Dramat

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Caliope pisze: 23 lut 2021, 8:01 Straszyłaś go cały czas pozwem, to nie jest chęć naprawy. My DDA boimy się bardzo odrzucenia, jeśli się przeleje trudno nam zaufać, że jakoś to się poukłada jeśli nie mieszkamy już razem z małżonkiem.
Teraz tak myślę, że rozumiem tą kwestię. Ale może ja tez jestem DDA. Bo poczułam sie odrzucona w jednej sytuacji on się poczuł odrzucony w drugiej. I tak powstała wojna. Tylko co teraz? Też moje zaufanie padło bo odwalił jedną akcję przez którą dochodziliśmy do siebie 2 dni. Ja wparowalam w czytanie o toksycznych związkach zastanawiając się czemu tak mnie to ruszyło, czemu taki ma na mnie wpływ. Odpowiedź znalazlam w wielozadaniowości opisanej w "jak nie krzyczeć na swoje dziecko". Nie zdążyłam jednak zastosować nic więcej poza postawieniem mu granicy, że o dziecku nie rozmawiamy przy dziecku. Mając już kowalską i kierując niechęć w moją stronę nawet tym tekstem mnie odbił gdy zagadałam o oglądanie zabawek na komórce i pokazywanie dziecku (ma już dużo, nawet za dużo zabawek). Wycofałam się skoro jest to temat nie przy dziecku dla niego, ale wyczułąm, ze tylko chce "zastosować moją broń przeciwko mnie".
Tylko jak jego odrzucenie ma się do tego że od początku to ja bardziej zabiegałam o związek? To on odchodził pierwszy. To on nie chciał terapii par, miałam często poczucie, że on nie chce by nam się udało.
Ale to też bywało lenistwo z mojej strony. Jasne, lepiej żeby ktoś mi pomól go zrozumieć, ale nawet mu dałam i porozumienie bez przemocy, i miej odwagę kochać - żebyśmy mogli razem to przepracowywać. On tego nie ruszył i poszedł do kowalskiej. Czemu ja przestałam to ruszać? Czemu wdałam się w tą wojnę?
I skoro ma kowalską to czy mam prawo chociażby wyjaśniać z tym to że nie to chciałam? Pewnie i tak nie będzie już nawet chcial słuchać.
Wkurza mnie, że na mnie nie czeka. Po prostu. Ja chcę się zmienić, dla siebie ale i dla tworzenia z nim zdrowego związku. Ale on na mnie nie czeka. Co mam zrobić z wiedzą jaka posiąde o małżeństwie jeśli nie będę już nigdy z nim?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Caliope »

Nie jesteś DDA jeśli u Ciebie nie było alkoholu, od nadużywania przez rodziców jest się DDA, ty jesteś DDD, Dorosłe Dziecko Dysfunkcyjne, bo twoi rodzice są razem i się nie rozwiedli. Tylko Bóg wie jaka jest twoja droga, trudno jest cokolwiek podpowiedzieć jeśli nie ma konkretów, a wcale nie trzeba pisać tak, żeby ktoś to przeczytał i skojarzył. Ja teraz to widzę tak," ja się chcę zmienić, a on nie chce czekać, odszedł i ma kowalską. Jestem przez to zdenerwowana, a chcę naprawić". Co ja mam na to napisać, na te ogóły, nic nie wiadomo. Krótkie konkrety poproszę, jakieś sytuacje, a takich wiele pewnie wszędzie i nikt nie skojarzy.
Bławatek
Posty: 1675
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Bławatek »

Witaj,

Napisałaś dużo i częściowo chaotycznie.

Dobrze, że korzystasz z terapii, czytasz, ale na wszystko potrzebny jest czas.

U mnie częściowo było podobnie do historii opisanej przez Ciebie. Przez różne zachowania mojego męża wiecznie byłam poddenerwowana, zła, nieraz wściekła i niestety dziecko na tym najbardziej cierpiało - pamiętaj, że dzieciom udziela się nasz nastrój. Mój mąż łapał mnie nieraz za słówka, kroplą nad i w podjęciu przez niego decyzji o odejściu były m.in. moje słowa gdy powiedziałam coś w stylu "mam dość bycia tylko sprzątaczką, kucharką, załatwiaczka, potrzebuję też czasu dla siebie a niestety nie mam co na to liczyć więc jak tylko nasz syn będzie pełnoletni to zamierzam zająć się swoim hobby, rozwojem, może jakimiś kursami, po prostu żyć" - niestety mój mąż zrozumiał, że go wtedy zostawię więc wolał sam wcześniej odejść. Niestety niektórzy nie potrafią rozmawiać, być otwarci na innych, na ich potrzeby.

