Pomocowość forum

Masz problem lub uwagi do działania forum - napisz tutaj

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: lustro »

mgła pisze: 05 cze 2020, 16:59 No właśnie. "Jesteś oburzona"....
Naprawdę nie jestem.
Mgla
Lepiej nie mozna tego ująć.

Marylka
Odetkaj proszę uszy. Jestes kobietą - kobieta to mim. wrazliwosc
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Pavel »

jacek-sychar pisze: 05 cze 2020, 8:34 Nie piszę ostatnio na forum, ale obecnej dyskusji nie jestem w stanie pominąć, bo w jakiś sposób ciągle czuję się związany emocjonalnie z tym forum.

W czasach mojej młodości leciał taki film: "Czy leci z nami pilot?"

Czytając ten wątek czuję jakieś deja vu.
Jego tytuł to: "Pomocowość forum". A co ja tutaj widzę? Zwykłą pyskówkę.
Załóżmy, że wchodzi do tego wątku nowy użytkownik. I co widzi? Rady udzielane ex cathedra przez "wszystkowiedzących lepiej", wzajemne próby obrażenie się nawzajem. I co robi? Natychmiast stąd ucieka. Przynajmniej ja bym tak zrobił.
Czy na tym ma polegać "Pomocowość forum", żeby jak najmniej użytkowników tutaj było?

Więc jeszcze raz spytam: Czy leci z nami pilot?
Drogi Jacku,
Pilot leci, chociaż załoga skromna ;)

Historia tego wątku zatoczyła nieco koło, bo od podobnej dyskusji wątek ten się zaczął.
Temat był co prawda inny, ale emocje podobne.

Moim zdaniem temu między innymi służy ten wątek - unaocznieniu pewnych problemów oraz eksmisji dyskusji pobocznej która nazbyt się rozwinęła w wątku pomocowym.

Świat nie jest idealny i ludzie się spierają, często nieumiejętnie.
Gdy czytałem dziś ponownie pierwsze posty w tym wątku to widzę, że dotyczy to również mnie, bo także się wtedy nieco „zagotowałem”, aczkolwiek chyba nie przekroczyłem granic przyzwoitości.

Pisząc na forum każdy sam sobie wystawia świadectwo tym co i jak pisze.
Jednocześnie, pozwalając w takich wątkach jak ten na nieco więcej dajemy jakiś obraz tego co by się mogło na forum dziać gdyby nie było moderowane.

Często nie jest łatwo wychwycić moment w którym dyskusja zaczyna zmierzać w wątek poboczny, czy też kiedy zaczyna się „burza”.
Staramy się do tego nie dopuszczać, ale granica jest płynna, intuicyjna, uznaniowa. A każdy moderator jest indywidualnością i ma ją w nieco innym miejscu. Normalna sprawa.

Nie da się spełnić oczekiwań wszystkich - tych, którzy chcieliby większej „cenzury”, oraz tych którzy chcieliby dużo większej swobody wypowiedzi.

My staramy się jak najlepiej potrafimy utrzymywać zdrowy balans, zgodny z duchem i celem tego forum. Bywa różnie, jesteśmy tylko ludźmi.

A ocena naszej pracy jaka się w związku z tym czasem zdarza, cóż...wkalkulowana w tę służbę.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

No...ja też czytam i mysle o tym forum.
Masz racje jacku i Pavle - to nie fair żeby tu jak najmniej osob wchodzilo przez czytanie takich postow jak moje.
To miejsce dla osob zranionych szukajacych azylu i wsparcia.

Wiec jeżeli kogokolwiek moje pisanie urazilo to każdego z osobna prosze o wybaczenie.
Pozdrawiam
Marylka
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Pavel »

marylka pisze: 05 cze 2020, 23:30 No...ja też czytam i mysle o tym forum.
Masz racje jacku i Pavle - to nie fair żeby tu jak najmniej osob wchodzilo przez czytanie takich postow jak moje.
To miejsce dla osob zranionych szukajacych azylu i wsparcia.

