Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Informacje lokalne, gdzie szukać pomocy...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kampania antyaborcyjna i anty rozwodowa na bilbordach.

Post autor: Monti » 08 kwie 2021, 20:35

renta11 pisze:
08 kwie 2021, 19:19
Na sycharze kręcimy się dookoła współmałżonka porzuconego i tych aktów skierowanych do niego. A przecież całe życie człowieka to nie tylko sakrament małżeństwa i współmałżonek. To także inne sakramenty, dogmaty, i inni ludzie (wiele osób). I my będziemy sądzeni z miłości: do siebie, do wielu innych ludzi, nawet może do świata tak ogólnie. Z wielu miłości (aktów). A miłość do małżonka jest tylko jedną ze składowych tych miłości (aktów dobroci skierowanych do drugiego człowieka). a może także z miłości do psa, kota, drzewa i pszczółki. A dlaczego nie?
I to także mam na myśli, aby spojrzeć na życie człowieka i na ten sąd nad nim, dużo szerzej, aniżeli tylko na jego sakrament małżeństwa i na jego współmałżonka. Więc do osądzania jest wiele aktów dobra i wiele grzechów. Ale miłość ma być najważniejsza.
I biorąc pod uwagę całe życie człowieka i wiele tych aktów miłości, to może ten małżonek, który zdradził i porzucił, a jednocześnie miał wiele miłości do innych ludzi i świata, to właśnie on może być tym wybranym, a nie ostatecznie potępionym. Może tak również być, że małżonek, który zdradził, porzucił, jest ze wszech miar grzesznym, złym człowiekiem. Ale może, i najczęściej tak bywa, że jest inaczej.
Na poparcie tych słów można przywołać poniższy tekst:

„Do niesakramentalnych” – ks. Mieczysław Maliński

Życie twoje nie zamyka się wyłącznie na sprawie małżeństwa zawartego niezgodnie z prawem Bożym.
Życie twoje to są dwadzieścia cztery godziny na dobę.
To jest twoje ranne wstawanie, ubieranie się, śniadanie.
Twoja praca zawodowa, czyli osiem lub więcej godzin najlepszego czasu w ciągu dnia, która stanowi szczególny obszar moralny.
To są twoje posiłki, twoje środowisko rodzinne, domowe, kontakty z przyjaciółmi, ze znajomymi.

Twoje życie to mnóstwo problemów – gdzie możesz być pełen inicjatywy albo bierny; możesz kłamać i oszukiwać albo być prawy i uczciwy; gdzie będziesz pracował albo się lenił; będziesz pazerny, chciwy albo wielkoduszny i bezinteresowny; nienawistny, mściwy albo przebaczający, darowujący; kłótliwy, chamski albo opanowany, zgodliwy. Życie twoje to mnóstwo wątków, spraw.
Owszem, jednym z nich jest twoja sprawa małżeńska, ale nie wyłącznie.
Ty musisz żyć w różnych powiązaniach, działaniach, które masz przed sobą jako fachowiec pracujący w swoim zawodzie, jako właściciel, kierownik, dyrektor, ty – jako matka, żona, babcia, jako pracownica, urzędniczka, pielęgniarka, lekarz. I w tych wszystkich innych działaniach musisz być człowiekiem.
Przecież będziesz sądzony przez Pana Boga za całe życie.
Nie wyłącznie za małżeństwo drugie czy trzecie, ale za to, czyś był wielki albo mały, czyś był oszust albo uczciwy, czyś był pracowity albo leń, czyś był człowiekiem albo nieczłowiekiem.

Przyjmujesz Jezusa, Słowo Boże, Boga samego, który jest w tym Słowie. Do ciebie przychodzi w każdej Mszy świętej na to, abyś sprostał tym obowiązkom i odpowiedzialności.

(„W Drodze”, 9/265/1995)
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Kampania antyaborcyjna i anty rozwodowa na bilbordach.

