Pomocowość forum

Masz problem lub uwagi do działania forum - napisz tutaj

Moderator: Moderatorzy

tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: tata999 »

marylka pisze: 04 cze 2020, 11:35 Tata999
Dokladnie tak jak napisales.
Longines otwarcie pisze, że nie dochowuje wiernosci żonie - czyli tlumaczac z polskiego na nasze - wspolżyje z kobietą/ami.
No cóż....tu gdzie mieszkam sie mowi po prostu, że zaczynanie od tylka strony tylko na tylku sie skonczy.
Chcialam to subtelniej w poscie wyżej napisac /że wszystko ma swoja kolej itd itp / żeby nie było że ordynarna jestem ale widzisz - najprosciej prostymi słowami.
Pozdrawiam
Dziękuję za potwierdzenie, że dobrze zrozumiałem. Teraz trawię i może kiedyś się do tego odniosę, jak już dojdę do swoich wniosków.

Longines, jak rozumiem żyje w przeświadczeniu, że nie ma i nie miał sakramentalnej żony. Uzyskałby stwierdzenie nieważności ślubu. W takim przypadku nie tyle nie dochowywałby wierności żonie, ile współżył bez ślubu. Obydwa podpadają pod grzech z 6 przykazania "nie cudzołóż" z tego, co mi wiadomo.

Czy na tyłku się kończy? Wątpię, czy to reguła i zależy od podejścia dwojga. Gdyby panna miała szczere intencje i kawaler też, to może nie kończyłoby się na tyłku. Nie wiem, czy jest sposób, żeby to przewidzieć.
Longines
Posty: 67
Rejestracja: 03 sty 2020, 11:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Longines »

tata999 pisze: 04 cze 2020, 13:27
Longines, jak rozumiem żyje w przeświadczeniu, że nie ma i nie miał sakramentalnej żony. Uzyskałby stwierdzenie nieważności ślubu. W takim przypadku nie tyle nie dochowywałby wierności żonie, ile współżył bez ślubu. Obydwa podpadają pod grzech z 6 przykazania "nie cudzołóż" z tego, co mi wiadomo.
Nie, tak nie jest.
Swojego czasu oświadczyłem się i poszedłem do ołtarza ze szczerym zamiarem zbudowania reszty życia wokół tego filaru. Chciałem być meżem, a późnej ojcem. Ojcem nigdy nie zostałem, ale rolę męża wypełniałem najlepiej jak potrafiłem.

Na obecną chwilę jest bardzo wątpliwe żebym się z kimś związał i założył rodzinę. Ta sfera życia jest zniszczona. Nawet jeśli uzyskałbym stwierdzenie nieważności, to i tak w rolę męża w takim katolickim rozumieniu jakie panuje np na forum i jak sam to postrzegałem, już nie wejdę. Nie ma mowy o bezgranicznym zaufaniu, wspólnocie majątkowej. Myśl o radości ojcostwa zatruwa świadomość, że matka dziecka może w każdej chwili w majestscie prawa pozbawić kontsktu z dzieckiem- jak jej się coś odwidzi.
Ogólnie można stwierdzić, że ja (to jest osobista myśl, nie żadna generalizacja) w instytucję małżeństwa już nie wierzę.
Nie w czasach, w których żyjemy. I nie wyobrażam sobie, żebym miał w to wejść raz jescze.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: tata999 »

Longines pisze: 04 cze 2020, 14:21 Nie ma mowy o bezgranicznym zaufaniu, wspólnocie majątkowej. Myśl o radości ojcostwa zatruwa świadomość, że matka dziecka może w każdej chwili w majestscie prawa pozbawić kontsktu z dzieckiem- jak jej się coś odwidzi.
Ogólnie można stwierdzić, że ja (to jest osobista myśl, nie żadna generalizacja) w instytucję małżeństwa już nie wierzę.
Nie w czasach, w których żyjemy. I nie wyobrażam sobie, żebym miał w to wejść raz jescze.
Wydaje mi się, że bezgraniczne zaufanie i wspólnota majątkowa nie są krytyczne do tego, żeby związek się udał i to w katolickim znaczeniu. Wręcz nie wolno ufać bezgranicznie ludziom.

Z tym, że matka może pozbawić kontaktu z dzieckiem w majestacie prawa to w moim odczuciu mniejszy problem niż to, że w ogóle pozbawia nawet gdyby prawo stało po stronie równych kontaktów. Trzeba wybrać dobrą matkę dla dziecka.

Rozumiem Twoje podejście, że nie wyobrażasz sobie i nie wierzysz w instytucję małżeństwa w dzisiejszych czasach. Wydaje mi się, że wiele ludzi nie jest w stanie takiego czegoś stworzyć, być może coraz więcej. Na moje wyczucie większość. Jednocześnie myślę , że choć coraz trudniej, to (w skrajnych wypadkach) jest możliwe.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: s zona »

Smutno sie czyta te ostatnie posty mezczyzn ,
ktorzy nie zdradzIli a jednak placa za to ..

