Do: ozeasz
Hm odpowiedziałem na ten post w innym wątku - ale niech tam.
ozeasz pisze:I ja mam dwoje dzieci i ja jestem po wyprowadzce od żony 7 rok ,napisałem w innych wątkach ,będziesz chciał to poczytasz , widziałem i słyszałem nie tylko uwodzące spojrzenia mojej żony w stronę innych mężczyzn ,mógłbym powiedzieć wprost ,nie doświadczyłeś takiego cierpienia jak ja i nie zrozumiesz tego ,ale czy to pomoże nam w dialogu ?
Pomóc może nie pomoże, ale rozszerzy horyzont.
Ty doświadczyłeś cierpienia.
Ja doświadczam cierpienia.
Oczywiście, że niemożliwe doświadczyć TUTAJ tego samego rodzaju cierpienia.
( TUTAJ nie - po drugiej stronie już jak najbardziej TAK - patrz
edycja moderacji: nie powołujemy się na źródła niezgodne z KKK)
Ustalmy tutaj jedno - nie chcemy zamienić się na nasze doświadczenia cierpienia.
Ad Relacji z TATĄ
Ha! - chciałbyś wiedzieć.
Też bym chciał...
To, że pewnych rzeczy nie widzisz nie oznacza, że ich nie ma.
Pytasz czy moja relacja z TATĄ została złamana.
Powiem - w moim odczuciu stanęła w martwym punkcie.
Rozwinę.
Nie jestem nikim niezwykłym, tym bardziej cierpienie, nijakiej niezwykłości mi nie przydaje - owszem dołuje .
Otóż prawdopodobnie z powodów ( świetnie je zdiagnozowałeś) tego jak podchodziłem do żony TATO poczuł się ,,zazdrosny,, i dał mi do przerobienia lekcję - przyjmijmy to za domniemaną wersję zdarzeń.
Teraz ( jako że postrzegam Cię jako jeden z bardziej lotnych umysłów na tym forum) pojedziemy nieco szybciej:
- Nowy testament - nauki apostoła ,że lepiej się nie żenić, jeśli jednak miałby kto płonąć - lepiej jak się ożeni.
- Król wysyłający swego poddanego na wojnę, by zginął ( celem było zdobycie żony ofiary ).
- Potem osoba opowiada przypowieść o jednej owcy temu królowi.
- Ja także opowiadam TACIE tą przypowieść.
- Odpowiedź TATY : - ..........................................
- Podsumowanie : Bóg dał - Bóg wziął - Bądź wola Twoja.
- I ja podlegam temu prawu, że gdy czegoś nie widzę/słyszę to nie znaczy, że tego nie ma - oczywiście.
Gdzie jestem na drodze w wychwalaniu woli Najwyższego? Stoję na starcie.
Zgadujesz, że w obecnej sytuacji wprost nie mogę doczekać się startu kiedy powoli acz z coraz większym i większym entuzjazmem rozpocznę owo wychwalanie.
Po ludzku jest to niemożliwe - i ja o tym wiem.
Cierpliwie czekam na łaskawe spojrzenie TATY.
Zdania o pracy nad sobą w kontekście obecnego doświadczania nędzy są bezprzedmiotowe.
I tu nie ma żadnego kryzysu ani tym bardziej depresji.
Kryzys i depresja przeważnie wpisują się w jakiś ciąg zdarzeń i dotyczą z reguły osób aktywnych.
U mnie jest tylko wypalona ziemia, po której poruszam się bez ładu i to tylko wtedy kiedy muszę.
Na razie tyle.
Ps Do obrażalskich
To co w waszym odczuciu jest moimi minusami, to właśnie to pozwala mi spokojnie i - mam nadzieję - rzeczowo odnosić się do takiego postu jak ten od ozeasza.
Nawet jeśli ten człowiek w następnym poście zmyje mnie do zera (którym jestem - a zaufajcie - On to może zrobić bez wysiłku) - to stanę z boku , zaobserwuję swoje reakcje, emocje, odetchnę i postaram się wychwycić naukę dla siebie.