Post autor: ozeasz » 09 kwie 2021, 11:10

Monti pisze:
08 kwie 2021, 20:35
[

Do niesakramentalnych” – ks. Mieczysław Maliński

Życie twoje nie zamyka się wyłącznie na sprawie małżeństwa zawartego niezgodnie z prawem Bożym.
To ja krótko, od siebie, toś pojechał tu z tym tekstem...🤦‍♂️
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: ozeasz » 09 kwie 2021, 11:16

Swoją drogą, już rozumiem (sarkazm) kapłanów porzucających swoje kapłaństwo, przecież: i tu można zacytować to samo co powyżej wkleiłeś ...
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kampania antyaborcyjna i anty rozwodowa na bilbordach.

Post autor: Monti » 09 kwie 2021, 13:23

ozeasz pisze:
09 kwie 2021, 11:10
To ja krótko, od siebie, toś pojechał tu z tym tekstem...🤦‍♂️
Jeżeli już uważasz, że ktoś "pojechał", to ks. Maliński, ja tylko cytuję. Nawiasem mówiąc, jest to jeden z tekstów znajdujących się na stronie Duszpasterstwa Małżeństw Niesakramentalnych w Bydgoszczy (jest tam także fragment wywiadu-rzeki z ks. Tischnerem, który pewnie jeszcze bardziej by Cię zbulwersował), opatrzonych adnotacją "przeczytaj koniecznie". Nawiasem mówiąc, obydwaj księża byli przyjaciółmi Jana Pawła II.
Z tego, co wiem, w tych duszpasterstwach nie poleca się ludziom, by się rozstawali. Kiedyś abp Gądecki (Przewodniczący KEP) określił brak możliwości korzystania z sakramentów przez niesakramentalnych jako "krzyż".
Od razu zapytałem siebie: krzyż czy konsekwencja grzechu?
Mnie kiedyś pewien ksiądz powiedział, że żyjąc w związku niesakramentalnym można być bliżej Boga, niż żyjąc w "normalnym" małżeństwie. Ale czy to nie zaprzecza tradycyjnej nauce Kościoła, że życie w grzechu zamyka nas na Bożą łaskę?
I dalej - skoro miłość niesakramentalnych jest dobra (jak się mówi w duszpasterstwach), to dlaczego nie wolno im korzystać z sakramentów?
Co do życia w białym związku wg Familiaris consortio. Czy to nie jest zdrada emocjonalna sakramentalnego małżonka? Czy nie zamyka na jego ewentualny powrót? Czy to rozwiązanie nie daje argumentu obiegowej opinii, że Kościół ma obsesję na punkcie seksu?
Bardzo to wszystko zamieszane i wewnętrznie sprzeczne. Przeczytałem dużo na ten temat (z obydwu stron sporu) i mam jeszcze większy mętlik niż wcześniej :( Wiem, że teologia to nie matematyka, w której wszystko musi się logicznie uzupełniać, ale mimo wszystko myślę, że potrzeba poważnej refleksji i katechezy na ten temat.

Co do samego cytatu, to większości z nas ten tekst bezpośrednio nie dotyczy, ale myślę, że może pomóc złapać zdrowy dystans do życia i nie fiksować się jedynie na jednym jego aspekcie.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kampania antyaborcyjna i anty rozwodowa na bilbordach.

Post autor: vertigo » 09 kwie 2021, 14:41

Monti pisze:
09 kwie 2021, 13:23
Bardzo to wszystko zamieszane i wewnętrznie sprzeczne. Przeczytałem dużo na ten temat (z obydwu stron sporu) i mam jeszcze większy mętlik niż wcześniej :( Wiem, że teologia to nie matematyka, w której wszystko musi się logicznie uzupełniać, ale mimo wszystko myślę, że potrzeba poważnej refleksji i katechezy na ten temat.
Teologia musi być logiczna ;) Jest to jak najbardziej nauka z całą metodologią. Kolejne wnioski wypływają z wcześniejszych, a te z przyjętych aksjomatów. Może zabrzmi to zaskakująco, ale jednym z najważniejszych (jeśli wręcz nie najważniejszym) fundamentów teologii katolickiej, prawosławnej i protestanckiej jest nauka o grzechu pierworodnym. Każdy z tych odłamów chrześcijaństwa inaczej go interpretuje, a to dalej przekłada się na wykładnię wiary. Żeby pokazać różnice weźmy małżeństwo: w kościele rzymsko-katolickim małżeństwo jest sakramentem, ważnym do śmierci jednego z małżonków i jeśli było ważne zawarte, nie może być rozwiązane. W kościele prawosławnym także jest sakramentem, zawieranym - uwaga - na wieczność, ale w pewnych sytuacjach dopuszczalny jest rozwód i możliwość zawarcia ponownego związku. W protestantyzmie nie jest sakramentem, ale przymierzem, rozwód jest dopuszczalny, co nie oznacza, że jest jedynym remedium na kryzysy małżeńskie, wręcz przeciwnie, zaleca się zrobić wszystko, co możliwe, by do tego nie doszło, czego przykładem są książki autorów protestanckich (w tym pastorów), z których kilka jest na forumowej liście lektur, choćby najczęściej polecane "Miłość potrzebuje stanowczości", czy "Granice w relacjach małżeńskich".

