Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Jacenty
Posty: 32
Rejestracja: 11 sty 2020, 0:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: Jacenty »

Witam forumowiczów.
Dziś wreszcie się odważylem napisać chociaż nie wiem czy wśród samych swoich do odwagi to należy?
Moje małżeństwo w kwietniu tego roku osiągnęłoby dorosłość jednak cóż zły zadecydował inaczej. Małżeństwo do świętych nie należało szacunku ze strony żony nie było od niemal początku później ten szacunek zacząlem tracić i ja - kłótnie itp - jednak nigdy nie przewidywałem że dojdzie do tego co doszło w listopadzie zeszłego roku. Otóż moja żona w zauważonej rozmowie w sieci zwierzyła się koleżance iż facetów miała mniej niż par butów no i na jej urodzinowej imprezie przyssała się do kowalskiego mówiąc mu iż związek ze mną jest zakończony że odchodzi ode mnie i że on ma wolną rękę. Oczywiście skorzystał i korzysta do dziś. I tu zaczyna się dręczące mnie pytanie.
Żona wyprowadziła się do nowego mieszkania raptem 500 metrów ode mnie. Tam spotyka się z kowalskim. Jednak nie chce z nim tworzyć żadnego stałego związku chociaż wyznaje mu iż go kocha on jej to samo. Wspólne wyjazdy plany itp. Skąd wiem - bo przychodzi do mnie do domu niestety kiedy chce (nad czym też pracuję by ułożyć grafik) i czasem coś chlapnie. Dziecko widząc jak matka się zachowuje pozostało w domu rodzinnym z tatą. Niestety jest ostatnio tak że relacje córki z matką bardzo się pogorszyły. Relacje te są już na poziomie takim iż dziecko wygania mamę z domu. Żona niedawno napisała esemesem do mnie iż życie ją emocjonalnie dobiło. Dochodzę do wniosku że ja nie rozumiem języka kobiecego bo nie bardzo umiem sobie tego wytłumaczyć skoro co jakiś czas słyszę od żony że teraz to ona się śmieje i jest szczęśliwa. Myślę że miała plan iż będzie z kochankiem kiedy chce dziecko będzie mieć trzy dni w tygodniu (sama proponowala) do mnie będzie wpadać kiedy chce a tu wszystko runęło bo dziecko wybrało tatę a tata jest an etapie wymeldowania żony z domu - skoro się wyprowadziła to jedna z konsekwencji.
Pytanie chyba powinno być bardziej do forumowiczek (Wszystkie Panie serdecznie pozdrawiam).
Ostatnio żonie wymsknie się czasem iż myśli o sądzie i ustaleniu wizyt z córką. Na to ja że sami możemy ustalić grafik ale jeśli chce iść do sądu proszę bardzo jednak ja też pójdę tyle że z czymś innym. Momentalnie ze strony żony pada pytanie z przejęciem w głosie czy idę po rozwód. Skąd ten strach u niej zdrajczyni o rozwód. Chyba raczej powinno jej zależeć na wolności, którą tenże rozwód by przypieczętował. Zaznaczę że jest od zawsze dość daleko od kościoła. Oczywiście ja zadnego rozwodu nie chcę tyle że o tym nie mówię ale nie drżę na myśl tego tak jak Ona. Zaznaczę jeszcze iż zdarzało się mojej ex wspomnieć na początku rozkładu małżeństwa że może wróci za kilka lat. Ja obstawiam jednak jej strach o to iż sąd uznałby jej winę za rozpad małżeństwa. Dodam jeszcze iż żona mówi że nie da mi rozwodu bo liczy się z tym że jestem katolikiem (co mi się wogóle kupy nie trzyma i w to nie wierzę skoro była zdolna zrobić to co zrobiła). Drogie Panie moje pytanie w końcu - czy żona rzeczywiście zostawia sobie jakąś furtkę na powrót czy boi się orzeczenia winy przez sąd?
Pozdrawiam całą sycharowską społeczność.
Al la
Posty: 2672
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: Al la »

