Pomocowość forum

Masz problem lub uwagi do działania forum - napisz tutaj

Moderator: Moderatorzy

Longines
Posty: 67
Rejestracja: 03 sty 2020, 11:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niechęć do żony

Post autor: Longines »

----->Nie, nie jesteśmy tu po to, żeby zgłębiać mechanizmy, z którymi spotka się porzucony mąż, gdy zacznie umawiać się z innymi kobietami.

Nirwanno, odpowiem któtko i na tym zakończmy. Ta wymiana zdań nie ma sensu. W moich wypowiedziach fiksujesz się na najmniej istotnych detalach, albo przywołujesz moje wypowiedzi w sposób nieadekwatny.

Opisałem tutaj coraz bardziej powszechne zjawisko hipergamii kobiet (można o tym sporo poczytać). "Porzucony mąż" znalazł się w tym przykładzie tylko dlatego, że jest to pociągnięcie wątku, który sama zaczęłaś (o wysokim koszykarzu) i nawet jeśli przykład uważasz za niefortunny, to nie jest on istotą mojej wypowiedzi i sens pozostanie identyczny dla młodego absolwent technikum, który chciałby znaleźć żonę i założyć po katolicku rodzinę. Zderzy się z tym samym zjawiskiem, bo ono istnieje i narasta w dzisiejszym świecie.

Zaznaczam wyraźnie> nie propaguję nigdzie szukania sobie innych kobiet przez porzuconych mężów (co usilnie starasz się mi wmówić, a co uważam za bardzo nieuczciwe). Nie udaję natomiast, że wielu ludzi porzuconych/zdradzonych nie decydują się na samotne życie i wiąże się z kimś innym. Nie ma w tym stwierdzeniu ani zabarwienia negatywnego ani pozytywnego. To jest stwierdzenie prostego faktu.
Doszukiwanie się w tym wykoślawienia mojego pojmowania nauki Kościoła i "popkulturowych sądów" uważam za nietakt.
Trudno jest w taki sposób dyskutować i nie będę tego ciągnąć, zwłaszcza kiedy straszy się mnie konsekwencjami regulaminowymi.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13320
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: Nirwanna »

Longinesie,
Longines pisze: 03 cze 2020, 3:09 Ta wymiana zdań nie ma sensu
Longines pisze: 03 cze 2020, 3:09 Bardzo lubię dobrą dyskusję.
Być może dlatego, że mamy różne cele. Moim celem nie jest dyskusja. To forum pomocowe i tak przekierowuję rozmowę - na aspekty pomocowe.
Longines pisze: 03 cze 2020, 3:09 Opisałem tutaj coraz bardziej powszechne zjawisko hipergamii kobiet (można o tym sporo poczytać). "Porzucony mąż" znalazł się w tym przykładzie tylko dlatego, że jest to pociągnięcie wątku, który sama zaczęłaś (o wysokim koszykarzu) i nawet jeśli przykład uważasz za niefortunny, to nie jest on istotą mojej wypowiedzi i sens pozostanie identyczny dla młodego absolwent technikum, który chciałby znaleźć żonę i założyć po katolicku rodzinę. Zderzy się z tym samym zjawiskiem, bo ono istnieje i narasta w dzisiejszym świecie.
Kontekst. Kontekst pomocowości dla tego miejsca (lub niepomocowości - wtedy spotka się ze STOP). Inaczej mówiąc - szerzej patrz. Na kontekst całego forum.
Longines pisze: 03 cze 2020, 3:09 Doszukiwanie się w tym wykoślawienia mojego pojmowania nauki Kościoła i "popkulturowych sądów" uważam za nietakt

