Pod ścianą

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: s zona »

krople rosy pisze: 05 mar 2020, 19:44 Łóżko nie jest zagrożeniem dla relacji i miłości. Jest spoiwem. Miejscem bliskości ludzkiej. Czasem skonfliktowanym małżonkom brak słów, odwagi i sposobu by się do drugiego zbliżyć. I wystarczy przytulenie jedno do drugiego, czuła obecność, dotyk i roztapia się lód w relacjach.
Seks jest tylko widocznym znakiem wewnętrznej rzeczywistości i bliskości między małżonkami.
Masz racje ... w zdrowym malzenstwie ..
Tutaj niestety jest kowalska w tle .. i uzaleznienie meza od niej ..

Pamietam, jak niedawno ktos pisal- chyba tez Marylka - ze na terapii zalecana jest wstrzemiezliwosc ..
podobnie,jak z alkoholem...

Chile, sama tez mam za soba etap zamiatania .. ale to u nas nie przynioslo dobrych owocow ..
Pozniejsze wymagania .. juz tak ..

Cos w tym jest, ze jelen pod dzrwiami nie cieszy .. dopiero polowanie ....

Pomodle sie ..
Ukasz

Re: Pod ścianą

Post autor: Ukasz »

A ja Ci Chile - wbrew zasadom forum - poradzę: nie słuchaj rad. Wsłuchaj się w siebie. Jeżeli uznasz, że chcesz męża w łóżku, choćby bez żadnego dotyku, to nie zawracaj sobie głowy poradami z forum. Jeżeli nie, to nie czuj się do tego nakłaniana czy przymuszana.
Ja chciałem wspólnego łóżka już wtedy, gdy nie było między nami żadnego dotyku. Potem z jej inicjatywy przyszło zbliżenie - i mimo to na tym etapie nie udało się zbudować relacji. Więc ja się wycofałem. Nie żałuję ani tej pierwszej, ani drugiej decyzji. Myślę, że to była raczej jakaś szansa, której nie wykorzystaliśmy, niż błąd, ale to tylko moja opinia o moim przypadku, a żadna wiedza.
krople rosy

Re: Pod ścianą

Post autor: krople rosy »

Ukasz pisze: 06 mar 2020, 21:48 A ja Ci Chile - wbrew zasadom forum - poradzę: nie słuchaj rad. Wsłuchaj się w siebie. Jeżeli uznasz, że chcesz męża w łóżku, choćby bez żadnego dotyku, to nie zawracaj sobie głowy poradami z forum. Jeżeli nie, to nie czuj się do tego nakłaniana czy przymuszana.
Taki też wydźwięk ma mój komentarz:
krople rosy pisze: 04 mar 2020, 14:04 Spokojnie. Nic na szybko. Na poczatek jesli Ty nie masz nic przeciwko może zaproponuj męzowi by wrócił do sypialni. Reszta się z czasem sama ułoży .
s zona pisze: 06 mar 2020, 17:34 Pamietam, jak niedawno ktos pisal- chyba tez Marylka - ze na terapii zalecana jest wstrzemiezliwosc ..
podobnie,jak z alkoholem...
Zalecenia z terapii nie są antidotum na każdą małżeńską dolegliwość czy chorobę. To zdaje się też jest powtarzane na tym forum.
Każdy wszelkie porady powinien przesiać własnym rozumem i intuicją mając na uwadze osobistą sytuację.

Chile co u Was?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: Nirwanna »

krople rosy pisze: 05 mar 2020, 19:44 Łóżko nie jest zagrożeniem dla relacji i miłości. Jest spoiwem. Miejscem bliskości ludzkiej. Czasem skonfliktowanym małżonkom brak słów, odwagi i sposobu by się do drugiego zbliżyć. I wystarczy przytulenie jedno do drugiego, czuła obecność, dotyk i roztapia się lód w relacjach.
Seks jest tylko widocznym znakiem wewnętrznej rzeczywistości i bliskości między małżonkami.
KR, to co opisujesz, to jest stan wielce pożądany - w zdrowym małżeństwie.
My jesteśmy na forum dla małżeństw w kryzysie, które może kiedyś może takimi zdrowymi się staną.

Tymczasem, dopóki są w kryzysie, warto dzielić się doświadczeniem, jak ta sfera w kryzysie funkcjonuje. A ponieważ jest to sfera niebywale delikatna, to i wszelkie drobne nawet zaburzenia jej - prowadzą do ciężkich, trudno leczących się zranień.