Witaj, Jacenty, na naszym forum.
Dziękuję, ze podzieliłeś się swoją historią.
Moje małżeństwo w kwietniu tego roku osiągnęłoby dorosłość jednak cóż zły zadecydował inaczej.
Cóż, nie ma czegoś takiego jak zły los, ale decyzje i działania Twojej żony i Twoje, spowodowały rozpad więzi małżeńskiej.
Podstawą do wychodzenia z kryzysu jest stanięcie w prawdzie o tym, co się zadziało w Twoim małżeństwie.
Bo nie jest to jakaś wirtualna rzeczywistość, a najważniejsze jest nazwanie z pełną odpowiedzialnością również swojego udziału w kryzysie.
Wtedy może zacząć się zdrowienie.
Znasz nasze wątki pomocowe na stronie Sycharu?
Polecam http://sychar.org/pomoc/, jak również wysłuchanie konferencji z rekolekcji sycharowskich, np:https://archive.org/details/przysiega-malzenska
Życzę Ci, abyś uzyskał odpowiedzi na swoje pytania.
Wspieram Ciebie i Twoją rodzinę modlitwą.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: tata999 »

Jacenty pisze: 19 lut 2020, 23:48 Drogie Panie moje pytanie w końcu - czy żona rzeczywiście zostawia sobie jakąś furtkę na powrót czy boi się orzeczenia winy przez sąd?
Pozdrawiam całą sycharowską społeczność.
Czemu odpowiedź na to pytanie jest dla Ciebie taka ważna? Nie jestem kobietą, więc odpowiedzi nie odważę się przewidywać.
Jacenty
Posty: 32
Rejestracja: 11 sty 2020, 0:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: Jacenty »

Tata999 może dlatego że jeśli to ma być furtka (czego nie chcę sugerować) to może jest nadzieja na powrót. A z drugiej strony jeśli żona porzuca męża to dlaczego nie chce być wolna do końca (bo tak rozumiem rozwód). Oczywiście powtorzę się że ja żadnego rozwodu nie chcę.

Do Al la ja nie napisalem o zlym losie tylko o "złym" i dziękuję Ci za linki

Pozdrawiam
Al la
Posty: 2672
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: Al la »

Jacenty pisze: 20 lut 2020, 12:34 Tata999 może dlatego że jeśli to ma być furtka (czego nie chcę sugerować) to może jest nadzieja na powrót. A z drugiej strony jeśli żona porzuca męża to dlaczego nie chce być wolna do końca (bo tak rozumiem rozwód). Oczywiście powtorzę się że ja żadnego rozwodu nie chcę.

Do Al la ja nie napisalem o zlym losie tylko o "złym" i dziękuję Ci za linki

Pozdrawiam
O, przepraszam, doczytałam inaczej :?
Moja wina.
Życzę Ci miłego dnia :)
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Don
Posty: 29
Rejestracja: 28 lis 2019, 13:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: Don »

Po rozwodzie, jeśli dziecko będzie z tobą będzie musiała płacić alimenty, być może to jest powód.
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: sasanka »

Niedojrzała i egoistyczna osoba.
Nie chce wziąć żadnej odpowiedzialności i buduje sobie "zaplecze" jakby coś się nie udało , bo wiadomo , że rozwód pociąga za sobą konsekwencje np. alimenty , sprawy finansowe i inne. A ona lubi się bawić ...najlepiej cudzym kosztem.
Tak mi się nasunęło z Twojego opisu , ale Ty ją powinieneś znać lepiej.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: Monti »

Może Twoja żona zostawia sobie furtkę, wiedząc, że skoro jesteś wierzący, to i skory do wybaczania. Jak się znudzi, to po prostu wróci. Myślę sobie czasem, że moja żona może podobnie kalkulować.
Może warto wyprzedzić ewentualny ruch żony i wystąpić do sądu z wnioskiem o uregulowanie opieki nad córką?
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Jacenty
Posty: 32
Rejestracja: 11 sty 2020, 0:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: Jacenty »