Żeby pokazać wagę pojęcia grzechu pierworodnego dla teologii - w jednym z wywiadów-rzeka, które przeprowadził Peter Seewald z kard. Ratzingerem (ówczesnym prefektem Kongregacji Nauki Wiary) na przełomie tysiącleci, padło pytanie do przyszłego papieża, o trzy wg niego najważniejsze zadania dla teologów na nowy wiek. Odpowiedź kardynała była taka "Poważna refleksja nad grzechem pierworodnym" (niestety, nie pamiętam już, jakie były dwa pozostałe zagadnienia).
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.

Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4347
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: ozeasz » 09 kwie 2021, 16:41

Oto Monti cytat ks. Tishnera (którego notabene szanuję i czytałem nieraz) ze strony którą proponujesz(dedykowana niesakramentalnym):
„PRZEKONAĆ PANA BOGA” .
Z ks. Józefem Tischnerem rozmawiają Dorota Zańko i Jarosław Gowin
Wydawca: Znak, 1999

(…) W przypadku małżeństw niesakramentalnych rozwiązaniem stosunkowo najlepszym jest odważne niesienie własnej winy przed oblicze Boga. Małżonkowie nie kwestionują niesakramentalnego charakteru ich związku, stają przed Panem Bogiem i mówią mu: „Miłosierdzie przewyższa sprawiedliwość”.
Oni pokazują Bogu: „zrozum, to jest ponad nasze siły, żebyśmy się rozstali”. A właściwie oni pokazują coś więcej: „to jest nasza miłość i ona jest dobra”. Dochodzi w ten sposób do sporu miedzy miłością a Miłością. I to jest właściwy spór człowieka z Bogiem.
„Pan Bóg Ciebie na pewno nie potępi. Nie potępi! Bo jak ty mu pokażesz siłę twojej miłości, to On jest bezsilny.” – słowa mistrza Eckharta.
Pan Bóg daje się przekonać miłości. Miłość nie rozgrzesza, tylko przekonuje Pana Boga. Co to oznacza w praktyce? Daje nadzieję. I przypomina, że o miłość trzeba zabiegać, troszczyć się o nią, trzeba ją pogłębiać, a nie unicestwiać.

Ks. J. Tischner
Zmieńmy trochę rangę grzechu:
(…) W przypadku małżeństw homoseksualnych rozwiązaniem stosunkowo najlepszym jest odważne niesienie własnej winy przed oblicze Boga. Małżonkowie nie kwestionują homoseksualnego charakteru ich związku, stają przed Panem Bogiem i mówią mu: „Miłosierdzie przewyższa sprawiedliwość”.
Oni pokazują Bogu: „zrozum, to jest ponad nasze siły, żebyśmy się rozstali”. A właściwie oni pokazują coś więcej: „to jest nasza miłość i ona jest dobra”. Dochodzi w ten sposób do sporu miedzy miłością a Miłością. I to jest właściwy spór człowieka z Bogiem.
„Pan Bóg Ciebie na pewno nie potępi. Nie potępi! Bo jak ty mu pokażesz siłę twojej miłości, to On jest bezsilny.” – słowa mistrza Eckharta.
Pan Bóg daje się przekonać miłości. Miłość nie rozgrzesza, tylko przekonuje Pana Boga. Co to oznacza w praktyce? Daje nadzieję. I przypomina, że o miłość trzeba zabiegać, troszczyć się o nią, trzeba ją pogłębiać, a nie unicestwiać.
Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. 1Kor, 6 9-10
I jak to brzmi? Czuć zgrzyt? Ja w każdym razie czuję..
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II

renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: renta11 » 09 kwie 2021, 18:36

