Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: 3letniaMężatka »

Niby człowiek uczy się na błędach. Ja sie nie nauczyłam nic. W tej chwili kolejnego kryzysu pt. "nie kocham Cie, chce odejsc ale to nie jest latwe" na nowo ucze się - nie błagać, nie prosić tylko miec wiarę. I szczerze - nie wychodzi mi to (nie proszenie i nie błaganie).
Ale mam wiare tak jak Ty, jeśli Bóg nasze małżenstwa "pobłogosławił" to nie moze "odbłogosławić".
I kiedyś nasze rodziny na nowo się znajdą. Wierze tak mocno tak jak Ty.
Wybacz, że czasami lamentuje swoimi sprawami, ale czuje w Tobie dużą siłe - która dobrze na mnie działa.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

3letniaMężatka pisze: 11 mar 2020, 17:41 Niby człowiek uczy się na błędach. Ja sie nie nauczyłam nic. W tej chwili kolejnego kryzysu pt. "nie kocham Cie, chce odejsc ale to nie jest latwe" na nowo ucze się - nie błagać, nie prosić tylko miec wiarę. I szczerze - nie wychodzi mi to (nie proszenie i nie błaganie).
Ale mam wiare tak jak Ty, jeśli Bóg nasze małżenstwa "pobłogosławił" to nie moze "odbłogosławić".
I kiedyś nasze rodziny na nowo się znajdą. Wierze tak mocno tak jak Ty.
Wybacz, że czasami lamentuje swoimi sprawami, ale czuje w Tobie dużą siłe - która dobrze na mnie działa.
Lamentuj ile wlezie, dając upust emocjom człowiek robi się spokojniejszy. Ja ciągle słyszę "nie da się, nigdy nie będziemy razem, nic między nami już nigdy nie będzie, daj mi spokój jeśli mnie kochasz". Długo łudziłam się, że mamy kontakt ale to ja go inicjowałam, on powiedział, że możemy być znajomymi i pomoże zawsze. Ale ja nie chce związku lojalnościowego, skoro nie chce ze mną być nie ma w obec mnie żadnych zobowiązań.

Ta siła, która mam, zawdzięczam ludziom z tego forum. Odwiesilam się od męża, bo zrozumiałam, że byłam uzależniona co nie znaczy, że nie kocham i nie czekam. Kocham i czekam po cichu, w swoim świecie i przestałam się narzucać bo to zawsze ma odwrotny skutek. Postaw się na jego miejscu i zastanów się co byś myślała o sobie gdybyś ciągle czytala/słuchała błagań, płaczu itp. Ja zrozumiałam, że to nic nie daje, nie wpływa na męża. Ani psychologiczne gadki ani sięganie po argument wiary, sakramentu. On po prostu się zamknął na mnie. Ja już nic nie mogę zrobić, co mogłam zrobiłam i mam nadzieję, że nigdy nie dojdę w życiu do momentu "Nie zrobiłam wszystkiego by to uratowac".

Oddałam moje małżeństwo w ręce Boga, modle się, zaprosiłam Go do swojego życia, ufam mu. Dzięki temu wiem, że to co dla mnie najważniejsze jest w najlepszych rękach. Wątpię często ale zaglądam tu, czytam wiadomości, wpisy i wraca siła.
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: 3letniaMężatka »

Eh, ja też jestem uzależniona. Czy mozesz mi powiedzieć jak sie "odwiesic" od męża.
Czy znajdę gdzies jakas instrukcje ?
U nas mąż ciągle "nie wie czy kocha". Dlatego cały czas staram sie cos napisać, podtrzymać tą rozmowę czyms. Tylko tak jak napisałas przynosi to odwrotny skutek. Mąż mnie zalewa cieplym (...) Niby cos odpisze ale tak bezosobowo. I to boli.
Jako uzależniona boję sie ze stracę ten moment na "ratowanie". A juz ratuje 2 lata i juz moja energia chyba sie wyczerpała - na płacz, na złośc na udawnie w towarzystwie, że miło się bawie. Chciałabym przespać całe życie.
Ale zainteresowało mnie Twoje odwieszenie. Czy dlugo to trwalo, czy bylo ciężko i jak to zrobiłaś? Za to Cię podziwiam. Szczerze !
Wiedźmin

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Wiedźmin »

3letniaMężatka pisze: 11 mar 2020, 22:23 [...] A juz ratuje 2 lata i juz moja energia chyba sie wyczerpała [...]
Dlatego skoro coś "nie działa" - to może jednak warto przyjąć to do wiadomości.