Wydaje mi sie,ze sa pod wieloma wzgledami sa bardziej przegrani .. anizeli np ja, jako kobieta mam prawo do miejsca zamieszkania dzieci przy mnie ... Kiedy "maz idzie w dluga" prawo stoi przy kobiecie- bez wiekszego chyba wzgledu na jej moralnsc ..
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Longines pisze: 04 cze 2020, 0:15 Jeśli miałbym użyć chirurgicznej analogii, to myślę, że niektóre Twoje wejścia można porównać do chirurga, który ma zdjąć wrastający paznokieć, ale straszy pacjenta ryzykiem sepsy, więc na wszelki wypadek namawia do ucięcia nogi w kolanie.
Konkret?
Co masz na mysli?
Przeanalizujmy wiec
Viko napisal że patrzy na kobiety i porownuje je do żony i żona wypada blado
Zacytowalam Pismo -jesli oko jest powodem grzechu - wyłup je.
Dojasnilam - odwroc wzrok - skup sie na przejeżdżajacym samochodzie czy dziecku.
Co w tym zlego?
Pociagaja go przechodzace kobiety i co?
Ty piszesz że to natura i nic nie poradzi.
Jeszcze inna rada byla kobiety, że jak maż sie zachwyca kobieta to ta żona nie ma problemu i zachwyca sie z meżem jakie to piekne stworzenie Boże.
Wyobraźasz to sobie?
Żona zrobi sobie makijaż założy szpilki na spacer z meżem a on - zapieje z zachwytu nad...przechodzacą inna kobieta! I jeszcze podzieli się swoja radoscia z żoną! I razem beda sie zachwycać!
Dlaczego to Ciebie nie dziwi?
A oburzasz sie że ja radze - jak ogladanie innych kobiet wywoluje frustrację - to nie patrz.?
Oprocz tego - glód rosnie w miare jedzenia - tu - patrzenia.
Chyba nie musze rozwijać?
Wiec - co ja takiego gorszacego napisałam?
Myslałam że Tobie chodzi o moja forme przekazu a nie o samo meritum.
przebaczenie ma to do siebie, że należałoby o nie prosić i tego przebaczenia chcieć. Ona nie jest do tego zdolna.
Mylisz sie.
Wybacza sie w sercu kiedy sie chce i jest sie na to gotowym. Żebys wybaczyl wcale nie musi Cie żona o to prosić.
Żadnych warunkow drugiej osoby.
Wiec spokojnie możesz przebaczyc żonie nawet jesli ona o tym nie będzie wiedziała
Zapędzasz się bardzo w tym stwierdzeniu. Podobne słowa łączysz przecież z małżeństwem i przysięgą.
Podczas ślubu wypowiedzialaś słowa, które oznaczają "nigdy Cie nie zdradzę, zawsze bedę Cię kochać i nigdy Cię nie zostawię" i traktujesz je jako świętość, a nie "okłamywanie samej siebie".
Przede wszystkim - w mojej przysiedze nie używam słowa "zawsze" i "nigdy"
Mało tego - już w samej przysiedze zdaje sobie z tego sprawe, że to jest trud i prosze Boga o pomoc w słowach - "tak mi dopomóż" nie dosc że Boga prosze to jeszcze WSZYSTKICH Świetych!
Wiec mylnie postrzegasz slowa przysiegi malżenskiej jako pewnosć i wiarę w siebie i swoich intencji. Jeśli już - to pewność że JEDYNIE z Bogiem mi sie ZAWSZE uda i NIGDY nie zlamię tej przysiegi nawet...jeśli małżonek jej nie dotrzyma.

[
Napisałem już dlaczego nigdy więcej nie mam zamiaru się już ożenić. Wyjasnił to też Tata999.
Są to przykre realia prawne w Europie. W dzisiejszych czasach praktyka prawna i mentalność myślenia etc czynią z ojca rodzica drugiej kategorii, który ma obowiązki, ale nie ma praw. Kobieta jest w stanie bezkarnie zniszczyć małżeństwo, odejść do innego bez konsekwencji, a wrecz z zyskiem. Można to uznać za atak na rodzinę, ale dzisiejsze realia są takie, że kobietom rozwód po prostu się opłaca.
Proponuje nie uogolniac do calej ludzkosci tylko zaweżac do siebie.
A to Ty nie wiedzialeś że Twoja żona idealem nie jest?
Ile przeżyliscie razem?
Jak dlugo chodziliscie w narzeczenstwie? Co wtedy robiliscie? Poznawali swoje psyche czy może ciała?
Naprawde tak zmienila sie z królewny w czarownice po ślubie?
Czy może nie chciales widziec tej czarownicy przed ślubem?
I wiesz...tu nie chodzi o wbijanie w poczucie winy tylko jasne i uczciwe spojrzenie ile jecze źe nie widziałem a na ile zamykałem oczy.
I może być, że w narzeczenstwie pozwalaleś na pewne zachowania gdzie już jako żonie powiedziales, że przesadziła. I z kolei ona poczula rozczarowanie
To sa tematy rzeki. Przypomina mi sie że nie chcesz tego otwierac wiec ok.
Ja otwarłam.
Na 12 krokach
Nawet Cie troche rozumiem że boisz sie tam wracac bo boli jak nie wiem co.
Boli jak widziszI ile rzeczy JA zrobiam źle.
Wiec jak pisalam - zajrzec w przeszłość potrafia tylko twardziele.
Ale i tak polecam - oplaca sie.
Gdzieś wspomniałem wcześniej: moim marzeniem było po katolicku ożenić sie, zostać ojcem, pracować uczciwie na rodzinę i wychowanie dzieci.
Ta bajka mi się już nie spełni, a już na pewno nie dam nikomu nad sobą takiej władzy jaką prawnie daje kobiecie ślub. To już wolę samotność.
To po co sypiasz z kobietami?
Dla relaksu/sportu?
I TY twierdzisz, że to TY jestes ten pokrzywdzony?
A co Ty robisz z kobietami?
Jak je traktujesz?
Moi rodzice chcieli mnie wychować na dobrego człowieka, ale nie nauczyli mnie przy tym myśleć on sobie, stawić granic i wymagać od innych. W skrócie: byłem miłym gościem, ale podszyte było to słabością.
Obecnie jest inaczej. Mam opinię konkretnego, twardego gościa, który w pracy jest fachowy i życzliwy, ale bardzo nie opłaca się z nim pogrywać.
Wymagam od siebie i od innych, stawiam granice.
To działa bardzo dobrze... I daje satysfakcję. Respekt czują przede mną nawet wysoko postawieni w hierarchii cholerycy, którzy mają w zwyczaju pomiatać ludźmi- wobec mnie nie pozwalają sobie na to nigdy.
Fajnie.
Tylko wiesz...ci ludzie Cie nie kochają. Może sie Ciebie boją, może maja interes z Toba przebywać. Ale wykreśl tych i tych.
Kto koło Ciebie zostanie?
Czy o to Ci chodzi?
Ludzie ktorzy z konieczmosci czy interesu spotykaja sie z Tobą
Czy to jest TO?
Takie życie chcesz mieć?
W samotnosci?
Wiesz dlaczego w to nie wierzę?
Bo taka człowieka natura, że każdy chce kochanym być.
Czy czujesz sie kochanym?
Wiesz....ludzie czesto w kryzysach zbliżaja sie do Boga.
Czuja Jego opieke zatroskaniw, pomoc, znajduja ukojenie w żalu ale też i siłę. I z tego kryzysu potrafia wyjsć tak przemienieni, że czuja sie kochani i sa w stanie isć już tylko z Bogiem pod ręke przez życie bo np malżonek nie wrócił.
Żyja sami ale z Bogiem. I czuja sie kochani
W to - to ja wierzę, bo sama tego doświadczylam że Bog sam wystarczy.
Ty piszesz że nie po drodze Ci z Bogiem. No niby wierzysz w Boga ...ale ten KK no taki nie po mysli Twojej itd itp....no i świetość nie dla Ciebie - to Twoje słowa
Takie watpliwosci w nauke Boga maja ludzie, którzy nagle sami np zschodza z drogi wiernosci przykazaniom czy przysiegi.
Wtedy przypominaja im sie afery z ksieżmi, z dziećmi, z pieniedzmi
Itd itp
To jest takiezagłuszanie sumienia - uciszyć wyrzuty. No bo kosciół też nie jest taki cacy. To ja nie bede jelen i też mam prawo sam sobia ustalsc co mi wolno a co nie. Masz tak?
Na reszte pytań nie mogę tu odpowiedzeć.
Ok. A dlaczego?
Wstydzisz sie?
Nas?
Czy siebie?

