Mądrze kochać w trakcie separacji

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: krople rosy »

Namiastka pisze: 11 gru 2019, 20:14 Zrozumiałam, że jej nie chodzi o to, że ona nie chce być z tatą, ale chciałaby mieć nas oboje w tym samym czasie. Teraz jak zdarza jej się taki moment, to mówi to wprost - że chce być z mamą i tatą.
Namiastka pisze: 11 gru 2019, 20:14 Nasze dzieci wiedzą, że tata ma swoje mieszkanie do którego idzie, kiedy nie jest z nimi, a mama że idzie wtedy do babci.
Nie wiem czy dobrze rozumiem: gdy Twój mąż przychodzi do dzieci to Ty wychodzisz do swojej mamy, tak?
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

mare1966 pisze: 11 gru 2019, 23:54 Myślę , że 4 latka
jest już na tyle rozwinięta , że może wiedzieć jak wygląda sytuacja , nawet bez tłumaczenia .
Dzieci czerpią "wiedzę" z seriali , programów typu "dlaczego ja" i przedszkola .
One nie wierzą w Mikołaja .
Moje dzieci nie oglądają takich seriali, być może coś wie z przedszkola. Wydaje mi się, że gdyby wiedziała, to zapytałaby "dlaczego". Ale - to tylko mnie się tak wydaje
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

white chocolate pisze: 12 gru 2019, 8:54
Nie wiem czy dobrze rozumiem: gdy Twój mąż przychodzi do dzieci to Ty wychodzisz do swojej mamy, tak?
To nawet nie można powiedzieć, że ja wychodzę - działa to w ten sposób, że jednego dnia ja zaprowadzam dzieci do przedszkola, a odbiera je mąż i idą wtedy do "domu dzieci", że tak to nazwę, bo nie wiem jak nazwać - po prostu dzieci mają jeden dom, a my jesteśmy w nim wtedy, kiedy jesteśmy z dziećmi. No ja wtedy tam nie przychodzę, tylko po pracy mam jakieś tam swoje zajęcia, a spać idę do swoich rodziców. I potem - mąż rano odprowadza, a ja odbieram - i wtedy mąż jest "u siebie". Fizycznie kontakt mamy jedynie w soboty, kiedy to o godz. 12 następuje zmiana warty - w zależności od tygodnia, albo mąż jest w piątek po przedszkolu z dziećmi, albo ja - wtedy w sobotę przychodzi drugie z nas, a to pierwsze wychodzi.
krople rosy

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: krople rosy »

Namiastka pisze: 12 gru 2019, 9:05 To nawet nie można powiedzieć, że ja wychodzę - działa to w ten sposób, że jednego dnia ja zaprowadzam dzieci do przedszkola, a odbiera je mąż i idą wtedy do "domu dzieci", że tak to nazwę, bo nie wiem jak nazwać - po prostu dzieci mają jeden dom, a my jesteśmy w nim wtedy, kiedy jesteśmy z dziećmi. No ja wtedy tam nie przychodzę, tylko po pracy mam jakieś tam swoje zajęcia, a spać idę do swoich rodziców.
A dlaczego nie przychodzisz? Myslę, że jest to jeden z powodów żalu córki, zę Ciebie tam z nimi nie ma.
Czy jest cos wazniejszego od tego, co komunikuje Ci dziecko?
Zgłasza Ci potrzebę, że chce abyś była blisko.
Może nie czuje się z ojcem bezpiecznie?
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

white chocolate pisze: 12 gru 2019, 9:17
A dlaczego nie przychodzisz? Myslę, że jest to jeden z powodów żalu córki, zę Ciebie tam z nimi nie ma.
Czy jest cos wazniejszego od tego, co komunikuje Ci dziecko?
Zgłasza Ci potrzebę, że chce abyś była blisko.
Może nie czuje się z ojcem bezpiecznie?
Nie przychodzę, bo to jest czas, kiedy są z ojcem. Mój mąż zgodził się na to, żeby jego kontakty odbywały się w "domu dzieci" - w sensie, że nie będzie ich zabierał do swojego domu (w którym mieszka z kochanką). Boję się, że gdybym zaczęła przychodzić w "jego" czasie z dziećmi, to mógłby chcieć zmienić tą decyzję, że uznałby to za moją nachalność. Druga rzecz, że dla mnie to też jest trudne - dzieci uwielbiają z nim przebywać, on poświęca im 100%uwagi - dla mnie to trudne bardzo - widzieć, uczestniczyć w tym rodzinnym obrazku - i jednocześnie zderzać się z tą obojętnością męża wobec mnie.
Ale przez to, że córka zachowuje się tak, a nie inaczej, to zaczęłam się zastanawiać, czy właśnie nie powinnam być tam też.. Ale - nie znalazłam jeszcze odpowiedzi
krople rosy

