Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: Ruta »

Piter1978 pisze: 09 gru 2020, 13:04 Dziękuję wszystkim za rady. Oddaje wszystko w ręce Pana. Jezu ty się tym zajmij.
https://www.youtube.com/watch?v=svKGkbVilqc

Z tym aktem łatwiej się oddaje :) Bardzo pomaga i daje dużo do myślenia :)
rothomus
Posty: 7
Rejestracja: 07 lut 2020, 4:13
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: rothomus »

Caliope pisze: 08 gru 2020, 9:56 Każdy psycholog jest dobry ze swoją specjalizacją, a psychoterapeutą zostaje psycholog który oprócz psychologii ukończył czeroletnie studia psychoterapii. Przecież seksuolog też może prowadzić terapię i pomaga w kryzysach. Są psycholodzy katoliccy właśnie dla par bez studiów psychoterapii.
Nie każdy psycholog jest dobry tak samo jak nie każdy fryzjer czy lekarz. Nie ma studiów psychoterapii a jedynie czteroletnie kursy. Dodatkowo wystarczy, że masz mgr nauk społecznych i możesz taki kurs skończyć. Zasadnicza różnica jest taka, że na psychologii nie uczą jak pomagać ludziom oraz nie przechodzisz własnej psychoterapii na kursie psychoterapii masz obowiązek przejścia 100 h psychoterapii i 50 h superwizji. Dobry psychoterapeuta powinien sam stale korzystać z psychoterapii i cyklicznie superwizji.
Ostatnio zmieniony 06 sty 2021, 22:46 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: Caliope »

rothomus pisze: 06 sty 2021, 20:18
Caliope pisze: 08 gru 2020, 9:56 Każdy psycholog jest dobry ze swoją specjalizacją, a psychoterapeutą zostaje psycholog który oprócz psychologii ukończył czeroletnie studia psychoterapii. Przecież seksuolog też może prowadzić terapię i pomaga w kryzysach. Są psycholodzy katoliccy właśnie dla par bez studiów psychoterapii.
Nie każdy psycholog jest dobry tak samo jak nie każdy fryzjer czy lekarz. Nie ma studiów psychoterapii a jedynie czteroletnie kursy. Dodatkowo wystarczy, że masz mgr nauk społecznych i możesz taki kurs skończyć. Zasadnicza różnica jest taka, że na psychologii nie uczą jak pomagać ludziom oraz nie przechodzisz własnej psychoterapii na kursie psychoterapii masz obowiązek przejścia 100 h psychoterapii i 50 h superwizji. Dobry psychoterapeuta powinien sam stale korzystać z psychoterapii i cyklicznie superwizji.
Są studia na psychoterapeutę, bo jedna osoba je właśnie robi. Zależy do czego chcesz mieć psychologa, ja potrzebuję takiego od uzależnień, takiego który jest taki sam jak ja. Nie pomoże mi pani która nie zna się na moich problemach, miałam taką panią. Trzeba trafić na takiego co zna temat. Taką jest różnica między psychologami.
dabo
Posty: 49
Rejestracja: 25 lut 2017, 11:56
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: dabo »

Mam ochotę pojechać do Kowalskiego bo go znam i zlać go strasznie. Co robić?

Hmmm ,,ja nie miałem ochoty ino sie jakoś tak zdarzyło i ci powiem ze sie dokonało. Mi pomogło bo pomściłem ,im nie przeszkodzilo bo raczej sie spodziewali. Po czasie sie dowiedziałem ze żona byla dumna bo sie nikt o nia wcześniej nie bil. Jak by natura chciała to by nam działań przemocowych nie dała.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: Nirwanna »