Trudne to bardzo.
Osobiście uważam, ze nie wolno zafiksować się na sakramencie małżeństwa i grzechu współmałżonka (zdrada i porzucenie), Warto spojrzeć szerzej na Miłość, jako na akt skierowany ku: sobie i wielu innym ludziom.
Towarzyszenie małżonkom niesakramentalnym (jako mocno jednak chorym i ułomnym ludziom) uważam za obowiązek KK. I wzywanie ich do nawrócenia, a w ostateczności kierowanie ich na życie w bliskości Boga. (Takie gonienie za owcą :D ).
Niestety tzw. sycharowcy (jako zdrowsi i mocno związani z Bogiem) zdają się być najmniej wspierani przez KK (o nich się dużo mnie mówi, mniej ich chroni). To smutne.
Konsekwencją życia w grzechu małżonków niesakramentalnych jest brak sakramentu spowiedzi i eucharystii. To jest słuszne, moim zdaniem. Sama byłam w takiej sytuacji i mimo, że było mi smutno, to buntu nie czułam. W końcu, sama sobie zgotowałam taki los. ;)
Uważam, że trzeba mieć odwagę nosić swój grzech i swój krzyż, jako konsekwencję tego grzechu. Tym bardziej, że w każdej chwili w wolności można to zmienić. Rozeznanie więc dotyczy tutaj uznania, które dobro jest dla mnie ważniejsze w tym momencie?
Natomiast wszelki naginania związane z tzw. "białym małżeństwem" niesakramentalnych jest krętactwem i okłamywaniem Boga (tutaj jestem ortodoksem). Bo, jak słusznie pisze Monti, zdrada emocjonalna nie jest zdradą, a małżeństwo sakramentalne to tylko seks ? Zaprawdę?
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".

renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: renta11 » 09 kwie 2021, 18:47

ozeasz pisze:
09 kwie 2021, 16:41
Oto Monti cytat ks. Tishnera (którego notabene szanuję i czytałem nieraz) ze strony którą proponujesz(dedykowana niesakramentalnym):
„PRZEKONAĆ PANA BOGA” .
Z ks. Józefem Tischnerem rozmawiają Dorota Zańko i Jarosław Gowin
Wydawca: Znak, 1999

(…) W przypadku małżeństw niesakramentalnych rozwiązaniem stosunkowo najlepszym jest odważne niesienie własnej winy przed oblicze Boga. Małżonkowie nie kwestionują niesakramentalnego charakteru ich związku, stają przed Panem Bogiem i mówią mu: „Miłosierdzie przewyższa sprawiedliwość”.
Oni pokazują Bogu: „zrozum, to jest ponad nasze siły, żebyśmy się rozstali”. A właściwie oni pokazują coś więcej: „to jest nasza miłość i ona jest dobra”. Dochodzi w ten sposób do sporu miedzy miłością a Miłością. I to jest właściwy spór człowieka z Bogiem.
„Pan Bóg Ciebie na pewno nie potępi. Nie potępi! Bo jak ty mu pokażesz siłę twojej miłości, to On jest bezsilny.” – słowa mistrza Eckharta.
Pan Bóg daje się przekonać miłości. Miłość nie rozgrzesza, tylko przekonuje Pana Boga. Co to oznacza w praktyce? Daje nadzieję. I przypomina, że o miłość trzeba zabiegać, troszczyć się o nią, trzeba ją pogłębiać, a nie unicestwiać.