No widzisz.....to cala ja. Seria jak z karabinu. Jeśli będziesz chcial przemyślisz i moźe do jakis wnioskow dojdziesz - możemy też pisac dalej.
Ale możesz mnie i zwymyślac i odejsć oburzony.
I też bedzie ok.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: Nirwanna »

marylka pisze: 04 cze 2020, 18:41 Ale możesz mnie i zwymyślac i odejsć oburzony.
I też bedzie ok.
Nie, nie może, zwyczajnie moderacja mu tego nie puści.
Jeśli "zwymyślać" - to na priva. Chyba, że użytkownik się poskarży, i moderacja uzna zasadność skargi, w historii forum w skrajnych przypadkach bywało, że wyjątkowe wulgaryzmy skutkowały banem.
Marylko, rozumiem, że masz swoisty język przekazu, jednak zauważ proszę, że niejednokrotnie bywa on prowokujący. Nie do zmiany, a do wojny. To jest Twoja odpowiedzialność. Dosyć potężna, chcę zauważyć.
mgła pisze: 04 cze 2020, 7:44
marylka pisze: 03 cze 2020, 22:43
Jeszcze jedno...piszesz że nigdy sie nie ożenisz
To po co bawisz sie w dom?
Mame i tate?
Żone i meża?
Po co sypiasz z kobietami?
Myslisz że one traktuja Cie poważnie?
Nie
Tak jak Ty je.
A jak bedzie dziecko?
Przecież Ty nie chcesz odpowiedzialnosci brac za zwiazek skoro sie nie ożenisz to jak za dziecko chcesz wziac?
Pchasz sie w kłopoty o ile już ich nie masz.


Mam nadzieje że pomoglam :)
Hmmmmm,
Jaki tupet trzeba mieć i jakie nadęte ego, aby wysmarować coś takiego???
Czy ktoś powstrzyma Marylkę?

A ja mam nadzieję, że wielu uczestników forum nie bierze rad tego typu serio.
mgła pisze: 04 cze 2020, 8:19 Aha, Marylko:
Jeśli dotknie Cię moja uwaga, to wiesz..... co Cię dotyka, to Cię dotyczy
Mgła, chwilę dłuższą moderacja się zastanawiała nad puszczeniem Twoich postów. Poszły tylko dlatego, że nie jest to wątek pomocowy konkretnego człowieka, a dotyczy ogólnie pomocowości forum.
Poszły też jako przykład innej zależności - różnicy między dzieleniem się a dyskusją i dowalaniem sobie.

Pomocowość forum polega bardziej na dzieleniu się, niż na dyskusji.
Dzielenie się to dawanie świadectwa na zasadzie dawania, z opcją wolności brania, a nie wpychania w gardło z koniecznością przełknięcia.
Dyskusje przechodzące w przepychanki, udowadnianie swojej racji, wreszcie prowokacje i otwarte wojny - nie są mile tu widziane.

Moderacja uprasza o wzięcie pod uwagę powyższego podczas kolejnych dyskusji, które na forum pomocowym są dopuszczalne wyłącznie, gdy:
- dzieją się w wątku pobocznym , a nie pomocowym,
- odbywają się kulturalnym i zrozumiałym językiem,
- nie zawierają absurdów logicznych i teologicznych.

Przeciwieństwa tych punktów uruchamiają działania moderatorskie.

Dla przypomnienia: Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki.