Wiec jeżeli kogokolwiek moje pisanie urazilo to każdego z osobna prosze o wybaczenie.
Pozdrawiam
Marylka
O ile nad formą wypowiedzi zawsze wg mnie warto pracować, o tyle pisząc swój post nie miałem na myśli nikogo konkretnie.

Nie mam problemu z używaniem nicków gdy coś mi się nie podoba ;)

Co nie znaczy, że to nie dotyczy również pewnych twoich wypowiedzi Na forum. Ale dotyczy też moich o czym wspomniałem. Pamiętam też naszą spinę na forum, 3 lata temu (?), tam również się nie popisałem. Ty też 😂
I każdy warto by zapytał siebie, czy na pewno jego pisanie jest świadectwem miłości bliźniego.
Jeśli Nie jest, starać się do tego zmierzać :)))
Czego wszystkim łącznie z sobą życzę :)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Witam.
Z takim zapytaniem - czy użytkownik Longines zostal zablokowany na jakis czas czy na stale?
Czy wiadomosci prywatne sa czytane przez Moderacje?
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: Nirwanna »

Witaj, Marylko,
Wiadomości prywatne nie są widoczne dla moderacji, i dzięki Bogu.
Moderacja ma wgląd jedynie w takie privy, którymi ktoś zaniepokojony czy oburzony jakimiś treściami, zechce się nimi z nami podzielić.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
renegate

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: renegate »

Pavel pisze: 03 sie 2020, 11:44 Renegate,
Widzę, że często rekomendujesz specjalistów bagatelizując przy tym forum.
O ile nie deprecjonuję korzystania ze specjalistów, wręcz zachęcam do korzystania z tych rzeczywiście dobrych, o tyle moje doświadczenie jest takie, że forum dało mi duzo więcej niż terapia (a moja druga terapeutka była rzeczywiście dobra i profesjonalna). Po prostu forum może być takie wartościowe gdy się chce i potrafi z niego korzystać.
Pierwszy specjalista okazał się szkodnikiem, przydał się tylko do wygadania się, czyli pierwszy Nowak z ulicy byłby równie przydatny).
W dzisiejszych czasach z tego co obserwuję masa terapeutów i psychologów poza Wskazywaniem wartościowych rzeczy sieje sporo szkodliwych.

I o ile wciąż warto, bo dobry terapeuta/psycholog to wielka wartość dodana, o tyle warto mieć na uwadze, że wybór specjalisty kierującego zgodnie z przekazem dzisiejszego świata może przynieść więcej szkody niż pożytku.

W tym tygodniu, dla przykładu, czytałem wywiad z doktorem psychologii i wykładowcą z UJ.
90% - słuszne wnioski i pożyteczny przekaz. Pozostałe 10% to szkodliwe szambo.
Dodam, że czytając artykuły świeckich psychologów wypowiadających się w obszarze małżeństwa tego szamba jest zazwyczaj więcej w porównaniu do wartościowego przekazu.
Pavel, po pierwsze nikogo nie rekomenduję, bo... nie podaję nazwisk, adresów, kontaktów. ;-)
Po drugie, nie bagatelizuję tego forum. Jeśli widzisz miejsca, gdzie to zrobiłam, wskaż je proszę.

To, na co zwracam uwagę, to fakt, iż na forum są różne przypadki, historie opisane. Część tych historii wydaje się podobna, gdy w rzeczywistości niekoniecznie tak jest. I teraz "poradnictwo" pt. "mam tak samo", może zaszkodzić.

