marylka pisze: ↑23 mar 2018, 9:14
Pisałeś, że czytając mnie odchodzi Ci ochota na wzięcie udziału w ktokach.
Jeżeli ja -której nie znasz i której nie musisz czytać -jestem główną przeszkodą, żebyś zapisał się na kroki -to według mnie -ja jestem wymówką, żebyś się nie zapisał. A przyczyna jest gdzie indziej. Gdzie?
Marylko, nie jesteś główną przeszkodą, bardzo cenię Twoją pracę, naprawdę,
ale nieprzecieniałbym się aż tak bardzo
Jak będę gotowy to się zapiszę (a później pewnie rok lub dłużej pokornie przeczekam w kolejeczce),
chodziło mi bardziej o to, że do udziału w tym forum jak i do 12 kroków,
zachęcają mnie ludzie, ich dystans, świadomość, sposób dzielenia się sobą i służenia innym ,
to oni zbudowali i budują we mnie chęć, żeby wziąć w tym udzial (taki naturalny marketing),
ale z drugiej strony, jeśli Ci sami ludzie pokazują inne mniej przemawiające do mnie zachowania,
to ta sama chęć maleje, ale to dalej moja osobista opinia
(też może uwaga do wpływu i odpowiedzialności za swoje zachowania, ale to ostatnie może było i zbyteczne)
marylka pisze: ↑23 mar 2018, 9:14
Jednak zachęcam Cię. Już taki egzemplarz jak ja się nie powtórzy i nie grozi Ci powielenie moich zachowań
skąd wiesz, że się nie powtórzy?
Bardzo pewna siebie jesteś, żeby nie powiedzieć mocniej...
Wiecie, ja się tylko chciałem podzielić swoją myślę, której się już długo przyglądałem
i myślę, że jestem w stanie powiedzieć, skąd wyszła (i tak moje osobiste doświadczenia miały na nią wpływ),
ale to tylko moja myśl, jak zostanie odebrana i przez jakie filtry przepuszczona to już inna sprawa.
Nie chcę wchodzić w polemiki, chyba że ktoś naprawdę chce, ale chciałbym tylko rozwinąć skąd się wzięła ta myśl,
a każdy już może sobie później sam zinterpretować, czy się zgadza, czy nie
mnie na przykład bardzo uderzyła niedawno stwierdzenie,
że nie można budować poczucia własnej wartości, tylko albo się ma z nim kontakt albo nie,
można próbować podwyższać je poprzez osiąganie kolejnych sukcesów, gonieniem za kolejnymi celami, opisem działań itd...
ale to wszystko i tak z góry skazane jest na niepowodzenie i krótkotrwałe,
nie deprecionuję tu bynajmniej satysfakcji z ciężkiej pracy, wierności zasadom, itd...
ale to są rzeczy bardziej umożliwiające zbliżenie do połączenia się z tą watością, niż ją budujące.
Jeszcze raz podkreślę Marylko, że bardzo szanuję Twoją pracę, ból i sukces, który osiągnęłaś (tak Ty sama też!),
ale w przedstawieniu swojej wartości bardzo mocno się podpierasz tym co zrobiłaś, osiągnęłaś,
program 12 kroków, Twarde postawienie granic, czasem wręcz pacyfikację drugiej strony (odniosły sukces, OK),
ale ja odbieram to jako potwierdzenie i ciągłe potwierdzanie swojej wartości podszyte trochę strachem,
że to może niewystarczyć i z tego może też wynikać Twoja obrona (agresja?) jak słyszysz od kogoś, że odbiera to inaczej,
nie wiedziałem, że byłaś perfekcjonistką gdy pisałem pierwszy post,
ale nie zdziwiłem się, jak później to wspomniałaś,
i tak siebie przy tej wypowiedzi też oceniam, bo te doświadczenia nie są mi obce
i dlatego się nimi dzielę
P.S. BJD sorki, że w Twoim wątku, ale naprawdę myślę, że ta dyskusja pozwoli Ci zająć stanowisko w stosunku do swojej rodziny, bo właśnie w nim chodzi o to, żeby czerpać z własnej wartości, niezależnie od tego co się dzieje dookoła Ciebie. Ja też zajałem wcześniej podobne stanowisko, że bronię żony, niezależnie co ona wyprawia i "dostawalo" mi się za to od otoczenia.