Pomoc niesiona przez Sychar została wypracowana przez lata i kilkanaście roczników sycharków, w ich trudzie, cierpieniu i bólu. Z owocami radości i przebaczenia.
Nie trzeba się z nią zgadzać i z niej korzystać.
Ale też osoby odpowiedzialne za wspólnotę i za forum będą stopować wszelkie zapędy zamienienia tej pomocy na pudelkową, gazetową, czy tym podobną.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Mgło - a moglabys doprecyzowac co Cie uraziło?
Że zapytalam rozmowce dlaczego sypia z kobietami jednoczesnie deklaruje że sie nigdy nie oźeni?
Czy że on tak robi?
Bo teraz ja nie rozumiem
Czy człowiek ktory jawnie pisze że nie jest wierny Cie nie oburza
a moje pytanie - już tak?

Czy może oburza Cie że zapytalam
Jeszcze jedno...piszesz że nigdy sie nie ożenisz
To po co bawisz sie w dom?
Mame i tate?
Żone i meża?
Po co sypiasz z kobietami?
Myslisz że one traktuja Cie poważnie?
Nie
Tak jak Ty je.
A jak bedzie dziecko?
Przecież Ty nie chcesz odpowiedzialnosci brac za zwiazek skoro sie nie ożenisz to jak za dziecko chcesz wziac?
Zamiast - wiesz longines...każda relacja meżczyzny z kobieta może sie rożnie kończyć...wiec jesli bedziesz dażył do tego, że bedziecie czesto sam na sam to takie sceny moga ludzaco przypominac małżonków. A wiesz, że malżonkowie czasem udaja sie do alkowy i tak sie jednocza że współżyja ze sobą. Nie wiem czy jestes świadomy, że z tego wspołżycia moga sie poczać dzieci. A skoro deklarujesz że żony miec nie chcesz - to czy myslales co bedzie z poczetym dzieckiem? Jak slusznie zauważyleś pewnie dziecko zostanie przy mamie a Tobie zostanie obowiazek alimentacyjny. Wiec może rozważ czy owe spotkania z kobieta jakakolwiek nie sa za dalko idace? Nie bez znaczenia też jest fakt, że zdrada to grzech i odwrocenie sie od Boga. Czy tego jest warta ta kobieta? Czy tego naprawde chcesz?

Czy taka forma mgło by Ci odpowiadala?
O to Ci chodzi?
Czy w ogole nie powinnam zadawac pytania dlaczego sypia z kobieta kiedy przed Bogiem jest małżonkiem innej żony?

Gdzie widzisz moje ego mgło?

Pozdrawiam
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: lustro »

marylka pisze: 04 cze 2020, 19:47 Bo teraz ja nie rozumiem
To dokladnie widac, ze nie rozumiesz, co inni mówią.
marylka pisze: 04 cze 2020, 19:47 Gdzie widzisz moje ego mgło?
Ostatnio (w tym watku, ale nie tylko) - w kazdym twoim poście Marylko.
Może przyjdzie czas, ze zobaczysz i zrozumiesz.
Na tą chwilę mysle, ze to zbyt trudne.



Drodzy Państwo
Moze byśmy wrocili na forum, z tego ciemnego kącika do niechcianych dyskusji?
Tam, gdzie warto poświęcić swoj czas, uwage, wole i prąd...? do potrzebujących pomocy i wsparcia forumowiczów
Bedzie tam wiecej pożytku z tego.

Longines
Moze załóż swoj wątek, jezeli chcesz analizy swojego zycia i aktualnej sytuacji.
Longines
Posty: 67
Rejestracja: 03 sty 2020, 11:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Longines »

marylka pisze: 04 cze 2020, 18:41 Konkret?
Co masz na mysli?
(…)
Wiec - co ja takiego gorszacego napisałam?
Myslałam że Tobie chodzi o moja forme przekazu a nie o samo meritum.
Konkret w odniesieniu do chirurgicznej analogii> Facet napisał, że ma problem z otyłością żony, a Ty zaczęłaś go straszyć historiami o kobiecie, która poszła do fitness studio i zdradzała z trenerem. Lepiej żeby została otyła, nieatrakcyjna w ogóle, to mniejsza szansa na zdradę. A on niech się wstydzi, że ma przyziemne potrzeby. I niech tak sobie zamiatają problem pod dywan, najlepiej nie podejmować wysiłku, a on niech się przestawi i akceptuje wszystko i w ogóle powinien się wstydzić, ze o takich rzeczach myśli.
Taki przekaz przebija się z Twoich wypowiedzi w wątku Viko.
I nie chodzi o jego formę, to nie jest problem.
Przede wszystkim - w mojej przysiedze nie używam słowa "zawsze" i "nigdy"
Mało tego - już w samej przysiedze zdaje sobie z tego sprawe, że to jest trud i prosze Boga o pomoc w słowach - "tak mi dopomóż" nie dosc że Boga prosze to jeszcze WSZYSTKICH Świetych! (…)
Jeśli wymawiasz słowa "ślubuję Ci (…) aż do śmierci" to jest to synonim "zawsze" względnie "nigdy". I jeśli nawet nie ma w tekście przysięgi tych słów, to jest niewątpliwie ich znaczenie.
Stąd nie zgadzam sie ze stwierdzeniem, że "zawsze" i "nigdy" to zawsze kłamstwo/bronienie się przed prawdą/okłamywanie siebie samego.
Co więcej- masz takie podejście tylko dlatego, że stwierdzenie nie pasuje do Twojego pojmowania świata i przekonań. Gdyby użyć tych samych mocnych słów "zawsze"/"nigdy" w zdaniu, które do Twojej wizji pasuje, nie miałabyś z tym najmniejszego problemu.
Proponuje nie uogolniac do calej ludzkosci tylko zaweżac do siebie.
W moich wypowiedziach jest bardzo jasno zaznaczone co odnoszę do siebie i co jest moimi osobistymi odczuciami (np. wiem, że u niektórych ludzi się sprawdza i wyśmienicie działa, ale ja jako ja nie wierzę już w instytucję małżeństwa).
A są takie sprawy, które nie dotyczą wyłącznie mnie, tylko wszystkich, względnie bardzo dużej populacji- taką np. są uwarunkowania i konsekwencje ojcostwa w Polsce, albo zawarcia związku małżeńskiego (w sensie- prawnych konsekwencji i potencjalnych problemów).