Czym innym natomiast jest wsparcie duchowe, w ogóle okazanie empatii, danie komuś paru słów pocieszenia, poświęcenie czasu drugiej osobie w trudnym dla niej momencie. A także podzielenie się ze swoją sytuacją, doświadczeniami, działaniami i ich skutkami, rady, ale już, przede wszystkim, gdy jest jakaś wiedza, że coś naprawdę podobnego się działo u danych osób.
Pavel, czym innym jest sam fakt kryzysu, wiedza, że są inne osoby, które go przeszły, wsparcie od nich jako takie. A czym innym powody kryzysu i wtedy jeszcze inne wsparcie. Także tutaj.

Napisałeś, że to forum bardziej Ci pomogło niż pomoc specjalisty. To dobrze, że znalazłeś tu wsparcie i drogę do wyjścia z kryzysu. Jednak zdajesz sobie zapewne sprawę, że sytuacje są różne. Nie każda osoba poradzi sobie bez profesjonalnego wsparcia. Z różnych zresztą powodów. Do tego, nie każdy kryzys da się rozwiązać przez rozmowę na forum. Jakiekolwiek forum.

Nie wiem, na ile zauważasz to, że tutaj nie trafiają "tylko" osoby, które mierzą się, np. z kryzysem wieku średniego współmałżonka, uzależnieniem czy problemami na linii mąż-jego matka i wszystkim, co z tego wynika.
Jakby tak z boku i pobieżnie spojrzeć, można by pokusić się o taki wniosek. Ale tak nie jest.
A nawet, gdyby tak było, to tego typu problemy potrafią być tak poważne, że i czasem kilku specjalistów różnych, terapii by potrzeba, żeby konkretne osoby stanęły na nogi.
Jednak, nieco lepiej się przyglądając lub mając wprawę w tym, widać tu bardzo różne historie, powody kryzysów, problemy.
I czasem, niestety, bardzo poważne. Takie, w których bynajmniej nie psycholog, ale psychiatra jest konieczny.

Wówczas rola forum czy raczej osób chcących tu się pojawiać, pomagać sobie i innym nie musi się kończyć. Mało tego, jeszcze bardziej potrzebne jest wsparcie w tych trudniejszych historiach. Jednak nie może się ograniczać do tego miejsca czy innego w sieci lub realu, z wykluczeniem profesjonalnej pomocy. Dlatego, że wtedy odpadają szanse na czynną pomoc sobie, współmałżonkowi, dzieciom. A co za tym idzie na ratowanie małżeństwa. Oczywiście w rozumieniu związku dwojga ludzi, którzy nadal są razem.
Oczywiście, że czasem nie da się, z różnych względów, zachować takiego stanu i wtedy drogi się rozchodzą, a tu jest miejsce wsparcia dla osób decydujących się dochować wierności współmałżonkowi. Jednak, stoję na stanowisku, by dać szansę na to ratowanie.

Ja rozumiem Pavel, że obawiasz się, że w wyjątkowo trudnych kryzysach, specjalista powie, proszę dać sobie spokój.
Po pierwsze, to kwestia podejścia, otwartości pacjenta, jeśli powie, O.K. może nie da się (teraz) być z moim współmałżonkiem, ale chcę dochować wierności. To jest to jasne postawienie sprawy i terapeuta wie, jak działać. W innych przypadkach, widzi przed sobą skrajnie uzależnioną emocjonalnie osobę. A doświadczenie specjalisty podpowie mu, że nie wiadomo, jak taka zależność może się dla niej skończyć...
Inna sprawa, że działający zgodnie z etyką zawodową fachowiec, sam z siebie nie wypowiada kategorycznych sądów. To z reguły pacjenci drążą, przerywają proces terapeutyczny stałym wracaniem do osoby współmałżonka, pytaniami, jak na niego wpłynąć, aby zmienił zdanie, np. o odejściu. Pomoc takiej osobie jest bardzo trudna.
Jakbym miała coś zalecać, to osobno terapeutę dla danej osoby, by stanąć psychicznie na nogi. A osobno odwiedziny u innego specjalisty, z zaznaczeniem, że własną pomoc już się ma, by omówić stan współmałżonka, poprosić o rady w tym względzie. Czasem za kryzysem w związku, rodzinie stoją problemy psychiczne, drugiego współmałżonka i bez konkretnej porady i pod tym kątem, własna terapia nie załatwi sprawy...

