Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
A w "specyfikacji" nie było żadnej manipulacji, tylko trochę żart.
Bo mnie to rozróżnienie na bliźnich lepszych i gorszych, zaczyna po prostu śmieszyć.
Lustro, no proszę Cię to jeszcze oprócz żartu włącz logikę - bliźniego mam kochać każdego? i każdego tak samo? Tak?
No to mogę sobie kochać męża i kochać kowalskiego - jeden dzień z tym, drugi z tamtym, robię z nimi dokładnie to samo...... Nie widzisz różnicy?
Czasem przejawem miłości będzie właśnie odcięcie się, odseparowanie, właśnie dla dobra tego bliźniego i z miłości ku niemu.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Lustro, no proszę Cię to jeszcze oprócz żartu włącz logikę - bliźniego mam kochać każdego? i każdego tak samo? Tak?
No to mogę sobie kochać męża i kochać kowalskiego - jeden dzień z tym, drugi z tamtym, robię z nimi dokładnie to samo...... Nie widzisz różnicy?
Dobrze wiesz Nirwanna o czym mowa.
Kochaj bliźniego jak siebie samego - prawda?
Nirwanna pisze: ↑30 paź 2017, 13:52
Czasem przejawem miłości będzie właśnie odcięcie się, odseparowanie, właśnie dla dobra tego bliźniego i z miłości ku niemu.
A konkretnie o odcieciu się od kogo piszesz?
Bo już się pogubilam.
Bo ja tu stale pisze o kontaktach z nieslubnym dzieckiem.
A nie z kowalską.
Ostatnio zmieniony 30 paź 2017, 18:30 przez Pavel, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód:poprawiono cytowanie
lustro pisze: ↑30 paź 2017, 15:25
A konkretnie o odcieciu się od kogo piszesz?
Bo już się pogubilam.
Bo ja tu stale pisze o kontaktach z nieslubnym dzieckiem.
A nie z kowalską.
A jak kontakt z dzieckiem jest równocześnie kontaktem z kowalską?
I o tym pisała magnolia.
Nie przeczę, to jest problem. Ale na pewno, przy dobrej woli obu stron, można wypracować kompromis.
Taką formę kontaktów z dzieckiem, żeby żona nie czuła się ramiona I zagrożona.
OK Lustro. To mam prośbę. Spytaj się swojego męża, czy dzisiaj zgodziłby się na to, żebyś spotykała się z byłym kowalskim np. w sprawach zawodowych. Zobaczysz, jak zareaguje.
lustro pisze: ↑30 paź 2017, 13:34
Tak, wiem co to za ból. No i?
Każdy jest inaczej odporny na ból. Jednego bedzie bolało całe życie, bo nie potrafi w sobie to ułozyć.
Inny się z tym upora.
Z tego co pamiętam to pisałaś, że Twój mąż Cię nie zdradził ?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Nirwanna pisze: ↑30 paź 2017, 13:52
Czasem przejawem miłości będzie właśnie odcięcie się, odseparowanie, właśnie dla dobra tego bliźniego i z miłości ku niemu.
Pięknie i prosto mówi ks. Dziewiecki o tym:
- jak kochać wszystkich, ale okazując tę miłość każdemu inaczej
- że Jezus okazywał swoją miłość każdemu inaczej:
I tak, osobiście uważam, że czasem z miłości do dziecka jako do bliźniego, w szczególnych przypadkach najlepszym wyjściem jest odseparowanie się od niego.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Nirwanna pisze: ↑30 paź 2017, 21:48
Dzięki, Lawendowa, właśnie to miałam na myśli, tylko nie chciałam używać nazwiska ks. Dziewieckiego, bo wywołuje on czasem reakcje alergiczne.
Wiesz, jeśli ktoś reaguje aż tak alergicznie to myślę, że coś w jego słowach mocno go dotyka (co Cię dotyka, to Cię dotyczy) i może jest to coś do przepracowania w sobie.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
bosa pisze: ↑29 paź 2017, 19:55
Z całym szacunkiem, ale ktoś ,kto nie przeżył bólu zdrady nie powinien wypowiadać się w tym temacie.. bo gdybanie i hipotetyczne sytuacje nikomu chyba nie pomogą.
Ale mowa jest o kontaktach z dzieckiem nieslubnym. Prawda?
A nie problemach emocjonalnych dorosłej osoby.
Tak mi sie wydaje, ze nikt z wypowiadających sie tu osób nie jest małym niesakramentalnym dzieckiem?
Czyli wszyscy sobie tu gdybają.
