, jak zmienia się życie małego człowieka gdy zabierze mu się matkę bądź ojca.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Caliope »

contesempre pisze: 23 gru 2020, 14:39
Caliope pisze: 23 gru 2020, 12:54 Widzisz, ja też jestem DDA i mi mąż także, miałam wcześniej podobnie do Ciebie, ale terapia pozwoliła mi dojrzeć do relacji, juz nie potrzebuję opiekuna, to siedziało w mojej psychice.Na pewno swoją własną terapią sobie pomożesz. A ja na DDA poszłam w swoich stanach depresyjnych, jak doszłam do siebie po hormonach, to terapia dopiero zaczęła działać.
Być może to wielu osobom sie nie spodoba co teraz napiszę ale Lista Zerty, w moim małżeństwie zasiała większe spustoszenie niż kowalski i kowalska razem wzięci. Bo właśnie jako dda z osobowością zależną, kierowałam się nią, nie umiejąc wybrać co będzie dla mnie dobre a kiedy zaczęłam stosować jej odwrotność, straciłam męża bezpowrotnie. Nie mówię, ze to wina listy, ze odszedł ale z pewnością ona nie pomogła. Jako dda z osobowością zależną uznałam listę za mój pewnik w postępowaniu, myślałam, ze zaprowadzi mnie po sukces, przez to uważałam, ze wiem lepiej co będzie dobre dla mojego małżeństwa i nie dawałam sobie przetłumaczyć, zeby nie sugerować się niczyimi radami, bo przecież to wspólnota trudnych małżeństw i wiele osób sobie chwaliło.
Caliope, ja boję się zaczynać terapię lekami, chcę chyba najpierw spróbować pracować nad sobą na terapii bez leków, tak by nie potrzebować już kogoś, kto będzie trzymał mnie za rękę. Wcześniej tego nie widziałam, teraz dostrzegam, że nawet kupując sobie ubrania musiałam to konsultować bo sama nie umiałam zdecydować czy to będą dobrze wydane pieniądze. Wybór studiów, sukni ślubnej i sali weselnej, to wszystko są decyzje podyktowane czymś lub czyimś zdaniem. Tak samo z wyjazdem za granicę, jak pisałam na początku, konsultowałam to z mężem przez kilka tygodni zanim podjęłam decyzję. A Lista Zerty była dla mnie takim właśnie prowadzeniem za rączkę w kryzysie, co niestety nie poskutkowało pozytywnie.
Dziś po ludzku nie ma dla nas szans a ja już nie mówię nikomu o swoich krokach, nie chcę już słuchać dobrych rad by zrobić coś inaczej, chcę sama w końcu podejmować decyzje poczynając od tych najprostszych. Skoro nie da się już uratować mojego małżeństwa będę walczyć chociaż o siebie.
Ja potrzebowałam leków, ty pewnie nie, nie masz kłopotów z hormonami, a terapia Ci pomoże. Lista Zerty to wybór, właśnie od niej zaczyna się swoje decyzje, nie prowadzenie za rączkę, ja sama decydowałam czy chcę np. wyciszenia, czy dalej się licytować kto więcej zawinił. Chyba najlepsze co może być, że to mój wybór, to forum też sama wybrałam.
Ciekawi mnie dlaczego stosowałaś odwrotność Zerty, z mojego doświadczenia i trzymania się punktów jestem na zupełnie innym etapie, też za sprawą mojej psycholog która zna mój temat. Ja też bałam się decydować, bo jak nie jestem dostatecznie dobra dla innych, to lepiej żeby ktoś mnie prowadził za rękę, żeby sprostać jego oczekiwaniom, tak myślałam. A nikt nikogo nie powinien prowadzić za rękę, bo któregoś dnia on nie udźwignie tego krzyża, a jego oczekiwań i tak można nie spełnić. A DDA potrzebuje tak jak ty zależności, bo mama nie dała tego dziecku, a ono boi się najbardziej odrzucenia dlatego trzeba to przepracować. Dobrych rad można słuchać, ale nie podążać za nimi ślepo, a wyciągać wnioski i myśleć, czy to będzie dla mnie dobre, jeśli nie będzie i poczujesz dyskomfort odrzucasz radę. To też jest myślenie o sobie i opiekowanie się samą sobą,a u nas DDA ciężko wiem, bo my zawsze coś dla kogoś, a nic dla siebie.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Caliope pisze: 23 gru 2020, 22:50 Ciekawi mnie dlaczego stosowałaś odwrotność Zerty, z mojego doświadczenia i trzymania się punktów jestem na zupełnie innym etapie, też za sprawą mojej psycholog która zna mój temat.
Hej,
stosując samą Zertę, nie widziałam efektów, moje odwieszenie się od męża miało zupełnie odwrotny skutek, wtedy stwierdziłam, że jednak muszę mężowi pokazać, że mi na nim zależy a nie, ze daję radę bez niego. No a dalej to już poszło....
sajmon123 pisze: 23 gru 2020, 15:32 Chciałbym tylko dodać, że to takie nasze pokolenie to większość jest dda, takie były czasy kiedyś że w większości rodzin był ten alkohol. W jednej więcej w drugiej mniej. Piło się co okazja, przy dzieciach itd. Na jednych to miało większy a na drugich mniejszy wpływ, ale zawsze ślad pozostał. Martwi mnie też to, że to pokolenie po 2010 roku to będzie pokolenie wychowywane w niepełnych rodzinach. Na nich to też zostawi ślad. Jakie będzie kolejne? Tego nikt nie wie, ale bardzo jest to przerażające jak popatrzy się na to z boku. Ludziom tak łatwo przychodzi rozwód, bez jakiejkolwiek walki, że to szok. Musi się coś zmienić i to bardzo szybko. Ktoś lub coś musi w końcu zakończyć ten trend. Brakuje w tv reklam społecznych moim zdaniem, które pokażą w jakiś mocny sposób, jak zmienia się życie małego człowieka gdy zabierze mu się matkę bądź ojca.
I tu niestety muszę przyznać rację... jest jeszcze tylko kwestia tego, by rozpoznać swój problem, umieć się do niego przyznać i pracować nad sobą. A mi to zajęło wiele czasu. Już dawno mówiono mi o dda ale przecież byłam mądrzejsza... dopiero niedawno przestałam to z siebie wypierać
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Bławatek »