Łóżko może być miejscem bliskości, ale też miejscem najcięższych tortur. Wystarczy wyobrazić sobie żonę, która wie, że w tym samym łóżku mąż współżył z kochanką. I z nią tworzył "miejsce bliskości ludzkiej" oraz okazywał "czułą obecność".

Seks jest AŻ widocznym znakiem tego, co we wnętrzu człowieka się dzieje. Dlatego warto podchodzić do niego z ogromną wrażliwością na możliwe zranienia. Mówię to do wszystkich którzy o tym piszą, jak i o tych, którzy chcieliby na sobie zastosować rady z internetów. Warto - podejść do tematu z maksymalną wrażliwością. I dołożyć jej jeszcze z 50%. A w tym wszystkim - obowiązkowo słuchać siebie i uczyć się siebie i swoich potrzeb.

I na koniec uwaga. Nie piszemy tu w tym wątku o małżonkach skonfliktowanych. Autorka pisze o zdradach fizycznych trwających wiele lat. Uważam, że jest to zasadnicza różnica.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
krople rosy

Re: Pod ścianą

Post autor: krople rosy »

Nirwanna pisze: 06 mar 2020, 22:08 Warto - podejść do tematu z maksymalną wrażliwością. I dołożyć jej jeszcze z 50%. A w tym wszystkim - obowiązkowo słuchać siebie i uczyć się siebie i swoich potrzeb.

I na koniec uwaga. Nie piszemy tu w tym wątku o małżonkach skonfliktowanych. Autorka pisze o zdradach fizycznych trwających wiele lat. Uważam, że jest to zasadnicza różnica.
Wiem, o czym pisze Autorka. Podeszłam do tematu z wrażliwością ale nie będę już przytaczała po raz kolejny fragmentu swojego komentarza. Moje wpisy są odniesieniem do tych słów Autorki:
Chile pisze: 04 mar 2020, 9:12 kolejną trudna dla mnie sprawą jest nasza bliskość, ale nawet w takim wymiarze "drobnym". W czasie kiedy zamieszkaliśmy razem, pisałam już, że spaliśmy osobno. Kilkakrotnie próbowałam zainicjować rozmowę na temat bliskosci, dotyku itp., ale nic z tego nie wyszło. W niedziele mąż powiedział mi, że on się strasznie wstydzi tego co zrobił i uważał, że moje próby przywrócenia bliskości wynikaja z litości. Nigdy nie przyszło mi to do głowy, że tak może myśleć. I zastanawiam się, czy nie powinnam jednak podjąć jakichś kroków w tę stronę, żeby pokazać mu, że to nie litość, ale nad powrotem bliskości musimy popracować razem - czynnie. Samo się nic nie zrobi, po tych wszystkich zranieniach. Z drugiej strony, mam opór, ponieważ nie chciałabym się narzucać. Myślę, że warto o tym porozmawiać na wspólnej terapii.
Ja ten post odczytałam tak, że Chile zależy na kontakcie fizycznym z własnym mężem i że chciałaby nad tą sferą popracować. Wyraziła na to chęć i gotowość. Nie widzę tu kobiety, która przeżywa traumę , gardzi mężem, nie chce zbliżeń.
Jaka jest wiarygodność słów , decyzji i czynów jej męża, tego nie wiem, na ten czas nie wie też tego Chile, z czasem intencje wyjdą na światło dzienne , czas pokaże.
Natomiast dostrzegam z tych postów pragnienie bycia blisko. Dlatego napisałam, żeby podeszła do tego spokojnie, nic na szybko, jesli czuje się gotowa , nikt jej spania w jednym łóżku zabronić nie może. Decyzja należy do niej.
I do jej męża.

Uważam swoje komentarze za stonowane, kulturalne i nie ingerujące w decyzje Autorki.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Pod ścianą

Post autor: tata999 »