Dabo, jak chcesz być szympansem czy innym gorylem, to natura tę siłę dała, ale akurat człowiekowi to niekoniecznie do działań przemocowych. Bóg w pakiecie z siłą dał też rozum i wolną wolę, i dołożył sumienie do weryfikacji, a działania przemocowe to jednak zły, a nie Bóg, nam dał.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
gusia
Posty: 4
Rejestracja: 24 mar 2021, 14:51
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: gusia »

taaak...rozumiem to Piterze
Z tym "walnięciem w pysk" to też miałam obsesję. Długo mnie to trzymało. Idąc czy spacerując wciąż wypatrywałam kowalskiej. I nie wiem, czy gdyby doszło do konfrontacji - nie użyłabym pięści. Ale 2 lata już minęły i nie udało mi się spotkać tej osoby. I dalej nie wiem jak się zachowam. Ogromnie mnie to stresuje. Chyba przejdę obok, bo o czym tu gadać.
...nie ma sy­tu­acji na zie­mi bez wyj­ścia- kie­dy Bóg drzwi za­my­ka – to otwie­ra okno
ode­tchnij po­patrz - spa­da­ją z ob­ło­ków małe wiel­kie nie­szczę­ścia po­trzeb­ne do szczę­ścia
a od zwy­kłych rze­czy na­ucz się spo­ko­ju...ks. Jan Twardowski
Piter1978
Posty: 8
Rejestracja: 21 paź 2020, 11:32
Płeć: Mężczyzna

Walczyć czy odpuścić?

Post autor: Piter1978 »

Witam.
Pisałem już na tym forum jakiś czas temu. Chodzi o to że po zdradzie żony, ona nie walczy. Czy to ja mam z siebie robić cierpietnika i umartwiać się do końca życia, i cierpieć za to co zrobiła? Czy ja nie mam prawa do szczęścia? Rozmawiałem ostatnio z kolegą i on mówi do mnie ze ja nie jestem Jezusem, żeby cierpieć tak jak on. W mojej żonie jest obojętność. I u mnie też pojawiła się obojętność. To zawsze ja wyciągam rękę pierwszy. Nie ma konstruktywnego dialogu tylko obrzucanie się wina. Ja swoje błędy widzę i z początku starałem się walczyć. Cały czas z tyłu głowy mam jej zachowanie i to co przeczytałem i ich korespondencji z Kowalskim. Jak mnie perfidnie oszukiwała jak zrobiła to z wyrachowaniem. Ostatnio dopadają mnie Stany depresyjne. Nie mam ochoty walczyć, a tym bardziej angażować. Nie czuje się przy niej jak mężczyzna. Macie jakieś rady?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: Nirwanna »

Piter, połączyłam Twoje tematy.

Zanim zacznę "radzić"... czy dałbyś radę napisać, co robiłeś, jakie procedury naprawcze, aby poradzić sobie ze sobą i z sytuacją? Chodzi o to, co robiłeś przez ten prawie rok niepisania na forum. To trochę pomoże w zorientowaniu się, na jakim etapie jesteś.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Piter1978
Posty: 8
Rejestracja: 21 paź 2020, 11:32
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: Piter1978 »

Co robiłem? Dobre pytanie. Na początku byłem u 2 psychologów z czego jeden był księdzem. U pierwszej pani usłyszałem, że czasami lepiej jest się rozstać i iść w swoją stronę, DRAMAT!!! Natomiast ksiądz mi powiedział, że mam być dobry i kochać (odkrył AMERYKĘ). Dwie wizyty i odechciało mi się jakichkolwiek porad. Pani psycholog zadała nam zadanie domowe. Ja je zrobiłem, żona nie.
Potem było różnie. Starałem się sprzątać, zajmowałem się dzieckiem, robiłem to o co żona mnie prosiła.
Często dopadały mnie Stany depresyjne tak to nazwę, kiedy siedziałem i myślałem o tym co robili. Wtedy wialem wywalone na wszystko. Nie interesowało mnie nic.
Przez jakieś pół roku starałem się być czuły i nie robić żonie problemów. Po czym znowu zaczynałem śledzić i przeglądać jej telefon. Znalazłem znowu ślady, że ona go szuka w sieci. Dowodów na ich kontakt ponowny nie znalazłem,poniewaz czyści wszystko z historii mediów społecznościowych.
Z modlitwa i eucharystia też było różnie na początku wiarą i uczestnictwo, po chwili zwątpienie i brak jakiej kolwiek aktywności. Po prostu sinusoida.
Żyje w przeświadczeniu że chyba nic z tego nie będzie. Żona jest obojętna co i mnie się udziela. Zawsze ja wychodziłem z propozycją rozmowy. Wiele razy popelnilel błąd wypominając ponownie wszystko. Nie wiem czy umiem z tym dalej żyć. Nie wiem co robić.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: Caliope »

