Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pantop
Posty: 3185
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: Pantop »

Do: renta11
Z tych podanych wyżej powodów wpisy Marylki mnie nie denerwują, bo nie ma w nich tych wszystkich punktów zapalnych razem.
Zostało znalezione 500zł a Ty użalasz się: ,, - Tak, ale w kałuży,,

Myślę sobie, że niemożliwym jest stworzenie jednej poprawnej formuły dla wszystkich.
Biadolenie nad mankamentami można przedłużać do woli. Skutecznie.
To troszeczkę jak na targu warzywnym - idę na zakupy, albo idę się czepić, że kapusta za biała, że ziemniaki za drogie, a pomidory mają takie ciemne kropki...

Marylka weszła na forum i zrobiła potrzebny przeciąg.
Nowe spojrzenie, nowe pomysły, ciekawa retoryka, śmiałe wykonanie :P
I do tego udany powrót męża.
Nie twierdzi, że jest wszechwiedząca, dzieli się spostrzeżeniami, pisze co i dlaczego zrobiła, nie boi się popełniać błędów.
Kto zechce - może wypróbować w praktyce. Przymusu nie ma.

Oby więcej takich tu Marylek.
renta11
Posty: 844
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: renta11 »

Pantopie
To się w pełni zgadzamy, Marylka jest ok. :D
I inni także są ok nawet jeśli ich posty mnie czasami denerwują. Twoje także mnie denerwowały początkowo, przestałam na nie reagować, bo nie widziałam sensu. Ale to miejsce tak działa, że jednak się modyfikujemy. A Ty się fajnie modyfikujesz, nawet szybko to się stało. Co mnie bardzo cieszy.
Ja nie mam cierpliwości, aby w spokoju robić swoje i czekać. A raczej często tak mam, ale nie w każdym przypadku. Ale ufam, że jednak się zmodyfikuję. W końcu miejsce zobowiązuje. :D
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Pantop
Posty: 3185
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: Pantop »

Do: renta11

renta11 pisze: A Ty się fajnie modyfikujesz, nawet szybko to się stało.
i
Ale ufam, że jednak się zmodyfikuję.
Właśnie, właśnie.
Ciągle się modyfikujemy, zmieniamy, ulepszamy, ciągle szukamy co by jeszcze poprawić co wymyślić.
Tak całkiem na marginesie - to nawet chyba przyjemne błądzenie ten ciągły rozwój i poszukiwania :D
GDYBY została nam dana łaska poznania siebie, tego kim jesteśmy w swej istocie, cała reszta (ziemskie sprawy) stałaby się mało znaczącym pikusiem.
Tymczasem - pozostaje poprawić sobie szczelną opaskę na oczach i... zacząć pracę nad sobą :P
nałóg
Posty: 3357
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: nałóg »

Mgła,zgadzam się z Tobą że Program 12Kroków nie jest jedynym panaceum na życie i nie jest gwarantem że to życie będzie pasmem sukcesów.Życie to trud a trud to życie.Można przejść Kroki i niewiele z nich wziąć.To zależy czy chce się chcieć wprowadzić we własne życie te przesłanie.Mgła, czy Ty masz jakieś osobiste doświadczenia w tej materi? Krople rosy...... to forum jest miejscem do dzielenia się swoimi doświadczeniami......siłą i nadzieją , a że każdy człowiek ma wolny wybór więc jak chce to może z tych przeżyć coś wziąć dla siebie. Co do dopuszczenia przez Boga do kryzysu..... moje doświadczenia mi mówią ,że Bóg nie zsyła za karę bólu .Bóg dał wskazówki i „procedury” oraz wolną wolę człowiekowi, daje sygnały i ostrzeżenia wchodzącemu w popapranie.A co robi człowiek? Ignoruje, lekceważy,działa po swojemu( Bóg dał przykazanie:”nie cudzołóż „ a kusy popycha pożądaniem i żądzami.Człwiek ma wybór.Bóg pozwala wybierać .... w czasami staje z boku i patrzy z politowaniem: ile on/ona wytrzyma tego cierpienia zanim poprosi o pomoc.Wg mnie to jest to co Bóg dopuszcza.PD
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: marylka »