Nirwanna pisze: 06 mar 2020, 22:08
Łóżko może być miejscem bliskości, ale też miejscem najcięższych tortur. Wystarczy wyobrazić sobie żonę, która wie, że w tym samym łóżku mąż współżył z kochanką. I z nią tworzył "miejsce bliskości ludzkiej" oraz okazywał "czułą obecność".
Lub męża, który wie, że w tym samym łóżku żona współżyła z kochankiem. I z nim tworzyła "miejsce bliskości ludzkiej" oraz okazywała "czułą obecność".
Jednakże nie sądzę, żeby ktokolwiek poddawał się dobrowolnie torturom. Albo nie wie, że jest zdradzany albo świadomie podejmuje współżycie. W skrajnym przypadku można nie podejmować nigdy więcej współżycia po przeżyciu zdrady lecz może brak współżycia to też tortura? Może lepiej jak chociaż jeden na kilka elementów w związku pracuje/udaje się niż żaden. Nie wiem. Nigdy nie współżyłem ze zdrajczynią po odkryciu jej zdrady. Wcześniej nie byłem tego świadomy i nie odczuwałem jako tortury.
krople rosy

Re: Pod ścianą

Post autor: krople rosy »

Nirwanna pisze: 06 mar 2020, 22:08 Łóżko może być miejscem bliskości, ale też miejscem najcięższych tortur. Wystarczy wyobrazić sobie żonę, która wie, że w tym samym łóżku mąż współżył z kochanką. I z nią tworzył "miejsce bliskości ludzkiej" oraz okazywał "czułą obecność".
Zgadza się. Ale można też wyobrazić sobie męża spragnionego głębokiej bliskości żony a widzi i odczuwa niechęć do współżycia, ignorancję jego potrzeb albo seks z zegarkiem w ręku.
Łoże małżeńskie może się źle kojarzyć obydwu stronom. Dlatego warto uzdrowić tę sferę która często w historiach małżeńskich kuleje.
Trochę to dla mnie nie fair w naprawie małżeńskiej relacji gdy tylko jedna strona ma coś z siebie dac i udowadniać a druga przyhmuje rolę laskawego biorcy.
Dla mnie też małżeństwo to żadne polowanie jedno na drugiego ale wzajemna i autentyczna troska o siebie nawzajem i wychodzenie sobie naprzeciw.
Jeśli ktoś robi krok w moją stronę to i ja go robię.
Inaczej nigdy nie dojdzie do spotkania.
Oczywiście znów ryzykuję zranieniem ale w miłość to ryzyko jest wpisane.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: s zona »

krople rosy pisze: 06 mar 2020, 23:07
Nirwanna pisze: 06 mar 2020, 22:08 Łóżko może być miejscem bliskości, ale też miejscem najcięższych tortur. Wystarczy wyobrazić sobie żonę, która wie, że w tym samym łóżku mąż współżył z kochanką. I z nią tworzył "miejsce bliskości ludzkiej" oraz okazywał "czułą obecność".
Zgadza się. Ale można też wyobrazić sobie męża spragnionego głębokiej bliskości żony a widzi i odczuwa niechęć do współżycia, ignorancję jego potrzeb albo seks z zegarkiem w ręku.
Łoże małżeńskie może się źle kojarzyć obydwu stronom. Dlatego warto uzdrowić tę sferę która często w historiach małżeńskich kuleje.
Trochę to dla mnie nie fair w naprawie małżeńskiej relacji gdy tylko jedna strona ma coś z siebie dac i udowadniać a druga przyhmuje rolę laskawego biorcy.
Dla mnie też małżeństwo to żadne polowanie jedno na drugiego ale wzajemna i autentyczna troska o siebie nawzajem i wychodzenie sobie naprzeciw.
Jeśli ktoś robi krok w moją stronę to i ja go robię.
Inaczej nigdy nie dojdzie do spotkania.
Oczywiście znów ryzykuję zranieniem ale w miłość to ryzyko jest wpisane.
Chile,
jesli pozwolisz odniose sie do slow Kropli Rosy ...

Wydaje mi sie ,ze patrzymy /rozeznajemy pod wplywem swoich osobistych doswiadczen .. dlatego sie roznimy .. i to jest normalne ...
A zgadzajac sie na wspolzycie, jesli wiemy o cudzolostwie wpomalzonka to WTEDY Jest brak szacunku dla samej siebie .. i to mialam na mysli o podawaniu sie na tacy..
To jest bardzo bolesne dla kobiety ,, jesli oddajesz sie mezowi .. a on potem idzie do .. nastepnej .. i tak to moze trwac ..Bardzo to odchorowalam .. fizycznie tez .. z powazna operacja wlacznie ..
Mnie pomogl Pasterz .. i slowa O Salija

Chile ciesze sie ,ze Twoj maz zgodzil sie na naprawe i Terapie ..
Na pewno powinnas to rozeznac w swoim sercu i tak jak radza madre Sycharki 3XP :)
Bozego Prowadzenia w naprawie , zaniose Was jutro na 10h30 :)
krople rosy