Jak już wróciłeś, to nie padło pytanie jak u Ciebie w rodzinie pierwotnej, był może nałóg któregoś z rodziców? U Ciebie lub żony? byłeś u nie takich psychologów, widać, że problem jest głębiej.
Piter1978
Posty: 8
Rejestracja: 21 paź 2020, 11:32
Płeć: Mężczyzna

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: Piter1978 »

Mój teść miał problemy z nadużywaniem alkoholu. Poza tym był z teściowa w separacji, ale udawali, że wszystko jest ok. Mieszkali dalej razem. U mnie ojciec był wycofany, nie okazywał uczuć wobec mnie.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: Ruta »

Piter, minęło już trochę czasu. Zniechęcenie jest zrozumiałe. Jak stoisz z Listą Zerty? Wdrożona, stosujesz?

Tak z opisu wynika, że sporo rzeczy robiłeś dla żony. A jakbyś tak zaczął żyć dla dziecka i dla siebie? Nie żeby żonę odrzucać czy źle traktować. Ale może zdjąć ją z piedestału?
Piter1978
Posty: 8
Rejestracja: 21 paź 2020, 11:32
Płeć: Mężczyzna

To już bez sensu.

Post autor: Piter1978 »

Witam.
3 lata temu tu pisałem. Żona mnie zdradziła. Od tego czasu nie zmieniło się nic. Nie mam już ochoty ani czasu czekać jak cierpietnik, aż żona się zmieni. Ja się poskładałem, ogarnolem. Nie mam już ochoty na jej fochy i ochy. Nie mam ochoty już żyć z kobietą, która nie dba o ognisko domowe, przyjeżdżać z pracy do wiecznego [bałaganu], bez obiadu. Także gratuluję tym, którym się udało. U mnie [...]. Mam dosyć funkcjonowania w takim związku. Wolę być sam. Pozdro
Ostatnio zmieniony 08 cze 2023, 23:51 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: usunięto mało parlamentarne określenia
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Zdrada żony. Ratować czy odpuścić.

Post autor: Lawendowa »

Piter1978 dołączyłam post do Twoich poprzednich tematów.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: To już bez sensu.

Post autor: Ruta »

Piter1978 pisze: 08 cze 2023, 10:12 Witam.
3 lata temu tu pisałem. Żona mnie zdradziła. Od tego czasu nie zmieniło się nic. Nie mam już ochoty ani czasu czekać jak cierpietnik, aż żona się zmieni. Ja się poskładałem, ogarnolem. Nie mam już ochoty na jej fochy i ochy. Nie mam ochoty już żyć z kobietą, która nie dba o ognisko domowe, przyjeżdżać z pracy do wiecznego [bałaganu], bez obiadu. Także gratuluję tym, którym się udało. U mnie [...]. Mam dosyć funkcjonowania w takim związku. Wolę być sam. Pozdro
Dobrze, że nie masz już ochoty czekać, aż żona się zmieni. Zmieniać możemy siebie.

Natomiast kryzys z tego co piszesz jest głębiej. Nie tyle nie chcesz czekać, co bardziej myślisz nad tym, czy odejść.

Piszesz, że trudne są dla ciebie żony fochy. Mógłbyś napisać na ten temat coś więcej?

Piszesz też, że chcesz, aby żona dbała o ognisko domowe, sprzątała, gotowała. Rozumiem i nie rozumiem. Kiedy pracowałam w korpo po kilkanaście godzin, też czułam, że potrzebuję żony. Tyle, że oczekiwanie od męża lub żony, że będzie "żoną", zwykle nie jest rozwiązaniem. Mój mąż sam się na taką fuchę zgłosił, a potem i tak był nieszczęśliwy.

Czy wiesz czemu twoja żona nie chce wykonywać prac domowych? I czemu ty ich nie chcesz wykonywać?

Znam małżenstwa, w których oboje nie znosili takich rzeczy jak sprzątanie i gotowanie. Na to też są rozwiązania. Nie trzeba zaraz odchodzić z domu. Zwłaszcza, że wtedy i tak trzeba sprzątać i gotować też.
ODPOWIEDZ