Siebie ratuj :) W siebie pakuj energię :) Męża zostaw w spokoju.
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: 3letniaMężatka »

Siebie ratuj :) W siebie pakuj energię :) Męża zostaw w spokoju.
Ciężko zostawić z myśła, że jakas nowa Kowalska będzie go "pocieszać" :?
Ostatnio zmieniony 12 mar 2020, 6:15 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

3letniaMężatka pisze: 11 mar 2020, 22:23 Eh, ja też jestem uzależniona. Czy mozesz mi powiedzieć jak sie "odwiesic" od męża.
Czy znajdę gdzies jakas instrukcje ?
U nas mąż ciągle "nie wie czy kocha". Dlatego cały czas staram sie cos napisać, podtrzymać tą rozmowę czyms. Tylko tak jak napisałas przynosi to odwrotny skutek. Mąż mnie zalewa cieplym (...) Niby cos odpisze ale tak bezosobowo. I to boli.
Jako uzależniona boję sie ze stracę ten moment na "ratowanie". A juz ratuje 2 lata i juz moja energia chyba sie wyczerpała - na płacz, na złośc na udawnie w towarzystwie, że miło się bawie. Chciałabym przespać całe życie.
Ale zainteresowało mnie Twoje odwieszenie. Czy dlugo to trwalo, czy bylo ciężko i jak to zrobiłaś? Za to Cię podziwiam. Szczerze !
Szczerze mówiąc to jest tylko odwieszenie fizyczne, bo uczuciowo i emocjonalnie mąż nie odstępuje mnie na krok w niczym, cokolwiek bym nie robiła, nie ma godziny bym o nim nie myślała. Trwało bardzo długo a nastąpiło dzięki ludziom stąd, dzięki nim zrozumiałam bardzo dużo, trochę za późno ale w końcu się to stało. Wiem jak to co robiłam oddziaływało na męża, teraz chcę wywołać odwrotny skutek i może też przygotować sie na najgorsze? Boję sie bo od kiedy wysłałam mężowi ostatnią wiadomość i nie otrzymałam na nią odpowiedzi, minęło już sporo czasu, nigdy w sumie tak długo nie trwało nasze "milczenie", bo ale trudno! Przecież nie zmuszę go do niczego, nie zamknę go w klatce. Bo przecież nie chcę mieć w klatce słowika, który nie chce w niej śpiewać, to żadna uciecha.
Skoro nie można nic już więcej zrobić to co można zrobić? odpuścić, by żyło się obojgu lżej. Wiem, ze to trudne i nie wierzę, ze to piszę bo denerwowało mnie czytanie takich rad od innych i czasem o nich zapominam.

Mój mąż chyba mnie tak serio, nigdy nie kochał. Zaczynam wątpić, cel się oddala a tym samym wszystko co złe zaczyna się odsłaniać, mąż zaraża mnie nienawiścią powoli. Mogłabym tak pisać i pisać. Ja wiem swoje, znam siebie, swoje błędy, nie wypieram się ich, nie "wybielam" siebie a z męża zrobiłam posążek, bez którego wydawało mi się, ze nie bede w stanie żyć. Nadal tak myślę a myśli plączą sie w głowie okropnie, nie ma jednej drogi, jednego kierunku. Co chwila w głowie co innego. Raz myślę, że jest kowalska bo dał powody bym tak myślała, raz myślę, że wariuje, ze przecież nie on! Za chwilę myślę, niedojrzały... manipulowany. mam chęć wyrzucić z siebie zal pisząc mu coś ale myślę sobie - przecież czepiałam się i za to miał pretensje, jak teraz "dołożę do pieca" to na pewno nie pomoże.

