rozumiem i nie rozumiem, 10 lat, 5 lat, 5 miesiecy

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

JakZyc
Posty: 10
Rejestracja: 22 gru 2020, 9:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

rozumiem i nie rozumiem, 10 lat, 5 lat, 5 miesiecy

Post autor: JakZyc »

10 lat relacji
5 lat małżeństwa
5 miesięcy od mojej wyprowadzki rozwód bez orzekania o winie, ja byłem powodem
miesiąc po wyprowadzce już wiedziałem że decyzja o wyprowadzce i rozwodzie była pochopna ale żona już postawiła mur, tego muru nie udało mi się przeskoczyć ani obejść, jutro uprawomocnienie wyroku, biję się z myślami żeby pędzić do adwokata pisać odwołanie, nie odnajduję się w tym, z miłości zgodziłem się żeby żony nie zatrzymywać, żałuję całego tego zamieszania

znalazłem ten tekst za późno http://www.sychar.org/rozwod/katolik-wobec-rozwodu.pdf
trafiłem na Szustaka i Pawlukiewicza za późno

miesiąc po wyprowadzce doznałem nawrócenia, jak trwoga to do Boga, wcześniej przez jakieś 10-15 lat byłem niepraktykującym/agnostykiem, teraz modlę się i mówię o Bogu tak że sam się nie poznaję
przez 5 miesięcy rozłąki pracowałem nad sobą, nad formą fizyczną, psychiczną, mentalną, nad nawykami, odpowiedzialnością, nałogami, używkami, leczę się z depresji
eh gdyby żona chociaż zechciała dać szansę to pokazać
nie było żadnej zdrady itp

wyprowadzka była w kłótni, w napięciu, sam złamałem dane słowo
teraz słowa przysięgi to jakaś ostatnia nadzieja mimo że żona powiedziała mi wprost że z jej strony ta przysięga jest bez znaczenia i słowa bez wartości

kolega mówi że coś się kończy żeby coś innego mogło się zacząć, jestem zdania że nad tą relacją chcę pracować, i że da się to odbudować no ale do tanga trzeba dwojga

jestem w kropce
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: rozumiem i nie rozumiem, 10 lat, 5 lat, 5 miesiecy

Post autor: Al la »

Witaj JakZyc na naszym forum.

Nie powiemy Ci jak żyć, ale możesz tutaj zapoznać się ze świadectwami naszych forumowiczów, którzy, mimo zdrad, rozstań, braku komunikacji w małżeństwie, spraw sądowych, uczą się jak codziennie podejmować ten trud, trud życia.

Na nic nie jest za późno.
Potrzebujesz od nowa ustawić sobie priorytety życiowe.
Jeżeli nawróciłeś się, no to już trochę wiesz.
Najważniejsze to praca nad sobą, drugiej osoby nie zmienisz, możesz zmienić tylko siebie.
To prawda, że często nie da się naprawić tego, co się rozpadło, ale na pewno można zbudować na nowo, zaczynając od siebie.

Czego Ci życzę, i mam nadzieję, że uzyskasz wsparcie od użytkowników naszego forum.
Pozdrawiam.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13317
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: rozumiem i nie rozumiem, 10 lat, 5 lat, 5 miesiecy

Post autor: Nirwanna »

Witaj, JakZyc u nas na forum :-)

Czytając Ciebie zrodziły mi się dwie refleksje.

Zakładam, że jesteście małżeństwem sakramentalnym. Oznacza to, że powołanie do bycia małżonkiem jest dla mnie/dla Ciebie/dla wszystkich sakramentalnych małżonków - drogą do świętości. Nikt nie obiecywał, Bóg na pewno nie, że zawsze będzie ona prosta i bezkryzysowa, ale na pewno - że będzie pod górę. To tak, to obiecał. Na tej drodze pod górę są drogowskazy, m.in. w postaci pierwszego przykazania i przykazania "nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną".
Więc paradoksalnie to suuuper, że na razie żona na razie nie chce dać szansy, bo masz możliwość wypracowania w sobie postawy kochania jej w maksymalnym stopniu bezinteresownie (całkiem się nie da, tak kocha tylko Bóg) i nie robić sobie z żony bożka.
Ubożkowienie żony polega między innymi na tym, że ma ona władzę (sam jej dajesz) do motywowania Cię do pracy nad sobą, ale niestety też ma władzę do usuwania tej motywacji. Tymczasem warto, by ta motywacja była wewnętrzna - dla siebie i dla Boga, a dla żony - całkiem przy okazji.