Re: Pod ścianą

Post autor: krople rosy »

s zona pisze: 07 mar 2020, 9:30 A zgadzajac sie na wspolzycie, jesli wiemy o cudzolostwie wpomalzonka to WTEDY Jest brak szacunku dla samej siebie .. i to mialam na mysli o podawaniu sie na tacy..
To przecież oczywiste. Na czas zdrady i cudzolostwa Chile i jej mąż spali osobno.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: Lawendowa »

krople rosy pisze: 07 mar 2020, 9:46
s zona pisze: 07 mar 2020, 9:30 A zgadzajac sie na wspolzycie, jesli wiemy o cudzolostwie wpomalzonka to WTEDY Jest brak szacunku dla samej siebie .. i to mialam na mysli o podawaniu sie na tacy..
To przecież oczywiste. Na czas zdrady i cudzolostwa Chile i jej mąż spali osobno.
Czy aby na pewno czas zdrady to czas przeszły?

Z pierwszego postu wynika, że miesiąc temu mąż Chile znów sypiał z kochanką.
I tak od 7 lat...
Chile pisze: 18 lut 2020, 8:54 ...ale będąc w drugiej ciąży dowiedziałam się, że mąż sypia z koleżanką z pracy...

A ja ze zwględu na dzieci oraz wiarę postanowiłam walczyć o nasze małżeństwo. Przez ten czas mąż wiele razy deklarował chęć poprawy, ale nigdy skutecznie. Dostawał ode mnie wiele szans, ale nigdy żadnej nie wykorzystał.

W 2016 roku mąż złożył pozew o rozwód i w ramach mojej odpowiedzi na pozew został uznany winnym rozpadu małżeństwa (świadkiem w sądzie była jego kochanka). Po tym wydarzeniu mieszkał z nią jakiś czas, ale z jakiegoś powodu się rozstali...
.... Kiedy wyprowadził się od kochanki, postanowiłam dać mu kolejną szansę....

....wybaczyłam, nie wypominałam, starałam się dbać o niego i jego potrzeby.

I właśnie dwa tygodnie temu dowiedziałam sie, że mąż (tak go nazywam) znów sypią z ta dziewczyną.

.....w sumie sytuacja ta trwa już 7 lat, .....

Chodziliśmy razem na terapię kilka lat temu, ale to ja nalegałam, a on mimo tego, co tam omawialiśmy, wciąż z nią sypiał i mnie okłamywał.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: marylka »

krople rosy pisze: 07 mar 2020, 9:46
s zona pisze: 07 mar 2020, 9:30 A zgadzajac sie na wspolzycie, jesli wiemy o cudzolostwie wpomalzonka to WTEDY Jest brak szacunku dla samej siebie .. i to mialam na mysli o podawaniu sie na tacy..
To przecież oczywiste. Na czas zdrady i cudzolostwa Chile i jej mąż spali osobno.
Ta...7 lat zdrady...w niedziele czyli 1 marca rozmowa a 4 marca chec łóżka i jak to zrobić...
Chile - ja rozumiem że pragniesz bliskosci i czulosci ze strony męża ale zastanow sie czy to nie jest tak, że chcesz go teraz przekonac i utwierdzic w decyzji o tym, że zostal poprzez połozenie sie w łóżku...
Mnie zastanawiaja i martwia takie cytaty
Moja praca polega też na tym, aby ciągle nie myśleć o niej i nawet w stanie ciężkiego dołka nie robić aluzji na temat przeszłości - to jest mój ogromny problem, ale przynajmniej uświadomiony. Z drugiej strony, po 7 latach kryzysu raczej ciężko o zdradach nie myśleć i trzymać wszystko w sobie. Myślę, że na mojej terapii muszę się na tym mocno skupić.
A dlaczego nie możesz mowic o swoim bólu?
Dbasz o komfort meża w domu - super
A Ty?
Nie możesz mowic?
Boisz sie?
Że odejdzie?
Jestes osoba madra i odroźnisz dreczenie i stale nekanie o przeszlosci od mowienia o swoim bolu
Ja mowilam o swoim bolu zdrady.
Mnie to bolalo i maż o tym slyszal
W niedzielę podczas tej trudnej, ale wierzę, że oczyszczającej rozmowy, mąż dał sobie wreszcie prawo do depresji, zobaczył konieczność terapii własnej i poukładania sobie w głowie, ale wspomniał też, że chciałby przystąpić do spowiedzi (po 4-5 latach). Do lekarza juz się umówił
,