Izolacja ale nie całkowita bo drzwi zostały otwarte, to znaczy uchylone tak by wiedział, ze może wrócić, że czekam ale nie otwarte na oścież tak by nie było przeciągu ;) we wszystkim musimy zachować rozsądek, niestety strach nas paraliżuje i pcha do pewnych zachowań, które są reakcją obronna ale nie zawsze odpowiednia...
Wiedźmin

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Wiedźmin »

3letniaMężatka pisze: 11 mar 2020, 23:53
Siebie ratuj :) W siebie pakuj energię :) Męża zostaw w spokoju.
Ciężko zostawić z myśła, że jakas nowa Kowalska będzie go "pocieszać" :?
OK - ale jakbyś miała do wyboru, bez konsekwencji karnych i moralnych... zabić (no dobra... wysłać na Marsa) wszystkie potencjalne kobiety nadające się na kowalskie - żeby mąż był tylko Twój i aby nie było zewnętrznych zagrożeń - które kusiły by męża - to byś zrobia?

Wówczas pewnie "z braku laku" mąż by z Tobą był... tylko czy na pewno o coś takiego Ci czy mi chodzi?

Lubimy (zresztą ja też tak robiłem i pewnie wciąż robię) - szukać problemu na zewnątrz.
To poniekąd zrozumiałe, bo łatwiej też dostrzec to co na zewnątrz, niż to co w środku.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Witajcie,
chyba czas zamknąć wątek, straciłam nadzieje. Po rozmowach i spotkaniu z mężem wiem jedno, nie znam tego człowieka.
Za każdym moim wyciągnięciem ręki, dostawałam po niej mocniej. Mój posążek z męża przekształcił się w żmiję, która za każdym ukąszeniem sprawia większy ból i już chyba osiągnęłam jego apogeum, nie jestem w stanie przyjąć na siebie więcej. Ciągle to samo, setki razy tłumaczone zdarzenia, co niczym nie skutkowało.
Dziękuję wszystkim za wsparcie, za ukierunkowanie, komentarze przychylne i krytyczne, za modlitwę, wiadomości prywatne - to wszystko sprawiało, że czułam się silniejsza z dnia na dzień, wierzyłam, ze się uda, więcej dostrzegałam i rozumiałam, że jestem bliżej Boga.
Ale to koniec. Niestety, nie każde trudne sakramentalne małżeństwo da sie uratować. Wierzę jednak, ze Bóg ma na nas inny plan i choć niezgodny z moim sumieniem to też dobry tak jak On sam.

Dziękuję i życzę wszystkim spokoju i prawdziwego, szczęśliwego życia. Z Panem Bogiem!
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Nirwanna »

Contesempre, jesteś z nami raptem dwa miesiące. To skrajnie mało na jakiekolwiek trwałe zmiany. Nauki badające działanie ludzkiego mózgu określiły, że aby nabyć całkiem nowy nawyk trzeba średnio 30 dni. Ale żeby zmienić nawyk i na jego miejsce wprowadzić nowy - trzeba już 90 dni nieustannego, bez przerwy zastępowania tego starego nawyku nowym. Każda przerwa zwiększa czasookres. Dużo dłużej trwa zmiana nawyków całożyciowych, liczy się to w latach. Dlatego mówimy, że ile się psuło, tyle trzeba naprawiać.
I tak sobie myślę, że może u Ciebie Pan Bóg próbuje Ci pokazać, że małżeństwo jest do uratowania, ale po Bożemu, a nie po ludzku.
Zobacz, piszesz: Mój posążek z męża przekształcił się w żmiję...
I dalej jest posążkiem. Bożkiem. Co z tego, że wtedy posążek był ładny, a teraz szpetny? To wciąż posążek. I to wciąż próba naprawiania po ludzku.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Ukasz

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Ukasz »