Longinesie, sprawdź proszę, sądzę, że wyraźnie to rozdzieliłam. "Popkulturowe sądy" odnoszą się do Twojego obrazu świętości. Który to obraz jest wykoślawiony, akurat na forum katolickim taka rzecz potrzebuje nazwania. Zmienisz Ty, jeśli zechcesz. Albo i nie. To Twoja przestrzeń wolności.
Longines pisze: 03 cze 2020, 3:09 nie będę tego ciągnąć, zwłaszcza kiedy straszy się mnie konsekwencjami regulaminowymi.
OK. Zaznaczę tylko, że ani ja, ani ktokolwiek z moderatorów nie jest tu po to, aby straszyć. Natomiast owszem - jesteśmy tu po to, aby dbać o czytelne granice pomocowości tego forum i pokazywać konsekwencje. Jeśli ktokolwiek - świadomie lub nie - narusza te granice, spotka się z tymi właśnie konsekwencjami. Tym trudniejszymi, im bardziej świadomie to robi.
Ponieważ w tym, co piszesz do Pavla widzę sporo świadomości (nawiasem mówiąc - dzięki za szczerość), i widząc taką choćby postawę:
Longines pisze: 03 cze 2020, 3:09 życie w wierności przysiędze nie sprawdzają się w moim przypadku
po prostu lojalnie uprzedzam, że:
- pokazywanie praktycznych aspektów ogarniania kryzysu i traktowanie go holistycznie jest przez nas widziane jako bardzo OK, i też staramy się w ten sposób robić to we wspólnocie,
- jednak jakiekolwiek przekierowanie na "ducha tego świata" i hasła, przykłady, wzmianki, że może ktoś tam zacząć spotykać się z innymi kobietami czy mężczyznami, i może nie trwać w wierności, bo ot ja tak mam i żyję i jestem szczęśliwy i radosny - spotkają się z granicą, z konsekwencjami.

"Może" oznacza w tym przypadku mentalne przyzwolenie, a nie uznanie faktu wolności. To dwie różne rzeczy.
Powtórzę raz jeszcze - chrześcijanin czerpiący na bieżąco z darów Ducha Świętego to nie naiwniak, widzi fakty, widzi ogrom zła, grzechu i popaprania na tej ziemi. I robi z tym to, co robił Jezus - uznając fakt wolności ludzkiej, nie daje na nie mentalnego przyzwolenia, tylko przemienia w dobro.

Ufam, że Twoja wewnętrzna postawa chęci pomocy oraz dbałość o przekaz na poziomie języka, jego plastyczności, wieloznaczności, oddawania intencji i kontekstu - będzie się mieścić w granicach pomocowości tego forum.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: marylka »

Longines pisze: 03 cze 2020, 3:09 życie w wierności przysiędze nie sprawdzają się w moim przypadku
A ja dorzuce, że już sie rozjasniło dlaczego tak mocno oburzyles sie, kiedy zapytalam Viko o strone czystosci/wiernosci
Sprawdzona metoda tu na forum - jesli oburza Cie czyjes pisanie, jakis obszar to:
- możesz krzyczec i oburzac sie także pisac priv
- możesz też zrobic STOP i zastanowic sie "dlaczego pisanie np. marylki tak mnie oburza."
Każdy tak może
Viko aż tak sie nie oburzyl jak Ty czy inni poprzednicy.
Dlatego ja o Viko jestem spokojna. Przyjrzal sie tej dziedzinie, zauważył "niepoukladanie" i pewnie uklada. I pewnie Mu sie uda.
Bo nie odebrał mojego pytania jako wbijajace go w poczucie winy - tylko wskazanie obszaru - czy w ogole jest nad czym pracowac. Zatykanie uszu i zaciskanie oczu i krzyk też jest wyjsciem, ale nic nie rozwiaże.
Longines - pisalam tu teź że zawsze sa co najmniej dwa rozwiazania. Przeważnie jest ich wiecej. To Twoje życie i Twoje wybory. I Twoje konsekwencje.
Nie myslales o zbadaniu ważnosci zawartego małżeństwa?
Jeźeli faktycznie taka żona byla niedojrzala jak piszesz - dlaczego tego nie zrobisz? Piszesz że pracowales z ksiedzem w czasie kryzysu. Dziwie sie że nie zasugerował.
A może ta żona nie byla tak jednostronnie zla?
Może też swój kamyczek do ogrodka pt "rozpad" wrzuciłeś?
Wiesz dlaczego o tym piszę?
Bo piszesz wprost o relacjach z inna/innymi kobietami. Wiec jeżeli tamtej relacji nie przerobisz w odniesieniu do SIEBIE to nie zbudujesz szczesliwego zwiazku. Bez Boga - sakramentu, bez przerobienia siebie. Nie ma szans sie udac.
Może czas to uporzadkować?
Zaczać od poczatku a nie od konca?
Bo współżycie jest na koncu a Ty piszesz, że już sie za to wziałeś.
A może warto jako poczatek pomyslec o przebaczeniu żonie...
co myslisz?
Pozdrawiam
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niechęć do żony