Ks. J. Tischner
Też mi zgrzyta, ale zupełnie co innego. Słusznie Tischner powiedział, że dochodzi w ten sposób do sporu między miłością a Miłością. Czyli między tym co ludzkie i grzeszne , a tym co Boskie i słuszne. Oni są po prostu niedojrzali, słabi, grzeszni. Ale śmieszy mnie chyba najbardziej ta egzaltacja "zrozum, to jest ponad nasze siły, żebyśmy się rozstali", bo to leci mocno niewolnica Isaurą. :D
Mój sprzeciw budzi tylko, że Bóg daje się przekonać miłości? Boże, ty słyszysz tego Tischnera i nie grzmisz? Zaiste, Bóg musi mieć wielkie poczucie humoru. :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: elena » 09 kwie 2021, 19:47

Dodam tak od siebie, że bedziemy rozliczani z miłości, nie tylko do drugiego czlowieka, ale przeciez tez z milosci do Boga. Jesli ktoś kocha Boga, to bedzie żył wedlug przykazań, nie bedzie grzeszyc głównie ze wzgledu na Boga. Jesli na pierwszym miejscu jest Bóg to wtedy nie ma miejsca na różne inne twory dopasowywane pod czlowieka typu zwiazki niesakramentalne czy białe malzenstwa, moim zdaniem. Tez uwazam jak wczesniej pisano, ze zdrada emocjonalna jest taka sama zdrada jak fizyczna. Grzech trzeba nazywac grzechem.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: Monti » 09 kwie 2021, 20:20

Dla mnie słowa Tichnera są empatyczne i odważne. Jak rozumiem, nawiązuje on do słów proroka Izajasza: „Chodźcie i spór ze mną wiedźcie, mówi Pan”. Z tym, że z drugiej strony łatwo mogą prowadzić do usprawiedliwiania zachowań, które dotychczas uznawane były za nieuporządkowane. Skoro miłość niesakramentalnych jest dobra, to - jak zauważył Ozeasz - powstaje zasadne pytanie o związki tej samej płci (nie chcę już poszerzać tej dyskusji o jeszcze jeden wątek).
Jakiś czas temu o. Szustak nagrał filmik, w którym uzasadniał tezę, że zamieniliśmy sformułowanie „Bóg jest Miłością” na „Miłość jest Bogiem”.
Dla mnie cała tak dyskusja sprowadza się do dwóch pytań natury ogólnej. Po pierwsze, jaką mamy wizję Boga. Czy jest On bardziej sprawiedliwy, czy miłosierny. Wizja ta zmieniała się na przestrzeni wieków. W ostatnich czasach podkreśla się przede wszystkim Boże Miłosierdzie. Coraz więcej teologów podnosi hipotezę pustego piekła. Stąd też nauczanie Kościoła się liberalizuje.
Druga kwestia to pytanie, jak bardzo niezmienne jest nauczanie Kościoła iw jakich kwestiach. Wiemy, że w ciągu wieków Kościół modyfikował swoje stanowisko m.in., pod wpływem odkryć nauk szczegółowych. Szczególnie widocznie przyspieszenie w tym zakresie widoczne było na ostatnim Soborze. Ostatnio słuchałem w mediach społecznościowych debaty liberalnych teologów o tzw. teologii kontekstualnej i usłyszałem od jednej z uczestniczek rozmowy, że w zasadzie to „nie do ruszenia” jest jedynie kerygmat, a wszystko inne jest zmienne (co mnie dość mocno zdziwiło).
My nie jesteśmy teologami, więc tych problemów raczej nie rozstrzygniemy.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)

renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: renta11 » 10 kwie 2021, 7:09