Widzisz?
Twoj maż daje sobie prawo do wszystkiego
A Ty?
Dajesz sobie prawo do depresji? Do mowienia o swoim bolu?
Dlaczego?
Bierz przyklad z meża!
ale w sprawie terapii nie zrobił jeszcze nic. Mam w sobie potrzebę zmotywowania go do kolejnych kroków, ale nie chcę, żeby to było odebrane jako próba nacisku. Wiem, że każdy krok musi wyjść od niego. W sprawie spowiedzi, mam nadzieję, że zbliżająca się Wielkanoc może da mu siłę. Chciałabym też, aby nie trafił do jakiegoś przypadkowiego spowiednika, który sobie z tym wszystkim nie poradzi.
Specjalnie to wytluscilam bo to jest najbardziej niepokojace.
Bedziesz go motywowala do dalszego rozwoju?
A Ty?
Widzisz jeszcze siebie?
I to wszystko Ty sama zalatwisz?
A jak zorganizujesz meżowi dobrego spowiednika?
Masz w planach jakies rekolekcje? Pielgrzymka do Watykanu?
Przepraszam.
Ja wyczytuje, że Ty nawet Bogu nie wierzysz, że spowiednika zapomni wlasciwego podeslac i sama sie wszystkim zajmujesz.
Wedlug mnie przeginasz
I jeszcze jedno - o ile dostepnosc do hasel jest
Ok i jak najbardziej uważam że masz prawo miec wglad po tak przegietym i zawiedzionym zaufaniu, ale czytajac caly post zastanawiam sie nad tym
Dla mnie istotny był sam fakt, że te hasła dostałam. Czy będę z tego korzystać, to już pole do mojej pracy nad sobą. Od niedzieli telefony leżą na biurku, bo do tej pory prywatny był ciągle przy mężu.


Generalnie przejelas kontrole nad calym meżem - jego życiem telefonem rozwojem duchowym...no w każdym polu
I wiesz?
Ja sie nie dziwie
W niedziele mąż powiedział mi, że on się strasznie wstydzi tego co zrobił i uważał, że moje próby przywrócenia bliskości wynikaja z litości. Nigdy nie przyszło mi to do głowy, że tak może myśleć. I zastanawiam się, czy nie powinnam jednak podjąć jakichś kroków w tę stronę, żeby pokazać mu, że to nie litość, ale nad powrotem bliskości musimy popracować razem - czynnie
.
Ja mysle że on sie wstydzi że jest taki osaczony przez Ciebie. No wykastrowany.
Chile...z cala sympatią...zastanow sie
Może sie mylę - oby
Ale żebys go nie osaczyla
Zobacz
Samo się nic nie zrobi, po tych wszystkich zranieniach. Z drugiej strony, mam opór, ponieważ nie chciałabym się narzucać. Myślę, że warto o tym porozmawiać na wspólnej terapii.
Mobilizujesz chlopa do dzialania i dobrze ale uważaj czy nie masz w reku bata i popedzasz go nim jak nie nadaża
Bo Ci zwieje
Nie do kochanki tylko gdzie pieprz rosnie

Łóżko to pikus. To może byc gwoźdź
Niech sie poczuje meżczyzna. Pozwol mu.
Bo na razie ja w nim nie widze nic meskiego.
Ja widze go jako chlopca ktory wrocil a Ty wycierasz mu nos bo jest zalamany i jeszcze planujesz jak jeszcze bardziej mu dogodzic.
Żeby już caly sie rozwinal.
A może on sam to chce zdobyc?
Powysilac sie?
Zobacz..ile musial kombinowac żeby Cie oklamywac. DZIALAL. I jak chce to potrafi dzialac.
Wiem że to niesmaczne ale na jedno chcialam zwrocic uwage - dzialal i napedzalo go to.
A tu? Teraz?
Co ma do roboty jak Ty wszystko pozalatwiasz za niego?
Pozdrawiam
krople rosy

Re: Pod ścianą

Post autor: krople rosy »

Lawendowa pisze: 07 mar 2020, 11:00 Czy aby na pewno czas zdrady to czas przeszły?
krople rosy pisze: 06 mar 2020, 22:33 Jaka jest wiarygodność słów , decyzji i czynów jej męża, tego nie wiem, na ten czas nie wie też tego Chile, z czasem intencje wyjdą na światło dzienne , czas pokaże.
Chile pisze: W 2016 roku mąż złożył pozew o rozwód i w ramach mojej odpowiedzi na pozew został uznany winnym rozpadu małżeństwa (świadkiem w sądzie była jego kochanka). Po tym wydarzeniu mieszkał z nią jakiś czas, ale z jakiegoś powodu się rozstali...
.... Kiedy wyprowadził się od kochanki, postanowiłam dać mu kolejną szansę....