Poza tym Pavel, wiele osób będąc w kryzysie przeżywa go bardzo poważnie. Bez pomocy specjalisty, czasem leków, źle to się może skończyć.

Co do artykułu, o którym piszesz, nie mogę się wypowiedzieć, bo go nie czytałam. Może podeślij namiary...
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: tata999 »

Wiedźmin pisze: 05 sie 2020, 10:01
Który to już raz słyszę słowo "specjalista"? ;) Chyba mam na nie uczulenie ;)

Byłem w ciągu 3 lat kryzysu u 6 może 7 psychologów, był też biegły sądowy obserwujący dzieci - nie mam zbyt dobrego zdania o "specjalistach" - jednak babka - fakt - była faktycznie fantastyczna - pomogła i mi... i dużo synkowi (bardziej w takich szkolnych sprawach ale ogólnie również) - ale jakbym nie trafił na tę jedną kobietę, mądrą, DOŚWIADCZONĄ... - to moje poprzednie doświadczenia nie pozwoliłby mi polecać komuś w kryzysie wizyty "u specjalisty" - może miałem pecha.
Podzielam ten sceptycyzm. Moje doświadczenie to biegłe sądowe, kilka pań psycholożek po rozwodach lub ok. 30 r.ż. bez założonej rodziny, z publicznych instytucji.
renegate

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: renegate »

Wiedźmin pisze: 05 sie 2020, 10:01
renegate pisze: 05 sie 2020, 4:14 [...] Wigtonie, a może bez mówienia żonie, że główny powód do terapii, to jej rozmowy z innymi facetami [...]
Czy ktoś tu namawia kogoś do "nieszczerości" ? lub przynajmniej zatajania prawdy ? ;)
renegate pisze: 05 sie 2020, 4:14 [...] ale ogólnie, że chciałbyś polepszyć Wasz związek. Czujesz, że jest taka potrzeba, Ty chciałbyś coś zmienić, popracować nad Waszą komunikacją, potrzebami każdej z stron, posłuchać rad innej osoby...
Zgodzę się (wyjątkowo? :P a może to już któryś raz) ;) - z lustro - to chyba nie za dobry pomysł zmieniać żonę (męża) na terapii i pracować nad "naszą komunikacją" - może niech Wigton niech pracuje nad swoją (np. "Porozumienie bez przemocy") - to jest w jego zakresie i jego granicach... i może tego dokonać bez oglądania się na innych.
renegate pisze: 05 sie 2020, 4:14 [...] A jeśli żona nadal się nie zgodzi, to iść samemu do specjalisty.
Który to już raz słyszę słowo "specjalista"? ;) Chyba mam na nie uczulenie ;)

Byłem w ciągu 3 lat kryzysu u 6 może 7 psychologów, był też biegły sądowy obserwujący dzieci - nie mam zbyt dobrego zdania o "specjalistach" - jednak babka - fakt - była faktycznie fantastyczna - pomogła i mi... i dużo synkowi (bardziej w takich szkolnych sprawach ale ogólnie również) - ale jakbym nie trafił na tę jedną kobietę, mądrą, DOŚWIADCZONĄ... - to moje poprzednie doświadczenia nie pozwoliłby mi polecać komuś w kryzysie wizyty "u specjalisty" - może miałem pecha.
Mam wrażenie Wiedźminie, że komentujesz jakiś inny tekst, choć cytujesz wyrywki moich wypowiedzi.
Nie ma tam nic, co mi próbujesz zarzucić.
Pierwszy cytat, pominąłeś słowo głównie. Poza tym, dokładnie na tym polega m.in. porozumienie bez przemocy.
Drugi cytat, gdzie tam jest mówienie, że to druga strona ma się zmienić?
Cytat trzeci, po pierwsze, zaprzecza Twoim poprzednim wnioskom ad. tego, co napisałam. Po drugie, specjaliści bywają różni, jednak zawsze połowa sukcesu to otwarta komunikacja z nimi i danie im szansy na udzielenie wsparcia, pomocy.
Nastawienie na "nie", przekonanie o słuszności jedynie swoich racji, zamyka drogę do uzyskania pomocy, terapii.
Wynik 6-7 psychologów i tylko z jednym się dogadałeś, też niestety o czymś może świadczyć.
A pytanie podstawowe, jak poradziłeś sobie z kryzysem bez tych specjalistów...
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: Nirwanna »