Post autor: tata999 »

marylka pisze: 03 cze 2020, 8:16 Może czas to uporzadkować?
Zaczać od poczatku a nie od konca?
Bo współżycie jest na koncu a Ty piszesz, że już sie za to wziałeś.
Jaki koniec masz na myśli? Na jakim końcu jest współżycie?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Niechęć do żony

Post autor: lustro »

marylka pisze: 03 cze 2020, 8:16
Sprawdzona metoda tu na forum - jesli oburza Cie czyjes pisanie, jakis obszar to:
- możesz krzyczec i oburzac sie także pisac priv
- możesz też zrobic STOP i zastanowic sie "dlaczego pisanie np. marylki tak mnie oburza."
Każdy tak może
Juz od dawna się zastanawiam dlaczego tak mnie wkurza samozwańcze bycie psychoterapeutą w twoim wydaniu.
Moze dlatego, że podobnie jak ja kiedyś, jedziesz po ludziach jak czołg nie zastanwiając się, czy masz racje i czy masz do tego prawo...? :roll:
ale przyjrzę sie temu...

tym niemniej uważam, że metoda - skoro mówisz, że ten konkretny problem Cię nie dotyczym to znaczy, że tym bardziej cie dotyczy, jest jak wmawianie zdrowym raka i na siłe aplikowanie wlewów chemii. Nie przyjmując, że na świecie są też ludzie zdrowi.

Ale moze się okazać, że takie podejście jest bronia obosieczną...kto od miecza wojuje...
Marylko - tak usilnie wmawiasz Viko ( ups, zwracasz uwagę na) nieuprządkowanie jego spraw cielesnych w małżeństwie i tak bardzo sie tego "uczepiłas", to czy przypadkiem nie dotyczy to bardzo Ciebie i twojego małzeństwa? Jest Ci tak bardzo bliskie, że masz to na pierwszym miejscu przed oczyma?
A nim powiesz, że nie...pomysl, czy zaprzeczenie nie jest potwierdzeniem wg takich założeń?
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niechęć do żony

Post autor: vertigo »

Nirwanna pisze: 02 cze 2020, 18:13 Ja tylko wrzucę, że patronem mojej parafii jest morderca. I jednocześnie święty. Paradoks taki. Takie rzeczy tylko w katolicyzmie :mrgreen:
Nie tylko - w Prawosławiu też ;)
Ostatnio zmieniony 03 cze 2020, 21:05 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Longines
Posty: 67
Rejestracja: 03 sty 2020, 11:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niechęć do żony

Post autor: Longines »

---->A ja dorzuce, że już sie rozjasniło dlaczego tak mocno oburzyles sie, kiedy zapytalam Viko o strone czystosci/wiernosci
Sprawdzona metoda tu na forum - jesli oburza Cie czyjes pisanie, jakis obszar to:
- możesz krzyczec i oburzac sie także pisac priv
- możesz też zrobic STOP i zastanowic sie "dlaczego pisanie np. marylki tak mnie oburza."

Nie oburza mnie w Twoim pisaniu pytania Viko o stronę czystości/wierności, tylko protekcjonalny ton w jakim tego człowieka traktujesz i sposób w jaki próbujesz wbić go w poczucie winy. I dobrze o tym wiesz, bo wymieniliśmy na ten temat kilka wiadomości prywatnych.
Może i masz dobre chęci, ale uważam że sposobem w jaki się udzielasz robisz ludziom krzywdę, a czasami wręcz trudno oprzeć się wrażeniu, że się nad nimi pastwisz i co gorsza robisz to manipulując słowami Pisma Świętego. Tak jak zrobiłaś to w wątku Viko na siłę doszukując się czegoś w swoim ulubionym temacie, a potem rozdmuchujesz to do niebotycznych rozmiarów i faceta po prostu kastrujesz psychicznie.
Od razu uprzedzam> to, że ktoś cytuje Pismo, nie oznacza że ma w tym dobre zamiary. Słowem można posługiwać się tak, żeby ludzi pogrążyć i moim zdaniem pisanie o odcinaniu ręki w wątku Viko nie może służyć niczemu innemu jak dowaleniu temu człowiekowi.
Kiedy pojawia się ktoś w cierpieniu i rozterkach np. w powodu rozpadu małżeństwa, a Ty sugerujesz "pewnie sam/sama jesteś temu winien/winna"- wpędzasz tych ludzi głębiej w rozpacz, oni nie mają równowagi w tym stanie i takie sugestie, szpileczki potrafią bardzo zdekompensować. Dlatego zareagowałem na Twoje wpisy.