....wybaczyłam, nie wypominałam, starałam się dbać o niego i jego potrzeby.

I właśnie dwa tygodnie temu dowiedziałam sie, że mąż (tak go nazywam) znów sypią z ta dziewczyną.

.....w sumie sytuacja ta trwa już 7 lat, .....

Chodziliśmy razem na terapię kilka lat temu, ale to ja nalegałam, a on mimo tego, co tam omawialiśmy, wciąż z nią sypiał i mnie okłamywał.
Chile pisze: 04 mar 2020, 9:12
krople rosy pisze: 03 mar 2020, 15:54 Komu to będzie służyć? Mąż bedzie się czuł kontrolowany a Ty nie polepszysz sobie samopoczucia sparwdzaniem męża gdyż w kontroli drugiego człwoieka zawsze czai się lęk i podejrzliwość. Jesli decydujecie się pracować nad sobą to uważam, że każde z Was powinno skupić się na sobie samym. Oboje jesteście dorośli.
Kontrola męża to hamulec do własnej pracy nad sobą i uzaleznianie swojego samopoczucia i stanu wewnętrznego od rezultatów sprawdzania.
A ten kto znów zechce cos zataić , znajdzie sposób.
Po drugie człowiek kocha gdy chce.....nie gdy musi.
Telefony i komputery mogą być odblokowane , to dobra rzecz, uważam, ale nie koniecznie trzeba z tej opcji korzystać.
Dla mnie istotny był sam fakt, że te hasła dostałam. Czy będę z tego korzystać, to już pole do mojej pracy nad sobą. Od niedzieli telefony leżą na biurku, bo do tej pory prywatny był ciągle przy mężu. Moja praca polega też na tym, aby ciągle nie myśleć o niej i nawet w stanie ciężkiego dołka nie robić aluzji na temat przeszłości - to jest mój ogromny problem, ale przynajmniej uświadomiony. Z drugiej strony, po 7 latach kryzysu raczej ciężko o zdradach nie myśleć i trzymać wszystko w sobie. Myślę, że na mojej terapii muszę się na tym mocno skupić.
-
W niedzielę podczas tej trudnej, ale wierzę, że oczyszczającej rozmowy, mąż dał sobie wreszcie prawo do depresji, zobaczył konieczność terapii własnej i poukładania sobie w głowie, ale wspomniał też, że chciałby przystąpić do spowiedzi (po 4-5 latach). Do lekarza juz się umówił, ale w sprawie terapii nie zrobił jeszcze nic. Mam w sobie potrzebę zmotywowania go do kolejnych kroków, ale nie chcę, żeby to było odebrane jako próba nacisku. Wiem, że każdy krok musi wyjść od niego. W sprawie spowiedzi, mam nadzieję, że zbliżająca się Wielkanoc może da mu siłę. Chciałabym też, aby nie trafił do jakiegoś przypadkowiego spowiednika, który sobie z tym wszystkim nie poradzi.
I kolejną trudna dla mnie sprawą jest nasza bliskość, ale nawet w takim wymiarze "drobnym". W czasie kiedy zamieszkaliśmy razem, pisałam już, że spaliśmy osobno. Kilkakrotnie próbowałam zainicjować rozmowę na temat bliskosci, dotyku itp., ale nic z tego nie wyszło. W niedziele mąż powiedział mi, że on się strasznie wstydzi tego co zrobił i uważał, że moje próby przywrócenia bliskości wynikaja z litości. Nigdy nie przyszło mi to do głowy, że tak może myśleć. I zastanawiam się, czy nie powinnam jednak podjąć jakichś kroków w tę stronę, żeby pokazać mu, że to nie litość, ale nad powrotem bliskości musimy popracować razem - czynnie. Samo się nic nie zrobi, po tych wszystkich zranieniach. Z drugiej strony, mam opór, ponieważ nie chciałabym się narzucać. Myślę, że warto o tym porozmawiać na wspólnej terapii.
Nie potrafię zacytować konkretnych fragmentów dlatego zmuszona byłam wkleić całość a fragmenty pogrubić.
Na ile to jest pierwszy autentyczny krok ku zmianie ze strony męża a na ile kolejna ,,ściema'' i mówienie tego, co Chile chciałaby usłyszeć to się okaże.
I powtórzę, bo widzę, że chyba nie do końca jestem zrozumiana: wolę bliskości fizycznej z mężem wyraziła na forum sama Chile.
Po drugie ja nie namawiam jej więc ku czemuś wbrew niej. I nie o współżyciu pisałam ale o zwyczajnym spaniu w jednym łóżku.
Co dalej, to już zależy od dwojga małżonków , jak sobie tę kwestię rozwiążą.

