3letniaMężatka pisze: ↑25 mar 2020, 21:47 Eh. A jak to wytlumaczyć glowie czyt. dwudziestoparoletniej głowie, gdy serce ciągle kocha i czeka. Głowa mówi: hallo, obudz sie. Całe życie przed Tobą. Serce : czekaj cierpliwie. I serce wygrywa z glową 0:1.
Wszyscy chcemy mieć dzieci, szczęsliwy dom. Mnie paralizuje strach: A jak nigdy nie doczekam dzieci z Tym mężem? Będę samotna do końca życia? Z moją miłoscią do osoby która mnie nie kocha? Bo umiem czekać ale nie wyobrażam sobie czekać i nie doczekać przy tym dzieci, wnuków itd. Nie chodzi o fizyczną miłośc ale taka codzienną miłość czyli troskę, zainteresowanie.
I chyba tego contesempre sie boi. Braku codziennej ludzkiej miłości. Tak jak i ja. Wierzymy ale sie boimi.
Czytam i kasuje ten i znowu pisze, bo boje się, że to do mnie "wróci" co napisalam
Nikt tak nie zrozumie drugiej osoby jak ktoś kto przez to samo przechodzi. Nie mam nawet 30 lat i jeśli mam czekać na powrót męża by dotrzymać sakramentu a on nie wróci, do końca życia będę sama bo wiem już dziś, że to się nie stanie. Ja to wszystko rozumiem co pisze Ukasz ale nasze sytuacje są jaskrawym dysonansem. Chcę czuć się dla kogoś ważna, chcę mieć dom, mieć gdzie wracać, czuć wsparcie i miłość, wychować dzieci najlepiej jak będę potrafiła a nie doświadczę tego jeśli będę czekać na męża i cieszyć się, że on sie cieszy z nowego samochodu, z pięknej pogody itp. Może moja wiara jest za słaba, może modlę się nie tak jak trzeba, może Bozia mnie nie lubi, popełniam błędy nadal, może jestem głupia, może powinnam zamknąć się w domu i czekać na niego, może powinnam starać się bardziej o jego powrót, może powinnam starać sie mniej ale jaki jest sens czekać skoro ja dla tego człowiek nic nie znaczę? Wybaczyłam mu wszystko, czas wybaczyć sobie i żyć dalej. I tak jak piszesz Kochana, serce przegrywa z głową, bo chociaż piszę o końcu i próbie życia bez niego to co chwilę jest w moich myślach. Obaw jest wiele, pomysłów na ratowanie jest wiele, miłości jest więcej niż kiedykolwiek ale co z tego skoro On nie chce tego ode mnie... Wahania są, ze skrajności w skrajność i występują tak często, że sama nie jestem w stanie tego opanować.