Mądrze kochać w trakcie separacji

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: vertigo »

tata999 pisze: 21 sie 2020, 12:37
Wiedźmin pisze: 21 sie 2020, 10:59
vertigo pisze: 21 sie 2020, 9:18
Jakie były dalsze historie tych małżeństw?
Bardzo słuszne pytanie.
To były historie twałych wpisów w rejestrach urzędowych. Jeszcze może niektórych zaskoczyła niemile konieczność uiszczenia kosztów procesów.

Myślę, że nie ma co wiercić dziury w brzuchu. Pavel stwierdził fakt czegoś, co się zdarzyło. Wszystko naokoło istnienia obserwacji/świadectw, to poboczne wątki.
Nie chodzi o wiercenie dziury w brzuchu. Życie nie kończy się na decyzji sądu, więc dalsze historie tych małżeństw, jak radziły sobie w tej sytuacji, mogłyby być drogowskazem dla innych, stąd moje pytanie.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

Mijają dwa miesiące od złożenia przeze mnie pozwu. Miesiąc temu sąd wysłał do męża pozew z wezwaniem do odpowiedzi. Mąż twierdzi, że go nie otrzymał. Nie mam więc na ten moment w dalszym ciągu ani zabezlieczonych kontaktów ani alimentów. Choć tu nieco drgnęło, bo mąż po 3.5 miesiacach niepłacenia, wczoraj przesłał 1000 zł.
Ciężko mi to akceptować, nie czuć złości.. Między mną i mężem nie ma żadnej relacji - techniczne sms na temat dzieci,do ktorych mąż przychodzi jak chce. Kiedy w minionym tygodniu usiłowałam ustalić jego wizyty i zapytałam, czy planuje przyjść na weekend - odpowiedział, że o co mi chodzi z weekendem, że skoro wg mnie fakt, że w ostatnim okresie widywał się z dziećmi co drugi dzień, nie jest opieką naprzemienną, i wie, że zeznam to w sądzie,to on się nie bedzie wysilał. W tym tygodniu zdecydował, że przyjdzie 2 razy. Boli to. Boli to, ze mąż kiedy wymieniamy się przy dzieciach, nie powie nawet"cześć". Że czasem potrafi nie odpowiadać przez kilka dni na sms (wyłącznie techniczny).
Że potrafi zniknąć z zycia dzieci na kilka tygodni i w tym czasie nigdy nie zapytać co u nich.
Ostatnio córka spadła z łóżka, uderzyła głową o podłogę,w niedlugim czasie zaczęła wymiotować.
Pojechałam z nią na SOR i zostałyśmy przyjęte do szpitala na obserwację. Mąż nie zgodził się na wykonanie córce testu na covid, co było warunkiem przyjęcia na oddział (nie uszanowalam tej decyzji i zgodzilam się na testy). Przeraża mnie to, że w imię swojej walki z ciemnotą ludzi, mąż byłby w stanie narazić zdrowie córki.
Wiem,że Bóg nie chce dla mnie takiego męża. Ja też nie chcę, a jednocześnie bardzo za nim tęsknię. Chcialabym nie tęsknić. O to się modlę - o uwolnienie, ale ostatnio czuję się raczej gorzej niż lepiej. No to krzyczę sobie wtedy do Pana - ratuj, uwolnij,ufam Tobie, ale nie mam pocieszenia. Jest ciemność. To ofiaruję to cierpienie w intencji sama nie wiem czego - męża - ale nie wiem nawet o co się modlić dla Niego.
Jak patrzę na fakty z naszego życia, to przeraża mnie, że mój mąż jest i chyba zawsze był złym czlowiekiem. Psychopatycznym. Narcystycznym. To mnie przeraża.
Pozdrawiam
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Nino »