Druga refleksja - że do tanga trzeba dwojga. Niby tak, ale jednak całkiem nie. Po pierwsze dwoje już jest. Ty i Bóg (przy założeniu że jesteś małżonkiem sakramentalnym). Ty i Bóg to więcej niż żona. 2 > 1. Czysta matematyka.
Po drugie - kiedy jeszcze nie byliście małżeństwem, ani nawet narzeczeństwem, to czy od początku oboje od razu chcieliście pójść w to tango? Czasem tak bywa, ale najczęściej bywa tak że jedno chce być z tym drugim, a to drugie nie wie, zastanawia się, może jest na nie i to dość długo... Jednak to pierwsze nie zrezygnowało, dlatego ostatecznie stali się małżonkami :-) Teraz to po prostu powtórzenie tego samego etapu, tylko level +25 ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: rozumiem i nie rozumiem, 10 lat, 5 lat, 5 miesiecy

Post autor: Monti »

W Adwencie czytaliśmy kilkukrotnie Ewangelię o Zwiastowaniu, w której Archanioł Gabriel mówi do Maryi, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Więc sam rozwód cywilny nie jest z pewnością przeszkodą dla Pana Boga do uzdrowienia Waszego małżeństwa (choć uczciwie trzeba powiedzieć, że są to raczej rzadkie przypadki, ale to ze względu na ludzką zatwardziałość).
Z pewnością pozytywem całej tej sytuacji jest to, że zwróciłeś się ku Bogu. Teraz krok po kroku zmieniaj to, na co masz wpływ (czyli siebie), a resztę pozostaw Jemu.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
JakZyc
Posty: 10
Rejestracja: 22 gru 2020, 9:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: rozumiem i nie rozumiem, 10 lat, 5 lat, 5 miesiecy

Post autor: JakZyc »

Dziękuję za odpowiedzi

@Al la
Jest tak jak mówisz, pracuję nad sobą.

@Nirwanna
Tak, sakramentalnym. Droga do świętości, pod górę, ciężka, trudna, teraz osobno jeszcze cięższa.
Masz rację z motywacją.
Chętnie bym powtórzył to staranie, level +25, zwłaszcza że jestem teraz dużo bardziej świadomy.

@Monti
Tak jak mówisz, zmieniam to na co mam wpływ i a resztę oddaję Bogu.

Wydaje mi się że obydwoje jesteśmy DDD, napięcia między nami były nie współmierne do wartości problemu. Obydwoje byliśmy też przez kilka lat uwikłani w nałóg wspólny, z którym po rozstaniu obydwoje sobie poradziliśmy. Wydaje mi się że mogło też być uzależnienie od siebie nawzajem.

Teraz po nawróceniu wiele rozumiem jak wiele punktów było banalnych do załatwienia, rozwiązania, dogadania.
Pierwsze Święta Bożego Narodzenia osobno od wielu lat.

Życzę Wam zdrowia, ciepła, spokoju i miłości w te Święta.
JakZyc
Posty: 10
Rejestracja: 22 gru 2020, 9:52
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: rozumiem i nie rozumiem, 10 lat, 5 lat, 5 miesiecy

Post autor: JakZyc »

2 tygodnie po rozwodzie cywilnym
noszę obrączkę razem z krzyżykiem i medalikiem na szyi
póki co nie umiem, uczę się pogodzić z faktem rozwodu
pracuję nad sobą, każdy dzień jest ciężki od rana żeby się uruchomić
powstrzymuję się przed kontaktem z żoną mimo że bardzo mnie do niej ciągnie, mimo świadomości winy za rozpad też po jej stronie, mimo świadomości jej "niechcenia", mimo jej zdania że to tylko moja wina

miało być inaczej
nie umiem sobie poradzić z poczuciem oszukania i zawodu, i sobą i żoną
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: rozumiem i nie rozumiem, 10 lat, 5 lat, 5 miesiecy

Post autor: Pavel »

Polecam ci książkę ks. Jaworskiego „Kiedy miłość boli. O zranieniach i przebaczeniu w małżeństwie”.
Warto, abyś przejrzał i inne tytuły z naszej listy polecanych lektur, chociażby link do etapów żałoby, bo takową aktualnie przeżywasz:
viewtopic.php?f=10&t=383
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
ODPOWIEDZ