contesempre pisze: 28 gru 2020, 8:48
Caliope pisze: 23 gru 2020, 22:50 Ciekawi mnie dlaczego stosowałaś odwrotność Zerty, z mojego doświadczenia i trzymania się punktów jestem na zupełnie innym etapie, też za sprawą mojej psycholog która zna mój temat.
Hej,
stosując samą Zertę, nie widziałam efektów, moje odwieszenie się od męża miało zupełnie odwrotny skutek, wtedy stwierdziłam, że jednak muszę mężowi pokazać, że mi na nim zależy a nie, ze daję radę bez niego. No a dalej to już poszło....
sajmon123 pisze: 23 gru 2020, 15:32 Chciałbym tylko dodać, że to takie nasze pokolenie to większość jest dda, takie były czasy kiedyś że w większości rodzin był ten alkohol. W jednej więcej w drugiej mniej. Piło się co okazja, przy dzieciach itd. Na jednych to miało większy a na drugich mniejszy wpływ, ale zawsze ślad pozostał. Martwi mnie też to, że to pokolenie po 2010 roku to będzie pokolenie wychowywane w niepełnych rodzinach. Na nich to też zostawi ślad. Jakie będzie kolejne? Tego nikt nie wie, ale bardzo jest to przerażające jak popatrzy się na to z boku. Ludziom tak łatwo przychodzi rozwód, bez jakiejkolwiek walki, że to szok. Musi się coś zmienić i to bardzo szybko. Ktoś lub coś musi w końcu zakończyć ten trend. Brakuje w tv reklam społecznych moim zdaniem, które pokażą w jakiś mocny sposób, jak zmienia się życie małego człowieka gdy zabierze mu się matkę bądź ojca.
I tu niestety muszę przyznać rację... jest jeszcze tylko kwestia tego, by rozpoznać swój problem, umieć się do niego przyznać i pracować nad sobą. A mi to zajęło wiele czasu. Już dawno mówiono mi o dda ale przecież byłam mądrzejsza... dopiero niedawno przestałam to z siebie wypierać
Contesempre, ja na początku zanim wiedziałam, że jest jakaś lista Zerty próbowałam wpływać na męża aby wrócił bezpośrednio i za pomocą rodziny, niestety on odcinał się od wszystkich. Gdy po kilku miesiącach już byłam na dnie rozpaczy i odważyłam się założyć swój wątek to wszyscy mówili żeby się odciąć, żyć, nie narzucać się itd. , wskazywali na listę Zerty, która miała pomóc w pomocy sobie samej. Na forach świeckich też takie rady były. A i od terapeutki (ośrodek katolicki) w czerwcu podobnie usłyszałam. Mój mąż jakiś czas temu powiedział mi, że się rozczarował mną i rodziną bo on miał problemy a wszyscy się od niego odwrócili - co nie jest prawdą, bo to on się od wszystkich odizolował. Ale on tak to postrzega. I nie mam pewności czy jak bym robiła to czego on oczekiwał tzn. np. jak nie odbierał od nas telefonów to miałam jechać do niego do pracy, to on by wtedy wiedział że mi zależy. On odszedł mówiąc że nie kocha ale to ja miałam biegać za nim i go przepraszać. Tylko pytanie czy czyniąc tak coś bym wskórała.