Nie wiem czy mój mąż ma kowalską, ale dążył od samego początku do rozwodu, parę miesięcy temu zawiesił, ale raczej interesuje go rozwód i ułożenie sobie życia na nowo.
I mój mąż też by chciał moich zmian tu i teraz, nagle i najlepiej w takich kierunkach jak on to widzi a nie ja. A niestety to jest proces i niekoniecznie pod czyjeś dyktando.

Mój mąż ma do tego problem z braniem odpowiedzialności więc zazwyczaj wszystko było na mojej głowie, więc teraz nawet świetnie daję sobie radę. Brakuje mi go, szkoda, że syn nie ma ojca na codzien, ale ja już nie chcę męża takim jakim on był. Teraz u nas spokojniej, więcej czasu mam dla siebie i dziecka. Mąż ma możliwość powrotu ale czy się odważy to nie wiem. Dodatkowo od kilku osób - terapeutów, księży słyszałam, że może warto zbadać czy nasze małżeństwo było ważnie zawarte. Ale tym sobie na razie głowy nie zaprzątam.

Uczę się zawierzać Bogu wszystko co się dzieje słowami "Jezu, Ty się tym zajmij" oraz "Jezu, ufam Tobie", choć jest to trudne tak zawierzyć bezgranicznie. Ale to też proces na który potrzebny jest czas.

Na koniec napiszę jeszcze, że często zapominamy o tym, że każdy z nas jest inny, mamy różne temperamenty, charaktery a także zostaliśmy w taki a nie inny sposób ukształtowani przez środowisko pierwotne. Wpływ rodziny, szkoły, pracy kształtuje naszą osobowość i fajnie jak umiemy współdziałać z innymi.
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Po tej szczerej rozmowie wpadłam w panikę i zaczęłam modlić się egzorcyzmem małżeńskim przez 2 dni. Drugiego dnia mnie natchnęło i zobaczyłam wszystko jakby oczami męża - co zrobiłam ja, ale tak faktycznie. Dziś próbowałam pompejańskiej ale usłyszałam że powinnam odpuścić sobie męża... Że już za późno...
Byłam mocno niezdecydowana, sama nie wiedziałam czego chce, pewnie dlatego już za późno... O tym że kogoś ma tez dostałam wcześniej znak. Zawsze zrywy do wiary miałam w problemach bałam się że jak będzie dobrze i nie będę się modlić to znów zostanę zepchnięta w otchłań bo w tedy jestem lepszą wierzącą. I wiecie co? To się chyba stało.
Gdy zaczęło być miło zanim mąż odpuścił rozmawialiśmy o antykoncepcji. Ja nie chcę więcej dzieci, totalnie nie sprawdziłam się w tym, a nie chcę też porodu i pierwszych miesięcy życia znów przeżywać. Może to, że dopuszczaliśmy jakąś grzeszność do siebie sprawiło, że lepiej będzie być osobno niż żyć wybiórczo...?
Ja mam podobny problem z potrzebami jak mąż, w sensie jak mi ktoś wprost nie powie to się nie domyślę by zapytać a potrzeby. Ustaliliśmy, że ja będę pytać co mogę dla niego zrobić, a on miał nie osaczać (nasze początki to hurra i potem wielkie łup, chciałam tego uniknąć i na spokojnie ale powtórzył schemat). Nie pytałam bo zajęty był kursem i egzaminem a pomyślałam, że tak zapytać w sms kiedy on nawet na rozmowy telefoniczne (ani ja) zbytnio czasu nie ma to bez sensu (inaczej jakbyśmy się widzieli, to mogę coś wykonać). Ja wiecznie dąże do rozmowy a on nie ale też nie wiem czy nie przeze mnie bo jak wreszcie się uda to się wg niego przedłuzają...
Jestem w rozsypce nie mam sił na kolejne rozstanie, zrobiliśmy mega falstart. Twierdzi, że nie uciekł ode mnie do niej, tylko ode mnie w samotność - ja też uciekłam od niego w samotność, tylko potem chciałam dążyć do pojednania a on z samotności w kowalska poszedł...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Caliope »