Sasanko odkąd moją opętał zły to jej nie poznaję. Kobieta dobiega 40 a zachowuje się jak nastolatka. Nocne imprezy w lokalach, wskakuje w miniówy w których nigdy się nie pokazywała, moje prośby i dziecka kwitowala uśmiechem po czym dawała nogę z domu na często całą noc. A ja musiałem np tłumaczyć córce dlaczego mama się tak "młodzieżowo" ubiera czy zachowuje. Przy wyprowadzce zabrała nawet kawę i herbatę nie myśląc ile innych rzeczy zabiera a które będą potrzebne dziecku. Teraz chce do dziecka przychodzić ale tylko wtedy gdy jej pasuje. Najczęściej siada wtedy na kanapie obok córki nie zdjąwszy nawet kurtki i stuka w telefon jednocześnie mówiąc dziecku że ona od taty najpierw odeszła a później poznała kowalskiego. Zastanawiam się co będzie gdy dziecko dowie się na czym naprawdę polega zdrada? Wolałbym nie być w skórze mamusi gdy do tego dojdzie naczytałem się że już nawet dorosłe dzieci mszczą się i wyżywają na starszych rodzicach którzy zdrady się dopuścili. Oby moja córka potrafiła to wybaczyć.

Monti jakoś tak sądów nigdy w mojej rodzinie nie było a nie chcę przecierać szlaków jako pierwszy. Liczę że jednak ona będzie się obawiać iż o alimenty mogę wystąpić i nie poczyni tego kroku ale cóż to tylko liczenie. Dziękuję za radę
Ostatnio zmieniony 21 lut 2020, 18:31 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód: zmieniono określenie po uzgodnieniu z użytkownikiem
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: marylka »

Hej
Trudno powiedziec co siedzi w głowie żonie.
Mi na pierwsza mysl wysuwa sie, że z tym kowalskim to tak cacy nie jest
Gdyby tak bylo - to cala w świergotkach by wila z nim gniazdko i nie zważalaby na Twoj katolicyzm tylko prawnie zrobilaby porzadek.
A jednak wraca czasami do domu no i caly czas bada grunt
Co do opieki nad dzieckiem - chyba nie jest takie male skoro wygania matke z domu wiec - wiem że od pewnego wieku sad bierze na rozmowe dziecko i jego zdanie bierze pod uwage.
Wiesz...ja bym tak bardzo nie analizowala żony. Ewidentnie widac że sama nie wie czego chce i zmieni sie jak choragiewka na wietrze wiec - czy jest sens sie tak zastanawiac co czuje dzisiaj jak jutro to bedzie nieaktualne?
Bardziej skupilabym sie na Tobie - czego Ty chcesz?
Rozumiem że jestes zakrecony w tym wszystkim - kto by nie byl?
Fajnie że do nas dolaczyłeś - mam nadzieje, że otrzymasz potrzebne wsparcie. Bardzo Ci potrzebne bo ważne żebys nie byl sam w tym trudnym okresie.
Wydajesz sie byc ogarnietym gosciem.
Zastanawiales sie dlaczego żona sie wyprowadzila?
Tzn. Czego jej braklo w Waszym zwiazku a w co sie "wstrzelil" kowalski?
Mysle że to ważne pytanie bo czytam że nie przekreslasz żony wiec może.....można sprobowac?
No wlasnie - czego Ty chcesz?
Pozdrawiam
Jacenty
Posty: 32
Rejestracja: 11 sty 2020, 0:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: Jacenty »