Dla mnie w sprawie małżeństw niesakramentalnych jest ważne, aby być w prawdzie przed sobą i innymi.
Jeśli wierzę w Boga i jestem w KK to jest jasne, że żyję w grzechu cudzołóstwa. I nie ma co przed tym uciekać. A dlaczego żyję w grzechu cudzołóstwa i nie zamierzam przestać, to już jest sprawa wtórna. Tutaj są ważniejsze i mniej ważne powody, czyli okoliczności mniej i bardziej łagodzące grzech. Ale grzech jest grzechem. I konsekwentne trwanie w nim. Nie szukam więc wyjścia z sytuacji przez np. niesłuszne uznanie za unieważnienie małżeństwa sakramentalnego i przyjmuję za konsekwencje grzechu np. brak sakramentu pokuty i komunii. Ale czuję się dzieckiem Bożym i żyję najlepiej jak umiem w tej sytuacji. Szczególnie staram się czynić wiele aktów dobra innym ludziom nawet jako pewnego rodzaju pokutę czy karę za ten grzech. Zadośćuczynienie małżonkowi sakramentalnemu (mojemu czy współmałżonka niesakramentalnego) jest prawie niemożliwe, ale można próbować. Byłam osobiście w takiej sytuacji i jasno w moim sercu stawiałam tę sprawę.
Jest we mnie wiele jednak pytań dot. słuszności przyjęcia przez KK pewnych rozwiązań. Teoretycznie nie musze być w KK, a będąc winnam się stosować do przyjętych zasad. Ale pytania i wątpliwości we mnie są, szczególnie przy logicznym czytaniu Biblii.
1. W czasach Jezusowych nie było ślubów kościelnych i niekościelnych. W Biblii nic nie ma na ten temat (wg mojej wiedzy), a szczególnie na temat przyrzekania przed Bogiem. Wydaje się, że raczej są wskazania na fakty dokonane (fakt bycia, życia razem). Nie przyrzekało się przed Bogiem, a jednak Bóg uznawał parę za męża i zonę? Czy w KK dokonano nadinterpretacji formalności? Tutaj otwiera się wiele możliwości i pytań. Wydaje się więc, że małżeństwem jest pierwsze małżeństwo (ale w jakiej formie przyjęte?), czyli prawo pierwszeństwa.
2. Słynne zdanie „Kto oddala swoją żonę – chyba że w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo” wydaje się, że ze względu na zatwardziałość serc naszych cudzołóstwem nie jest wzięcie sobie innego w przypadku nierządu małżonka. Też można to tak tłumaczyć. Różne religie różnie do tego podchodzą, co znaczy że KK także może się mylić (i inne religie również).
3. Biblia to trochę taki "głuchy telefon", bo jest spisane z usłyszenia czyichś słów i po długim czasie spisanych. A te jak wiadomo można różnie interpretować i zmieniać ich sens.
A jeśli przyjąć słynne zdanie Gajdów, że
"Bóg przekracza wszystkie ludzkie tradycje religijne, nie dając się zamknąć do jednego wyznania. Bóg nie jest żydem ani muzułmaninem, nie jest także katolikiem, w co niektórym jest dość trudno uwierzyć". (str. 25).
To tutaj może się zmienić wszystko. Bo jedyna relacja, jaka jest ważna, to moja relacja z Bogiem. I paradoksalnie tutaj może być najwięcej nadużyć, bo manipulacja sobą i swoim sumieniem może być największym zagrożeniem. I często jest, bo chcąc żyć w zgodzie z sobą samym, szuka się usprawiedliwień.
4. I to prowadzi mnie prostą drogą do tego, że skoro w wolności wybieram religię moich przodków i konsekwencją tego jest KK - to pozostaje mi ufać, że KK znajdzie jakieś rozwiązania dla powyższych sytuacji. A prostych rozwiązań nie ma.
5. Jedynym słusznym rozwiązaniem wg mnie jest więc początek mojej wypowiedzi.
Czyli jeśli to ja jestem grzesznikiem - starać się być w prawdzie przed Bogiem i sobą. Mieć odwagę do uznawania i przyznawania się do grzechu, odwagę do mówienia Bogu, że wybieram trwanie w tym grzechu i dlaczego to wybieram (które dobro jest dla mnie ważniejsze), i przyjmowanie wynikających z tego grzechu konsekwencji wg norm kościoła, w którym w wolności jestem.
A jeśli grzesznikiem jest współmałżonek - akceptacja jego wyboru, nie wycofywania Miłości, staranie się być bardziej miłosiernym, aniżeli sprawiedliwym (masakrycznie trudne), błogosławienia mu i modlitwy za jego nawrócenie. I zostawienie go w świętym spokoju, aby to on sam w wolności żył tak, jak chce żyć. I aby mógł działać Bóg.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".

JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: JolantaElżbieta » 11 kwie 2021, 22:10

A jak te rozważania mają się to do składania oświadczeń przed kapłanem:

W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?

I do przysięgi składanej sobie przed Bogiem:

"Ja (imię Pana Młodego) biorę Ciebie (imię Panny Młodej) za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: vertigo » 15 kwie 2021, 13:52

JolantaElżbieta pisze:
11 kwie 2021, 22:10
A jak te rozważania mają się to do składania oświadczeń przed kapłanem:

W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?