A od kogo usłyszałaś że masz sobie odpuścić męża? nie jest za późno na nic. Pompejanka jest bardzo dobrą modlitwą do nawiązania relacji z Bogiem i wyciszenia. Teraz pomyśl o sobie, o tym czego ty chcesz. Mój mąż do tej pory twierdzi, że ja mam się domyślać czego on chce, a jak piszesz, tak nie ma, a mówienie o potrzebach, to podstawa komunikacji.
Szthur
Posty: 51
Rejestracja: 06 lis 2020, 22:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Dramat

Post autor: Szthur »

Pompejanka to nie czary ale z relacji kilku osób i swojego doświadczenia wiem że zły strasznie utrudnia modlitwę. Dla mnie najtrudniejsze są pierwsze 2 tygodnie. Takie myślenie "odpuść sobie" to standard. Postaw granice na tym polu. Owoce będą. Może nie takie jak chcesz, może nie cuda jakich już byś chciała... Ale owoce są zawsze. Wyrwała modlitwa zawsze owocuje
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Od kogo? Łatwiej mi jest modlić się wraz z nagraniami (szczególnie wieczorem gdy dziecko śpi puszczam sobie na słuchawkach i szeptam lub powtarzam w myślach) i na yt znalazlam nagranie stosowane chyba w żałobie (wraz z wieczny odpoczynek). Przy jednej części bolesnej to do mnie do szło, nie że odpuścić modliwę tylko jego.
Nie wiem czy umiem pisać bardziej szczegółowo, jak co dopytujcie. Mieliśmy pracować w ramach "miej odwage kochać" i przestaliśmy. On się fochnął nie wiem już dokładnie o co (może o sposób komunikacji - nie pytam czy by chciał coś tylko zakładam, że tak, nie proszę tylko komunikuję - z domu to mam, jak mama powie daj krzesło to rozumiem że to to samo co czy mógłbyś mi podać krzeslo, ale dla niego nie, a mnie ciężko to zauważyć na codzień. Dlatego chciałam się porozumienia bez przemocy nauczyć ale na razie jest to za trudne dla mnie, szukałam warsztatów czy czegoś ale za drogie - jestem bardziej praktykiem teoria mi w głowie nie zostaje a nie mam z kim ćwiczyć. On chyba nawet nie zajrzał to tych ksiażek (bo też dla niego kupiłam)... No ale wracając on się poczuł zraniony/odrzucony i zrobił ciche dni, więc ja się poczułam odrzucona (a że był seks, niby bez deklaracji bo on jeszcze terapii potrzebuje i ja też potrzebuje, ale jak się przytulaliśmy to spytałam z lękiem co jak nam nie wyjdzie, powiedział że pójdzie ze mną na terapię par. No i zapomniał o tym). On jak się focha robi ciche dni, ja jak się focham atakuję - teraz to dostrzegłam. Nie było już książki i pracy, była jego ucieczka i moja gonitwa, wymuszanie rozmowy i wrzuty bo myslalam / bałam się że byłam naiwna i mnie wykorzystał. A najlepsze jest to że myślał że pierwsza kogoś sobie znalazłam - bo syn mówił mu że jeżdżę gdzieś z sąsiadem (a sąsiada codziennie mijamy wynosząc śmieci, syn zawsze powie dzień dobry i po chwili pyta mnie rozradowany "kto to był?", mówię że sąsiad. Nie wiem może z tego mu się to wzięło - ma etap "kłamstewek" i mieszania prawdy z fikcją.
Byłam bardzo niespójna i mam konsekwencje. Dlaczego zaślepiła nas nienawiść? Przecież wiedziałam co mam robić by uchylić mu nieba. Brakowało mi tej szczerej rozmowy i po rozmowie czasu dla nas - mieliśmy oglądać ojca chrzestnego (jego kategoria obowiązkowych). Ile szans mamy sobie jeszcze dawać? Ja widzę pole do rozwoju - jak nie spełnilismy przysięgi możemy nauczyć się ją spełniać. Tylko on już nie ma sił i chęci...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Caliope »