Namiasto, wiem i... nie wiem, co moglabym Ci powiedziec. Wiem, jak sie czujesz. Tez krzycze do Boga i tez NIC. Ale moze to jest bardzo potrzebne nam NIC?
Nie wiem, co moglabym doradzic matce trojga malych dzieci, bo moje juz dorosly, ale bol i zlosc, ze maz sie od nich odseparowal i wyszedl sobie z roli ojca, jest chyba taki sam.
Niekiedy mysle sobie, ze konfrontacja z osoba zaburzona, np. narcyzem, jest trudniejsza, niz z osoba uzalezniona np. od alko :(
Nic nie wskorasz wobec jego postawy. Mozesz wylacznie zatroszczyc sie o siebie. Moze spisz sobie w punktach, na czym ta troska o siebie moglaby polegac? Meza wylacz z tych dywagacji. I pomalutku, pomalutku sprobuj je realizowac.
Moze to glupi przyklad, ale ja uswiadomilam sobie, ze bardzo brakuje mi smiechu, a uwielbiam sie smiac. Mam poczucie humoru. Czesto gesto zal bierze gore i rezygnuje z udzialu w sytuacjach, gdzie moglabym sie szczerze posmiac. Ostatnio "zmusilam" sie do obejrzenia francuskiej komedii i jeszcze sie smieje na wspomnienie niektorych scen. Przynajmiej wygladza mi sie lwia zmarszczka ;)
Gdybym miala znowu male dzieci, ogladalabym z nimi dobre bajki i filmy od A do Z. Nawet kosztem nieumytych naczyn...Zadbaj o to, aby Twoje dzieci zachowaly usmiech na twarzy. Wyznacz sobie zadanie do wykonania: chce, aby moje dzieci raz dziennie porzadnie sie usmialy. Jeszcze lepiej: razem z Toba :)
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

Nino pisze: 07 wrz 2020, 19:50 Namiasto, wiem i... nie wiem, co moglabym Ci powiedziec. Wiem, jak sie czujesz. Tez krzycze do Boga i tez NIC. Ale moze to jest bardzo potrzebne nam NIC?
Nie wiem, co moglabym doradzic matce trojga malych dzieci, bo moje juz dorosly, ale bol i zlosc, ze maz sie od nich odseparowal i wyszedl sobie z roli ojca, jest chyba taki sam.
Niekiedy mysle sobie, ze konfrontacja z osoba zaburzona, np. narcyzem, jest trudniejsza, niz z osoba uzalezniona np. od alko :(
Nic nie wskorasz wobec jego postawy. Mozesz wylacznie zatroszczyc sie o siebie. Moze spisz sobie w punktach, na czym ta troska o siebie moglaby polegac? Meza wylacz z tych dywagacji. I pomalutku, pomalutku sprobuj je realizowac.
Moze to glupi przyklad, ale ja uswiadomilam sobie, ze bardzo brakuje mi smiechu, a uwielbiam sie smiac. Mam poczucie humoru. Czesto gesto zal bierze gore i rezygnuje z udzialu w sytuacjach, gdzie moglabym sie szczerze posmiac. Ostatnio "zmusilam" sie do obejrzenia francuskiej komedii i jeszcze sie smieje na wspomnienie niektorych scen. Przynajmiej wygladza mi sie lwia zmarszczka ;)
Gdybym miala znowu male dzieci, ogladalabym z nimi dobre bajki i filmy od A do Z. Nawet kosztem nieumytych naczyn...Zadbaj o to, aby Twoje dzieci zachowaly usmiech na twarzy. Wyznacz sobie zadanie do wykonania: chce, aby moje dzieci raz dziennie porzadnie sie usmialy. Jeszcze lepiej: razem z Toba :)
Dziękuję Nino. Modlę się o radość. O to żebym wytrzymała. Staram się być lepszą mamą dla swoich dzieciaków niż jestem, bo ciągle mam tu sporo do naprawienia. W miniony weekend pojechałam z dziećmi na wycieczkę, pozwiedzać zamek. To był dobry dzień - lubię jazdę autem, uspokaja mnie - lubię to, że możemy coś robić razem, że mogę im coś pokazać, że możemy być razem. Cieszę się, kiedy one się cieszą. Bardzo lubimy się też przytulać i wygłupiać. Kiepsko mi za to wychodzi ogarnianie domu i typowo kobiece zadania. Chcę nad tym pracować.
Ogólnie to doświadczam ostatnio sinusoidy strasznej. Jest dzień, kiedy jest ok, a następny jest koszmarny i chodzę po domu nie umiejąc opanować płaczu. Staram się dziękować Bogu za to co mam. Ale ten ból jest w środku cały czas. Nie chcę tego czuć. Chcę żyć normalnie. Ciągle się zastanawiam jak to zrobić, jak nie myśleć o Mężu ciągle. Dlaczego tego nie umiem? Chciałabym być pogodnym człowiekiem, a nie jestem, jestem pełna smutku. Chcialabym nie przejmować się i nie złościć się tym, że mój mąż prawie nie łoży na dzieci twierdząc, że nie ma pieniędzy, bo np. Ktoś go oszukał etc., a kiedy ostatnio sprawdziłam nasze wspólne konto, z którego jednak korzysta wyłącznie mąż, to okazuje się, że w ciągu tego okresu, kiedy mąż nie płaci, ponieważ chce mnie w ten sposób ukarać - mąż wpłacił na konto w przeliczeniu na miesiąc więcej niż ja zarabiam.. Jak to mnie wkurza... Brakuje mi cierpliwości - mam przecież sprawę w sądzie, to wszystko się kiedyś rozstrzygnie - ale ta bezradność mnie frustruje. A jednocześnie złości mnie to, że to mnie tak złości - bo bez jego udziału finansowego - starcza mi na wszystko. Wiem, że tutaj Bóg się mną opiekuje. Więc z kolei tu wyrzucam sobie, że mimo, że widzę,że Bóg mnie tu nie zostawia samej - to nie umiem tego docenić w taki sposób, żeby postawę męża mieć gdzieś.. Jak to zrobić?
Rezonują we mnie ostatnie słowa z niedzielnej Ewangelii - "Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie."
Może dlatego, że ostatnio zastanawiam się na ważnością mojego małżeństwa. I nad tym, czy o sprawdzenie tego nie wystąpić. Taką mam myśl - skoro Kościół taką ewentualność dopuszcza - czy to nie jest dla mnie? Przypomina mi się ten kawał/opowiastka o człowieku, który w trakcie powodzi odmawiał wejścia na łodzie ludzi,ktorzy przybywali mu z pomocą twierdząc, że czeka na pomoc samego Boga,aż w końcu utonął.. W gruncie rzeczy nie wiem skąd te myśli. Czasem czuję tęsknotę za fizyczną bliskością, ale.. wyłącznie mojego męża w gruncie rzeczy. Nie ma też nikogo "na horyzoncie". Nie wiem skąd te myśli
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Ruta »