Bardzo dziękuję Wam za pochwały i pochwały inaczej :D

Niezapominajka otworzyła nowy wątek i coś próbujemy się dzielić.
Na razie nikt mnie nie opiórkał, ale to może dlatego, że dopiero parę godzin wątek wisi :D

Ja osobiście cieszę się z jednego -nikt mi nie napisał - obraziłaś mnie.
A to jaki mam przekaz...to cała ja! :P
Nie potrafię zmieniać się na potrzeby chwili i ludzi.
BjD -zerknij i do nas:)
Ja tu będę zaglądała. Temat rodziny jest mi bardzo bliski. Z tym z czym się Ty mierzysz.
Ale....przez nasze wpisy nie napisałaś....zmieniło się coś w tej kwestii?
Zrozumiała Cie rodzina?
Albo przynajmniej nie komentuje już?
A może już się nie wtrąca?
Napiszesz?
Dzięki i pozdrawiam:)))
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: MareS »

marylka pisze: 23 mar 2018, 9:14 Do MareS
I ja MareS miałam watę w uszach w buzi i wszędzie!
Myślałam, że nikt nie ma różowo i nie jest aż tak źle u mnie.
I " czepiam się" jak mawiał mąż.
Rzeczywistość mnie przerosła i na długo powaliła.
Cóż...czasem takie słowa bolą"wyjmij watę, włóż watę". Zauważ, że tylko niektórzy się oburzyli. Dlaczego? Jak myślisz?
I mnie to kiedyś dotknęło
Ja sama z tego powodu chciałam odejść z kroków.
I powtarzam: żeby wrzód przeciąć musi boleć. Nie wszyscy są na to gotowi.
A już na pewno nie ci, którzy nie zgadzając się z opisywanymi moimi przeżyciami -które były jakie były -ironizują na ten temat.
Przykro mi, że tak się stało z Twoim małżeństwem.
Mogę Ci jedynie powiedzieć, że osobiście poznałam parę, która po rozwodzie cywilnym i stwierdzonej nieważności w sądzie biskupim -ponownie wzięła ślub kościelny.
Sorki za mędrkowanie, ale "dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych"
Wierzysz w to MareS?
Bo może to nie o żonę Bogu chodzi w tym kryzysie. tylko o Ciebie?
Przytoczony przez Ciebie Hiob też był doświadczany......czemu akurat Jego przywołałeś?
Może to znak?
Księga Hioba 42, 7-8:
"7 Skoro Pan te słowa powiedział do Hioba, przemówił i do Elifaza z Temanu: "Zapłonąłem gniewem na ciebie i na dwóch przyjaciół twoich, bo nie mówiliście o Mnie prawdy, jak sługa mój, Hiob. 8 Weźcie teraz siedem młodych cielców i siedem baranów, idźcie do sługi mego, Hioba, i złóżcie ofiarę całopalną za siebie. Mój sługa, Hiob, będzie się za was modlił. Ze względu na niego nic złego wam nie zrobię, choć nie mówiliście prawdy o Mnie, jak sługa mój, Hiob".
Marylka mi chodzi tylko o "mędrkowanie". Wcale nie neguję Twoich doświadczeń i tego jak i co przepracowałaś. Masz prawo a nawet obowiązek dzielić się tym. Jednakże będę stanowczo oponował wobec uogólniania, że "mężczyźni mają watę w uszach a powinni mieć ją w ustach". Jeżeli uważasz, że masz rację to patrz ks. Hioba 42, 7-8.
Ja jak skończyłem swoje kroki to towarzyszyły mi dwa uczucia. Teraz to ja już jestem "mocny" i co ja teraz będę robił. Dzisiaj wydaje mi się, że wiem. Mam codziennie się nawracać, uczyć, doświadczać, pracować aż do śmierci. To jest mój plan i tylko dla mnie. Jeśli ktoś stwierdzi, że to ma sens to się cieszę ale jeśli ktoś stwierdzi, że to totalna głupota to ok. "I idę kopać swój ogródek".
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: marylka »