Jedno musi odpuścić fochy, a to nie będzie twój mąż. Czytałaś Porozumienie bez przemocy? bardzo przydatna książka, oraz poradniki do komunikacji z dziećmi. Ja to nawet nie umiem focha zrobić, ale mój mąż jest mistrzem w fochu i robieniu na złość. Ja nigdy nie krzyczałam, a teraz od czasu do czasu jest to bardzo potrzebne do komunikacji. Może u was jest odwrotnie, na focha potrzebny jest spokój bez awantury.
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Caliope pisze: 24 lut 2021, 11:11 Jedno musi odpuścić fochy, a to nie będzie twój mąż. Czytałaś Porozumienie bez przemocy? bardzo przydatna książka, oraz poradniki do komunikacji z dziećmi. Ja to nawet nie umiem focha zrobić, ale mój mąż jest mistrzem w fochu i robieniu na złość. Ja nigdy nie krzyczałam, a teraz od czasu do czasu jest to bardzo potrzebne do komunikacji. Może u was jest odwrotnie, na focha potrzebny jest spokój bez awantury.
Podejrzewam. Tylko że moje odpuszczenie kończy się ciszą. Jak chciałam pogadać to nie będzie ze mną gadał. Więc tak pytałam i pytałam kiedy pogada to stwierdził, że kiedyś będzie musiał. (podejrzewam że w tedy zaczęli być razem czasowo by się zgadzało). Ta szczera rozmowa mi się podobala, oboje spokojnie (no może on mniej bo wylewała się z niego żal i nienawiść) poważnie przegadalismy. Takiej potrzebowałam ale do tego trzeba czasu (nie przy dziecku) i chęci (on mi takie rozmowy daje tylko podczas rozstania nie w relacji - a przy najmniej nie pamiętam takich w relacji).
Porozumienie czytałam, na bieżąco jestem z poradnikami dot. dzieci. Tylko nie zakładałam żeby na dorosłym stosować metody dziecięce (co więcej raczej spełzają na niczym - albo mam dwie lewe ręce albo mam antyksiążkowy przypadek. Chociaż jak moja terapuetka powiedziała jak metoda zadziałała na kilka dni to już jest sukces). Chociaż jedną akcje "rozszyfrowałam" jednym takim poradnikiem. Ale mi to nie zostaje w głowie w emocjach. Nie umiem odciąć się w trakcie trwania i stanąć z boku. Teraz na spokojnie widzę i wiem, ale w czasie relacji (jeśli nie jest dobrze) to raczej dostaje otępienia i jadę automatem. Teraz to wiem tylko jak to zmienić, jak ćwiczyć. 2 psychologów mi powiedziało, że nie da się pracować nad relacją bez relacji. Nie wiem więc jak ogarnąć by lepiej zachowywać się w relacji z nim bez relacji z nim na indywidulanej terapii - od tego jest terapia par, którą olał.
Szthur
Posty: 51
Rejestracja: 06 lis 2020, 22:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Dramat

Post autor: Szthur »

Na pewno pomysł odpuszczenia sobie modlitwy za męża nie był znakiem z Nieba a zły podrzucił.
Co do relacji bardzo mądre słowa znalazłem tu na forum "masz dwoje uszu jedne usta" Słuchaj dwa razy więcej niż mówisz ale dołącz "akcja -pauza -reakcja" Daj sobie czas stanąć z boku, ochłonąć z emocji, pozbierać myśli. Wiem że to teoria i nie zawsze się da ale, mnie bardzo pomaga
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Caliope »

W relacji bez relacji jedynie lista Zerty, poczytaj, popróbuj. Jak ja próbowałam rozmawiać o nas było jeszcze gorzej, odpuściłam, zajęłam sobą, też terapia i rozwój własny. Jakoś to się ciągnie, nie wiem jak będzie, ale na ciche dni odpowiadałam tym samym i mąż zaczął po pewnym czasie sam mówić, a ja dopiero zaczynam odzywanie z mojej strony. Też było nie raz, że mam się odczepić i się nie interesować gdzie mąż przebywa i co robi. Odczepiłam się, nie pytam, to sam mówi.
Nowiutka