A to Ty nie wiedzialeś że Twoja żona idealem nie jest?
Ile przeżyliscie razem?
(…)
Wiec jak pisalam - zajrzec w przeszłość potrafia tylko twardziele.
Tutaj nie będę o tym pisać. Nie ma to sensu i nic nie zmienia. Wspomniałem już, że przeszłość przerobiłem już na wszystkie możliwe sposoby. Samemu, z pomocą terapeuty i w rozmowach z księdzem (rzadkiej klasy facet naprawdę-niewielu takich jest). Na forum nie ma potrzeby tego wałkować- jak bardzo chcesz, to można dyskusję przenieść na priv.
Fajnie. Tylko wiesz...ci ludzie Cie nie kochają. Może sie Ciebie boją, może maja interes z Toba przebywać. Ale wykreśl tych i tych. Kto koło Ciebie zostanie? Czy o to Ci chodzi? Ludzie ktorzy z konieczmosci czy interesu spotykaja sie z Tobą
Czy to jest TO? Takie życie chcesz mieć? W samotnosci?
Jasne, że ludzie o których wspomniałem mnie nie kochają. Nie kochaliby mnie tak czy inaczej, bo jak wspomniałem pysznią się wysoką pozycją w hierarchii i pozwalają sobie na pomiatanie innymi. Nie jest mi ich miłość do niczego potrzebna, ale w mojej obecności się zachowują i mnie szanują. I to wystarczy do poprawnej i korzystnej dla wszystkich stron (zwłaszcza dla naszych pacjentów) współpracy, Ale nie tego dotyczył wątek, prawda? Wspomniałem, że stawiam, granice, wymagam, jestem konkretny i mam opinię gościa życzliwego i fachowego, ale twardego na tyle, że się nie daje manipulować i nie dobrze jest pogrywać ze mną. To jest bardziej styl bycia, pracy i relacji z ludźmi. Sprawdza się. Co więcej- nie jest "nie Boży". Bo ludzie wiedzą, że jak potrzeba i mogę pomóc, to nie zostawiam nikogo samemu sobie.

Sam nie jestem, mam dobre relacje z rodzeństwem i odbudowałem z rodzicami. I mam dwóch prawdziwych przyjaciół- takich sprawdzonych. Takich na wage złota. Dwóch to baaaardzo dużo.
Wiesz dlaczego w to nie wierzę?
Bo taka człowieka natura, że każdy chce kochanym być.
Oczywiście, taka jest natura. Ale niewiele w tej kwestii pozostaje komuś w mojej sytuacji.
Ty piszesz że nie po drodze Ci z Bogiem. No niby wierzysz w Boga ...ale ten KK no taki nie po mysli Twojej itd itp....no i świetość nie dla Ciebie - to Twoje słowa
O nie, absolutnie nie są to moje słowa. Zwłaszcza, to pierwsze zdanie, że "mi nie po drodze z Bogiem". To jest grube nadużycie.
Wierzę w Boga i doceniam wszystko co od Niego otrzymałem i każdego dnia otrzymuję.
Co do KK, to jestem w trudnym położeniu. Ale to jest tak jak z prawem. Zasady są jasne, konkretne i sztywne. Im bardziej sztywne prawo, tym trudniej jest się w takiej rzeczywistości odnaleźć komuś, kogo życie wywaliło poza ten obszar. A tak jest w moim przypadku. Komuś, kto całe życie wierzył i jak napisałem chciał mieć takie życie jak wspomniałem (żona, dzieci) jest bardzo ciężko stanąć przed wyborem> zgnij samotnie i zrezygnuj z marzeń o rodzinie i ojcostwie, albo żyj w poczuciu wykluczenia i strachu przed potępieniem jeśli z tych marzeń nie zrezygnujesz.
Trzecia opcja, czyli ponowne zejście z sakramentalną małżonką nie wchodzi w grę jak wspomniałem. To nie byłoby szczęśliwe i normalne życie. Nie ma sensu tłumaczyć dlaczego i odpowiadać na wszystkie Twoje pytania odnośnie jej osoby. Są po prostu na tym świecie ludzie (i jest ich coraz więcej), z którymi nie da się zbudować zdrowej, normalnej relacji. Jest taka grupa zaburzeń osobowości (od razu uprzedzam> to nie są choroby psychiczne, jest diametralna różnica) w której z różnych przyczyn manipulacja i kłamstwo stają się odruchami. W efekcie potrafią przez całe życie utrzymywać na zewnątrz piękny wizerunek dobroci, serdeczności, uczciwości i nikt poza najbliższym otoczeniem nie ma pojęcia kim w istocie są. Gwarantuję Wam, że każdy z Was ma w swoim otoczeniu takich ludzi i przez głowę by Wam nie przeszło, że ten problem może ich dotyczyć. Ci ludzie potrafią być bardzo inteligentni, zaradni, przywdziewać różne maski (np. nieporadnej, nieśmiałej kobietki, albo wrażliwego romantyka). I otoczenie latami może mieć taki ich obraz.

Natomiast dla życiowych partnerów nie ma nigdy dobrego scenariusza. Mi powiedziano wprost> z tą kobietą masz ogromne ryzyko, że będziesz wychowywać nie swoje dziecko, czeka Cię udar, albo zawał w młodym wieku, albo trafisz do psychiatryka. Względnie możesz nie wytrzymać i się zabijesz, ale na happy end szans nie masz żadnych.