Marylko tak jak wspomniałem wyżej żona stwierdziła ostatnio że życie ją emocjonalnie dobiło a to chyba dlatego iż jej egoistyczne plany by wszystkich sobie podporządkować wzięły w łeb. Szykowała już pokój w nowym mieszkaniu dla córki, chciała zapoznać kowalskiego z córką na co ponoć bardzo się palił. Ja od razu postawiłem weto i zakazałem widzeń córki z tym jegomościem. Żona widząc reakcję dziecka sama obiecala że jednak ich nie zapozna chociaż chyba wciąż po cichu tego chce.
Nie wspomniałem - córa ma 11 lat.
Jednak z kowalskim żona trwa nadal co raczej oznacza iż w związku beze mnie jej lepiej. Zastanawiam się jak może znieść to matka iż dziecko już jej nawet nie chce widywać chociaż potem córkę muszę uspokajać bo tęskni jednak za mamą i psem. Ale sam widzę że im mamy dłużej nie widzi to wspomni czasem ale jest spokojniejsza.
Ostatnio żona coś mimochodem wspomniała że zastanawia się o przyznaniu praw przez sąd w takim razie ja odrzekłem że ok ale i ja będę miał sprawę w sądzie do niej. Ze strachem wyczuwalnym w głosie od razu zapytała się a co chcesz rozwodu bierzesz rozwód. Odpowiedziałem że na razie jest coś ciekawszego i nie trzeba od razu rozwodu. Wolałem jednak nie uprzedzać faktów.
Dwa dni temu przelałem żonie 250 zl z 500 plus bo tak dzieliliśmy to do tej pory. Jenak oddała mi po raz pierwszy swoją część pisząc , że skoro dziecko jest ze mną to nielogiczne by ona je otrzymywała. Ciekawe dlaczego dopiero teraz na to wpadła.
Pytasz czemu się wyprowadziła - tu mogę być nieobiektywny. Cóż od początku w tym małżeństwie były straszliwe wyzwiska z jej strony co na początku włączało jakąś blokadę we mnie a sam myślałem że to za jakiś czas przejdzie (byłem głupi tak sądząc). Z czasem zacząłem odpłacać tym samym co powodowało kłótnie. Jednak nigdy na żadną terapię nie dała się namówić. Nasze drogi rozchodziły się przez wiele lat jednak nigdy jej nie przestałem kochać. Nawet dziecko twierdzi że więkzość kłótni prowokowała mama.
Mama odchodząc stwierdziła że teraz to ona się czuje jak więzień Auschwitz ktory wyszedł na wolność i widzi że można jeść chleb - miala na myśli to że teraz się dużo więcej uśmiecha. Ani razu nie wspomniała że corka i ja wprost proporcjonalnie do jej radości popadamy w smutek. Chyba czysty egoizm.
Nadchodząc kowalski rozpoczął od najłatwiejszej strategii czyli od pięknych słówek których u mnie nie było bo jak mówić piękne słowa po latach wyzwisk najcięzszego kalibru mówionych bez ogródek przy dziecku.
W każdym razie żyjemy od stycznia już oddzielnie - żona chce odwiedzać dziecko kiedy jej pasuje a czym nas bardzo rani. Bo np mówi że pojawi się o 14 a jest o 16. Czekamy czekamy a tu wpada mama, siada w kurtce na wersalce pytając dziecko co słychać jak się ma i takie powierzchowne tematy - tlukąc wciąż w telefon. Ja wtedy najczęściej jestem nieobecny bo nie mogę jej znieść ostatnio co chyba jest zrozumiałe wiedząc co wyczynia z kowalskim. Odgradzam się a córka nie mogąc już też chyba znieść rozdwojenia matki która nawet nie przytula zaczęła ją wyganiać z domu. Dlatego chcę wprowadzić ścisły grafik widzeń z córką. Jeśli się spóźni będzie z nią krócej. Jak nie przyjdzie w danych godzinach zamkniemy dom i zaprosimy na jutro bo ma możliwość widzeń codziennych.
Zwyczajnie z córką mamy dość oczekiwania i denerwowania się kiedy mamusia raczy odwiedzić dziecko. Powiecie że to może zbyt opresyjne względem żony. Cóż przeżyliśmy z córką 4 miesiące próśb i blagań by się opamiętała nic to nie dało przeżyliśmy gehennę wyprowadzki, naprawdę jesteśmy fizycznie i psychicznie wykończeni jej egoizmem i totalnym nieliczeniem się z nami - dlatego chcę to uregulować tak by nie blokować widzeń matki z córką a jednocześnie nie pozwalać sobie wchodzić na głowę czekając nie wiadomo ile na jej laskawe przyjście lub nie.
Jako człowiek i mąż uczyniłem chyba wszystko by żona jednak pozostała. Nie widząc już po ludzku nadziei pozostawilem los żony w ręku Boga. Modlę się o jej nawrócenie (niestety żona śmieje się z naszych modlitw). Wierzę że jeśli wolą Pana będzie jej nawrócenie wtedy wszystko poukłada się w naszym małżeństwie. Bez Niego nie dostrzegam żadnej szansy na Jej powrót.
Pozdrawiam
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: sasanka »

Muszę przyznać , że piszesz do rzeczy i myślę , że taka twoja postawa może przynieść dużo dobrego.
Widać twoją troskę o dziecko , a to jest najważniejsze , bo dzieci jako najsłabsze najwięcej cierpią.
Poza tym zacząłeś dbać o swoją godność a to budzi szacunek.
Nie wiem czy żona to doceni , bo ludzie egoiści zapatrzeni w siebie i swoje korzyści raczej tego nie widzą , ale jest tu też drugie dno, ona może zacząć tracić tzw.poczucie bezpieczeństwa (czytaj bezkarności) i to ją może trochę "otrzeźwić" ?
Jacenty
Posty: 32
Rejestracja: 11 sty 2020, 0:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Mężczyzna

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: Jacenty »

Wierz mi Sasanko trwało to otrzeźwienie i nie pozwalanie sobie wchodzić na głowe za dlugo bo aż kilka miesięcy. Rozsypałem się na kawałeczki nie potrafiłem się ogarnąć. Dobrze że automat dzialał i chociaż wysyłalem dziecko do szkoły i co nieco ogarniałem odrabianie lekcji. Bardzo dużo pomógł mi kuzyn który wręcz rozkazywal jak w wojsku co i kiedy mam robić a nawet mówić czy pisać.
Myślę że ten najgorszy horror mam już za sobą jednak cóż życie w pojedynkę widzi mi się koszmarem. Mężczyźni chyba podobnie jak kobiety szalenie kochają bliskość drugiej polowy nawet nie chodzi o sex a o tę bliskość bez której nie warto się nawet rano budzić bo nie widać żadnego sensu po co. Powiecie przecież masz córkę masz dla kogo żyć - tak zgadza się ale córa za jakiś czas wyfrunie z domu a ja zostanę jak paluszek. Takie czarnowidztwo mi się widzi ostatnio i złość w duchu na żonę i kowalskiego wylewam - jednak postanowienie trwania w przysiędze jest mocniejsze niż perspektywa piekła.
Sasanko jak rozumiesz tracenie poczucia bezkarności? Zabrała wszystko co chciała ma dobrze płatną pracę żyć nie umierać, do tego nowego kowalskiego o którym sama wspomniała że jest dużo brzydszy niż ja ale mówi cieplej. Do tego mówi że mnie nie kocha już nawet mentalnie i że daje jeden procent szans na powrot - czyli jak dla mnie żaden. Nie mam zamiaru z nikim rywalizować o jej nędzne procenty. Ponoć kobiety lubią być zdobywane - powiedzcie mi Panie czy gdybyście były facetem chciałybyście zdobywać kogoś z takim podejściem?
Dlatego po prostu ufam Bogu i spokojnie czekam na CUD. I mam nadzieję że wreszcie w moim życiu gdzie ostatnio było tak wiele klęsk wreszcie nastąpi jakaś wygrana bitwa.
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: sasanka »

Nie wiem co Ci odpowiedzieć?
Twoja żona to trudny przypadek , skoro własne dziecko wygania ją z domu jak pisałeś.
Utrata bezkarności polega wg. mnie na ponoszeniu jakiś konsekwencji np. finansowych ale nie tylko.
Wyznaczenie czasu odwiedzin i innych spraw , które będą dla niej na tyle "niewygodne" , że może nie będzie taka "swobodna" w relacji z kowalskim.
No i sprawa ewentualnego rozwodu , dlaczego ją to tak niepokoi ?
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Żona zdradza ale nie chce słyszeć o rozwodzie...