Re: Dramat

Post autor: Nowiutka »

Szthur pisze: 24 lut 2021, 12:42 Na pewno pomysł odpuszczenia sobie modlitwy za męża nie był znakiem z Nieba a zły podrzucił.
Co do relacji bardzo mądre słowa znalazłem tu na forum "masz dwoje uszu jedne usta" Słuchaj dwa razy więcej niż mówisz ale dołącz "akcja -pauza -reakcja" Daj sobie czas stanąć z boku, ochłonąć z emocji, pozbierać myśli. Wiem że to teoria i nie zawsze się da ale, mnie bardzo pomaga
Ściślej to już była akurat modlitwa za nasz powrót, za małżeństwo, dlatego pomyślałam, że może powinnam to odpuścić.
Na razie mam kilka dni wolnego i próbuję uspokoić emocje, nie wiem czy w obecnej sytuacji będę w stanie cokolwiek potestować (może nie być sposobności). Zapadło mi z wcześniejszego linka do yt słowa o milczeniu jako złoto (jak jest przeciąg zamykasz najbliższe okno czyli swoje usta) a najbardziej pomocne w kwestii zarzuconego mi narcyzmu myślę będzie to o ocenie - po co oceniasz co mąż wyprawia, Bóg to widzi i nie ciska w niego gromami to po co ty ciskasz. To mi mocno zapadlo w pamięć. Tylko jak sobie to zapamietać w ramach pauzy, jak po mózgu ścigać będą się to co mąż wyprawia i moje reakcje?
Myślę teraz o modlitwie jako czasie relaksu. Jak patrzę tu i teraz też brakuje mi takiego masażu pleców - w ciągu dnia spinam się, życie codzienne ładuje we mnie nerwy. Za dużo pracuję mimo że to zwykły etat pełen jest. Probowalam zmienić na 3/4 ale u nas w pracy się tego nie stosuje. Idealne wydawało mi się pogodzenie pracy dowowej z przedszkolem/żłobkiem (dzieckiem się ktoś zajmuje a ja ogarniam dom, gotuję to co mąż se uwidzi, mam czas dla siebie i siłę by zadbać o męża i dziecko). Ale mąż stanowczo się sprzeciwiał - albo dom 24/h albo normalna praca. W normalnej pracy z dojazdami (na szczęście obecnie home) nie było mnie 11 godzin. Teraz syn jest przyzwyczajony, ale taki tryb zaczęliśmy jak miał 9 miesięcy. Jak byłam z dzieckiem 24/dobe 7 dni w tygodniu chciałam zacząć kurs weekendowy by oderwać się od dziecka na chwilę. Mąż zabraniał bo mam być z dzieckiem. Tych argumentów nie miał, jak poszłam do pracy 5 dni w tygodniu. A dziecko do północy nie spało bo chciało nadrobić ten kontakt.
Nie chcę wracać juz do tego. On był okropnym meżem ja okropną żoną. Tylko czy na tym mamy przestać czy może chodzi o to by się uczyć i stać się lepszym?
Caliope pisze: 24 lut 2021, 12:55 W relacji bez relacji jedynie lista Zerty, poczytaj, popróbuj. Jak ja próbowałam rozmawiać o nas było jeszcze gorzej, odpuściłam, zajęłam sobą, też terapia i rozwój własny. Jakoś to się ciągnie, nie wiem jak będzie, ale na ciche dni odpowiadałam tym samym i mąż zaczął po pewnym czasie sam mówić, a ja dopiero zaczynam odzywanie z mojej strony. Też było nie raz, że mam się odczepić i się nie interesować gdzie mąż przebywa i co robi. Odczepiłam się, nie pytam, to sam mówi.
Czytałam ale mam poważne wątpliwości, to raczej pierwszy krok do pogodzenia się z tym, że nie wróci jak dla mnie. Mąż chce mieć ze mną dobre relacje bo jestem matką jego dziecka, powiedziałam mu, że póki ma inny związek nie będzie miał ze mną dobrej relacji (nie udawajmy przyjaźni tam gdzie jej nie ma). Dla mnie to takie mieć ciastko i jeść ciastko. Mnie by to bolało i robiło nadzieje niepotrzebnie. Wcześniej jak szedl w moją stronę przed tym falstartem to miał do mnie wyrzuty, że przecież dawał mi znaki (rozmawiał ze mną o innych sprawach niż dziecko, np. o pracy), niecaly rok później się to przedawniło (ma nową - i rozmawia ze mną o pracy, kursie - ucięłam to przypominając, że on to wkladal między inne regaly niż zwykły smalltalk).
Bławatek
Posty: 1675
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Bławatek »