Namiastko, sądzę, że nie ma niczego złego w myśleniu o tym, czy małżeństwo jest ważnie zawarte. Także przechodziłam taki etap. Dwukrotnie. Rozstrzygnęłam to w swoim sercu. Nie sądzę też, by było czymś złym porozmawiać na ten temat z osobą duchowną, na przykład kimś z sądu biskupiego.
Moje osobiste doświadczenie jest takie, że naturalne wątpliwości mogą narazić nas na kuszenie, wtedy są podsycane jakby z zewnątrz. Walka o małżeństwo to także walka duchowa. Takie kuszenia stawały się moim udziałem, za każdym razem gdy wątpliwości lub okoliczności prowadziły mnie do sytuacji w której moja decyzja mogła wpłynąć na byt mojego małżeństwa. Tak było z odpowiedzią na pozew, ale tez wlasnie z moimi pierwszymi wewnętrznymi zmaganiami dotyczącymi ważności sakramentu.
Charakterystyczny stan kuszenia obejmuje między innymi poczucie obcości pewnych myśli, tego, że są sprzeczne z moją własną postawą, czasem także obejmuje to nasilajacy się smutek, żal, czasem lęk. Współczesny psycholog powie, że to przejawy walki wewnętrznej, starej daty frojdowiec powie, że za kuszenie odpowiadają stlumione instynkty, a starej daty ksiądz powie, że to pochodzi nie z wewnątrz a z zewnątrz. Nie ma to w zasadzie znaczenia, bo w każdym przypadku skuteczna jest modlitwa, ktora wycisza wewnętrznie, jak również staje się dla nas tarczą. Ja modliłam się do Maryi, prosiłam o pomoc także Michała Archanioła. Modlitwa mnie wyciszała, dawała ukojenie. Potem jeszcze modlitwa o pomoc w rozeznaniu sytuacji i jakoś przez kolejne takie etapy brnę. Na razie coraz łatwiej mi je wyłapywać i sobie z nimi radzić. Szybciej, mniej cierpienia i zmagań.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Nino »

Rowniez mam ten etap za soba i zapewne jeszcze kilka przede mna.
Obecnie ta kwestia odwieszona na kolku. Do odwolania? ;)
Namiasto, pieknie napisalas o tym, jak lubisz spedzac czas z dziecmi. I bardzo szczerze o swoich emocjach.
Czy to cos zlego: ze jednego dnia czujemy sie dobrze, a nastepnego placzemy? Niech te emocje przetaczaja sie przez nas. Pozwolmy im. Pytanie natomiast: jak chce teraz zyc? Jakie cele wyznaczam sobie na ten moment, ktory jest jaki jest: zycie bez meza.
Z wielu walk, jakie tocze na roznych polach: w tym zupelnie niepotrzebne i oslabiajace mnie bitwy: jest "walka" o zachowanie radosci i pogody ducha. Zwykle uprawianie sportu, a pomaga mi. Bycie wsparciem dla innych...To dla mnie: wbrew pozorom: duze wyzwania. Latwiej popasc w lenistwo i smutek. Jesli Ruta wspomina o kuszeniu, to jestem w tym obszarze kuszona bez przerwy ;)
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Bławatek »

Namiastko ja mam tylko jedno dziecko i wiem jak trudno samemu wszystko zgarnąć - nie mam już koszul męża do prasowania a i tak czasu wiecznie mało. Nie martw się, że nie ogarniasz kobiecych spraw domowych - my kobiety zazwyczaj przez otoczenie jesteśmy zobligowane do tego aby być wzorowa panią domu i matką Polką. Nie, nie musimy, jeśli wolisz aktywnie spędzić czas z dziećmi zamiast pół dnia sprzątać (dopóki zbyt duży bałagan się nie zrobi, bo wiadomo jak to jest przy dzieciach) to masz do tego prawo - ty decydujesz co jest w danym momencie dla ciebie/ was ważne. Moja terapeutka mi to uświadomiła, że mam prawo czegoś w domu nie zrobić, a w razie uwag współmałżonka czy kogoś z rodziny ( teściów) mam prawo powiedzieć np. na tą chwilę ważniejsza była dla nas (mnie i dziecka) wycieczka rowerowa niż umycie okna 😉. Spraw finansowych - alimentów- nie warto odpuszczać - to są pieniądze dla dzieci a nie dla małżonki (choć niektórzy mężowie myślą inaczej). Ja spokojnie dałabym radę ogarnąć wszystkie wydatki z mojej pensji, ale dlaczego mam ograniczać wydatki lub nie zapłacić za wycieczkę dziecka? Na chwilę obecną ja mam to szczęście, że mąż płaci mi co miesiąc kwotę - jeszcze przed dostaniem pozwu z jego strony tak było. Natomiast nieraz usłyszałam, że rzadko odwiedza syna (raz w tygodniu) bo dla niego to koszt ( dojazdu z miejscowości oddalonej ok 10 km) - gdyby się nie wyprowadzał to by kosztów nie ponosił 🙂.

Też analizuje różne sytuacje, do tego porównuję męża do innych mężów, ojców tzn. np. "gdyby mój mąż był taki a taki to ja bym się przez całe nasze małżeństwo nie czepiała różnych rzeczy". A jak na mszy niedzielnej usłyszałam słowa o małżeństwie to płakać mi się chciało. Smutno mi było, napisałam co mi leży na sercu, kilka osób mnie podniosło na duchu i już jest lepiej. Choć za parę dni zapewne znów wpadnę w dołek to wiem, że na tę chwilę nic innego nie zrobię, dopóki mój mąż jest zatwardziały w swoim dążeniu do rozwodu mi pozostaje jedynie nadzieja i modlitwa.
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

Witajcie...
Od paru dni się miotam strasznie. W maju tego roku złożyłam pozew o separację z winy męża, ponieważ kompletnie nie było możliwe porozumienie z mężem w kwestii finansów i opieki nad dziećmi. W skrócie - mąż postawił ultimatum - albo on albo dziadkowie. Kiedy odmówiłam respektowania takiej prośby - szantażował dzieci ("ale mówiłem wam, że macie się z dziadkami nie kolegować, jak się będziecie z nimi kolegować, to tatuś nie będzie do was przychodził"), a kiedy postawiłam w tej kwestii granice, mąż porzucił kontakty z dziećmi jakiekolwiek. Przez miesiąc nie widział ich wcale, potem w tej kwestii jakoś sytuacja się unormowała. Składałam jednak pozew w czasie, kiedy nie przychodził wcale. Wnosiłam o zabezpieczenie kontaktów oraz alimentów. Po 4 miesiącach, w listopadzie zapadło postanowienie sądu w tym zakresie. Zaproponowałam kontakty raz w tygodniu, w sobotę w godz. 14-20 w miejscu zamieszkania dzieci w obecności matki. Mąż o inne kontakty nie wnosił, uwag nie wniósł żadnych. Tak więc sąd postanowił jak wnosiłam. Od tamtej pory mąż dzieci nie krzywdził - powiedziałam więc mu, że to postanowienie sądu traktuję jako ostateczność do egzekwowania, jeśli nie będziemy umieli się porozumieć, ale jeśli ma chęć widywać się częściej, to może zawsze do nas przyjść. Mąż na to, że owszem, chce się widywać częściej z dziećmi, ale nie w naszym domu (choć od 2 lat w ten sposób się z nimi widywał), że on teraz chce dzieci zabierać na wycieczki z kowalską i uważa, że dzieci dużo straciły na tym, że tego kontaktu z kowalską dotychczas nie miały. Odmówiłam wydania dzieci w takich okolicznościach. No więc jestem teraz oskarżana o ograniczanie kontaktów, o niszczenie więzi, o złośliwość, o odwlekanie w czasie tego co i tak nieuniknione... I nie wiem co robić.. Czy pozwolić na to czego mąż żąda? Szantażem?
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Monti »

Namiastko,
do swojego domu masz prawo kowalskiej nie wpuścić. Ale jeżeli mąż będzie chciał rozszerzyć kontakty sądownie, to pewnie to uzyska. Jeżeli będzie miał kontakty poza Twoim miejscem zamieszkania, to nie będziesz mogła prawnie wyegzekwować, by dzieci nie spotykały się z kowalską (chyba, że jest to osoba patologiczna albo w jakiś sposób zaburzona). Myślę, że akurat tą sprawą nie ma się co zadręczać, tylko przyjąć jako coś, na co nie masz wpływu (choć rozumiem, że to dla Ciebie trudne).
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

Monti pisze: 13 gru 2020, 7:37 Namiastko,
do swojego domu masz prawo kowalskiej nie wpuścić. Ale jeżeli mąż będzie chciał rozszerzyć kontakty sądownie, to pewnie to uzyska. Jeżeli będzie miał kontakty poza Twoim miejscem zamieszkania, to nie będziesz mogła prawnie wyegzekwować, by dzieci nie spotykały się z kowalską (chyba, że jest to osoba patologiczna albo w jakiś sposób zaburzona). Myślę, że akurat tą sprawą nie ma się co zadręczać, tylko przyjąć jako coś, na co nie masz wpływu (choć rozumiem, że to dla Ciebie trudne).
Monti, jeśli będą takie postanowienia sądowne, to oczywiście będę je respektować. Chodzi o to, że w tej chwili mam postanowienie sądu o kontaktach ojca raz w tygodniu, w sobotę od godz. 14 do 20 w miejscu zamieszkania dzieci w obecności matki. Sąd tak postanowił nie po jakiejś wielkiej batali - ot, ja o takie wniosłam, bo wtedy mąż nie przychodził wcale, a mąż o inne się nie ubiegał, kiedy otrzymał pismo Sądu z pytaniem w tej kwestii. Po prostu, napisał, że zgadza się na takie kontakty. Wobec tego ja nie bardzo wiem co robić teraz, ponieważ kiedy teraz nie zgadzam się na to, żeby mąż zabierał dzieci na wycieczki z kowalską, ale pozwalam, żeby przychodził do dzieci kiedy tylko ma ochotę - to jestem oskarżana o ograniczanie mężowi kontaktów.. Tu nie wiem co robić - czy pozwolić czy nie...
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Monti »