Do MareS
MareS pisze: 23 mar 2018, 23:26 Jednakże będę stanowczo oponował wobec uogólniania, że "mężczyźni mają watę w uszach a powinni mieć ją w ustach".
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: marylka »

marylka pisze: 23 mar 2018, 9:14 Do MareS
I ja MareS miałam watę w uszach w buzi i wszędzie!
Sorki za takie cytowanie ale nie potrafię jeszcze inaczej.
Ja też nie uważam że watę mają tylko mężczyźni.
Już o tym powyżej napisałam
Sama ją miałam a kobietą jestem
A odnoszę wrażenie, że mi to zarzucasz.
Pisałam do panów i tak im napisałam o tej wacie. Ale nigdzie nie napisałam że to typowo meska przypadłoßć
Pozdrawiam
GosiaH
Posty: 1062
Rejestracja: 12 gru 2016, 20:35
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: GosiaH »

MareS pisze: 23 mar 2018, 23:26 Ja jak skończyłem swoje kroki to towarzyszyły mi dwa uczucia. Teraz to ja już jestem "mocny" i co ja teraz będę robił. Dzisiaj wydaje mi się, że wiem. Mam codziennie się nawracać, uczyć, doświadczać, pracować aż do śmierci. To jest mój plan i tylko dla mnie. Jeśli ktoś stwierdzi, że to ma sens to się cieszę ale jeśli ktoś stwierdzi, że to totalna głupota to ok. "I idę kopać swój ogródek".
Marylka, wszyscy.
To, co powyżej napisał MareS jest zdaniem człowieka, który jest parę lat po krokach, który zweryfikował swoją postawę. Warto, naprawdę warto, spojrzeć na to przez jego perspektywę.
"Nie mów ludziom o Bogu kiedy nie pytają, żyj tak, by pytać zaczęli" św. Jan Vianney
nałóg
Posty: 3357
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: nałóg »

Wg mojego pojmowania to zwrot o „ wacie” dotyczy człowieka niezależnie od płci.Chyba bym nawet posunął się do stwierdzenia że w relacjach małżeńskich to raczej kobiety mają większy problem ze słuchaniem jak faceci .Ktoś powiedział: facet chciałby aby jego współmałżonka pozostała zawsze taką jaką była przed ślubem,a kobieta chce permanętnie od dnia ślubu do samej śmierci zmieniać tego swojego wybranka.Jest w tym trochę prawdy? Panie.....Panowie.....
helenast
Posty: 3040
Rejestracja: 30 sty 2017, 11:36
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: helenast »

nałóg pisze: 24 mar 2018, 9:15 Wg mojego pojmowania to zwrot o „ wacie” dotyczy człowieka niezależnie od płci.Chyba bym nawet posunął się do stwierdzenia że w relacjach małżeńskich to raczej kobiety mają większy problem ze słuchaniem jak faceci .Ktoś powiedział: facet chciałby aby jego współmałżonka pozostała zawsze taką jaką była przed ślubem,a kobieta chce permanętnie od dnia ślubu do samej śmierci zmieniać tego swojego wybranka.Jest w tym trochę prawdy? Panie.....Panowie.....
Wypowiadam się we własnym imieniu jako ja - kobieta.
Zgadzam się z nałogiem - miałam problem ze słuchaniem, bo chciałam słyszeć tylko to co było moją imaginacją .

Co do drugiej części wypowiedzi. Chyba jest tak , że działają tu instynkty macierzyńskie. Tak bardzo chcemy stworzyć ten wymarzony dom, gniazdo rodzinne ,że przejmujemy kontrole nad coraz większym zakresem spraw w domu. Zaczynamy włączać w ten zakres z czasem nasze małżeństwo i męża. Zatracamy się w tym i tracimy kontrolę.
Ale też czy nie jest tak,że dla ,, świętego spokoju,, lub z innych przesłanek mężczyźni pozwalają nam na to ( zwłaszcza na początku małżeństwa / znajomości) i czasem, gdy zauważają, że została przekroczona pewna granica jest już trudno odwrócić wszystko/ powrócić do punktu wyjścia. Wtedy pojawiają się nieporozumienia, brak zrozumienia, awantury i kryzys. Kobieta nie słyszy prawdziwych argumentów męża tylko odczytuje jego słowa jako pretensje, żale. Czuje się niedoceniona, zawiedzona. Idealny zapalnik wybuchowy .
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: marylka »

