Strona 1 z 2

Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 14 sty 2018, 23:01
autor: s zona
Modlitwa o. Amortha o uwolnienie osobiste oraz małżonka od złych duchów BARDZO SKUTECZNY !!!

https://www.youtube.com/watch?v=zGOsurVnVK0

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 05 mar 2018, 23:50
autor: deszyfrator
Zajrzałem na youtube i na wersje tekstową. Czy ktoś to zastosował i z jakim skutkiem?

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 06 mar 2018, 9:11
autor: s zona
deszyfrator pisze: 05 mar 2018, 23:50 Zajrzałem na youtube i na wersje tekstową. Czy ktoś to zastosował i z jakim skutkiem?
w ubieglym roku ... uspokajala mnie .. a podobno niektore spotkania nie dochodzily do skutku ...

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 28 sty 2019, 4:29
autor: UBM
Tez polecam.Rzeczywiście mnie uspokoiło wewnętrznie a co dzieje sie w męzu nie wiem.Ufam ,że też działa bo mniej się kłóci.

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 30 sty 2019, 17:32
autor: CzysteŚwiatło
Ja zaczęłam miesiąc temu. Niby nic się nie zmieniło, ale od tamtej pory mąż częściej okazuje oznaki skruchy i wyrzutów sumienia. Odmawiam równocześnie z psalmem 91 (odmawiany jest przy odprawianych egzorcyzmach) i Litanią Zwycięstwa Krwi Chrystusa. Bardzo pomaga.

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 10 lut 2019, 16:04
autor: mika0806
Potrzebuję porady. Odmawiam egzorcyzm małżeński ojca Amortha. Sama treść egzorcyzmu rozumiem. Jest również Nowenna do Krwi Chrystusa i Modlitwa zanurzenia. Należy odmawiać je w 3 intencjach: O zbawienie duszy współmałżonka
O pragnienie nieustannego nawracania serca do Boga.
O powrót do współmałżonka i pełnego realizowania przysięgi małżeńskiej. I teraz pytanie czy te modlitwy i egzorcyzm powinnam odmawiać 2 razy dziennie i przez 3 kolejne dni w 1 intencji, potem 3 następne dni w 2 intencji itd.? A potem po 9 dniach od nowa? Trochę tego nie rozumiem...

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 18 kwie 2019, 19:41
autor: anetasz.
9 dni nowenny w każdej z intencji czyli 9 x 3 to masz 27 dni nowenny😊

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 02 lip 2019, 11:25
autor: Maz_42
Modlę się egzorcyzmem o. Amrotha od prawie miesiąca i jest coraz gorzej, eskalacja konfliktu pod byle pretekstem. Nie wiem co mam dalej robić. Może ktoś ma podobne doświadczenia, będę bardzo wdzięczny za podpowiedź

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 02 lip 2019, 12:11
autor: ozeasz
Maz_42 pisze: 02 lip 2019, 11:25 Modlę się egzorcyzmem o. Amrotha od prawie miesiąca i jest coraz gorzej, eskalacja konfliktu pod byle pretekstem. Nie wiem co mam dalej robić. Może ktoś ma podobne doświadczenia, będę bardzo wdzięczny za podpowiedź
Trudno cokolwiek radzić (tym bardziej że to niezalecane na forum) zbyt lakoniczna treść ….


Przyjmując że jesteś w porządku ,że nie tylko się modlisz , ale masz relacje z Żywym Bogiem , kochasz żonę nie tylko słowami , ale przede wszystkim czynem i postawą , to powiedziałbym że jest to "normalna duchowa walka" , sam taką nie raz przeżyłem (tak myślę).


Jeśli jednak Twoja miłość wobec żony redukuje się do powyższego , a modlitwa jest narzędziem woli ,Twojej , to niekoniecznie to co opisałeś ma wyłączne podłoże w sferze ducha , to przede wszystkim dwa zdania opisujące Twoją percepcję jakiś faktów ,może napisz coś więcej o małżeństwie ,kryzysie ?