I do przysięgi składanej sobie przed Bogiem:

"Ja (imię Pana Młodego) biorę Ciebie (imię Panny Młodej) za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to,

że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Przysięga, jeśli występuje, wynika z refleksji teologicznej danego Kościoła i Tradycji. W Kościele rzymsko-katolickim poza wymiarem duchowym jest także obecny wymiar prawny, stąd jej obecność.

Inaczej jest w Kościele prawosławnym, w którym nie ma przysięgi małżeńskiej (!) W trakcie sprawowania sakramentu ślubu nowożeńcy niczego nie muszą przyrzekać i oświadczać. Błogosławieństwo i wymiana ślubnych obrączek – to zewnętrzny znak tego, że kobieta i mężczyzna łączą się ze sobą w małżeństwie za obopólną zgodą i z własnej woli.

Wracając do naszego wyznania, gdzie mamy przysięgę, pojawia się pytanie - jak jest ona traktowana przez wypowiadających jej słowa przyszłych małżonków? Jako jedynie element pewnego rytuału, formułka, bez której sakrament nie zostanie udzielony, czy jako bogata w treści refleksja i drogowskaz, o czym szeroko mówił w swoich konferencjach ks. Dziewiecki? Mam nadzieję, że jest to obszernie omawiane w tym właśnie duchu na kursach przedmałżeńskich (my nie odbyliśmy takiego kursu, dlatego nie wiem, na co kładzione są akcenty na kursach). A co kto z tą wiedzą zrobi, to osobny temat..
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: mare1966 » 15 kwie 2021, 17:44

Vertigo
jakbyś tak naprawdę chciał się "świadomie ożenić" to trzeba by
jakieś dwuletnie studia zaliczyć , aby zgłębić tak tylko pobieżnie wszystkie tematy z tym związane , trudności , zagrożenia itd.
A jakbyś już to wszystko wiedział, to byś się już nie ożenił . :)
Gdyby to wszystko wiedziały panie , to też byś nikogo nie namówił .
Po to właśnie Bóg wymyślił zakochanie.
Ludzie chcą mieć ładne zdjęcia , śluby na plaży , w wodzie itp. bzdury.
Jeżeli ktoś nie ma w sobie PRZED kursem jakiejś minimalnej świadomości
to kurs już niewiele da - choć może dać szansę aby się JESZCZE RAZ ZASTANOWIĆ .

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Cd dyskusji nt. kampanii billboardowej

Post autor: mare1966 » 15 kwie 2021, 23:31

Teraz dopiero zauważyłem , co tu Monti zacytował :
„Do niesakramentalnych” – ks. Mieczysław Maliński
Życie twoje nie zamyka się wyłącznie na sprawie małżeństwa zawartego niezgodnie z prawem Bożym.

Cóż , tak zasadniczo to trudno się z tym nie zgodzić .
Oczywiście używając jedynie logiki , a odrzucając emocje
i zapominając o ranach własnych i cierpieniach .

Jednocześnie z drugiej strony , czy ciche przyzwolenie na jeden grzech
nie stanowi precedensu
i akceptacji do każdej innej kategorii grzechów .

Wydaje mi się , że błąd popełniamy w PORÓWNANIACH .
Skoro ktoś może , to czemu ja nie mogę ?
Albo czemu ja muszę , a ktoś nie ?
To jest taka postawa wynikająca z konieczności trwania wbrew sobie,
a nie z nieprzymuszonej woli własnej .
Stąd bunt , brak spokoju ducha i radości .

Można rzecz inaczej .
Po co grzeszyć mało , skoro Bóg odpuszcza większe grzechy ?
Cóż , takie ludzkie to .
Ale ja tu miłości nijakiej raczej nie dostrzegam .
Raczej w stylu " oto ja jestem ci wierny ........ i nic z tego nie mam
wychodzę na frajera" . Marnotrawna grzesznica powraca prosto na ucztę .:)

Co więc pozostaje ?
Chyba zostawić sprawy Bogu i nie oceniać , nie porównywać ,
nie zazdrościć grzesznikowi jego grzechów, a raczej zająć się własnymi .
Na wyższym etapie - cieszyć się naszą sytuacją .
Na jeszcze wyższym - kochać tego grzesznika , ale to już droga dla świętych wariatów .:)

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości