Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

3letniaMężatka pisze: 25 mar 2020, 21:47 Eh. A jak to wytlumaczyć glowie czyt. dwudziestoparoletniej głowie, gdy serce ciągle kocha i czeka. Głowa mówi: hallo, obudz sie. Całe życie przed Tobą. Serce : czekaj cierpliwie. I serce wygrywa z glową 0:1.
Wszyscy chcemy mieć dzieci, szczęsliwy dom. Mnie paralizuje strach: A jak nigdy nie doczekam dzieci z Tym mężem? Będę samotna do końca życia? Z moją miłoscią do osoby która mnie nie kocha? Bo umiem czekać ale nie wyobrażam sobie czekać i nie doczekać przy tym dzieci, wnuków itd. Nie chodzi o fizyczną miłośc ale taka codzienną miłość czyli troskę, zainteresowanie.

I chyba tego contesempre sie boi. Braku codziennej ludzkiej miłości. Tak jak i ja. Wierzymy ale sie boimi.

Czytam i kasuje ten i znowu pisze, bo boje się, że to do mnie "wróci" co napisalam :(

Nikt tak nie zrozumie drugiej osoby jak ktoś kto przez to samo przechodzi. Nie mam nawet 30 lat i jeśli mam czekać na powrót męża by dotrzymać sakramentu a on nie wróci, do końca życia będę sama bo wiem już dziś, że to się nie stanie. Ja to wszystko rozumiem co pisze Ukasz ale nasze sytuacje są jaskrawym dysonansem. Chcę czuć się dla kogoś ważna, chcę mieć dom, mieć gdzie wracać, czuć wsparcie i miłość, wychować dzieci najlepiej jak będę potrafiła a nie doświadczę tego jeśli będę czekać na męża i cieszyć się, że on sie cieszy z nowego samochodu, z pięknej pogody itp. Może moja wiara jest za słaba, może modlę się nie tak jak trzeba, może Bozia mnie nie lubi, popełniam błędy nadal, może jestem głupia, może powinnam zamknąć się w domu i czekać na niego, może powinnam starać się bardziej o jego powrót, może powinnam starać sie mniej ale jaki jest sens czekać skoro ja dla tego człowiek nic nie znaczę? Wybaczyłam mu wszystko, czas wybaczyć sobie i żyć dalej. I tak jak piszesz Kochana, serce przegrywa z głową, bo chociaż piszę o końcu i próbie życia bez niego to co chwilę jest w moich myślach. Obaw jest wiele, pomysłów na ratowanie jest wiele, miłości jest więcej niż kiedykolwiek ale co z tego skoro On nie chce tego ode mnie... Wahania są, ze skrajności w skrajność i występują tak często, że sama nie jestem w stanie tego opanować.
Ukasz

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Ukasz »

contesempre pisze: 26 mar 2020, 8:19 Ja to wszystko rozumiem co pisze Ukasz ale nasze sytuacje są jaskrawym dysonansem. Chcę czuć się dla kogoś ważna, chcę mieć dom, mieć gdzie wracać, czuć wsparcie i miłość, wychować dzieci najlepiej jak będę potrafiła
Tak, ja nie jestem w Twojej skórze. Jestem mężczyzną, a nie kobietą. Jestem po pięćdziesiątce. Przeżyłem 20 lat w szczęśliwym związku z żoną, wychowaliśmy dwóch synów, to był najpiękniejszy czas w moim życiu. Świadomość tego czasu daje mi siłę, żeby kochać.
Z drugiej strony jest coś wspólnego: ja również bardzo chcę czuć się dla kogoś ważny, chcę mieć dom, mieć gdzie wracać, czuć wsparcie i miłość. Brakuje mi tego tak, że jak o tym pomyślę, to chce mi się wyć. Choć nie mogę Cię całkiem zrozumieć, to jednocześnie trochę rozumiem. Mnie też boli.
I wspólne jest to, że realizacja tego w ludzkim wymiarze, czyli w bliskiej relacji z inną niż nasz współmałżonek osobą płci przeciwnej, byłaby cudzołóstwem, radykalnym odwróceniem się od Boga. Tu nie ma drogi pośrodku, pomiędzy, choć mam ogromną ochotę ją znaleźć.
contesempre pisze: 26 mar 2020, 8:19 Nie mam nawet 30 lat i jeśli mam czekać na powrót męża by dotrzymać sakramentu a on nie wróci, do końca życia będę sama bo wiem już dziś, że to się nie stanie.
To bardzo prawdopodobne, że mąż rzeczywiście nie wróci. Jednak tak naprawdę nie wiesz, czy to się nie stanie. Nie znasz przyszłości, nie ma takiej możliwości. Jeżeli podstawą Twojej decyzji będzie tak sformułowane przekonanie, że wiesz to na pewno, to budujesz na kłamstwie, bo nie wiesz.
To ma znaczenie między innymi dlatego, że fakt istnienia nadziei, choćby niewielkiej, ma wpływ na naszą psychikę. Bóg nie wzywa mnie do wierności żonie po jej śmierci. To jest sytuacja, w której naprawdę bym wiedział, że nie wróci.
Dla mnie równie ważne są dwie sprawy. Jedna to pogodzenie się z faktem, że nie mogę oczekiwać powrotu żony czy liczyć na niego. Przyjęcie do wiadomości, że nie mam żadnego narzędzia, żeby ją sprowadzić z powrotem. Że żadna moja przemiana wewnętrzna, żadna modlitwa czy cokolwiek innego nie gwarantuje powrotu do wspólnego życia. Akceptacja samotności i to z perspektywą całego życia, jakie mi zostało, jest dla mnie warunkiem psychicznej stabilności.
Natomiast druga sprawa to świadomość, że nie znam przyszłości. Mogę się nie obudzić jutro rano. Może się stać coś niezwykłego, że żona wróci. Może być coś jeszcze innego, poza moim wyobrażeniem. To nie jest tak, że na pewno mam przed sobą 30 lat w samotności. To byłby ogromny ciężar, może nie do uniesienia dla mnie - ale go nie ma. Jest nadzieja. I jeszcze ważniejsze dla mnie: mam pewność, że Bóg nie wystawi mnie na próbę ponad moje siły.
Dokonując wyboru myślę również o tym, jakie mogłyby być skutki innego wyboru - cudzołóstwa. Znajduję sobie inną kobietę i co - na pewno nam się ułoży? Ona mnie na pewno nie skrzywdzi? Czy warto dla takiej ułudy przekreślać całe moje dotychczasowe życie? Zawieść zaufanie wszystkich, którzy cenili dotąd moją postawę? Pokazać moim dzieciom, że tak można? Pokazać wszystkim, że miłość do końca to tylko takie gadanie, czysta hipokryzja? A co, jeśli Bóg mnie wezwie nazajutrz po skonsumowaniu tego cudzołożnego związku i powie: oczekiwałem od ciebie już tylko jednego dnia w wierności? Przyszłości po prostu nie znam.
Dlatego wybieram to, co dla mnie jasno wynika z Ewangelii i próbuję uczynić to moje życie jak najpiękniejszym. Skoro wybieram wierność, a nie cudzołóstwo, to chcę też kochać, a nie zamrażać serce i obojętnieć.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Ukaszu, Ty mnie faktycznie nie rozumiesz w ogóle. Nie masz pojęcia jak się czuję, co przeżywam, jak staram się psychicznie to wszystko znieść, ile to kosztuje tym bardziej z wizją przez Ciebie przedstawianą "masz byc wierna Bogu i mężowi, nawet jeśli masz być sama do końca życia". Myślisz, że psychicznie to zniosę? Bo ja za kilka lat widzę siebie w psychiatryku. Już teraz terapia wydaje mi się zbyt "delikatnym" lekiem a co mówić dalej. Nasze sytuacje są ZUPEŁNIE różne, ja Ciebie nie jestem w stanie zrozumieć bo nie przeżyłam tego co Ty ale nie potępiam, nie oceniam i gratuluję postawy. Ale jak napisałeś, ty swoje najpiękniejsze lata przeżyłeś a ja mam je zamknąć w nadziei na powrót męża bo nie znam przyszłości? Być moze przypomni sobie o mnie za 40 lat, prawda? Decyzja mojego męża ma decydować też o moim życiu do śmierci? To, że on chce rozwodu świadczy o nim a nie o mnie, to on złożył pozew a ja jako osoba wierząca nie zgodzę się.

Boga mam w sercu i żyję według wiary a mój mąż swoim odejściem pozbawił mnie szczęśliwego życia w pełnej wierze i sakramencie ale nie wyprze mi go z serca. Wiele małżeństw znam, żyjących w niesakramentalnych związkach a wierzących i praktykujących, pozbawionych prawa do sakramentu pokuty i ewangelii, którzy nie odwrócili się od Boga i wychowują dzieci po katolicku.Ale na to potrzeba czasu i silnej psychiki a niestety z mojej nie wiele juz zostało. Musze najpierw to naprawić by móc się cieszyć z czegokolwiek i jakkolwiek iść na przód bo jak na razie, tkwię w marazmie kryzysu małżeńskiego. Ale już wstrzymam się od dalszych wyjaśnień bo one nic nie dają.
Ukasz

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Ukasz »

Contesempre - dodam tylko jedno: na pewno Cię nie potępiam. Nie oceniam. Niezależnie od tego, co zrobisz. Pisałem o sobie, jak ja to przeżywam, żebyś mogła skorzystać na tyle, na ile będziesz chciała.
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: 3letniaMężatka »

U mnie sprawdziło sie to co pisze Contesempre i Ukasz! Zaczełam życ, cieszyć się kazdym dniem, rozwijać pasje, spotykać sie z nowymi ludzmi, podrózować ze znajomymi itd itd - byle by uciec myślami jak najdalej od męża ( i wychodziło mi to naprawdę dobrze) i wtedy mąż odezwał sie, że chce wrócić. Wtedy kiedy bylam gotowa spojrzeć w przyszłośc z innej perspektywy. Wczesniej zapierał sie, że rozwod będzie dla nas najlepszym rozwiazaniem. Dlatego słowa Ukasza trafiaja do mnie - nie znamy przyszłości, nie wiemy co nas czeka. Ale trafiaja do mnie slowa contesempre - chce życ.
Dodam, pytalam sie męża dlaczego sie nie rozwiodl - caly czas powtarzał "ze coś" nie pozwalalo mu sie ze mna rozwieść ( a jest slaboooo religijny).
Dlatego ja wierzę, ze ktoś na górze ma dla nas jakis plan. Nawet chcąc zyc po swojemu i tak ten plan z góry bedzie realizowany. Więc żyj - oddaj małzeństwo w rece Boga i ciesz sie każdym dniem.A ten plan wcześniej czy poźniej nas tak czy siak dogoni :)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Monti »

Contesempre, a może nie ma sensu frustrować się tą przytłaczającą wizją kilkudziesięciu lat życia samotnego? Też mam takie myśli, choć mój kryzys już się trochę ustabilizował. Na razie skupiam się na opiece nad synem i wiem, że gdyby go nie było, trudno byłoby mi tak po ludzku znaleźć cel. Ciężko się od tej sytuacji zdystansować zupełnie, ale może budząc się rano warto skrócić sobie perspektywę i poprosić Boga, by pozwolił Ci dobrze przeżyć tylko ten jeden dzień.
Ufam, że Bóg zna nasze możliwości i nie daje nam do niesienia ciężarów ponad nasze siły. Zaufaj, że On Cię poprowadzi. Jeśli nie uda się uratować małżeństwa, zawsze jest możliwość zbadania ważności małżeństwa. Nie chodzi mi o to, żeby Cię w tym momencie do tego zachęcać, ale uświadomienie sobie, że są różne wyjścia z tej sytuacji pomaga się uspokoić i zdystansować.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Monti pisze: 27 mar 2020, 22:20 Jeśli nie uda się uratować małżeństwa, zawsze jest możliwość zbadania ważności małżeństwa. Nie chodzi mi o to, żeby Cię w tym momencie do tego zachęcać, ale uświadomienie sobie, że są różne wyjścia z tej sytuacji pomaga się uspokoić i zdystansować.
Rozumiem, że masz na myśli stwierdzenie nieważności małżeństwa. Tylko to wszystko jest czynnikiem ludzkim, a ja ślubowałam przed Bogiem i nie odślubuję, stwierdzenie nieważności małżeństwa to tylko świstek taki sam jak rozwodowy a świadomość pozostaje do końca życia... Nie wiem jak to się przekłada na życie, nie znam takich przypadków.
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: 3letniaMężatka »

Ja tez się nas tym zastanawialam - po co mialabym stwierdzac nieważność skoro ja mówilam prawde i prawdziwie ślubowalam ? Mam kłamać ?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Monti »

Nie za bardzo rozumiem porównywanie rozwodu cywilnego (który nie ma skutku w prawie kanonicznym) ze stwierdzeniem nieważności małżeństwa, czyli orzeczeniem, że nie doszło do skutecznego zawarcia małżeństwa wskutek wad zgody małżeńskiej. Jest to procedura ustanowiona przez Kościół, a wiemy, że "cokolwiek zwiążesz na Ziemi, będzie związane w Niebie". Nie wiem, czy w Twoim przypadku są ku temu podstawy, ale skoro małżeństwo się sypie po stosunkowo krótkim czasie, to coś jest nie tak i być może byłyby tu jakieś podstawy. Nie chodziło mi o to, że masz cokolwiek naciągać, od tego jestem bardzo daleki.
Napisałem o tym nie dlatego, żeby Cię do tego zachęcać, tylko w kontekście tego, co napisałaś, że przeraża Cię perspektywa samotności. Jeśli bowiem kiedyś byłabyś bliska wejściu w ponowny związek, to na pewno lepiej najpierw rozważyć, czy są podstawy do stwierdzenia nieważności.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: tata999 »

3letniaMężatka pisze: 28 mar 2020, 19:15 Ja tez się nas tym zastanawialam - po co mialabym stwierdzac nieważność skoro ja mówilam prawde i prawdziwie ślubowalam ? Mam kłamać ?
Nie kłamać. Skoro prawdziwie ślubowałaś to pięknie i chwal się tym. Jednocześnie możesz podejrzewać, że druga strona ślubowała nieprawdziwie - wówczas możesz zwrócić się do sądu o pomoc w osądzeniu. Co z tym, kto robi to jego wybór. Niektórzy nawet zawierają później ślub ze sobą.
Ewuryca

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: Ewuryca »

contesempre pisze: 28 mar 2020, 17:41
Monti pisze: 27 mar 2020, 22:20 Jeśli nie uda się uratować małżeństwa, zawsze jest możliwość zbadania ważności małżeństwa. Nie chodzi mi o to, żeby Cię w tym momencie do tego zachęcać, ale uświadomienie sobie, że są różne wyjścia z tej sytuacji pomaga się uspokoić i zdystansować.
Rozumiem, że masz na myśli stwierdzenie nieważności małżeństwa. Tylko to wszystko jest czynnikiem ludzkim, a ja ślubowałam przed Bogiem i nie odślubuję, stwierdzenie nieważności małżeństwa to tylko świstek taki sam jak rozwodowy a świadomość pozostaje do końca życia... Nie wiem jak to się przekłada na życie, nie znam takich przypadków.
Dla mnie nie jest to taki sam świstek. Rozwód trwał pół godziny i nikogo nie interesowalo co się dzieje między mną a mężem skoro rozwod był za porozumieniem stron. Składając pozew o zbadanie ważności mojego małżeństwa zdaje się na władze Kościoła jaką ma nade mną, jednocześnie wierząc w działanie w nim Ducha Świetego. Przedstawiałam swój punkt widzenia, swoje wątpliwości czy dowody. Wbrew temu co często się mówi badanie ważności nie ma nic wspólnego z tym czy kochasz współmałżonka czy nie, można kogoś kochać i nadal może się okazać ze małżeństwo nie było ważnie zawarte. Mam zamiar z pokorą przyjąć wyrok sądu biskupiego. Mam 30 lat i nie wiem co mnie czeka ale jeżeli to małżeństwo jest nieważne to chce o tym wiedzieć.
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

Ewuryca pisze: 28 mar 2020, 20:20 Dla mnie nie jest to taki sam świstek. Rozwód trwał pół godziny i nikogo nie interesowalo co się dzieje między mną a mężem skoro rozwod był za porozumieniem stron. Składając pozew o zbadanie ważności mojego małżeństwa zdaje się na władze Kościoła jaką ma nade mną, jednocześnie wierząc w działanie w nim Ducha Świetego. Przedstawiałam swój punkt widzenia, swoje wątpliwości czy dowody. Wbrew temu co często się mówi badanie ważności nie ma nic wspólnego z tym czy kochasz współmałżonka czy nie, można kogoś kochać i nadal może się okazać ze małżeństwo nie było ważnie zawarte. Mam zamiar z pokorą przyjąć wyrok sądu biskupiego. Mam 30 lat i nie wiem co mnie czeka ale jeżeli to małżeństwo jest nieważne to chce o tym wiedzieć.
Rozumiem, ale kryzys małżeński nie wpłynie na stwierdzenie nieważności małżeństwa a sąd biskupi nie będzie nawet chciał się tym zajmować. Jak to się mówi i nie raz już czytałam tu na forum "widziały gały co brały"... jakoś muszę dalej z tym wszystkim żyć. Wiem, że teraz jest źle ale przyjdzie czas, że słońce zaświeci też dla mnie.
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: 3letniaMężatka »