Contesempre - zawsze z Tobą? Zawsze?
Większość z nas nie ma doświadczenia w tym, co zrobić, żeby współmałżonek chciał razem z nami odbudowywać małżeństwo. I raczej nie próbujemy udawać, że potrafimy w tym pomóc.
Mamy natomiast doświadczenie w tym, jak odbudować siebie w tym trudnym czasie, gdy druga strona odwraca się i odchodzi mówiąc, że to już na zawsze. Dla mnie to było i jest także odbudowywanie siebie jako męża i mojej miłości do żony. Nie jej miłości do mnie, bo na to nie mam wpływu.
Teraz, kiedy nie widzisz szans na zatrzymanie męża przy sobie, łatwiej Ci będzie skoncentrować uwagę na tej przestrzeni, za którą odpowiadasz i na którą masz wpływ. Na siebie samą. I właśnie na tej drodze to forum może być rzeczywiście pomocne. I czasem się zdarza, że to przynosi także powrót do wspólnego życia, ale niestety tak jest rzadko i nie należy nastawiać się, że tak będzie i po to żyjemy.
Gorąco zachęcam: zostań z nami. Razem będzie łatwiej iść.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Jestem kochani, cały czas dostaje od Was wsparcie. I jestem dłużej niż dwa miesiące, kiedy zdecydowałam się umieścić wpis to nie był początek mojej walki.

Próbuję wszystkiego, ostatnia rzecz jaką mogę zrobić to odpuścić i dać sobie żyć ale nie z nim. Nie mogę dalej próbować, kajać sie i dawać się poniżać. Niszczy to moją psychikę, zacytuję coś z wiadomości prywatnych bo tam napisałam to tak prosto, że da sie zrozumieć bez zagłębiania w szczegóły, cytuję:
'ja wyciągałam rękę a dostawałam piachem po oczach i upadałam. Przecierałam oczy i znowu wyciągałam rękę tylko za każdym razem z większym kawałkiem serca na ręce(...) ; ...moja odporność na ból nie jest aż tak wysokich progów by tak długo to znosić i z takim nasileniem...(...) dopóki miałam za uszami dawałam po sobie "jeździć", a od kiedy jestem czysta*, moja tolerancja na takie zachowanie maleje".

*czysta - czytaj odcięłam się od wszystkiego co przyczyniło się do kryzysu
okres od "miałam za uszami" do "jestem czysta" to czas do jakiejś połowy mojej terapii. Bo wcześniej nie rozumiałam tyle co po niej, źle interpretowałam zachowania i słowa, zamiast wybaczyć szczerze - podsycałam swoją złość.




Ile się psuło tyle trzeba naprawiać. Kochana naprawianie trwa od prawie roku, z tym, że na początku we dwójkę ale popełniliśmy mnóstwo błędów, brak zrozumienia i wybaczenia, niby chcieliśmy z mężem oboje ale nie wprowadzaliśmy zmian, które by świadczyły dla tej drugiej osoby, ze sytuacja się nie powtórzy. Mówiliśmy sobie, ze jest ciężko zamiast się przytulić. Od kiedy ja staram się już sama, (od tej terapii) nadal bez skutku, bez żadnej poprawy, nawet o 1% nie jest lepiej a nawet śmiem powiedzieć, że o 45% gorzej od dnia kiedy złożył pozew. Bo gdybym nie była tak zawzięta w próbie naprawy relacji i małżeństwa, uszanowała jego słowa i decyzje o odejściu na samym początku, moze dziś moglibyśmy rozmawiać przy piwie jako koledzy i może właśnie zakochiwalibyśmy sie w sobie drugi raz. A moje naprawianie po ludzku i po Bożemu sprawiło, że zapałał do mnie taką nienawiścią jakiej nie doświadczyłam w życiu od nikogo. Ta twarz, wzrok, ton wypowiedzi... nie znam tego człowieka, to nie jest mój mąż. I nie mogę dać sobą pomiatać w każdej płaszczyźnie życia, prosić dalej o powrót i przez resztę życia być poniżana bo już sie przyzwyczaił, ze to znoszę i pozwala sobie co raz, to na więcej. Jeśli sama nie będę sie szanowała nikt nie zrobi tego za mnie a okazaniem szacunku do siebie samej będzie właśnie wyzwolenie się od tego posążka, który we wszystkim doszukuje się drugiego dna, nawet w coraz większych kawałkach serca podawanych na ręce. Nie ma zaufania, nie ma szacunku. Nie oczekuję szacunku jako do kobiety czy żony. Tu brakuje szacunku jak do zwykłego człowieka, którego mija się na ulicy.

