Adwokat powiedział wprost że dowody muszą być twarde, zeznania świadków (znajomego czy rodziny) mogą być łatwo podważone.Mam wątpliwość do zasadności wynajmowania detektywa. Jak rozumiem, ma on dostarczyć niepodważalne dowody zdrady. Tylko co Ci to da? Sam przyznajesz, że masz swój udział w kryzysie. Przed sądem wprawdzie nie musisz się za bardzo oskarżać, ale kłamać też nie pasuje. Więc niewykluczone, że sąd orzeknie rozwód z winy Was obojga. Jeśli będzie obopólna wina, to sąd też nie oddali powództwa w oparciu o zasadę rekryminacji. Więc ja osobiście bym sobie odpuścił detektywa. Są to duże koszty, a efekt może być mizerny. Już lepiej znaleźć kilku sensownych świadków. Pomijam, że stosowanie takich dowodów może w przyszłości utrudniać pojednanie.
Udział w kryzysie nie oznacza że mam ponieść odpowiedzialność (kare) za zdradę żony i pozwolić na kłamstwa na mój temat.
Pojednanie aby było prawdziwe musi być oparte na prawdzie. Żona brnie w kłamstwo, mam się nie bronić?