Część postów przeniesiono z tego wątku: viewtopic.php?f=10&t=3410&start=105
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: MareS »

Moje podejście do psychologii a zwłaszcza do psychologii humanistycznej jest bardzo sceptyczne. Polecam zaznajomienie się z artykułem na portalu fronda.pl, gdzie opisano wywiad dr Williama Coulsona, ucznia Carla Rogersa, w którym opowiada jak w ciągu 1,5 roku zniszczył zgromadzenie sióstr Niepokalanego Serca Maryi w Kalifornii.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Pavel »

Renegate jestem teraz w trakcie podróży powrotnej z urlopu, także na moją odpowiedź trzeba będzie poczekać zapewne do soboty, napisanie tego bowiem zapewne dłuższą chwilę zajmie.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Wiedźmin

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: Wiedźmin »

renegate pisze: 05 sie 2020, 12:00 [...]
Mam wrażenie Wiedźminie, że komentujesz jakiś inny tekst, choć cytujesz wyrywki moich wypowiedzi.
Jak wyjaśnił jeden z moderatorów, cześć wiadomości zostało przeniesionych /skopiowanych.
renegate pisze: 05 sie 2020, 12:00 Nie ma tam nic, co mi próbujesz zarzucić.
Niczego nie próbowałem Ci zarzucać.
renegate pisze: 05 sie 2020, 12:00 Pierwszy cytat, pominąłeś słowo głównie. Poza tym, dokładnie na tym polega m.in. porozumienie bez przemocy.
Przejrzałem ponownie cytowane zdanie i nie zauważyłem, abym pominął słowo głównie.

renegate pisze: 05 sie 2020, 12:00 [...] Wynik 6-7 psychologów i tylko z jednym się dogadałeś, też niestety o czymś może świadczyć. [...]
A o czymże to może świadczyć? :) Zamieniam się w słuch.
Nie pisałem też, że "z jednym się dogadałem" - bo rozmawiało mi się dobrze ze wszystkimi, a pisałem tylko - że jednego mógłbym polecić.

renegate pisze: 05 sie 2020, 12:00 A pytanie podstawowe, jak poradziłeś sobie z kryzysem bez tych specjalistów...
Ponieważ nie rzuciłem się pod metro ;) - to uważam, że już jest to niezły wynik.
Wciąż mieszkamy razem, wychowuje na co dzień dzieci... uważam że jest nieźle :)
Ale to głównie dzięki forumowym 'specjalistom' , którym raz jeszcze dziękuję :)

A co najważniejsze, niezależnie jak moje życie będzie wyglądało jutro czy za miesiąc, żadna opcja już mnie nie napawa lękiem.
renegate

Re: Przesadzam czy żona oddala się ode mnie?