Od deklaracji męża o zmianie minęło zbyt mało czasu by kontynuować temat współzycia.
Ostatnio zmieniony 07 mar 2020, 21:26 przez Lawendowa, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pod ścianą

Post autor: marylka »

krople rosy pisze: 07 mar 2020, 12:42 nie o współżyciu pisałam ale o zwyczajnym spaniu w jednym łóżku.
Czyli podsumujmy -
Jak ma wygladac spanie w jednym lóżku?
Czy Chile powinna byc wykapana pachnaca w kobiecej bieliznie?
Czy lepiej jakis parchowy kombinezon no i...lepiej sie nie myć?
Jesli mąż...jednak bedzie chcial intymnosci - to jak Chile powinna powiedziec
minęło zbyt mało czasu by kontynuować temat współzycia.
Myslisz źe to poprawi sytuacje miedzy nimi?
Kiedy kobieta i meźczyzna spia w jednym lóżku no to chyba nie trzeba wielkiej wyobrazni po co tam wlażą?
A takie drażnienie....
No ja przyznaje że tak robilam - świadomie - niech zobaczy co stracil mąż. Staralam sie byc najbardziej sexi na swiecie. Z tej okazji kupilam mnostwo bielizny i koszulek.
Ale moja intencja nie bylo to samo o czym Chile pisze, wiec sytuacja jest inna.
Wiec moglabys doprecyzowac?
Bo ja sie już gubie
Pozdrawiam
krople rosy

Re: Pod ścianą

Post autor: krople rosy »

marylka pisze: 07 mar 2020, 15:21 Wiec moglabys doprecyzowac?
Bo ja sie już gubie
Nic nie będę doprecyzować. Nie jestem od tego by dorosłej kobiecie dawać instrukcje i wskazówki jak ma wyglądać we własnym łóżku. I czy ma spać z mężem czy nie.
Ja żadnego zagrożenia w zbliżeniu męża z żoną nie widzę o ile w grę nie wchodzi osoba trzecia.
I na tym skończę dopóki Chile nie odezwie się w swoim wątku.
Wiedźmin

Re: Pod ścianą

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 07 mar 2020, 15:21 [...] Kiedy kobieta i meźczyzna spia w jednym lóżku no to chyba nie trzeba wielkiej wyobrazni po co tam wlażą? [...]
Żeby się wyspać?
Zabrzmiało, jakbyś każdej nocy marylko uprawiała z mężem namiętny seks...
... no chyba że na co dzień sypiacie osobno, a spotykacie się w łóżku właśnie na seks - no to ok - wówczas możesz mieć takie wrażenie, że "włazi się tam po coś" ...

Ja około roku spałem obok żony - po prostu spałem - da się...
(potem z różnych względów wyprosiłem na kanapę do salonu)

... choć wiem, że ludzie są różni... więc może niektórym się nie udaje...


... np. moja babcia "skorpionica zodiakalna" ;) - zawsze powtarzała... że "krew nie woda" ;) - i nie wierzyła, że moje siostry (za młodu, liceum/studia) potrafią pojechać w góry, spać w jednym namiocie z jakimś chłopakiem... i że do niczego nie dochodziło.
marylka pisze: 07 mar 2020, 15:21 A takie drażnienie....
No ja przyznaje że tak robilam - świadomie - niech zobaczy co stracil mąż.
Staralam sie byc najbardziej sexi na swiecie.
Z tej okazji kupilam mnostwo bielizny i koszulek.
Aha - dzięki że dzielisz się doświadczeniem.
ODPOWIEDZ