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 02 lip 2019, 16:31
autor: Maz_42
Hmmm. Od czego by tu zacząć? Nie był to nigdy łatwy związek - wiele w tym mojej winy tzn. mojej wybuchowość, nieodpowiednich relacji z dziećmi, braku konsekwentnego działania. Ale kulminacja nastąpiła 2 lata temu kiedy dowiedziałem się, że moja żona zbudowała relację emocjonalną z jej przyjacielem z pracy. Od tego czasu walczę o naszą rodzinę, wiele zmieniłem między innymi przeszedłem trrapię DDA i na jesieni zeszłego roku wszystko wskazywało na to, że się udało. Niestety przez moje palenie a właściwie przez okłamywanie żony, że nie palę znów zniszczyłem to z takim trudem budowane zaufanie. Piszę tu tylko o moich „potknięciach” nie chcę opisywać jak wtrakcie małżeństwa byłem traktowany. Jednak gdy w marcu w trakcie rozmowy usłyszałem że nigdy mnie nie kochała (mamy trójkę dzieci), że nigdy nie powinniśmy się spotkać, poza tym w rozmowie o obejrzanym filmie z konferencji o. Adama Szustaka usłyszałem- ja wierzę w dobrą i złą energię a Pismo zostało napisane przez staruchów przy winie...a przed apostazją powstrzymuje mnie tylko skomplikowana procedura. Postanowiłem zacząć się nodlić o uwolnienie żony. Od tego czasu nastąpił powrót wrogości, brak chęci do spędzania razem czasu (a to przecież postawa do odbudowy relacji), wypominanie zaszłości tych już dawno przeze mnie naprawionych. Tyle w skrócie.

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 02 lip 2019, 16:54
autor: Maz_42
Dodam jeszcze, że dwa lata temu po informacji, że jest ktoś trzeci zacząłem wracać do Pana, odmówiłem trzy razy nowennę pompejańską (mnie lub bardziej poprawnie ;) ) i stram się nieustannie modlić.

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 02 lip 2019, 18:02
autor: ozeasz
Maz_42 pisze: 02 lip 2019, 16:31 Hmmm. Od czego by tu zacząć? Nie był to nigdy łatwy związek - wiele w tym mojej winy tzn. mojej wybuchowość, nieodpowiednich relacji z dziećmi, braku konsekwentnego działania.
Rozumiem ..sam taki byłem w części jestem ,wiem że zranienie czasem niełatwo wyleczyć , szczególnie to głębsze , zaufać ponownie ,to dotyczy obu stron.

Odnosząc się do Twojego pierwszego wpisu ,dobrze jest sobie uzmysłowić (to moja teoria oparta na tym co przeżyłem ,przeczytałem , przesłuchałem i wysłuchałem), że to nie Twoja żona jest wrogiem ,a diabeł który raz że wykorzystuje Wasze słabe strony do tego by mącić i skłócać ,poróżnić i rozdzielić ,osłabiając , dwa że zrobi wszystko żeby Was zrazić i do Boga - oddzielając od źródła Waszej miłości małżeńskiej ,pokoju , radości itd .