----->Nie myslales o zbadaniu ważnosci zawartego małżeństwa? Jeźeli faktycznie taka żona byla niedojrzala jak piszesz - dlaczego tego nie zrobisz? Piszesz że pracowales z ksiedzem w czasie kryzysu. Dziwie sie że nie zasugerował.

Owszem, ten temat był poruszony. Ksiądz stwierdził że jest bardzo mocna przesłanka do takiej procedury i na jego wyczucie stwierdzenie nieważności byłoby na 90% pewne. Ale odradził mi to twierdząc, że po takich przejściach i tak bardzo długo będę odzyskiwać równowagę, a wykonuję zbyt odpowiedzialną pracę, żeby pozwolić sobie na kompletne rozbicie, a takim właśnie stanem może zaowocować rozgrzebywanie tego na nowo w sądzie biskupim. Haha ja mam po tym małżeństwie analogiczne stany do zespołu stresu pourazowego jaki mają żołnierze po powrocie z wojny- z takimi flashbackami np. jak odpalają petardy w sylwestra.
Ksiądz wątpił też, czy stwierdzenie nieważności mi pomoże, bo za dużo zostało zniszczone.

Do tego dochodzą dodatkowe czynniki. Nie mam zamiaru się już nigdy ożenić. Głównie z powodu prawnej przewagi jaką ma żona nad mężem w europejskim prawie. Nie dam nikomu już takiej kontroli nad swoim życiem. Raz tego posmakowałem, wystarczy.

-----> A może ta żona nie byla tak jednostronnie zla? Może też swój kamyczek do ogrodka pt "rozpad" wrzuciłeś?

W ten sposób można każdemu sprzedać poczucie winy. Nie dość się starałeś, sam miałeś wady. Zaaaaawsze się coś znajdzie. Pracujesz ciężko i robisz dyżury, żeby wybudować dom- zaniedbujesz, za mało czasu poświęcasz. Starasz się poświęcać więcej czasu- inni mają, a my nie, a w ogóle potrzebuję przestrzeni. Szpilę zawsze można wbić. Przy złej woli zawsze znajdzie się problem.
Nie ma ludzi idealnych. Tyle, że swoich wad byliśmy świadomi, a ja w małżeństwo poszedłem szczerze, od początku nad sobą pracowałem i większość ogarnąłem. Nie, nie ja zniszczyłem małżeństwo. Nie zrobiłem nigdy niczego co by jej wyrządziło krzywdę i dbałem tak jak umiałem najlepiej. Grałem uczciwie. Jeśli jestem czegoś pewien, to właśnie tego.

----->A może warto jako poczatek pomyslec o przebaczeniu żonie...
co myslisz?

Przebaczyłem, ale głównie dlatego, żeby nie nosić żalu w nieskończonośc i nie dzwigać tego dodatkowo. Przebaczyć nie oznacza zapomnieć. Ciekawa sprawa zresztą. Żonę kochałem bardzo i nawet mimo pełnej świadomości podłości jakie wyrządziła mi i mojej rodzinie, wiem że miałbym pewną słabość do niej. Nie w sensie fizycznym, cielesnym ale na poziomie emocji. Nigdy nie potrafiłem się na nią gniewać. Sam byłem tym bardzo zdziwiony, ale nie jestem w stanie jej nienawidzić, chociaż miałbym ku temu wszelkie możliwe powody.
Nie ma absolutnie mowy o powrocie.
krople rosy

Re: Niechęć do żony

Post autor: krople rosy »

marylka pisze: 03 cze 2020, 8:16 Sprawdzona metoda tu na forum - jesli oburza Cie czyjes pisanie, jakis obszar to:
- możesz krzyczec i oburzac sie także pisac priv
- możesz też zrobic STOP i zastanowic sie "dlaczego pisanie np. marylki tak mnie oburza."
Czyjeś oburzenie może też swiadczyć o tym, że sobie forumowcz nie pozwala wchodzić na głowę i narzucać sobie czyichś wizji i insynuacji. I mówi STOP. Broniąc swojej prywatnej granicy.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Niechęć do żony

Post autor: tata999 »