Niestety wielu odchodzących chce mieć przyjacielskie relacje i najczęściej nie potrafią zrozumieć, że my takich relacji też chcemy ALE TYLKO w małżeństwie.

I też znam jak to jest gdy się ma 2 prace - etat i domowe obowiązki tylko na swoich barkach. Większość mężczyzn nie rozumie, że opieka nad dzieckiem wyczerpuje zarówno fizycznie jak i psychicznie. Szczególnie jak się ma małego "strusia pędziwiatra", którego wszędzie pełno.

I też wiem, jak to jest gdy mąż ma popołudnia i soboty na swoje potrzeby, hobby, a ja "muszę" wymyślać w pracy wytłumaczenia dlaczego nie mogę iść na dodatkowe studia w weekendy. Bo miejsce żony i matki po pracy jest w domu. Nie, takie życie nie jest dobre, nie ma równowagi i współpracy.

Ja 3 lata temu Bogu płakałam i prosiłam zrób coś z moim mężem, bo ja się przez niego, przez jego zachowanie, słowa którymi mnie rani, oddalam od Ciebie. I Bóg nie pozwolił mi odejść od Niego, mój mąż odszedł, a ja zaczęłam się do Boga przybliżać i żyć. Teraz czekam na "przebudzenie" męża, ale nie bezczynnie tylko się rozwijam. Chcę być lepszym człowiekiem i lepszą matką. Może kiedyś będzie mi dane być znowu żoną.

Dobrze, że piszesz, pozwoli Ci to spojrzeć na wszystko, a może też ktoś innymi oczami zobaczy to czego Ty nie dostrzegasz.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Nirwanna »

Nowiutka pisze: 24 lut 2021, 11:33 Porozumienie czytałam, na bieżąco jestem z poradnikami dot. dzieci. Tylko nie zakładałam żeby na dorosłym stosować metody dziecięce (co więcej raczej spełzają na niczym - albo mam dwie lewe ręce albo mam antyksiążkowy przypadek. Chociaż jak moja terapuetka powiedziała jak metoda zadziałała na kilka dni to już jest sukces).
Nie ma komunikacji innej dla dzieci, innej dla dorosłych. Jest komunikacja dobra albo zła. Jaka ona jest - Ty decydujesz. W sensie - pracujesz nad nią lub nie.
Nowiutka pisze: 24 lut 2021, 11:33 2 psychologów mi powiedziało, że nie da się pracować nad relacją bez relacji.
Z punktu widzenia pracy psychologa, który z klientem zawiera kontrakt - mieli rację. Ale tylko z tego punktu widzenia. Poza tym punktem widzenia - to piramidalna bzdura.
Da się pracować nad relacją bez relacji, średnio licząc połowa Sycharu to robi. Skutecznie.
Chodzi o zdrowienie i naprawienie siebie, im głębsze zdrowienie, tym większa umiejętność tworzenia poprawnych, zdrowych, budujących i szczęściodajnych relacji. Testować i uczyć się można we wszystkich relacjach, bliskich i dalszych, poczynając od relacji z Bogiem i samym sobą. Po pewnym czasie wytrwałej pracy bywa, że okazuje się, że i ze współmałżonkiem relacja się poprawia, choć się nad nią nie pracowało.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dramat

Post autor: Caliope »

Nigdy nie ma tak, że są przyjacielskie relacje między małżonkami, chyba że rozstanie to była tylko formalność i nie było żadnych emocji. Mój mąż też próbował być takim miłym kolegą, ale jak powiedziałam że nie chcę rozwodu, od razu zmienił podejście o 180 stopni i zrobił się wredny i złośliwy. Ta pozorna chęć przyjaźni bardzo szybko się zepsuje, jak coś będzie nie po myśli męża.
ODPOWIEDZ