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: krople rosy »

Namiastka pisze: 12 gru 2019, 11:18 Ale przez to, że córka zachowuje się tak, a nie inaczej, to zaczęłam się zastanawiać, czy właśnie nie powinnam być tam też.. Ale - nie znalazłam jeszcze odpowiedzi
Do tej pełni szczęścia z odwiedzającym dzieci ojcem brakuje jednak Twojej obecności, tak wynika z Twoich rozmów z córką.
Namiastka pisze: 12 gru 2019, 11:18 Boję się, że gdybym zaczęła przychodzić w "jego" czasie z dziećmi, to mógłby chcieć zmienić tą decyzję, że uznałby to za moją nachalność.
Nie musisz przecież stać za plecami męża i obserwować jak spędza z dziećmi czas. Wazne, żebyś wtedy byłą w pobliżu.
To namiastka (Namiastko) prawdziwej rodziny której potrzebują Twoje dzieci. Tak to widzę.
Tak bym to przedstawiła mężowi. Zresztą, niech sam zapyta o to córkę.
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

Córka ma takie momenty, zazwyczaj przed zaśnięciem - kiedy woła albo tatę (jak jest ze mną - że chce się do taty przytulić etc), a mnie woła jak jest np. drugi dzień z tatą - też w porach wieczornych. Ja mówię jej wtedy, że tata przyjdzie jutro, a mąż odwraca jej uwagę z tego co mi mówił. Mój mąż w takim zachowaniu córki nie widzi niczego niepokojącego - nazywa to zwykłym fochem przed zaśnięciem. Poprosiłam go ostatnio o to, żeby dzwonił do mnie, kiedy córki mnie wołają, kiedy chcą żebym była. Nie wiem co on im wtedy mówi - że mama nie może przyjść? że musi odpocząć? Powiedziałam mężowi, że jeśli one mnie wołają, to ja przyjdę - jeśli chcą żebym była przed zaśnięciem, to będę. Jeszcze nie mam odpowiedzi od niego. On ma swoją taktykę - odwracania uwagi, mówienia o innych rzeczach i uważa że to jest skuteczne i nic wielkiego się nie dzieje.
Boję się, że jeśli powiem mu, że chciałabym czasem też do nich przyjść - że powie mi - no nie tak się umawialiśmy, nie chcę, żebyś tu była - to ja zabieram dzieci do siebie w takim razie..
krople rosy

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: krople rosy »

Namiastka pisze: 12 gru 2019, 12:01 Boję się, że jeśli powiem mu, że chciałabym czasem też do nich przyjść - że powie mi - no nie tak się umawialiśmy, nie chcę, żebyś tu była - to ja zabieram dzieci do siebie w takim razie..
Czyli mąż chce komunikować się z Tobą metodą szantażu....?
A co on tak bardzo nie chce byś była blisko?

Może do sprawy trzeba podejść prawnie?
Nie wiem czy współmałżonek może się nie godzić na spotkania ojca z dziećmi w miejscu gdzie pzrebywa kochanka?
Może ktoś inny się wypowie bo ja się nie orientuję w temacie.
Nie podoba mi się natomiast wyganianie Cię z domu pzrez meża. Jaki jest tego cel?
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

white chocolate pisze: 12 gru 2019, 13:22 Czyli mąż chce komunikować się z Tobą metodą szantażu....?
A co on tak bardzo nie chce byś była blisko?