Longines pisze: 03 cze 2020, 11:43 Do tego dochodzą dodatkowe czynniki. Nie mam zamiaru się już nigdy ożenić. Głównie z powodu prawnej przewagi jaką ma żona nad mężem w europejskim prawie. Nie dam nikomu już takiej kontroli nad swoim życiem. Raz tego posmakowałem, wystarczy.
Też tak sobie postanowiłem z tego samego powodu. Nie ożenię się ze względu na szubienicę prawną. Wiele znajomych w związkach miało tę świadomość dużo wcześniej i nie ożenili się (cywilnie) ani razu. Gdyby ktoś mnie pytał to doradzam właśnie bez małżeństwa cywilnego. Ślub nie musi być konkordatowy.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Longines
Co do mojego pisania -
Podam przyklad - chirurg mowi - trzeba wrzoda zlokalizowac i wyciac to dziadostwo jak najpredzej. Bedzie pan nieprzytomny a jesli sie pan obudzi nie bedzie pan chodzil przez ok miesiac. Bedzie pan robil pod siebie i bedzie pan ryczal z bolu bo środki tylko nieznacznie znieczula pana. Takich jak pan jest tu masa ludzi. Wiec szybka decyzja - decydujesz sie pan czy nie?

Druga scena - chirurg mowi - mam wiadomosć ale nie sadze że pan jest na to gotowy. Za dwa tygodnie wyznaczylem panu wizyte u psychologa on przygotuje pana na pewne wiadomosci. Po pieciu spotkaniach czyli za ok 5 miesiecy prosze do mnie przyjsć.
Podczas pierwszej wizyty u psychologa ten mowi- jak sie pan dzis czuje? Pogadajmy sobie. Bedziemy stopniowo wchodzic w temat...około roku nam to zajmie

Czytam żes inteligentny wiec łapiesz o co mi chodzi. O co chodzi? - o skutecznosc czy cyrtolenie? Nie tylko Ty pracujesz. Ja rownież. I o dziwo sa tacy ktorzy ze mna na privie pisza a że to glownie faceci to pisze prosto z mostu i nie owijam w sreberka.
Ale wiesz...wielu osobom to nie odpowiada i odchodza. I też spoko.
A ja mam taki styl i go nie zmienie bo jest moj.

Co do żony - z tego co piszesz to Ci powiem że wydaje Ci sie że jej wybaczyłeś. Zbyt wiele żalu i gniewu masz w sobie. Zbyt wiele zniszczeń w Twoim życiu wymieniasz żeby to nazwac "przebaczeniem"
Podam Ci moj przyklad - mąż mnie zdradził. Też wydawalo mi sie że mu wybaczylm. Myslalam że wybaczenie to po prostu - nie życzenie mu zlego.
Przez pryzmat krzywdy rozwalonej rodziny itd mowiłam mu - ok - wybaczam ale daj mi spokoj i żyj i pozwol żyć.
Nie wyobrażalam sobie powrotu do niego pomimo że martwilam sie jak sobie poradzi

Bylam na 12 krokach. Tam po 8 miesiacach zrozumialam co to jest przebaczenie. Przebaczenie to wedlug mnie jest dopiero wtedy kiedy akurat Ty spojrzysz na żone z miłoscia.
Tak jak ja na męża.
Kiedy myslalam o nim jako o człowieku. Całosciowo. Staralam sie robic to po Bożemu.
Zobaczylam go - male dziecko ktore trzesie sie przed ojcem alkoholikiem. Potem samotnego młodzienca ktory szukajac akceptacji i upustu swoim cielesnosciom zaglada do zakazanych gazet.....itd...itp
Nie bralam tego już, że zrobil to /zdrada/ z wyrafinowania perfidii tylko z ludzkiej ułomnosci. Ja miałam to szczescie że nie dane mi bylo patrzec na alkoholika ojca. On takich szans nie mial.
I teraz - nie chodzi o litowanie sie. Żeby w druga strone nie poszło.
To, że on mial trudny start - to przykre. Ale nie daje mu prawa żeby teraz on mnie krzywdził.
Dlatego kiedy mu przebaczylam bylam w stanie isc z nim na lody pojechac na wakacje i z dziećmi chociaż miałam osobny pokoj. Finalnie jestesmy razem. Chociaż przebaczenie i pojednanie to dwie rożne strony i ponowne wspolne zamieszkanie nie zawsze jest możliwe.
Ale wiesz....widac że chcesz wybaczyc i to jest zauważalne. To dobre na start.

Ale ....najpierw trzeba przebaczyc sobie. Tego też nie zrobiles niestety...
Czesto piszesz że Ty "nigdy"
"Nigdy" i "zawsze" to sa klamstwa.
Pewnie tego bylo wiele razy albo rzadko ale na pewno nie "zawsze" i "nigdy"
A piszac źe Ty "nigdy" - już pokazujesz jak bronisz sam siebie przed prawda - czyli sam siebie oklamujesz.


