Stany lękowe itp. po odejściu żony /męża

Wiedza, która może pomóc, gdy boli dusza...

Moderator: Moderatorzy

Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Stany lękowe itp. po odejściu żony /męża

Post autor: Pavel »

Monti pisze: 22 sty 2020, 20:49 Z jednym się nie zgodzę. Uważam, że osobom wierzącym łatwiej jest przejść przez kryzys, bo mogą znaleźć oparcie w Bogu. Ja bez wiary nie wiem, jakbym się pozbierał. Może masz jakąś niewłaściwą wizję Boga, bardziej karzącego niż kochającego? Mnie bliskie jest zdanie o. Grzegorza Kramera: "Albo Bóg jest dobry, albo daj sobie spokój z chrześcijaństwem". Osobom wierzącym może być o tyle trudniej, że zawierane przez nich małżeństwo z założenia jest tym jednym jedynym i po rozstaniu w zasadzie jedynym rozwiązaniem jest życie w pojedynkę.
Ja również się z tym nie zgadzam. I również wydaje mi się, że to najprawdopodobniej wynik niewłaściwej wizji Boga i nauki KK.
Czyli, zapewne, pisanie o czymś czego się właściwie nie zna, albo czego zdeformowaną wersję się (z różnych przyczyn) poznało.
Dodam, że moje doświadczenie i obserwacja mówią jasno: wybieranie sobie z Bożej nauki tego co wygodne, a odrzucanie tego co niewygodne, ma ZAWSZE tragiczne skutki. Nawet jeśli autorom tych decyzji wydaje się inaczej. Kwestia czasu, nic więcej.

Boże przykazania nie są formą kary, a instrukcją czego nie robić, aby sobie nie skomplikować sobie życia.

Monti, ja dawno temu, zanim żona postanowiła wrócić, doszedłem do wniosku, że nawet gdybym uzyskał stwierdzenie nieważności, to najprawdopodobniej byłbym sam.
Dlaczego?
A bo w mojej ocenie żadna normalna kobieta, dojrzała, ze wszystkimi klepkami i instynktem samozachowawczym nie będzie chciała się ładować w patchwork. Ja bym nie chciał.
No może ew. jakieś wdowy z dziećmi czy ktoś z podobną historią. Jakiś "margines statystyczny" ;)
A wiązać się z kimś pogubionym czy żyjącym wg innych wartości bym nie chciał - to zwiastun nieco tylko innego scenariusza "filmu", ale zakończenie pewnie byłoby podobne. Kryzys w naszym małżeństwie nie wziął się z sufitu. To efekt konklretnych decyzji, wyborów, pogubienia, braku Boga i jego nauki w naszym życiu.

Poza tym, jeśli moje szczęście miałoby być uzależnione od bycia z kobietą, to kiepsko świadczy to o jakości i wyobrażeniu tego szczęścia.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Longines
Posty: 67
Rejestracja: 03 sty 2020, 11:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Stany lękowe itp. po odejściu żony /męża

Post autor: Longines »

Pavel i Monti,
opisałem swoje osobiste doświadczenia i stany emocjonalne jakie przeżyłem.
A w kwestii nauki KK: tutaj są bardzo ostre dyskusje. Papież podkreśla indywidualność sytuacji każdej pary i każdego człowieka w temacie rozpadu małżeństw. Ojciec Szustak w audycjach na ten temat stwierdza, że multum małżeństw zawieranych jest w sposób nieodpowiedzialny i nieważny, także ze złych pobudek.

Ja w zasadzie mógłbym wystarać się o unieważnienie sakramentu. Tylko, że to wydatki, czas i w moim przypadku rzecz pozbawiona sensu. Sam fakt uzyskania takiego unieważnienia rodziłby w konsekwencji ciekawe pytania w kwestii wiary l. Ciekawe ale kłopotliwe i chyba nie miałbym ochoty na to.

Ksiądz, który pomagał mi dość do równowagi stwierdził, że są solidne podstawy do uniewaznienia, ale w moim przypadku niewiele ono zmienia i nie raczej nie pomoże.
Longines
Posty: 67
Rejestracja: 03 sty 2020, 11:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Stany lękowe itp. po odejściu żony /męża

Post autor: Longines »

Aaaa jeszcze jedno,

Pavle,
w kwestii wybiórczości zasad wiady. Zgoda.
Tylko, że jeśli chodzi o małżeństwo to nie wystarczy niestety Twoja wiara i niewybiórcze jej traktowanie.
Tak samo te wartości musi wyznawać ta druga strona.
Jeśli nie- niestety dotkliwsze konsekwencje poniesie ta strona, dla której małżeństwo znaczyło więcej. Cierpi ta strona, która szczerze wierzyła, bardziej jej zależało i budowała marzenia, plany w oparciu o wiarę i sakrament małżeństwa.
Rozumiesz co mam na mysli? To są bardzo solidne filary, ale wchodząc w związek małżeński oddajesz kontrolę nad tym rusztowaniem małżonce i bardzo wiele zależy od tego co z tą władzą zrobi.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Stany lękowe itp. po odejściu żony /męża

Post autor: Nirwanna »

Longines, nie ma czegoś takiego, jak unieważnienie małżeństwa sakramentalnego. Jest stwierdzenie nieważności sakramentu małżeństwa.
Czy znasz różnicę treściową między tymi określeniami?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Longines
Posty: 67
Rejestracja: 03 sty 2020, 11:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Stany lękowe itp. po odejściu żony /męża

Post autor: Longines »

Nirwanna pisze: 25 sty 2020, 17:16 Longines, nie ma czegoś takiego, jak unieważnienie małżeństwa sakramentalnego. Jest stwierdzenie nieważności sakramentu małżeństwa.
Czy znasz różnicę treściową między tymi określeniami?
Znam. Uznaj to za mowę potoczną i skrót myślowy.
Sensu mojej wypowiedzi to nie zmienia.
Uzyskanie stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa w moim przypadku jest możliwe i z dużym prawdopodobieństwem osiągalne. Ale pozbawione sensu.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Stany lękowe itp. po odejściu żony /męża

Post autor: Nirwanna »

Longines, cieszę się, że znasz różnicę.
Ja mogę to uznać za mowę potoczną i skrót myślowy.

Jednak tutaj na forum, skoro ma to być forum pomocy, potrzebujemy być precyzyjni w nazywaniu zjawisk, aby nie wprowadzać nikogo w błąd. Jest to bardzo ważne, ponieważ niefrasobliwie skracając wypowiedź, mogę w komuś zbudować przekonanie, że oto sakrament który jest nierozerwalny, jakąś przedziwnym mykiem można unieważnić. Czyli de facto - rozerwać.

Konsekwencje myślę, że rozumiesz - miejsce, które miałoby umacniać wiarę w moc Bożą działającą w nierozerwalnym sakramencie małżeństwa i nadzieję na Bożą interwencję na mocy tegoż sakramentu, nagle daje informację, że ot tak- można to wszystko unieważnić.

Dlatego moderacja nieustająco zachęca do precyzji w wypowiedziach w tak wrażliwym obszarze, również Ciebie.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