A kwestia świętości? Nie mam aspiracji do bycia bardzo religijnym, świętym. Wystarczy mi to, że staram się być dobrym człowiekiem, doceniać to co mam, pomagać ludziom, nikogo nie krzywdzić i nie zmarnować czasu i talentów jakie mi dano na tym świecie.
Na reszte pytań nie mogę tu odpowiedzeć.
Ok. A dlaczego? Wstydzisz sie? Nas? Czy siebie?
Nie wstydzę się, ale schodzenie dyskusji na ten obszar zostanie uznane za niepasujące do przekonań i ducha propagowanych na forum, więc nie ma sensu w tym kierunku iść.
No widzisz.....to cala ja. Seria jak z karabinu. Jeśli będziesz chcial przemyślisz i moźe do jakis wnioskow dojdziesz - możemy też pisac dalej. (...)
Ja nie mam z tym problemu. Chcę tylko żebyś nad jednym się zastanowiła, bo to ma ogromne znaczenie dla pomocowości tego co na forum robisz.

Ja najgorsze mam dawno za sobą. Konsekwencje zostaną i będą jeszcze długo, ale odbudowałem się, twardo stąpam po ziemi i żyję dalej. Trzeba Ci jednak wiedzieć, że sposób w jaki piszesz (w dobrej wierze) może mieć fatalny wpływ na kogoś, kto jest na początku kryzysu, albo w samym środku mentalnego piekła na ziemi. Takie drążenie, dociekanie, szukanie problemów i winy po stronie zainteresowanego, wytykanie błędów, grzechów etc. - to może i ma sens w fazie odyzskiwania stabilności, pracy nad sobą, odbudowania rozwalonego systemu wartości etc.

Ale jak wjedziesz z tym komuś, komu właśnie się życie zawaliło i nie daj Boże będzie to np. ofiara przemocy psychicznej, w której za rozpad małżeństwa toksyczny partner przerzucił umiejętnie poczucie winy na swoją ofiarę i np. wjechał przy tym w czuły punkt jakim jest wiara, to możesz takiego człowieka mieć na sumieniu. Możesz go jednym nieostrożnym zdaniem popchnąć na samo dno, albo zdestabilizować go nawet na tyle, że targnie się na własne życie.
Uwierz mi, wiem o czym mówię. Nie było u mnie nigdy ryzyka samobójstwa (choć pierwszy etap jakim są myśli samobójcze miałem), ale swojego czasu parę nieostrożnych zdań
zaowocowało wielotygodniowym rozbiciem i przedłużyło pracę z terapeutą o dobre pół roku.
I dlatego reaguję na Twój sposób pisania.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: tata999 »

marylka pisze: 04 cze 2020, 18:41
Żyja sami ale z Bogiem. I czuja sie kochani
W to - to ja wierzę, bo sama tego doświadczylam że Bog sam wystarczy.
Ty piszesz że nie po drodze Ci z Bogiem. No niby wierzysz w Boga ...ale ten KK no taki nie po mysli Twojej itd itp....no i świetość nie dla Ciebie - to Twoje słowa
Takie watpliwosci w nauke Boga maja ludzie, którzy nagle sami np zschodza z drogi wiernosci przykazaniom czy przysiegi.
Wtedy przypominaja im sie afery z ksieżmi, z dziećmi, z pieniedzmi
Itd itp
To jest takiezagłuszanie sumienia - uciszyć wyrzuty. No bo kosciół też nie jest taki cacy. To ja nie bede jelen i też mam prawo sam sobia ustalsc co mi wolno a co nie. Masz tak?
Podzielę się swoim doświadczeniem. Wierzę w Boga. Nie wierzę bezgranicznie w ludzi - również tych z kościoła.

Życie odziera ze złudzeń. Wśród nich są też takie przemycone pod płaszczykiem wiary przez innych ludzi. Z tego powodu zalecam krytyczne myślenie i sam kwestionuję, co ludzie mówią. Słuchając rad nie łykam ich, jak pelikan, choćby pochodziły z tego forum, przekazywano je na spotkaniu Sychar, kazaniu itp. Spotkałem się z wieloma wykluczającymi się radami, tezami i w tym i w innych środowiskach. Myślę, że nie każde kwestionowanie racji (tudzież wspominane wątpliwości) są zagluszaniem sumienia, jak zdaje się sugerować cytowana wypowiedź.

O aferach z księżmi nikt nie wspominał i nie są tu w ogóle istotne. Myślę, że zagalopowałaś się Marylko.

Bóg daje wolna wolą. Nie wolno być jeleniem. Są sprawy z które trzeba samemu ze sobą ustalić, czy wolno, czy nie. Życie to nie z góry ustalona procedura, którą się bezmyślnie wykonuje. Nie jest tym nauka Jezusa moim zdaniem.

Moje niższe ego pozwala mi kwestionować opinie (również własne) i podane twierdzenia. Nabieram też dystansu, żeby znaleźć umiar ("znaj proporcium mocium panie").
jacek-sychar

Re: Pomocowość forum

Post autor: jacek-sychar »

Nie piszę ostatnio na forum, ale obecnej dyskusji nie jestem w stanie pominąć, bo w jakiś sposób ciągle czuję się związany emocjonalnie z tym forum.

W czasach mojej młodości leciał taki film: "Czy leci z nami pilot?"

Czytając ten wątek czuję jakieś deja vu.
Jego tytuł to: "Pomocowość forum". A co ja tutaj widzę? Zwykłą pyskówkę.
Załóżmy, że wchodzi do tego wątku nowy użytkownik. I co widzi? Rady udzielane ex cathedra przez "wszystkowiedzących lepiej", wzajemne próby obrażenie się nawzajem. I co robi? Natychmiast stąd ucieka. Przynajmniej ja bym tak zrobił.
Czy na tym ma polegać "Pomocowość forum", żeby jak najmniej użytkowników tutaj było?

Więc jeszcze raz spytam: Czy leci z nami pilot?
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Longines pisze: 04 cze 2020, 22:48
Konkret w odniesieniu do chirurgicznej analogii> Facet napisał, że ma problem z otyłością żony, a Ty zaczęłaś go straszyć historiami o kobiecie, która poszła do fitness studio i zdradzała z trenerem. Lepiej żeby została otyła, nieatrakcyjna w ogóle, to mniejsza szansa na zdradę. A on niech się wstydzi, że ma przyziemne potrzeby. I niech tak sobie zamiatają problem pod dywan, najlepiej nie podejmować wysiłku, a on niech się przestawi i akceptuje wszystko i w ogóle powinien się wstydzić, ze o takich rzeczach myśli.
Taki przekaz przebija się z Twoich wypowiedzi w wątku Viko.
I nie chodzi o jego formę, to nie jest problem.
Faktycznie o tym fitnesie napisalam ale jako dygresja/na marginesie - że nigdy nie wiadomo co jest lepsze - Ty tak nie miales że sie sam potem pytaleś - po co ja tam poszedlem? Czasem może to wiecej szkod przyniesc niż pożytku.
Natomiast nie napisalam, żeby Viko sie wstydzil swoich potrzeb i nie wmawiaj mi tego tylko zacytuj mnie jesli taki werset znajdziesz. I wcale nie zachecam zamiatania pod dywan tylko niech pracuja każdy w swoim obszarze, bo nie doczytales że otyla żona ZAUWAŻA problem w sobie z wagą.
Tylko może byc że kiedy ona nawet schudnie a on bedzie sobie nabijał głowe obrazami pan z ulicy - to może być że on ma dalsze oczekiwania - może np miec żona za maly biust
Bo jakimi obrazami sie karmi czlowiek takie mu zostaja w glowie.
Wiec Viko nie powinien siedziec i patrzec jak żona chudnie tylko też ma robotę - gwarantuje Ci, że cieższą do wykonania.

A dodatkowo po ciażach dla wiekszosci kobiet powrot do formy i wagi nie jest latwy wrecz możliwy. Znasz sie cos na medycynie i chyba nie zaprzeczysz źe można zsunać biodra z powrotem?
I na te aspekty zwrocilam uwage Viko.
Nie bylo to usprawiedliwienie żony - jak twierdzisz - tylko argumenty racjonalne i obiektywne.

I mysle że jakbyscie tak nie krzyczeli na mnie to wiecej dowiedzielibyscie sie o Viko..... ale nieważne.
Tylko w tym zakresie odniose sie do Ciebie bo tu nie masz racji

Co do reszty Twoich uwag do mnie - każdy z nas ma swoja wizje pisania.
Fajnie, że sie otworzyleś - chcialam na piczatku poczytac Twoje posty kim jestes i naprawde niewiele można wyczytać było bo nie założyles wątku i kilka - nie obraz sie - takich luźnych komentarzy wrzuciles na watki że nie wiadomo kim jestes i co myslisz

Zobacz jak piszesz teraz ;)
Przy Twoim oburzeniu na mnie i wylaniu wszystkich emocji - zaczynasz byc szczery sam ze soba. Moderacja aż nas przeniosla w inne zakatki forum.
Bardzo lubie szczere osoby - jakkolwiek zakrecone i poplatane by nie byly.
Jestem tu kilka lat i wyczuwam pitu-pitu a szczera chec rozmowy.

Nie jestem w każdym temacie.
Nazwales że seksualnosc to moj "ulubiony" temat.
Napisalam Ci już nie wiem gdzie bo piszemy i na priv i tu - dlaczego tak jest. Nie jest tajemnica że mam meźa seksoholika i przez ten obszar nasz zwiazek mial najpierw wieloletni kryzys potem sie rozeszlismy a finalnie jestesmy razem.
Kiedy sie wyprowadzalam powiedzialam mu że już ani razu nie uslyszę słowa "sex"
Bo mnie mdli jak to slysze
A Pan Bog takie ma poczucie humoru że glownie przez to forum poznaje ludzi glownie meżczyzn z ktorymi mam jakaś naturalnosc pisania o zaburzeniach seksualnosci i pisalam już u Viko - 99% pochodzi z pornografii masyurbacji czesto jeszcze wyniesionych za nastolatka kiedy żony nie znal a teraz to żona te wszystkie owoce zbiera.
Oczywiscie żona też ma pewne predyspizycje do zbierania tych owocow.
To jest temat nastepny rzeka i nie mysle że tutaj kogos to obchodzi.
Natomiast - wiesz dlaczego moj kryzys byl wieloletni?
Bo spotykalam bardzo życzliwych ludzi - bardzo.
Ktorzy tulili mnie w moim bolu trzymali przyslowiowa reke zrobili kawę....wysluchali i...koniec
I też trafilam tu na forum sobie pochlipac w troche szerszym gronie.
Jak moi Prowadzacy na 12 krokach wzieli mnie pod obstrzał - każdy z każdej strony.
Poczatkowo wydawalo mi sie że snie - to to forum katolickie a tu takie pytania bezposrednie??? :shock:
Chyba z piec razy na poważnie chcialam odejsc z krokow. Tyle samo wracalam. Ryczalam. Najpierw jacy oni "niedelikatni" potem "jaka ja bylam glupia" - to już o malżenstwie było.
Tak mnie zahartowali że teraz też nie jest cacy zawzze. Ale wiem co to szacunek dla siebie i co to znaczy stawiac sobie granice.
No i Kim jest Bóg.
Mysle że dlatego pisze bezposrednio. Jestesmy tak wychowani że pewne rzeczy nie przystoja zapytać zwlaszcza dziewczynkom i ogolnie gorsza jak mnie czytaja forumowicze.
Ja jestem na tym forum żeby probowac pomoc. Robie to w taki sposob jaki do mnie dotarł.
Jest tu bardzo wąska grupa ludzi do ktorych trafiam ze swoim pisaniem. Ale oni też sa. Dla mnie to też bardzo bliscy ludzie. Bo to jest ogromna szczerosc i zaufanie rozmawiac na takie tematy i w taki sposób.
Każdego takiego forumowicza znm z imienia i jestesmy w kontakcie.
Oczywiscie sa też kobiety :)
Mysle że potrafie rozmawic i z jedna i z druga płcia.
A że nie do wszystkich to dociera, że oburza - no to jasne jest dla mnie
W jednym przyznam Ci racje - na przestrzeni tych paru lat zauważylam że spoleczenstwo robi sie coraz bardziej wrażliwe i coraz bardziej bezradne. Niedawno o tym dzielilam sie z jedna z forumowiczek.
Ludzie nie chca wychodzic z klopotow. Bardziej chca żeby podniesc ich tyłki i przeprowadzic do szcześliwego zwiazku. A jak pokazuje sie droge, cieżka prace - jak to jest z tym pokazywaniem granic i praca nad soba - no to wola już tu siedziec i od czasu do czasu pożalic sie. I to też ja szanuje bo nie każdy potrafi nie jest emocjonalnie gotowy i rożne okolicznosci na to przemawiaja.
Natomiast ja staram sie zwracac do ludzi czynu.