Każdy z nas ma wiele do przepracowania bo zarówno nasze płcie, temperamenty, charaktery jak i środowisko w którym wzrastalismy ma ogromny na to kim jesteśmy wpływ. Czasami tego nie dostrzegamy, czasami dostrzegamy i zaczynamy coś z tym robić, a czasami nawet jak widzimy w sobie coś co nie jest dobre dla nas lub innych to i tak nic z tym nie robimy bo szkoda nam czasu albo uznajemy że jeżeli tacy jesteśmy to już tacy zostaniemy. Np. ja mam problem z utrzymaniem porządku bo zawsze znajdzie się coś pilniejszego lub ważniejszego do zrobienia, po drugie jestem zbieraczem i zawsze twierdzę że szkoda coś wyrzucić bo się przyda, więc czasami za dużo mam rzeczy, ale to nie jest tak że nie sprzątam wogole, sprzątam na bieżąco, a gruntownie wtedy gdy trzeba, gdy mam więcej czasu itd. A mój pedantyczny mąż zawsze gdy np. nie zdążyłam wszystkiego uprzątnąć, bo np wrócił a ja wszystko posprzątałam tylko mycie podłóg mi zostało to w jego myśleniu pojawiło się stwierdzenie, że znów nie posprzątałam - to nic że w tym czasie zrobiłam 10 innych rzeczy i w domu jest czysto i pachnąco - nieumyta podłoga przekreśliła wszystko. Mogłabym spocząć na laurach i się nie zmieniać, ale wiem, że lepiej sprzątać na bieżąco niż odkładać na później bo potem dłużej się robi porządki, więc walczę z tą moją "przypadłością". Trochę długo, ale ja nie umiem skrótowo. O tych wszystkich różnicach mówi p. Pulikowski, ks. Pawlukiewicz a ostatnio słucham ks. Chmielewskiego, który też w osobnych kazaniach dla kobiet i mężczyzn o tym wspomina.

Przykre, że w tak młodym wieku już jesteś tak doświadczona, ale może twój mąż nie był zdolny do bycia mężem. Mój mi wczoraj powiedział, że żałuje że na początku małżeństwa nie zrobił tego co w tym roku. Ja coraz bardziej widzę, że mój mąż to nie jest zdolny nawet teraz do bycia mężem i ojcem. Niestety niektórzy potrafią pracować nad zmianą siebie żeby w małżeństwie było lepiej a inni nigdy takiej potrzeby nie będą mieli bo są skoncentrowani na sobie.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Bławatek pisze: 31 gru 2020, 9:40 Contesempre, ja na początku zanim wiedziałam, że jest jakaś lista Zerty próbowałam wpływać na męża aby wrócił bezpośrednio i za pomocą rodziny, niestety on odcinał się od wszystkich.

Każdy z nas ma wiele do przepracowania bo zarówno nasze płcie, temperamenty, charaktery jak i środowisko w którym wzrastalismy ma ogromny na to kim jesteśmy wpływ. Czasami tego nie dostrzegamy, czasami dostrzegamy i zaczynamy coś z tym robić, a czasami nawet jak widzimy w sobie coś co nie jest dobre dla nas lub innych to i tak nic z tym nie robimy bo szkoda nam czasu albo uznajemy że jeżeli tacy jesteśmy to już tacy zostaniemy.

Przykre, że w tak młodym wieku już jesteś tak doświadczona, ale może twój mąż nie był zdolny do bycia mężem. Mój mi wczoraj powiedział, że żałuje że na początku małżeństwa nie zrobił tego co w tym roku. Ja coraz bardziej widzę, że mój mąż to nie jest zdolny nawet teraz do bycia mężem i ojcem. Niestety niektórzy potrafią pracować nad zmianą siebie żeby w małżeństwie było lepiej a inni nigdy takiej potrzeby nie będą mieli bo są skoncentrowani na sobie.
Ja na męża nie próbowałam wpłynąć za pomocą rodziny, próbowałam z nim rozmawiać i go uświadamiać w czym jest problem zanim wywlekłam nasze problemy poza małżeństwo. Poza tym rodzina męża dogadywała mu na rozwód i wszyscy trzymali jego stronę oczerniając mnie. Dopiero kiedy nie miałam już innych możliwości, prosiłam o pomoc jego rodzinę rodzinę, która mówiła, że nie chce się do tego mieszać. Powiedziałam wtedy, ze na niemieszanie się jest już za późno i trzeba było nie robić tego od początku. Jedyną osobą, która szczerze chciała dobrze i chciała pomóc, była moja siostra. Reszta rozkładała ręce mówiąc, że oni się nie będą wtrącać gdzie wcześniej dawali każdemu dobre rady.