Może do sprawy trzeba podejść prawnie?
Nie wiem czy współmałżonek może się nie godzić na spotkania ojca z dziećmi w miejscu gdzie pzrebywa kochanka?
Może ktoś inny się wypowie bo ja się nie orientuję w temacie.
Nie podoba mi się natomiast wyganianie Cię z domu pzrez meża. Jaki jest tego cel?
Na ten moment nie ma mowy o szantażu. Kiedy mąż zakomunikował, że wraca do kraju i że chce opieki naprzemiennej, ja byłam już w fazie decyzji: nie rozwodzę się, trwam w wierności małżonkowi sakramentalnemu. Wcześniej - miał być rozwód, prosiłam męża o to, by zabierał dzieci do siebie. No ale potem, jak wybrałam taką, a nie inną drogę - to powiedziałam mu, że nie zgadzam się, żeby nasze dzieci miały kontakt z kowalską i w związku z tym proponuję/proszę żeby kontakty z dziećmi wyglądały tak jak wyglądają - czyli, że dzieci mają jeden dom, a nie dwa, a my będziemy się zmieniać i że nie będzie w tych spotkaniach z dziećmi uczestniczyć kowalska. Mąż się na to zgodził - poniekąd też z wygody swojej - gdyby miał zabierać dzieci do siebie w sposób naprzemienny, musiałby im przygotować też jakieś miejsce w swoim wynajmowanym mieszkaniu - to rodzi też pewne koszty przy trójce dzieci. Myślę, że to był główny powód dla którego mąż się na to zgodził.

Czasem pytałam męża co myśli o wspólnym z dziećmi spędzaniem czasu - odpowiedzią mojego męża jest milczenie i ignorowanie. Kiedy tam czasem jestem to mąż mnie nie wygania - nie wiem co by powiedział, gdybym w nie swoje dni chciała tam przebywać. Po prostu obawiam się, że mógłby wtedy mi zarzucić zmianę warunków.

Nie ma takiej prawnej możliwości, aby zabronić udziału kochanki w życiu dzieci czy przebywania wspólnego - rozmawiałam na ten temat z prawnikami. Można uzyskać sądowny zakaz zbliżania się pod warunkiem, że ta osoba stanowiłaby zagrożenie dla życia moich dzieci i mogłabym to udowodnić. Moralne zagrożenie nie jest dla sądu okolicznością wartą wzięcia pod uwagę. Mogę w tej sprawie polegać jedynie na dobrej woli męża i jego wygodnictwie.

Jednak zdarza się, że ta zasada jest lub ma być złamana - kilka razy kłamstwo męża w tej sprawie wyszło na jaw. Jak potem pytałam męża jaki ma stosunek do tej zasady to mówi, że generalnie to rozumie, szanuje etc., ale też z drugiej strony uważa, że gdyby sytuacja była odwrotna - tzn gdybym ja z kimś żyła, a on postawił taki warunek - to kazałabym mu się puknąć w czoło. Wiem też, że kochanka uważa że to bdzurna zasada i nie podoba jej się to. Że to generalnie jakieś moje wymysły. Wiecie, bo to takie niepostępowe, miliony ludzi przecież tak żyją, a ja pewnie ewidentnie chcę im uprzykrzyć życie i nie umiem się pogodzić.

Dlatego wiem, że mogę polegać tylko na dobrej woli męża w tej kwestii i jeśli on się nie zgodzi to w sądzie bez problemu wywalczy możliwość zabierania dzieci do swojego miejsca zamieszkania. To uważam że byłoby bardzo szkodliwe dla dzieci - już bez względu na obecność kochanki czy nie - dzieci miałyby wtedy dwa domy - mąż chce opieki naprzemiennej, czyli równego udziału w życiu dzieci.
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