Namiastka pisze: 13 gru 2020, 10:49
Monti pisze: 13 gru 2020, 7:37 Namiastko,
do swojego domu masz prawo kowalskiej nie wpuścić. Ale jeżeli mąż będzie chciał rozszerzyć kontakty sądownie, to pewnie to uzyska. Jeżeli będzie miał kontakty poza Twoim miejscem zamieszkania, to nie będziesz mogła prawnie wyegzekwować, by dzieci nie spotykały się z kowalską (chyba, że jest to osoba patologiczna albo w jakiś sposób zaburzona). Myślę, że akurat tą sprawą nie ma się co zadręczać, tylko przyjąć jako coś, na co nie masz wpływu (choć rozumiem, że to dla Ciebie trudne).
Monti, jeśli będą takie postanowienia sądowne, to oczywiście będę je respektować. Chodzi o to, że w tej chwili mam postanowienie sądu o kontaktach ojca raz w tygodniu, w sobotę od godz. 14 do 20 w miejscu zamieszkania dzieci w obecności matki. Sąd tak postanowił nie po jakiejś wielkiej batali - ot, ja o takie wniosłam, bo wtedy mąż nie przychodził wcale, a mąż o inne się nie ubiegał, kiedy otrzymał pismo Sądu z pytaniem w tej kwestii. Po prostu, napisał, że zgadza się na takie kontakty. Wobec tego ja nie bardzo wiem co robić teraz, ponieważ kiedy teraz nie zgadzam się na to, żeby mąż zabierał dzieci na wycieczki z kowalską, ale pozwalam, żeby przychodził do dzieci kiedy tylko ma ochotę - to jestem oskarżana o ograniczanie mężowi kontaktów.. Tu nie wiem co robić - czy pozwolić czy nie...
Dużo Sycharków nie zgadza się na kontakty dzieci z kowalskimi. Ja to po ludzku rozumiem, ale z drugiej strony prędzej czy później dzieci i tak poznają tę osobę (może nawet polubią). Dużo pewnie zależy od tego, jak dzieci reagują na tę sytuację. Ja bym pewnie skonsultował się z jakimś psychologiem, żeby nie patrzeć na tę sytuację przez pryzmat swojego skrzywdzenia.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Ruta »

Namiastko,
Ja uważam, że kontakty dzieci z kowalskimi są szkodliwe i niepotrzebne. A dzieci mają prawo do kontaktów z ojcem, nie z ojcem i kowalską. O ile ojciec jest w życiu dzieci ważny i napisano o tym całe tomy, to nie słyszałam o dobroczynnym wpływie kowalskich na rozwój dzieci. Za to co nie co napisano o szkodach płynących z takich kontaktów. Oraz wiemy już też trochę co czują dzieci do takich kontaktów zmuszane.

Na razie chroni cię postanowienie sądu. Mąż zawsze może wystąpić do sądu o to, by je zmienić - ale specjalnie bym męza do tego nie zachęcała (nawet wspominkami w stylu, jak ci się nie podoba to sobie wystąp do sądu). Po prostu poinformuj męża jakie są warunki kontaktów i powiedz, że tego będziecie się trzymać. I sie trzymaj. Nie daj się szantażować.

Sądy patrzą różnie, jedne zasądzają kontakty z kowalskimi inne nie. Od decyzji zawsze jest odwołanie. W którejś książce księdza Dziewieckiego był podany wyrok i na co można się w sprzeciwie wobec takich kontaktów powołać. Tak konkretnie. Ksiądz takich kontaktów nie zaleca. Odszukam i jak znajdę to podam.

Najczęsciej o kontakty poza domem wystepują panowie z dwóch powodów - gdy kontakty w domu są trudne (gdy żona je utrudnia, kontroluje, jest złośliwa, prowokuje kłótnie). Drugi powód to zazdrość kowalskiej o żonę. Gdy poczuje się na mocniejszej pozycji, zaczyna robić wszystko, by "jej" zdobycz nie widywała się z żoną. Zwłaszcza jak pan wraca zadowolony. A w stanie "odmóżdżenia" pan niespecjalnie mysli o dzieciach, raczej o tym, jak tu nie mieć histerii na codzień. I presja jaką wywiera wtedy na żonę jest proporcjonalna do presji jaką na męża wywiera kowalska. A kowalska oczywiście obiecuje cuda, jak to ona się bedzie zajmowała. Dla niektórego pana w to mi graj, bo jeszcze będzie mieć niańkę do dzieci. Inny łudzi się jaką to rodzinę będzie tworzył z kowalską.