Racja, każdy ma wiele do przepracowania ale najważniejsze zanim zaczniemy pracować i by w ogóle do tego doszło, to musimy uznać swoją ułomność i swoje wady. Bez tego nie da sie ruszyć z miejsca.

Mój mąż czy jest zdolny, nie wiem, dla innej kobiety jest zdolny być takim jaki dla mnie nie dał rady. Robi dla niej to, o co ja prosiłam miesiącami. A na prośbę o wyjaśnienie napisał mi "znam ją od roku i mogę powiedzieć, ze nie dorównujesz jej do pięt bo z nią się da po prostu porozmawiać". Więc niech sobie rozmawiają, niech im w życiu dobrze będzie, ja odwiesiłam się od niego. Nie mogę powiedzieć, że nie myśle o nim, nie kocham i nie tęsknie ale za 3 dni już będzie po wszystkim a ja mam umówioną wizytę w sądzie kościelnym, idę za ciosem, niech mądrzejsi od nas się tym zajmą bo dla mnie cywilny rozwód to tylko papierek. To by było tyle - mojego małżeństwa.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Przylazłam sobie tutaj, powiedzieć co u mnie.
Wczoraj odbyła się rozprawa. Myślałam, że ostatnia ale szanowny małżonek nie zjawił się w sądzie, po czym zadzwonił do mnie z pretensjami, dlaczego to się wczoraj nie zakończyło. Później od słowa do słowa, urządził mi taki rollercoaster w głowie, że całą noc nie spałam. Zaczęliśmy rozmawiać, padły słowa, które powinny paść 2 lata temu. On mną gra nadal, próbuje manipulować. Niby wiem o tym a jednak serce się kraje a łzy same do oczu napływają. Miałam wrażenie jakby żałował rozwodu i chciał naprawić coś. I niby wiem, ze to jego maska ale zapragnęłam znowu to ratować. Miałam już poukładane w głowie a on przyszedł i zrobił mi kolejny raz burdel i za to go nienawidzę. Bo wszystko co złe wybaczyłam i chciałabym z nim mieć normalną relację mimo rozwodu ale muszę się od niego odciąć całkowicie bo zniszczy mi resztki psychiki. Kieruje mną już tylko rozsądek. Przewijają się sentymenty w jego słowach ale na sentymentach nie zbudujemy na nowo małżeństwa. Chyba wolałabym już mieć to za sobą....

Byłam też w sądzie kościelnym po poradę, porozmawialiśmy sobie z księdzem, zastanawiam się ciągle czy w to wchodzić.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: elena »

A mówił czemu nie zjawił się na rozprawie? W końcu to on dąży do rozwodu... Najlepsze dla Ciebie byłoby odcięcie się od takich rozmów, które pełne są pretensji i złości. Zadbaj o siebie. Widać, ze mężem targają negatywne emocje, z którymi sobie nie radzi. Oddaj go Bogu.
Jeśli chodzi o sąd biskupi to daj sobie czas, nie przyspieszaj, niech się toczy swoim tempem, skup się na swoim spokoju.
11 stycznia napisałaś „za 3 dni będzie po wszystkim”, minęły 3 dni i zobacz jest inaczej niż myślałaś.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Caliope »

Gdyby mąż tak naprawdę chciał rozwodu, stawiłby się na rozprawie, za niestawienie jest kara pieniężna. Poza tym to bardzo nieodpowiedzialne i krzywdzące dla Ciebie, bo to sporo stresu i świadomości, że prawnie to koniec. Widać tutaj, że ktoś mocno miesza, a mąż nie umie postawić granicy, czym rujnuje małżeństwo.
dabo
Posty: 49
Rejestracja: 25 lut 2017, 11:56
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: dabo »

jak tak was dziewczyny czytam to sie zastanawiam czemu ja sie nie urodzilem 15 lat póżniej . No takie fajne naiwne ze hoho. No albo mnie bozia pokarała bardziej ............... W dniu ślubu, jeden z Wójków opowiadał kawał> żydzie, żydzie skąd masz taką piękną żone? Taką żem chciał. . Żydzie ,żydzie a skąd masz taką głupią żone? A.... Taką to mi Pan Bóg dał.
Mnie moje Kochanie tak mnie przecwiczylo, że serio dziś mogę zaśpiewać że rzeki przepłynołem ,góry pokonałem ,wielkim lasem szedlem i ciągle zdobywam bo jest kogo, bo mi zalezy.
Zablokowany