Co do traumy z malżenstwa - każdy ja ma. I nie ma tu co mowic że Twoj bol jest wiekszy czy mniejszy niż drugiej osoby. Jestes facetem? To wez go rozpracuj. Nawet jesli bys mial glebe gryzc. Bo tylko tacy maja szanse byc życiowymi twardzielami.
Widziales kapitana ktory w czasie burzy ucieka pod poklad i mowi że dla niego to zbyt traumatyczne żeby sie z tym zmierzyć?
Jakim chcesz byc kapitanem swojego życia?
Twoja decyzja.
A jesli chodzi o cytowanie Pisma - no to polecam Ci do medytacji werset " Wszystko moge w Tym, który mnie umacnia".

I najważniejsze - czy kochasz żone czy nie, czy jej przebaczyles czy nie, czy sobie przebaczyles czy nie - możesz wstepnie sam ocenic ogladajac film "Chata"
Na cda - za darmo
Nie trzeba psychologow ani wiekszych zabiegów. Wystarczy ok 2 godziny poswiecić.
Ja jak to obejrzalam to 100 wykladów bylo niczym w porownaniu z tym filmem. Dlatego polecam

Jeszcze jedno...piszesz że nigdy sie nie ożenisz
To po co bawisz sie w dom?
Mame i tate?
Żone i meża?
Po co sypiasz z kobietami?
Myslisz że one traktuja Cie poważnie?
Nie
Tak jak Ty je.
A jak bedzie dziecko?
Przecież Ty nie chcesz odpowiedzialnosci brac za zwiazek skoro sie nie ożenisz to jak za dziecko chcesz wziac?
Pchasz sie w kłopoty o ile już ich nie masz.
A odwagę DO TEGO TO MASZ widze.

Pisze to po to, że jak kiedys przyjdzie czas i powiesz że znowu Cie ktos zawiodł - bo to potrzebuje czasu, na poczatku motyle fruwaja po podbrzuszu - kryzys nadchodzi poźniej - to żebys przypomnial sobie moje słowa.
To żadne odkrycie zreszta jest i do przewidzenia final i Ty o tym wiesz.

lustro
Widze że cos chcesz napisac żeby Ci wybrzmiało no ale coż ja moge Tobie napisać? Staram sie zwracac do tych ktorzy z czyms przychodza a nie już wszystko wiedza wiec Ciebie tylko pozdrowie

Tata999
tata999 pisze: 03 cze 2020, 8:56
marylka pisze: 03 cze 2020, 8:16 Może czas to uporzadkować?
Zaczać od poczatku a nie od konca?
Bo współżycie jest na koncu a Ty piszesz, że już sie za to wziałeś.
Jaki koniec masz na myśli? Na jakim końcu jest współżycie?
Wspolżycie jest ostatnim etapem po zrobieniu porzadku ze soba, po poznaniu drugiej osoby, po wzieciu odpowiedzialnosci za nowopowstala rodzine poprzez ślubowanie przed oltarzem w obecnosci Boga i ludzi.
Dopiero jest noc poslubna
No...przynajmniej mnie tak uczono.
Zaczynanie od innej strony jest zaczynaniem od konca

Vertigo - serdecznie pozdrawiam :)


Znowu wyszedl tasiemiec. Mam nadzieje że udalo sie powyjasniać....choc pewnie nie wszystkim :)
No ja tak pisze co mysle i wiem że nie zawsze robie to z wdziekiem.
Ale mysle że jest tu tylu farumowiczow, że jak kogos moje spostrzeżenia rażą to przecież łatwo można zmienic topic. Jest nawet taka funkcja żeby nie wyskakiwały posty konkretnego forumowicza.
Mam nadzieje że pomoglam :)
I pozdrawiam wszystkich :)
Longines
Posty: 67
Rejestracja: 03 sty 2020, 11:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: Longines »

---->Czytam żes inteligentny wiec łapiesz o co mi chodzi. O co chodzi? - o skutecznosc czy cyrtolenie? Nie tylko Ty pracujesz. Ja rownież. I o dziwo sa tacy ktorzy ze mna na privie pisza a że to glownie faceci to pisze prosto z mostu i nie owijam w sreberka.