Post autor: renegate »

Wiedźmin pisze: 07 sie 2020, 10:51
renegate pisze: 05 sie 2020, 12:00 [...]
Mam wrażenie Wiedźminie, że komentujesz jakiś inny tekst, choć cytujesz wyrywki moich wypowiedzi.
Jak wyjaśnił jeden z moderatorów, cześć wiadomości zostało przeniesionych /skopiowanych.
renegate pisze: 05 sie 2020, 12:00 Nie ma tam nic, co mi próbujesz zarzucić.
Niczego nie próbowałem Ci zarzucać.
renegate pisze: 05 sie 2020, 12:00 Pierwszy cytat, pominąłeś słowo głównie. Poza tym, dokładnie na tym polega m.in. porozumienie bez przemocy.
Przejrzałem ponownie cytowane zdanie i nie zauważyłem, abym pominął słowo głównie.
Utwierdziłeś mnie powyższym we wspomnianym wrażeniu...
A o czymże to może świadczyć? :) Zamieniam się w słuch.
Nie pisałem też, że "z jednym się dogadałem" - bo rozmawiało mi się dobrze ze wszystkimi, a pisałem tylko - że jednego mógłbym polecić.
O tym, że nie w tych psychologach mógł być problem... Nie w ich niekompetencji.
A spotkanie z psychologiem, terapia nie polega na dysputach, także nie na próbie przejęcia kontroli nad specjalistą.
"Dogadanie się" oznacza, stan pozwalający otworzyć się przed specjalistą, poczucie bezpieczeństwa, zaufanie, dobrą komunikację obustronną, gotowość do przyjęcia pomocy. A nie to wspomniane wchodzenie w dyskusje czy raczej wprawki z retoryki i erystyki.
Jeśli nie chce się usłyszeć, co specjalista ma do przekazania o danym problemie czy problemach, podjąć próby proponowanych rozwiązań, działań, a zamiast tego wszystko się podważa, sabotuje otrzymywane wsparcie, idzie gdzie indziej, znów i znów, bo może nagle ktoś powie coś innego (pasującego do wyobrażeń osoby zgłaszającej się po pomoc), to nie ma to żadnego sensu.
No, może poza tym, że, bądź co bądź, kilku kolejnych specjalistów zarobi dzięki takiej konsultacji pieniądze.
Ponieważ nie rzuciłem się pod metro ;) - to uważam, że już jest to niezły wynik.
A zastanowiłeś się pisząc to zdanie, ile osób jednak to zrobiło, bo nie dostało fachowej pomocy?
I ile osób, także dziś, rozpacza po tym, jak ktoś z ich rodziny, przyjaciół, jednak to zrobił? Jak te osoby mierzą się każdego dnia ze stratą i wyrzutami sumienia, że coś przegapiły, że nie wsparły należycie, że nie zaciągnęły samobójcy do lekarza czy psychologa?

Także, czy zdajesz sobie sprawę, że oprócz przeszłości i teraźniejszości jest jeszcze przyszłość?
Wciąż mieszkamy razem, wychowuje na co dzień dzieci... uważam że jest nieźle
O ile dobrze kojarzę, z tego, co pisałeś, Twoja żona nie zdecydowała się na rozwód, jednak nie zaprzestała prowadzić swojego odrębnego trybu życia, w tym zdradzać Cię. A spędzanie większej ilości czasu pod jednym dachem, spowodowane jest teraz zagrożeniem epidemiologicznym. Natomiast, Ty odpuściłeś rozwód, separację itp. tłumacząc na forum, że nie masz możliwości (chęci?) robić roszad finansowych, sprzedaży nieruchomości itd. Tłumaczyłeś też oczywiście, że znosisz tę sytuację dla dzieci, aby miały oboje rodziców na co dzień, co już z gruntu było dziwne, bo Twoja rzadko bywała w domu...
Ale to głównie dzięki forumowym 'specjalistom' , którym raz jeszcze dziękuję
Nikt nie twierdzi, że osoby stąd Ci nie udzieliły wsparcia. Jednak akurat spora grupa osób namawiała Cię do innych rozwiązań sytuacji, do skorzystania z pomocy fachowej ad. sytuacji Waszej rodziny, małżeństwa, a co najistotniejsze, do tego, abyś zdał sobie sprawę, jak negatywny wpływ na dzieci ma fikcja, która była podtrzymywana.
A co najważniejsze, niezależnie jak moje życie będzie wyglądało jutro czy za miesiąc, żadna opcja już mnie nie napawa lękiem.
To dobrze. Byle tylko nie wiązało się to z przekonaniem, że żona nie wyprowadzi się od Ciebie z powodów finansowych.
Niepokoi natomiast, że nie napawa Cię lekiem dobrostan psychiczny Waszych dzieci w tej całej sytuacji.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: Nirwanna »