Jeśli ulegniesz złudzeniu że to żona jest tą która jest "zła" to już połowa jego sukcesu ,on nami potrafi nieźle zmanipulować ,wg mnie nie ma człowieka który się ostanie ,każdy ma tzw.piętę achillesową ,dlatego warto wykorzystać nawet te swoje słabości by uczyć się kochać drugiego ,nie koniecznie akceptować jego zachowanie , jednak źródłem zawsze decyzji ,postępowania powinna być miłość ,zgoda z wolą Bożą .
Maz_42 pisze:Ale kulminacja nastąpiła 2 lata temu kiedy dowiedziałem się, że moja żona zbudowała relację emocjonalną z jej przyjacielem z pracy. Od tego czasu walczę o naszą rodzinę, wiele zmieniłem między innymi przeszedłem trrapię DDA i na jesieni zeszłego roku wszystko wskazywało na to, że się udało.
Widzisz ,znów podzielę się swoim doświadczeniem ,które nabyłem ,że trudne sytuacje ,jak choćby powyższa ,niekoniecznie muszą być "tragedią" ,a mogą stać sie źródłem rozwoju , przemiany , umocnienia ,weryfikacją naszych deklaracji w jakiś sposób stanięciem w prawdzie ,to trudne ,długo trwało moje dojrzewanie w tej kwestii i nie jest ono zakończone ..
Sam napisałeś że odkrycie relacji żony z "przyjacielem" popchnęło Cię do wyjścia ze strefy komfortu ,orbity "świętego spokoju" i to było dobre , na ile terapia zmieniła Twoją świadomość ,motywacje ,tożsamość ?

A propos w naszej wspólnocie są pewne treści ,slogany, które niosą bogactwo doświadczeń w pigułce , choćby to że "słowa mają moc" i to że warto mówić nie o walce w kontekście małżeństwa ,a raczej o uzdrowieniu choćby ,"w walce są wygrani i przegrani" ...

Maz_42 pisze: Niestety przez moje palenie a właściwie przez okłamywanie żony, że nie palę znów zniszczyłem to z takim trudem budowane zaufanie.
Nikt z nas nie jest doskonały ,czy idealny ,kłamstwo nie popłaca o czym się przekonałeś (choć znów można paradoksalnie i to do rozwoju wykorzystać -porażkę -która uczy) , na 12 krokach nauczyłem się kochać siebie samego takiego jakim jestem ,i uświadomiłem sobie że Bóg mnie takiego kocha ,choć nie akceptuje zła które czynię ,to stało się katalizatorem w zmianie moich zachowań ,m.in w miłosiernym spojrzeniu na siebie i innych ...i w związku z tym brakiem ukrywania swych słabości przed sobą i innymi (oczywiście w granicach rozsądku i stopnia zaufania )
Maz_42 pisze: Piszę tu tylko o moich „potknięciach” nie chcę opisywać jak wtrakcie małżeństwa byłem traktowany. Jednak gdy w marcu w trakcie rozmowy usłyszałem że nigdy mnie nie kochała (mamy trójkę dzieci), że nigdy nie powinniśmy się spotkać, poza tym w rozmowie o obejrzanym filmie z konferencji o. Adama Szustaka usłyszałem- ja wierzę w dobrą i złą energię a Pismo zostało napisane przez staruchów przy winie...a przed apostazją powstrzymuje mnie tylko skomplikowana procedura.


Popatrz ,to znów jakaś łaska ,żona powiedziała Ci coś bolesnego ,trudnego ,otwarła się ..może niekoniecznie chciała Cię zranić ,może ból jest w Niej i wie jak sobie z nim radzić ,przez chwilę zapomnij że to Twoja żona (bo choćbyś nie chciał prawdopodobnie patrzysz na Nią z perspektywy poprzednich zranień , słów , wspomnień i filtrujesz ) spojrzyj z boku na tę sytuację , zobacz Ją jeszcze raz starając się wsłuchać w to co mówi ,aby emocje które wyraża nie dotykały Ciebie .

Powiem tak ,nasz kryzys trwa od narzeczeństwa (25 lat małżeństwa), w ostrym kryzysie w którym żona zdecydowała sie szukać miłości u innych , tego rodzaju słowa pojawiały się dziesiątki razy i wierz mi to nie były te najgorsze ,trwało to trzy lata do mojej wyprowadzki ,żona wtedy mówiła do mnie o wiele gorsze rzeczy ,nie ma co przytaczać ...na dzień dzisiejszy potrafi mi prawić komplementy , chwalić ,podchodzić z szacunkiem ….nie mieszkamy z sobą od ośmiu lat ,z perspektywy czasu odbieram ostatnie lata jako okres "ponownego poznawania siebie" bez płaszczyzny seksualnej , zaprzyjaźniamy się na nowo(albo tak naprawdę pierwszy raz) i na nowo poznajemy .