Ja bym jednak nie chciala aby sąd biskupi stwierdził, że moje małżenstwo było fikcją.
Wtedy pól życia okazałoby sie dla mnie kłamstwem a z tego bym sie nie dzwignęła. Czułam, że mąż mnie kochał a ja jego. Może mam za dużo zlości ale nie wyobrazam sobie, aby moj mąz potem wziąl drugi raz slub koscielny. Bo ja bylam pomyłką dla Boga ?
contesempre
Posty: 216
Rejestracja: 08 sty 2020, 20:42
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: contesempre »

3letniaMężatka pisze: 29 mar 2020, 12:46 Ja bym jednak nie chciala aby sąd biskupi stwierdził, że moje małżenstwo było fikcją.
Wtedy pól życia okazałoby sie dla mnie kłamstwem a z tego bym sie nie dzwignęła. Czułam, że mąż mnie kochał a ja jego. Może mam za dużo zlości ale nie wyobrazam sobie, aby moj mąz potem wziąl drugi raz slub koscielny. Bo ja bylam pomyłką dla Boga ?
Dla mnie ślub kościelny to przysięga na całe życie i dlatego twierdzę, że wszystko da się naprawić jeśli dwie strony chcą. Jeśli chce tylko jedna a druga razy do rozwodu, świadczy to o naszej wierze. Nawet stwierdzenie nieważności małżeństwa nie uwolni mnie od miłości do niego. Dla mnie mężem będzie do kina życia. A jeśli nawet po rozwodzie czy stwierdzeniu nieważności małżeństwa bym się z kimś związała to żyłabym ze świadomością, że żyje w grzechu. Ilu ludzi tyle opinii. My się kochalismy, ślub braliśmy świadomie, nie ma przesłanek by stwierdzić nieważność a kryzys to kryzys, nie my pierwsi i nie ostatni...
Ja nadal kocham męża, wydaje mi się, że on mnie też ale pogubilismy się w swoich racjach. Nadal chce, nadal czekam, nie wiem jak długo to potrwa ale ile mi sił starczy tyle będę się modlić o jego powrót.
3letniaMężatka
Posty: 150
Rejestracja: 23 lut 2020, 22:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Jak walczyć o małżeństwo kiedy mąż odpuścił

Post autor: 3letniaMężatka »

Cytuje tekst, który większość z Was miala okazję uslyszeć na piątkowej homilli:

"W tym trudnym czasie, Ojciec św. Franciszek w homilii (27.03.) podkreślił, że nikomu nie zależy na nas bardziej, niż Panu Jezusowi, natomiast "burza" odsłania naszą bezradność i fałszywe przesłanki, na których zbudowaliśmy nasze życie, starając się ukryć swój egoizm: „Nie jest to czas Twojego sądu, ale naszego osądzenia: czas wyboru tego, co się liczy, a co przemija, oddzielenia tego, co konieczne od tego, co nim nie jest. Jest to czas przestawienia kursu życia ku Tobie, Panie, i wobec innych (...)
Zaprośmy Jezusa do łodzi naszego życia. Przekażmy Mu nasze lęki, aby On je pokonał. Podobnie jak uczniowie doświadczymy, że z Nim na pokładzie nie dojdzie do katastrofy (Mk 4, 35-41). Bo Boża moc polega na skierowaniu ku dobru wszystkiego, co się nam przytrafia, także rzeczy złych. Wnosi On w nasze burze pokój ducha, bo z Bogiem życie nigdy nie umiera” (...) Przyjąć Pana, aby przyjąć nadzieję. Oto moc wiary, która wyzwala ze strachu i daje nadzieję”.

Jezus chce byśmy się nie lękali. "Ale nasza wiara jest słaba i boimy się. Ale Ty, Panie, nie zostawiaj nas na łasce burzy. Powtórz raz jeszcze: « Wy się nie bójcie!» (Mt 28,5). A my, razem z Piotrem, «wszystkie troski przerzucamy na Ciebie, gdyż Tobie zależy na nas» (por. 1 P 5, 7)"

Contesempre, podzielam Twoje zdanie na temat małżeństwa. Nic i nikt nie może stwierdzić poza nami o ważności wypowiedzianych słów w czasie ślubowania.
Zawsze będę dziękowała za ten dar a jednocześnie prosiła aby został uratowany.
Zablokowany