Lepiej bym tego nie ujęła helenast.
Chcemy być mądre, zaradne, zorganizowane.
Myślimy, że w ten sposób zyskamy szacun w oczach nęża.
Bo kiedyś tak chwalił nas tatuś -za konkretne zasługi. /przynajmniej mnie/
Nie zauważamy kiedy stajemy się i kobietą i facetem jednocześnie....
Dobrymi chęciami -piekło wybrukowane.
I u mnie sie sprawdziło.
Nasza wina!
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: Czarek »

nałóg pisze: 24 mar 2018, 9:15 Wg mojego pojmowania to zwrot o „ wacie” dotyczy człowieka niezależnie od płci.Chyba bym nawet posunął się do stwierdzenia że w relacjach małżeńskich to raczej kobiety mają większy problem ze słuchaniem jak faceci .Ktoś powiedział: facet chciałby aby jego współmałżonka pozostała zawsze taką jaką była przed ślubem,a kobieta chce permanętnie od dnia ślubu do samej śmierci zmieniać tego swojego wybranka.Jest w tym trochę prawdy? Panie.....Panowie.....
W moim doświadczeniu ja potrzebowałem najpierw wyjąć watę z moich uszu po aby nauczyć się słuchać własnych emocji i potrzeb za nimi stojących. Byłem tak na nie głuchy i zamknięty, że ciągłe zmienianie siebie pod dyktando żony weszło mi w krew.
Gdy się zorientowałem w sytuacji i zacząłem otwierać usta to z kolei żona zaczęła mieć ogromny problem z tym, że ja nauczyłem się komunikować o sobie :?
U nas potrzebna była nieformalna separacja i rozwód. Po sześciu latach ja daje sobie prawo do mówienia i staram się nie zatykać moich uszów watą i zauważyłem, że żona coraz częściej słucha bez oceniania.
Mnie w zmienianiu siebie bardzo pomaga praca na 12 krokach :)

PD
nałóg
Posty: 3357
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: nałóg »

Czarek,rozwinąłeś to czego ja jeszcze nie dopowiedziałeś.Duży odsetek populacji nie umie/ nie chce słuchać.Do słuchania potrzeba sporo pokory i szacunku do drugiego człowieka( niezależnie czy to mąż czy żona) i nauczyć się słuchać ze zrozumieniem.Zwykle 2x więcej mówimy niż słuchamy.Do tego trzeba wyjąć tę przysłowiową watę.Mnie program 12 Kroków bardzo dużo pomógł.Aby umieć słuchać i komunikować się bez przemocy to trzeba umieć rozpoznawać i nazywać własnebuczucia i emocje.PD
mgła
Posty: 90
Rejestracja: 21 lip 2017, 11:02
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dlaczego rodzina neguje moją wolę ratowania małżeństwa ??

Post autor: mgła »

nałóg pisze: 23 mar 2018, 22:39 Mgła,zgadzam się z Tobą że Program 12Kroków nie jest jedynym panaceum na życie i nie jest gwarantem że to życie będzie pasmem sukcesów.Życie to trud a trud to życie.Można przejść Kroki i niewiele z nich wziąć.To zależy czy chce się chcieć wprowadzić we własne życie te przesłanie.Mgła, czy Ty masz jakieś osobiste doświadczenia w tej materi?
No jasne. Inaczej nie ośmieliłabym się zabrać głosu.
Jestem po krokach. To był czas ważny, choć trudny. Teraz, z perspektywy kilku minionych lat, nawet twierdzę, że to był piękny czas.

Mój wpis był konsekwencją tego, że czytam czasem na forum pewne opinie ludzi, którzy są tuż po krokach i sam fakt ich ukończenia ma być gwarancją tego, że opinia jest jedynie słuszna. Tylko tyle chcę powiedzieć, nie deprecjonując bardzo wartościowego programu 12k, że jak mareS pisze- nawracać i zmieniać siebie należy każdego dnia.
ODPOWIEDZ