Chcę zasygnalizować, że nie jest to wątek poświęcony rozbieraniu Wiedźmina (czy kogokolwiek) na czynniki pierwsze. To tak przyszłościowo.
Ponadto:
renegate pisze: 12 sie 2020, 17:07 O tym, że nie w tych psychologach mógł być problem... Nie w ich niekompetencji.
A spotkanie z psychologiem, terapia nie polega na dysputach, także nie na próbie przejęcia kontroli nad specjalistą.
"Dogadanie się" oznacza, stan pozwalający otworzyć się przed specjalistą, poczucie bezpieczeństwa, zaufanie, dobrą komunikację obustronną, gotowość do przyjęcia pomocy. A nie to wspomniane wchodzenie w dyskusje czy raczej wprawki z retoryki i erystyki.
Jeśli nie chce się usłyszeć, co specjalista ma do przekazania o danym problemie czy problemach, podjąć próby proponowanych rozwiązań, działań, a zamiast tego wszystko się podważa, sabotuje otrzymywane wsparcie, idzie gdzie indziej, znów i znów, bo może nagle ktoś powie coś innego (pasującego do wyobrażeń osoby zgłaszającej się po pomoc), to nie ma to żadnego sensu.
... tym fragmencie widzę bardzo niepomocową postawę "wiedzenia jak to wyglądało", czyli jak się Wiedźmin na pewno zachował w kontakcie z psychologami. Zanim bym tak napisała, wolałabym poznać szczegóły, dopytać.
Zaś w tym fragmencie:
renegate pisze: 12 sie 2020, 17:07 A zastanowiłeś się pisząc to zdanie, ile osób jednak to zrobiło, bo nie dostało fachowej pomocy?
I ile osób, także dziś, rozpacza po tym, jak ktoś z ich rodziny, przyjaciół, jednak to zrobił? Jak te osoby mierzą się każdego dnia ze stratą i wyrzutami sumienia, że coś przegapiły, że nie wsparły należycie, że nie zaciągnęły samobójcy do lekarza czy psychologa?
widzę postawę nadmiernego obciążania winą bliskich które miałyby "zaciągać samobójcę do lekarza lub psychologa". Taka postawa może skończyć się skrajnym współuzależnieniem, kończącym się śmiercią. Znam przypadki osób zdrowych psychicznie, popełniających samobójstwa, ponieważ nie dały rady powstrzymać przed destrukcją kogoś bliskiego z niezdiagnozowaną chorobą psychiczną. Owi niezdiagnozowani żyli jeszcze sporo lat, siejąc niestety destrukcję dalej. Zdiagnozowani zostali natomiast inni bliscy z rodziny. Tam gdzie była zdrowa miłość, bez współuzależnienia.

Na koniec wreszcie:
renegate pisze: 12 sie 2020, 17:07 Jednak akurat spora grupa osób namawiała Cię do innych rozwiązań sytuacji,
Na tym forum nikogo do niczego nie namawiamy. Owszem, pokazujemy - czasem dobitnie - konsekwencje zaniechań lub działań krzywdzących, jednak zdecydowanie nie ma to intencjonalnego waloru namawiania, bo tak wspólnota nie funkcjonuje. Nie udzielamy sobie we wspólnocie rad, uczymy się za to odpowiedzialności za własne życie korzystając z doświadczenia i świadectwa innych. Nauka odpowiedzialności opiera się na pozwoleniu na ponoszenie konsekwencji, m.in.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