Wiem bo podobną sytuację z męzem przerabiałam. Kowalska dostawała histerii, że mąż do domu chodzi. Zwłaszcza jak mąż chodził częściej. Mąż mi stawiał wobec tego żadania, a to ja mam wychodzić z domu na kontakty, a to coś tam. Nawet kowalska zaczęła mi maile w imieniu męża pisać i tłumaczyć mi, że mąż będzie zabierał dziecko (oczywiście pisała jako mąż, nie ujawniając się). I się bardzo zrobiła zaangazowana. Zareagowałam ostro, za ostro nawet, ale mam spokój. Napisałam poza mnóstwem róznego kalibru złośliwości także że osoby wiążące się z żonatymi mężczyznami mającymi dzieci muszą liczyć się z tym, że pan zawsze będzie się z żoną widywał w sprawach dzieci i będzie kontaktował się z dziećmi, a więc i z żoną, i zapewne brał udział w rodzinnych uroczystościach i innych sytuacjach - gdzie żona także będzie, a kowalskiej nie, bo nie będzie mile widziana. I że ani żony ani dziecka nie da się wymazać gumką. A jak ktoś ma z tym problem, zawsze może związać się z kimś kto nie ma żony i dzieci. I wtedy problemy zazdrości znikną jak ręką odjął. Pani jakoś nie pisze więcej.

Kowalska była przy kontakcie, zapewne nawet przy kilku, formalnie nie jako kowalska. Mąż oczywiście nie raczył nigdy uprzedzić ani mnie ani dziecka, bo on nadal czysty jak ten górski śnieżny poranek i żadnej kowalskiej nie ma. Synek po ostatnim powrocie od taty, gdzie kowalska była, był nieswój. Nic nie mówił, nawet o tym, że kowalska była. Ale było widać, że coś go zraniło. Dopiero niedawno wybuchł i wyraził się o kowalskiej wulgarnie na tyle, że mnie to zaszokowało, nie było to przekleństwo, ale naprawdę i tak było to wulgarne (rozmawiałam z nim o tym, że tak nie wolno), powiedział też, że to żadna koleżanka (tak tata mu wcześniej mówił). Więcej nie chciał mówić, ja też nie naciskam. Syn powiedział, że więcej z tą panią nie chce mieć nic wspólnego i żywiołowo odmawia kontaktu, gdy miałby jeschać w miejsce zamieszkania ojca. Bardzo mi przykro, że mąż naraził dziecko na wulgarną sytuację, choć do końca nie wiem jaką, ale sądząc po reakcji dziecka, nie było to nic co ma związek z jakąkolwiek normą. Syn czasem potrzebuje czasu, by się otworzyć, zapewne też nie chce mnie zranić. Przykro mi, że z powodu ojca, który zachowuje się jak nieodpowiedzialny egoista, syn musi sie z czymś takim w sobie mierzyć. No ale coraz jest starszy i sam sobie radzi coraz lepiej - i sam wyraża sprzeciw, gdy coś w niego lub jego uczucia godzi. Choć wolałabym, by nie było to w aż tak dosadnej formie.

U mnie sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo dochodzą jeszcze różne stany męża, mąz nie zawsze jest zdolny do kontaktu. Jak mąż jest trzeżwy i ma trochę empatii w sobie, widuje się z dzieckiem bez zabierania go. Jak kowalska dostaje histerii, to mąż wpada na pomysł, by syna zabierać, podobnie jak w sytuacji nietrzeźwości. Konatakty są zasądzone poza domem i bez mojej obecności. Odbywają się głównie w domu, mąz poza sporadycznymi sytuacjami z szaleństwami kolwaskiej lub swoją nietrzeźwością nie protestuje. Choć bywa, że jak kowalska naciska, to odgraża się że będzie mnie po sądach ciągał. Ja wtedy mówię, że najpierw niech przekona syna aby z nim poszedł. Po wszystkim co mąz wyrabiał, syn nie pójdzie z znim, bo po pierwsze się boi po róznych stanach taty, z jakimi się musiał mierzyć, po drugie, pomysł męża zorganizowania mu kontaktu z kowalską skutecznie syna zniechęcił do bycia zabieranym. No a że pandemia, to inne miejsca dostępne nie są. Ja się z kontaktów usuwam i nie wtrącam, jeśli tylko mąż jest trzeźwy. Nawet gdy mąz jest miły i ma ochotę byśmy spędzili czas we trójkę - spędzam go wtedy z nimi trochę i potem się wycofuję.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Astro »