Spedziłam wczoraj dzień z mężem i dziećmi. Mąż umowił się na wczoraj z dziećmi, że będą ubierać choinkę - zapropinował, żebym została. Więc zostałam. Zjedliśmy obiad, potem obejrzeliśmy wszyscy "krainę lodu" - zastanawiamy się cxy nie zabrać dzieci do kina - mąż chciał sprawdzić czy dzieci dadzą radę obejrzeć cały film w domu. Lezelismy więc wszyscy razem w wielkim legowisku. Zostałam do czasu, aż ostatnia córka nie zasnęła. Mam ostatnio trudny czas z mamą, u której sypiam, kiedy nie jestem w domu - mąż o tym wie-zaproponował, żebym została u siebie, a on pojedzie do siebie. Rozwazalam to już wcześniej, ale kiedy sypiam u rodziców, rano mogę przed pracą iść na Mszę na 6 rano, a to jest mi bardzo potrzebne, jak mogę iść do Komunii. Więc odmówiłam.
Nasze relacje są poprawne. Rozmawialiśmy normalnie o pierdołach, bieżących sprawach,o dzieciach, o remoncie, który mamy zrobić w pokoju dzieci. Zdziwiłam się w gruncie rzeczy swoimi reakcjami czy może raczej odczuciami - jakże innymi, niż to co przezywałam dotychczas.
Nieustannie przeglądam to forum, czytam różne historie i zaczynam się zastanawiać nad swoją sytuacją, czy robię właściwie.
Już wyjaśniam o co chodzi - jesteśmy z mężem w trakcie separacji sądowej. W lipcu złożyłam pozew o rozwód, który potem zmieniłam na wniosek o separację. Zdecydowałam się na ten krok po bardzo trudnym okresie pobytu męża za granicą w tym roku - od lutego do października. Nie umielismy w tym okresie się dogadać w kwestii dzieci - mąż nie potrafił ani sprecyzować ile potrwa jego pobyt, nie było jasne kiedy przyjedzie najbliższym razem, na ile. Wrzucalismy sobie nawzajem strasznie, bo ja nie pozostawałam dłużna - robiłam wyrzuty, pretensje, oczerniałam kowalską. Ja chciałam jasnych ustaleń - kiedy będzie i na ile - on nie potrafił się określić, często wycofywał się ze swoich deklaracji. Nie chciał wyjaśniać od czego zależy jego powrót do kraju i kiedy nastąpi. Zmieniał ustalenia odnośnie pieniędzy, które przekazywał na dzieci, bardzo często musiałam przypominać o pieniądzach. Czasem miałam wrażenie, że prowokuje mnie do tego, żeby złożyć ten pozew o rozwód - na pytanie czemu sam tego nie zrobi - odpowiadał, że nie ma pieniędzy. W każdym razie w końcu to zrobiłam. Miałam dość ciaglego robienia mnie w konia - próby ustalenia jakiś zasad czy rozmów kończyły się twierdzeniami - z tobą nie będę niczego ustalał, niech sąd ustali. Wsciekałam się i czułam się bezsilna - stąd ten pozew - żeby uregulowanie sprawy kontaktów z dziećmi i alimenty. Potem zmiana na separację - bo poukładałam się z Panem Bogiem. Na pierwszej rozprawie, kiedy sąd zapytał męża o co z kolei on wnosi - mąż nie zmienił /nie wyartykułował swojego żądania o rozwód.
Niedawno pytałam, czy na kolejnej rozprawie to zrobi - powiedział że nie, bo generalnie on to ma gdzieś. Że on tam jest, bo go wezwali, ale nie ma to dla niego żadnego znaczenia - że żaden papierek swiata dla niego nic nie znaczy. Zapytałam wtedy, czy w takim razie jego dane słowo coś dla niego znaczy - to milczał. Czasem jeszcze pytałam męża dlaczego nie chce ratowania naszego małżeństwa - "nie odpowiem ci na to pytanie". No już nie pytam.
Teraz kiedy jest w Polsce to sytuacje, które spowodowały że wnioslam o rozwód juz nie istnieją. Mamy ustalenia finansowe, odnosnie dzieci, idziemy sobie nawzajem na rękę kiedy jedno czy drugie potrzebuje. W innych watkach piszecie o separacji sądowej że jest czymś dopuszczalnym jako obrona przed krzywdą. Ja na ten moment krzywdzenia ze strony męża nie widzę. Powinnam wycofać wniosek o separację?
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: s zona »