Nie jestem typem, który owija w bawelnę. Ale nie w tym widzę problem w Twoich wypowiedziach. Przedmówcy dość trafnie to podsumowali. Jeśli miałbym użyć chirurgicznej analogii, to myślę, że niektóre Twoje wejścia można porównać do chirurga, który ma zdjąć wrastający paznokieć, ale straszy pacjenta ryzykiem sepsy, więc na wszelki wypadek namawia do ucięcia nogi w kolanie.

---->Co do żony - z tego co piszesz to Ci powiem że wydaje Ci sie że jej wybaczyłeś. Zbyt wiele żalu i gniewu masz w sobie. Zbyt wiele zniszczeń w Twoim życiu wymieniasz żeby to nazwac "przebaczeniem"

Nie nienawidzę jej i nie życzę jej źle. Nic lepszego nie będzie, bo przebaczenie ma to do siebie, że należałoby o nie prosić i tego przebaczenia chcieć. Ona nie jest do tego zdolna.

---->Podam Ci moj przyklad - mąż mnie zdradził.

Przykro mi, że masz takie przeżycia. Tez byłem zdradzany, ale z innego powodu. Ona miała bardzo duże cisnienie na dziecko i staraliśmy się o nie od ślubu. Wiadomo było natomiast, że może mieć problemy z zajściem w ciążę, bo wczensiej była leczona plastrami antykoncepcyjnymi (terapeutycznie, nie jako antykoncepcja) i miałem tego świadomość. Ona jednak cierpliwości nie miała, bardzo szybko zaczęło się gadanie o in vitro, a jak się nie zgodziłem, zracjonalizowała sobie ze mi nie zależy i jest nieszczęśliwa, niezrozumiana. I próbowała mi podrzucić kukułcze jajo sypiając z kims innym.

---->Czesto piszesz że Ty "nigdy"
"Nigdy" i "zawsze" to sa klamstwa.
Pewnie tego bylo wiele razy albo rzadko ale na pewno nie "zawsze" i "nigdy"
A piszac źe Ty "nigdy" - już pokazujesz jak bronisz sam siebie przed prawda - czyli sam siebie oklamujesz.

Zapędzasz się bardzo w tym stwierdzeniu. Podobne słowa łączysz przecież z małżeństwem i przysięgą.
Podczas ślubu wypowiedzialaś słowa, które oznaczają "nigdy Cie nie zdradzę, zawsze bedę Cię kochać i nigdy Cię nie zostawię" i traktujesz je jako świętość, a nie "okłamywanie samej siebie".

Napisałem już dlaczego nigdy więcej nie mam zamiaru się już ożenić. Wyjasnił to też Tata999.
Są to przykre realia prawne w Europie. W dzisiejszych czasach praktyka prawna i mentalność myślenia etc czynią z ojca rodzica drugiej kategorii, który ma obowiązki, ale nie ma praw. Kobieta jest w stanie bezkarnie zniszczyć małżeństwo, odejść do innego bez konsekwencji, a wrecz z zyskiem. Można to uznać za atak na rodzinę, ale dzisiejsze realia są takie, że kobietom rozwód po prostu się opłaca.
Gdzieś wspomniałem wcześniej: moim marzeniem było po katolicku ożenić sie, zostać ojcem, pracować uczciwie na rodzinę i wychowanie dzieci.
Ta bajka mi się już nie spełni, a już na pewno nie dam nikomu nad sobą takiej władzy jaką prawnie daje kobiecie ślub. To już wolę samotność.

----->Co do traumy z malżenstwa - każdy ja ma. I nie ma tu co mowic że Twoj bol jest wiekszy czy mniejszy niż drugiej osoby. Jestes facetem? To wez go rozpracuj. Nawet jesli bys mial glebe gryzc. Bo tylko tacy maja szanse byc życiowymi twardzielami.
Widziales kapitana ktory w czasie burzy ucieka pod poklad i mowi że dla niego to zbyt traumatyczne żeby sie z tym zmierzyć?

Ładnie ujęte. Tą fazę mam za sobą. Wiem jakie były przyczyny porażki po mojej stronie. Ale nie były to nałogi, jakieś nieczyste słoności etc. Tylko wychowanie. Moi rodzice chcieli mnie wychować na dobrego człowieka, ale nie nauczyli mnie przy tym myśleć on sobie, stawić granic i wymagać od innych. W skrócie: byłem miłym gościem, ale podszyte było to słabością.
Obecnie jest inaczej. Mam opinię konkretnego, twardego gościa, który w pracy jest fachowy i życzliwy, ale bardzo nie opłaca się z nim pogrywać.
Wymagam od siebie i od innych, stawiam granice.
To działa bardzo dobrze... I daje satysfakcję. Respekt czują przede mną nawet wysoko postawieni w hierarchii cholerycy, którzy mają w zwyczaju pomiatać ludźmi- wobec mnie nie pozwalają sobie na to nigdy.