Ja tez nie chciałbym żeby dzieci miały kontakt z kowalskimi . Jaki mam na to wpływ ,żaden spytaj się sadu co mogłem zrobić .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Namiastka
Posty: 59
Rejestracja: 29 sie 2019, 21:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Namiastka »

Finalnie napisałam mężowi, że przemyślałam sprawę i jeśli chce może dzieci zabierać i że proponuję i jemu i kowalskiej spotkanie z psychologiem w tej sprawie. Mąż po dwóch dniach odpdowiedział, że kowalskiej nie ma i że w gruncie rzeczy chce się w większości widywać z dziećmi w ich miejscu zamieszkania, a jego reakcja wynikała z tego, że był u mnie na pół godziny mężczyzna - "potencjalny partner", jak się wyraził o nim mąż i dlatego taka a nie inna jego reakcja.
Mój mąż gra biednego skrzywdzonego misia. Dostałam w ostatnim czasie wiadomość od kowalskiej - ja ją wskazałam jako świadka do naszej sprawy o separację z winy męża - no więc przeczytałam wiele pod swoim adresem, że z czystej zawiści i złości ją powołałam, że ograniczam mężowi kontakty z dziećmi, żebym już wreszcie dała spokój temu mojemu mężowi i sobie kogoś znalazła, że męża męczy to, że daję mu szansę, że nikt tego nie chce. Że moja marna obietnica nic nie znaczy, że została złamana i ja złamałam ją również, oraz że za to, że ją powołałam na świadka, że ograniczam mężowi kontakt z dziećmi oraz chcę go zniszczyć finansowo (ponieważ żądam alimentów na dzieci i na siebie - na siebie z powodu tego, że mąż zostawił mnie z kredytem wspólnym) to ona do sądu pójdzie zeznawać i oboje z mężem mnie pogrążą i moje brudy będą prane etc. ble ble ble.
Wydaje mi się, że mąż dlatego nie wniósł o inne kontakty, żeby właśnie tak grać, że ja mu coś ograniczam.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Mądrze kochać w trakcie separacji

Post autor: Ruta »

Namiastko,

bardzo dojrzale rozwiązałaś sprawę. Dziękuję, że o tym napisałaś. Sporo się nauczyłam. Ja w podobnej sytuacji dałam plamę, a raczej dałam się ponieść emocjom.

Czasem w niektórych wątkach dziewczyny odkrywają opisując swoich kryzysowych mężów, tyle podobieństw w działaniu, że żartobliwie zastanawiają się, czy czasem nie mają jednego męża. Ja z kolei zaczęłam się zastanawiać, czy nie "mamy" tej samej kowalskiej. Bo wszystko co napisałaś to w zasadzie cytaty z maili kowalskiej do mnie - tylko tamta pani nie zdecydowała się pisać jako ona, tylko, jako mój mąż. Wydrukuj tego maila i skonsultuj się z prawnikiem, czy nie przyda się jako dowód w sprawie.

Nie daj się zastraszyć, kontakty są orzeczone tak jak są. Realizowanie kontaktów zgodnie z orzeczeniem nie jest ograniczaniem. Teraz masz jeszcze korespondencję z mężem, z której wynika, że jest z kontaktów zadowlony. Straszenie "praniem brudów" i "niszczeniem" w sądzie jest częste - ale to bzdura. W sądach nie ma ani pralek żeby coś prać, ani sal tortur z narzędziami do niszczenia ;) Są niszczarki do dokumentów zapewne tylko, ale człowieka trudno tam chyba wcisnąć

Do tego z maila twojego męża wynika, że po stronie męża występuje nadal więź emocjonalna - jest zazdrosny. A to w razie czego przesłanka, by nie nie przeczono rozwodu. No to i kowalska się wścieka, bo nie czuje się pewnie. Na szczęście żony nie muszą być wobec kowalskich usłużne i nie muszą znikać na ich życzenie, razem z dziećmi najlepiej, żeby biedny miś alimentów nie miał.
ODPOWIEDZ