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Witaj Jacenty :)
Jak sobie czytam tę historię, to przychodzi mi na myśl moja dawna przyjaciółka, która zaczęła zdradzać swojego męża już pół roku po ślubie. A byli wspaniałą, kochającą się parą, on, wg mnie, ideał troskliwego i uprzejmego faceta. Ostatecznie rozwiedli się i ona cały czas jest w związku nieformalnym z tym facetem, z którym męża zdradziła. Mają dzieci, wspólne mieszkanie na kredyt. Ona od Boga się odwróciła, tzn. od Kościoła, on nigdy blisko nie był, więc kwestie sakramentalne nie mają dla nich większego znaczenia. Mogą wziąć ślub cywilny, ale ona nie chce. Co więcej, ostatnio, wymieniając mężczyzn, których naprawdę kochała w życiu, wymienia i byłego męża i tego aktualnego partnera.
Ona wniosła o rozwód i pierwsze podejście zakończyło się oddaleniem pozwu, bo wg sędziego ona nadal go kochała. Zaznaczam, że jednocześnie była z tym kochankiem. A skąd taki wniosek sądu? Na rozprawie dowiedziała się od męża, że związał się już z inną kobietą i ona (moja koleżanka) bardzo gwałtownie na to zareagowała, szokiem.
Gdzie tu sens, gdzie logika?
Teraz twierdzi (koleżanka), że gdyby ten mąż o nią walczył (nie wiem co miała na myśli? Pobił tego kochanka? Zamknął ją na klucz w domu?), a nie był łagodny i cierpliwie czekający na jej powrót (dosyć długo tak właśnie było, nawet psa tego kochanka z nią wyprowadzał!!!), po wszystkich jej ekscesach, to małżeństwo byłoby do uratowania. Ale on ostatecznie się poddał i wyjechał tam skąd pochodził i zaczął układać sobie życie, nie czekając aż jej przejdzie... Przy okazji chciałam jeszcze dodać, że jej mąż jest człowiekiem niewierzącym i nieochrzczonym, nie jest Polakiem. Dla niego nie ma czegoś takiego jak trwanie w związku z powodu Boga, więc i tak bardzo długo był wierny wbrew zachowaniu żony (po pół roku od ślubu!!! Którego, notabene, ona pragnęła ze względu na wiarę katolicką (sic!), jemu, wychowanemu w związku partnerskim, do niczego nie było to potrzebne, zrobił to z miłości do niej).
No i teraz ta moja biedna koleżanka jest szczęśliwo/nieszczęśliwa, tzn. szczęśliwa, bo ma dzieci i tylko dla nich żyje, ale nieszczęśliwa, bo jest w związku z tym partnerem. I nieszczęśliwa, że nie jest w związku z byłym mężem.
A gdyby była z mężem byłaby nieszczęśliwa, że nie jest z tym partnerem. Uważa teraz, że ona nie nadaje się do małżeństwa (koleżanka).

Piszę to, żeby powiedzieć, że jeżeli Twoja żona należy do grona tych biednych, skrzywdzonych jakoś przez przeszłość osób, które nie potrafią być w związku, to od żadnej z kobiet tutaj na forum nie dowiesz się, jakie motywacje mogą nią kierować....

Każdy człowiek jest inny, czy kobieta, czy mężczyzna. Zatem na Twoim miejscu przestałabym zastanawiać się co żona może mieć na myśli, co "kombinuje", bo powodów może być mnóstwo i na pewno jeden z nich znajduje się w historii Waszej relacji, jak Ty ją traktowałeś, jak ona Ciebie, na jakie jej zachowania przekraczające Twoje granice pozwalałeś.
W tym momencie najlepsze dla Ciebie byłoby skupienie się na Twojej części relacji: tzn. jeśli pozwalałeś źle się traktować, to dlaczego? Dlaczego z tą właśnie kobietą postanowiłeś związać całe swoje życie? Powierzyć w jej ręce samego siebie?
Wg mnie to są bardzo ważne pytania aby kryzys, który nastąpił w Waszym życiu, wykorzystać jak najlepiej dla Ciebie.
I absolutnie nie chodzi tutaj o "rozkminianie" zachowań żony: aaaa, ona jest np. DDA, albo: aaaa, ona ma jakieś tam zaburzenie tego czy tamtego.
Ona coś ma, jakiś problem. Po prostu. Co to jest, to jej sprawa, czy będzie chciała się z tym zmierzyć. Na marginesie: moim zdaniem, w przypadku wszystkich zdradzaczy, jeśli nie chodzi o człowieka z paskudnym psychopatycznym charakterem, egocentrykiem do granic możliwości, to każdy z nich nosi w sobie ogromny ból i cierpi wewnętrznie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Na zewnątrz mogą być zwariowani i weseli, nawet mogą czuć się super ekstra. Ale mają w sobie ogrom nieuświadomionego cierpienia, które prowadzi ich do destrukcji swojego życia. Jak każdego uzależnionego.

W każdym razie, moim zdaniem, najlepiej jak uznasz, że żona ma jakiś problem (nieważne jaki) i to ona jest jedyną osobą, która może sobie pomóc. Ty możesz jej pomóc tylko poprzez ochronę swoich granic i pomoc w ochronie granic córki.
Nie żyj myślami o tym czy żona chce czy nie chce wrócić. Wyjdź z tej manipulacji i postaw na siebie, że tak powiem.

"Granice w relacjach małżeńskich" - bardzo polecam Ci do przeczytania.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
ODPOWIEDZ