Zreszta uważam że styl mojego pisania to temat zastepczy u Ciebie.
Czy po przeczytaniu mnie zdruzgotalo Cie wewnetrznie? Sprawilam że masz niechec istnienia? Mysle że nie, bos twarda sztuka. Wiec zachecam Cie - ukladaj sobie życie od poczatku do końca zgodnie z kolejnoscia.
Nikt nie zaczyna budowy domu od zjedzenia ciastka w salonie, tylko bierze sie za zrobienie solidnych fundamentow.
Czego i Tobie życze.
Nie szukaj protez szcześcia
Żnajdź prawdziwe szczeście, ktore da Ci spokoj i pokoj.

Pozdrawiam
mgła
Posty: 90
Rejestracja: 21 lip 2017, 11:02
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: mgła »

Marylko zwracam uwagę na to, co podnoszono już wielokrotnie, o czym napisał Ci przed chwilą Longines.
jakby to powiedzieć....
Jest coś takiego jak "dostrojenie się do klienta", współodczuwanie, empatia.
W pomaganiu to punkt wyjścia, początek wszystkiego.
Można być najmądrzejszym na świecie, ale jeśli tego nie masz, to sobie swoje dywagacje chowam do kieszeni.
Nie mówię od razu wszystkiego, co myślę. Nie nazywam, nie diagnozuję, nie przewiduję, nie określam kategorycznie.
Bo nie jestem wszechwiedząca, nie jestem tym człowiekiem, nie mam jego wrażliwości itd itd
Bo mogę go niepotrzebnie przeczołgać a on zwyczajnie nie zmieści już tego!
To jest w pomaganiu niedopuszczalne.
Zwracam uwagę na to, że czasem lepiej się zatrzymać, przemilczeć, chwilę poczekać....jeśli przyjdzie odpowiedni czas wystartować z serią z karabinu.
To miałam na myśli pisząc o nadętym ego- czyli to, co chcę powiedzieć jest ważniejsze od tego, jak to mówię i w jakim momencie.
Tyle. Mniej więcej.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

mgła pisze: 05 cze 2020, 14:08 Marylko zwracam uwagę na to, co podnoszono już wielokrotnie, o czym napisał Ci przed chwilą Longines.
jakby to powiedzieć....
Jest coś takiego jak "dostrojenie się do klienta", współodczuwanie, empatia.
W pomaganiu to punkt wyjścia, początek wszystkiego.
Można być najmądrzejszym na świecie, ale jeśli tego nie masz, to sobie swoje dywagacje chowam do kieszeni.
Nie mówię od razu wszystkiego, co myślę. Nie nazywam, nie diagnozuję, nie przewiduję, nie określam kategorycznie.
Bo nie jestem wszechwiedząca, nie jestem tym człowiekiem, nie mam jego wrażliwości itd itd
Bo mogę go niepotrzebnie przeczołgać a on zwyczajnie nie zmieści już tego!
To jest w pomaganiu niedopuszczalne.
Zwracam uwagę na to, że czasem lepiej się zatrzymać, przemilczeć, chwilę poczekać....jeśli przyjdzie odpowiedni czas wystartować z serią z karabinu.
To miałam na myśli pisząc o nadętym ego- czyli to, co chcę powiedzieć jest ważniejsze od tego, jak to mówię i w jakim momencie.
Tyle. Mniej więcej.
Ok
Rozumiem
Jestes oburzona że nie mam takiego samego "podejscia do klienta" jak Ty
No faktycznie nie mam.
Szkoda że nie napisalas konkretnie na zacytowanym wczoraj przez Ciebie przykladzie co Cie konkretnie oburzylo w moim pisaniu.
Rozumiem wiec że tzw całoksztalt
Przyjmuje do wiadomosci
Pozdrawiam
mgła
Posty: 90
Rejestracja: 21 lip 2017, 11:02
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: mgła »

No właśnie. "Jesteś oburzona"....
Naprawdę nie jestem.
ODPOWIEDZ