A Ty ,lustro,jesteś gotowa przyjąć,że też nie jesteś małym niesakramentalnym dzieckiem? I też gdybasz?
Ja natomiast wiem coś niecoś o bólu dziecka, chociaż już dorosłego, którego ojciec woli drugą rodzinę...i tym dzieckiem jestem ..ja
bosa pisze: ↑29 paź 2017, 19:55
Dzieci niesakramentalne nie są lepsze ,ani gorsze, ale w wielu wypowiedziach odbieram przekaz, że to dzieci sakramentalne są gorsze..bo tatuś nagle chce być tatusiem dla dzieci z drugiego związku, porzucając te z sakramentalnego..
A kto tu mówi o porzucenie dzieci ze związku sakramentalnego?
A zdrada małżeńska ,to nie jest w jakimś sensie porzucenie swoich dzieci?
Tak to "własny pryzmat" wykrzywia temat rozmowy i zmienia sens pisanych tu słów.
I vice versa (nie wiem jak to po polsku napisać..)
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Byłyście zdradzone? Wiecie, jaki to ból?
Pytałem się wcześniej, czy potraficie to sobie wyobrazić. Zbyłyście to milczeniem. To wyobraźcie to sobie.
A potem rozpiszcie ten ból na do końca życia.
Tak, wiem co to za ból. No i?
Każdy jest inaczej odporny na ból. Jednego bedzie bolało całe życie, bo nie potrafi w sobie to ułozyć.
Inny się z tym upora.
Dlaczego bierzesz to tak bardzo do siebie?
Przecież, jak sam piszesz, nie dotyczy to Ciebie.
jacek-sychar pisze: ↑30 paź 2017, 13:05
I proszę mi tutaj nie cytować Ewangelii, co powinienem. Ja nie jestem w takiej sytuacji, więc to wszystko gdybanie.
Ale ja ciągle słyszę (czytam), że mam obowiązek przyjąć niewierną żonę, mam obowiązek przyjąć ją nawet z dzieckiem a jakim ja jestem chrześcijaninem, że nie chcę ciągłych dalszych kontaktów żony z kochankiem (w trakcie spotkań z nieślubnym dzieckiem).
Czy usłyszę jakiś "ludzki", logiczny argument?
O hoho ...Jacku, mamy nie cytować Ewangelii?
To co mamy cytować?
Tak mi sie zawsze wydawało, że tu Boskie przykazania i prawa są pierwsze przed "ludzkimi" argumentami.
Ja nie wiem gdzie Ty wyczytałeś, że masz obowiązek przyjąć niewierną zonę? z nieślubnym dzieckiem?
Masz obowiązek?
A jakim jesteś chrześcijaninem...no, nas o to nie pytaj.
Coś za wiele emocji...o czymś to świadczy...ciekawe o czym?
Ja też jestem ciekawa o czym to świadczy. I proszę o odpowiedź. Bo czytając posty lustro mam tyle emocji w sobie że aż mnie boli brzuch.
Co muszę w sobie przepracować?
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Kochani, czy naprawdę warto targować się o odczucia i o sile z jaką odczuliśmy kryzys, zdradę czy inne zranienia?
Każdy przechodzi po swojemu wg własnego temperamentu, własnej wytrzymałości psychicznej i emocjonalnej. Ból jest bólem niezależnie czy chodzi o zdradę czy o formę znęcania się lub samego odejścia. Tu chodzi o dziecko, niewinną istotę, która cierpi z powodu grzechów i słabości dorosłych. Ja uważam ,że każde dziecko to z sakramentalnego związku czy z innego ma prawo do ojca/matki i tak należy rozwiązać i ułożyć wszystko by dziecko mogło mieć kontakt ze swoim rodzicem.
Zgadzając się na powrót męża/żony , który w innym związku miał/a dziecko ja nie odważyłabym się wziąć na swoje sumienie rozłączenia i pozbawienia dziecka ojca/matki, nawet mając świadomość ,że będzie to wymagało kontaktów z kowalską/ kowalskim. Takie jest moje stanowisko.
bosa pisze: ↑30 paź 2017, 22:10
Ja też jestem ciekawa o czym to świadczy. I proszę o odpowiedź. Bo czytając posty lustro mam tyle emocji w sobie że aż mnie boli brzuch.
Co muszę w sobie przepracować?
Odpowiedzi musi chyba udzielić każdy sam sobie.
Ja widzę bosa, ze tak na Ciebie dzialają moje posty. I to w każdym wątku.
Może mnie nie czytaj? Po co się tak denerwować.