Pisze to bo kiedyś ,długo miałem takie "czarne okulary' ,a zmieniło między innymi moją percepcję stwierdzenie kóre utkwiło mi w głowie i które staram sie od tamtego czasu wdrażać w życie ,że ta sama trudność :
  • dla jednego jest problemem
  • dla drugiego możliwością
  • dla trzeciego okazją
Różnica w postrzeganiu mną "wstrząsnęła" ,od tego czasu staram się patrzeć na wszystko przez punkt drugi i trzeci ...
Maz_42 pisze:Postanowiłem zacząć się nodlić o uwolnienie żony. Od tego czasu nastąpił powrót wrogości, brak chęci do spędzania razem czasu (a to przecież postawa do odbudowy relacji), wypominanie zaszłości tych już dawno przeze mnie naprawionych. Tyle w skrócie.
Myślę że tego rodzaju szczera modlitwa nigdy nie jest zła ,równie ważne jest jednak to jak się zachowujemy ,jeśli się modlisz to warto "w ukryciu" ,jeśłi tak jest to ok,jeśli reakcja żony jest efektem "nawracania" to sie nie dziwię Jej reakcji ,sam to przeżyłem , nie polecam .

Modlitwa za żonę ,małżeństwo ,dzieci jest jak najbardziej ok. jest wręcz obowiązkiem i nawet można o tym powiedzieć ,tym najbliższym, jeśli w tym będą widzieć wsparcie ,dobrą wolę i miłość ,lecz jeśli odbierać to będą w kategorii narzucania,naznaczenia(zła) ,naprawy ich (nie siebie) ,nawracania (ich) nie siebie ,to z doświadczenia wiem że jest to raczej skazane na porażkę .

Słowo Boże ma zmieniac nas ,nasze życie , postawę inni widząc te zmiany w wolności mogą sie poczuć zachęceni ,tak to widzę .
Pozdrawiam serdecznie.

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 03 lip 2019, 22:04
autor: Angela
Maz_42 pisze: 02 lip 2019, 11:25 Modlę się egzorcyzmem o. Amrotha od prawie miesiąca i jest coraz gorzej, eskalacja konfliktu pod byle pretekstem. Nie wiem co mam dalej robić. Może ktoś ma podobne doświadczenia, będę bardzo wdzięczny za podpowiedź
Jeżeli robisz to ostentacyjnie, to żona może odbierać to jak piętnowanie. Lepiej modlic się w ukryciu. Dołożyć do tego modlitwę za siebie, by lepiej kochać żonę, to znaczy mądrzej i sprawiedliwiej oraz za za Was oboje mocą sakramentu.

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 03 lip 2019, 23:44
autor: Maz_42
Tak też robię od samego początku. Ale dziękuję za radę

Re: Modlitwa o uwolnienie malzonka od zlych duchow

: 04 lip 2019, 8:49
autor: marylka
Ja jak odmawiałam Pompejanke to dosłownie wszystko tak nabrało tempa - jechało prosto w dół nasze małżeństwo. Co chwile odkrywalam nowe fakty zdrady. Tyle lat było cicho a tu praktycznie w 3 miesiace wszystko sie rozwaliło.
Bylam tak rozgoryczona, że po Pompejance miałam pretensje do Boga - że to miało działać!

Dopiero po jakims czasie zrozumiałam....nie było na czym budować....nawet fundamenty trzeba było rozwalić u nas

Mam wiare i nadzieję, że teraz nasze małżeństwo ma solidne podwaliny - oparte na Bogu - calej Trojcy Świetej, kochanej Matce i całych zastępach Świętych
Pozdrawiam :)