------>najważniejsze - czy kochasz żone czy nie, czy jej przebaczyles czy nie, czy sobie przebaczyles czy nie - możesz wstepnie sam ocenic ogladajac film "Chata"
Na cda - za darmo

Dziękuję, nie znałem tego filmu
Obejze w wolnej chwili.

Na reszte pytań nie mogę tu odpowiedzeć.
mgła
Posty: 90
Rejestracja: 21 lip 2017, 11:02
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: mgła »

marylka pisze: 03 cze 2020, 22:43
Jeszcze jedno...piszesz że nigdy sie nie ożenisz
To po co bawisz sie w dom?
Mame i tate?
Żone i meża?
Po co sypiasz z kobietami?
Myslisz że one traktuja Cie poważnie?
Nie
Tak jak Ty je.
A jak bedzie dziecko?
Przecież Ty nie chcesz odpowiedzialnosci brac za zwiazek skoro sie nie ożenisz to jak za dziecko chcesz wziac?
Pchasz sie w kłopoty o ile już ich nie masz.


Mam nadzieje że pomoglam :)
Hmmmmm,
Jaki tupet trzeba mieć i jakie nadęte ego, aby wysmarować coś takiego???
Czy ktoś powstrzyma Marylkę?

A ja mam nadzieję, że wielu uczestników forum nie bierze rad tego typu serio.
mgła
Posty: 90
Rejestracja: 21 lip 2017, 11:02
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: mgła »

Aha, Marylko:
Jeśli dotknie Cię moja uwaga, to wiesz..... co Cię dotyka, to Cię dotyczy
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pomocowość forum

Post autor: tata999 »

marylka pisze: 03 cze 2020, 22:43
Tata999
tata999 pisze: 03 cze 2020, 8:56
marylka pisze: 03 cze 2020, 8:16 Może czas to uporzadkować?
Zaczać od poczatku a nie od konca?
Bo współżycie jest na koncu a Ty piszesz, że już sie za to wziałeś.
Jaki koniec masz na myśli? Na jakim końcu jest współżycie?
Wspolżycie jest ostatnim etapem po zrobieniu porzadku ze soba, po poznaniu drugiej osoby, po wzieciu odpowiedzialnosci za nowopowstala rodzine poprzez ślubowanie przed oltarzem w obecnosci Boga i ludzi.
Dopiero jest noc poslubna
No...przynajmniej mnie tak uczono.
Zaczynanie od innej strony jest zaczynaniem od konca
Odbieram to tak, że "na końcu" oznaczało współżycie, które było u Ciebie "ostatnim etapem po zrobieniu porządku ze sobą, po poznaniu drugiej osoby, po wzieciu odpowiedzialnosci za nowopowstala rodzine poprzez ślubowanie przed oltarzem w obecnosci Boga i ludzi", podczas nocy poślubnej po raz pierwszy ze względu na to, że tak Cię nauczono (domyślam się, że tę naukę przyjęłaś od rodziców). Każde inne postępowanie byłoby Twoim zdaniem nieprawidłowe. Sugerujesz, że w sytuacji forumowicza Longines prawidłowym byłoby, żeby tak samo nie podejmował żadnego współżycia do nocy poślubnej. Jeśli źle odebrałem, to poproszę o wyjaśnienie. Dziękuję za odpowiedź, a w niej otwartość, bo uważam, że niedomówienia wiele mogłyby zmienić i utrudnić.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pomocowość forum

Post autor: marylka »

Tata999
Dokladnie tak jak napisales.
Longines otwarcie pisze, że nie dochowuje wiernosci żonie - czyli tlumaczac z polskiego na nasze - wspolżyje z kobietą/ami.
No cóż....tu gdzie mieszkam sie mowi po prostu, że zaczynanie od tylka strony tylko na tylku sie skonczy.
Chcialam to subtelniej w poscie wyżej napisac /że wszystko ma swoja kolej itd itp / żeby nie było że ordynarna jestem ale widzisz - najprosciej prostymi słowami.
Pozdrawiam
ODPOWIEDZ