Namiastka pisze: 16 gru 2019, 18:39
Ja na ten moment krzywdzenia ze strony męża nie widzę. Powinnam wycofać wniosek o separację?
Namiastko,
nwm ,czy powinas wycofac ...moze wystaczy zawiesic .. jesli nic sie nie zmieni na gorsze,to po roku wygasa ..
Przetestowalam to na sobie .. tez wnioslam,kiedy maz zachowywal sie podle .. potem po roku przesuwania rozpraw z uwagii na odleglosc - zawiesilam ..
A przez rok z pomoca Boza moze wiele sie zmienic :)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Monti »

s zona pisze: 16 gru 2019, 21:52
Namiastka pisze: 16 gru 2019, 18:39
Ja na ten moment krzywdzenia ze strony męża nie widzę. Powinnam wycofać wniosek o separację?
Namiastko,
nwm ,czy powinas wycofac ...moze wystaczy zawiesic .. jesli nic sie nie zmieni na gorsze,to po roku wygasa ..
Przetestowalam to na sobie .. tez wnioslam,kiedy maz zachowywal sie podle .. potem po roku przesuwania rozpraw z uwagii na odleglosc - zawiesilam ..
A przez rok z pomoca Boza moze wiele sie zmienic :)
Szkopuł w tym, że na tym etapie zawieszenie postępowania czy cofnięcie pozwu wymagać będzie zgody męża.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Monti »

Dopowiem jeszcze, że sąd powinien zawiesić postępowanie z urzędu (czyli nawet bez Twojego wniosku, jeśli nabierze przekonania, że istnieją widoki na utrzymanie pożycia małżeńskiego. To oczywiście zależy też od postawy Twojego męża (nie wystarczy, że Cię nie krzywdzi, powinien przynajmniej jakoś wyrazić, że bierze pod uwagę powrót do wspólnego życia). W takiej sytuacji sąd może też skierować Was do mediacji, co może nie byłoby złe, o ile trafilibyście na sensownego mediatora.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: s zona »

Monti,
dobrze, ze tu jestes :)
Pogody Ducha .
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

Monti pisze: 17 gru 2019, 9:47 Dopowiem jeszcze, że sąd powinien zawiesić postępowanie z urzędu (czyli nawet bez Twojego wniosku, jeśli nabierze przekonania, że istnieją widoki na utrzymanie pożycia małżeńskiego. To oczywiście zależy też od postawy Twojego męża (nie wystarczy, że Cię nie krzywdzi, powinien przynajmniej jakoś wyrazić, że bierze pod uwagę powrót do wspólnego życia). W takiej sytuacji sąd może też skierować Was do mediacji, co może nie byłoby złe, o ile trafilibyście na sensownego mediatora.
Zostaliśmy skierowani na mediację, ale raczej nie z powodu tego, że sąd dopatrzył się woli powrotu do wspólnego życia przez męża, a z powodu ustaleń kontaktów i alimentów. Mąż przed sądem na mediację się zgodził, był na swoim indywidualnym spotkaniu, ale chciał się wycofać, bo rzekomo nie wiedział, że jest to usługa płatna - na wspólne już nie przyszedł. W sądzie na pytanie o możliwość powrotu ja deklarowałam, że kocham męża i widzę taką szansę, ale nie ma jakiejkolwiek woli ratowania małżeństwa ze strony męża - co potem mąż potwierdził, kiedy z kolei jego pytał sąd. Powiedział, że uważa, że to niemożliwe. Nie był poruszany temat kochanki męża. Tak się umówiliśmy, aczkolwiek przed rozprawą postanowiłam, że kłamać nie będę. Kiedy sąd mnie zapytał, czy mąż żyje z inną kobietą, odpowiedziałam: "To raczej pytanie do mojego męża, a nie do mnie" S: "A czy Pani pytała o to męża?" No nie pytałam, bo pytać nie musiałam, wiedziałam. Więc odpowiedziałam na to pytanie zgodnie z prawdą: "Nie, nie pytałam męża".
Z kolei mąż skłamał, kiedy jemu sąd zadał to pytanie.

Na mediacji mediatorka pytała mnie w gruncie rzeczy o to samo - czy widzę możliwość powrotu - powiedziałam, że tak, że kocham męża, że nie chcę rozwodu, ale wola męża jest inna. Mąż widocznie musiał to samo potwierdzić na swojej rozmowie - jeśli w ogóle był o to pytany. Mediatorka na informację, że mąż żyje z inną kobietą, od razu z kolei mi powiedziała - aha, czyli nie mamy o czym rozmawiać.
ODPOWIEDZ