Nie wiem na ile wypływa to z mojej złości po ostatniej rozmowie i obelgach jakie usłyszałam w swoją stronę, na ile z racjonalnego myślenia ale nie chcę już więcej się tłumaczyć i przyjmować kolejnych batów za to, że wierze, że chce to uratować. Albo zaczynamy wszystko od zera budować albo niech ta sprawa się odbędzie, może wtedy odetchnę. Nie ma tu innej drogi, pośredniej, połowicznej czy na około. Albo chcemy oboje i działamy albo będzie tylko gorzej jeśli ja będę dalej walczyć sama. Ja będę czuła się gorzej a on bardziej będzie mnie nienawidził.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Triste »

Contesempre - doskonale Cię rozumiem.
Ja również bardzo się starałam i walczyłam o moje małżeństwo. Długo, intensywnie i z wysiłkiem.
W pewnym momencie się poddałam i powiedziałam dość - ta walka mnie wykończy a ja zatracę siebie i wszystkie swoje wartości.
Nie da się walczyć o wspólne dobro jeśli ktoś to dawno skazał na niepowodzenie.
Trzeba ruszyć swoją drogą i przestać się oglądać za siebie.

Obecne czasy pokazują nam jak kruche jest życie.
Jak to wszystko może się zmienić z dnia na dzień.
Naprawdę warto walczyć o samego siebie. I dla siebie uczynić wszystko co najlepsze.

"Albo chcemy oboje i działamy albo będzie tylko gorzej jeśli ja będę dalej walczyć sama." - u mnie właśnie tak się stało ....jednej stronie nie zależało aj chciałam bardzo, chciałam walczyć sama... z dnia na dzień rzeczywiście było tylko gorzej.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Triste - ja to wiedziałam od dawna ale nadal walczyłam jak lwica o własne lwiątka. Im bardziej walczyłam, stawałam się mniej odporna. Kiedy nazwał mnie idiotką, chyba granica pękła. Spójrz wyżej, pisałam o braku szacunku, mój mąż go do mnie nie ma. Za to się nie da przeprosić, słowa czasem ranią bardziej niż czyny. O ile nad zaufaniem można pracować to jeśli ktoś sobie pozwala na tyle w rozmowach to za chwilę może być jeszcze gorzej - tłumaczenie się, że to nerwy, do mnie nie przemawia. Ja nigdy nie użyłam podobnego określenia w odniesieniu do niego, przez już prawie 9 lat a w swoją stronę usłyszałam wiele... Nad szacunkiem pewnie też to kwestia pracy, czasu i chęci ale wiem sama po sobie, że jeśli ja nie mam do kogoś szacunku, nie lubię kogoś to choćby nie wiem co ta osoba robiła, nie przypodoba mi się w żaden sposób ale w relacji małżeńskiej wybaczyłam, znam męża i wiem, że warto walczyć. Natomiast ja "zalazłam mu za pazury", i moja walka na wszelkie sposoby o nas nic nie zmienia, on nadal ma mnie za pazurami.

Ciężko będzie wprowadzić to w życie ale kiedyś trzeba, bo choćbym sie dwoiła i troiła nie wmuszę w niego swoich chęci.
nałóg
Posty: 3321
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: nałóg »

Contesempre, jesteś traktowana przez męża, przez otoczenie tak i w taki sposób w jaki sobie na to pozwalasz
contesempre pisze: 18 mar 2020, 13:17 że warto walczyć.
z kim i o co?
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

nałóg pisze: 18 mar 2020, 15:52 Contesempre, jesteś traktowana przez męża, przez otoczenie tak i w taki sposób w jaki sobie na to pozwalasz
contesempre pisze: 18 mar 2020, 13:17 że warto walczyć.
z kim i o co?
Walczyć o naprawę mojego małżeństwa. Nie zawsze byliśmy takimi, jakimi jesteśmy teraz. Walczyć o to by było jak kiedyś lub lepiej.
Ale bardziej zatrzymałam sie nad częścią "z kim", bo można je rozpatrywać dwojako. Z kim - czyli z kim idę razem do walki lub komu się chcę przeciwstawić. Przeciwstawiać się nie chcę nikomu, a walczyć chcę razem z mężem, czyli byśmy oboje starali się to uratować stojąc po tej samej stronie.
Jestem traktowana tak jak na to pozwalam- masz rację, dlatego stwierdziłam, że na więcej nie pozwolę. Mimo popełnionych błędów, każdemu należy się szacunek.
Zablokowany