Kryzys

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

Trzeba wszystko wypośrodkować, porządek w hierarchii jest taki: Bóg, ja, mąż, dziecko. Mężowi zależy, ale na jego sposób, jeśli miał zawsze wszystko,to tu właśnie trzeba postawić sobie granice. Zmieniamy się w swoim zakresie, nie czujemy komfortu, trzeba o tym powiedzieć, napisać. Są możliwości na zmiany i rozwój korzystaj, dwa lata po ślubie to bardzo krótko, dopiero zaczęło się docieranie. Po wielu latach małżeństwa już są inne problemy niż wygląd. Ja schudłam, zmieniłam styl, maluję się zawsze, dbam o siebie, ale nie o to chodzi, a też myślałem że jak się zmienię, to mąż przypomni sobie mnie jako kobietę, ale tak się nie stało, a tylko zabolało. Twój wybór, ale myśl o sobie, nie o mężu, bo możesz nie sprostać wymaganiom, a wtedy jeszcze bardziej spada samoocena. Są ludzie którym się nigdy nie dogodzi, a jedynym rozwiązaniem jest przestać coś robić dla kogoś.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys

Post autor: nałóg »

Kiedyś sp x.Pawlukiewicz mówił : Pan Bóg stworzył mężczyznę a potem kobietę i gdy tak patrzył na mężczyznę to stwierdził: udał mi się.
Następnie dość długo patrzył na kobietę i w końcu rzekł: a ty to zapewne będziesz się malować.
I teraz interpretacja tych słów....... czy to stwierdzenie dotyczyło tego , że kobieta wydała Mu się taką dążącą do ciągłego poprawiania czegoś? własnej urody też...... czy może do jej próżności? jej poczucia piękna? i dążenia do tego piękna..... wzbudzania podziwu w oczach mężczyzny.
Elwira, jestem mężczyzną i jak czytam o tych żądaniach Twojego męża i jego różnych stwierdzeń:
elwira pisze: 14 lut 2021, 22:31 Mąż wzioł ze mną ślub z zamiarem znienuania mnie na "lepsze", więc od tych 2 lat stawia różne wymagania czy to zmiany wyglądu czy mojego zachowania, cech charakteru ( jestem małomówna) oczywiście dla mijego dobra jak przeciez twierdzi.
Coś mi tu nie gra...... coś mi tu trąci jakąś dysfunkcją w postawie męża
Jak to ma Ci pomagać w Twoim rozwoju osobistym i nie rani Cię to OK, lecz mając archetyp kobiecości z domu pierwotnego
elwira pisze: 16 lut 2021, 7:03 A moja mama z kolei nie dbala o siebie i taki mi tez przekaz pokazala.
może warto cos zmienić w sobie? zadbać o siebie? o wygląd? figurę? szczególnie gdy urodzisz..... połóg to trudny czas dla kobiety.... często zmęczenie...brak snu..... brak możliwości wyjścia z domu i stres.......
Warto wtedy -dla własnego samopoczucia- zadbać o siebie..... jak dres to ładny, jak szlafrok to uczesane włosy..... jak dasz rade to jakiś lekki makijaż.....
Dziecko zmieni , wywróci Wam dotychczasowy rytm dnia....... Warto dbać o siebie. Nie tylko fizycznie lecz i psychicznie i emocjonalnie. Nawet chyba to drugie może być ważniejsze. PD
Melisa
Posty: 70
Rejestracja: 12 sty 2021, 21:54
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Melisa »

elwira pisze: 16 lut 2021, 7:03
Prawda jest ze mam problem z poczuciem własnej wartości, od dawna walcze z nieśmiałością.
Melisa pisze: 15 lut 2021, 20:03 Tymczasem tuż "za rogiem" czeka okoliczność, która tę wartość może bardzo wzmocnić.
Niedługo urodzisz dziecko i dla niego przez kilka najbliższych lat będziesz CAŁYM ŚWIATEM. Czy może by  coś ważniejszego? Czy jest coś co potwierdza bardziej Twoją wartość jak bycie dla innego człowieka całym światem? Nieważne, chuda czy gruba, milcząca czy gadatliwa, Twoje dziecko będzie Cię kochało bezwarunkowo. Twoje zadanie, to być dla niego najlepszą mamą.
Wydaje mi się, że dziecko całym światem nie może być. Niemowlak wymaga dużo uwagi, ale jednak priorytetem powinien być mąż. To chyba czesty błąd kobiet że po urodzeniu widzą tylko dziecko a świat wokół przestaje istnieć. Ja mam zamiar to jakoś wypośrodkować, czyli mąż bedzie musiał zająć się dzieckiem w czasie gdy będe chciała odpocząć lub też zadbać o siebie tak jak on chce.
Jak moja koleżanka urodziła dziecko to nie miała jak twierdziła czasu się wykąpać. A jak kiedyś się umowiłyśmy w parku na spacer z dzieckiem, to przyszła w sandałkach i miała długie dawno nieobcinane pazmokcie u stóp, no nie wyglądało to estetycznie.
Więc jednak chce zachować umiar czyli że nie tylko dziecko.
Elwirko droga, zupełnie nie zrozumiałaś co napisałam. Tłumaczysz mi, że dziecko nie może być całym światem dla mamy, a ja pisałam o tym że to Ty jako mama (i Twój mąż jako tata) przez kilka pierwszych lat będziesz całym światem dla twojego dziecka. Widzisz różnicę?
Aniołom swoim każe cię pilnować, Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować Na ręku będą, abyś idąc drogą Na ostry krzemień nie ugodził nogą.
J.Kochanowski, Psałterz Dawidów
Melisa
Posty: 70
Rejestracja: 12 sty 2021, 21:54
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Melisa »

Przeczytałam Twoje posty i mam wrażenie, że kwestia czy się malować czy nie, przysłania Ci znacznie poważniejsze sprawy.
Wszyscy tu piszą, że warto zadbać o wygląd i nie ma co z tym polemizować.
Mnie czerwone lampki zapalają się gdy czytam to:
elwira pisze: 14 lut 2021, 22:31
Mąż wzioł ze mną ślub z zamiarem znieniania mnie na "lepsze", więc od tych 2 lat stawia różne wymagania czy to zmiany wyglądu czy mojego zachowania, cech charakteru ( jestem małomówna) oczywiście dla mijego dobra jak przeciez twierdzi.
...

Czasem ta frustracja, którą ma z mijego powodu przybiera to forme biernej agresji z jego strony np raz stłukłam słoik niechcacy i z racji zaawansowanej ciąży nie mogłam tego posprzątać, wiec musial on no i ile się musialam nasluchać, jakiej to mu pracy narobilam, jaki to on zmecziby, jaka jestem niezdarna itd itp.
Czy jest jakikolwiek ratunek dla nas?
Aniołom swoim każe cię pilnować, Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować Na ręku będą, abyś idąc drogą Na ostry krzemień nie ugodził nogą.
J.Kochanowski, Psałterz Dawidów
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Caliope pisze: 16 lut 2021, 9:08 Trzeba wszystko wypośrodkować, porządek w hierarchii jest taki: Bóg, ja, mąż, dziecko. Mężowi zależy, ale na jego sposób, jeśli miał zawsze wszystko,to tu właśnie trzeba postawić sobie granice. Zmieniamy się w swoim zakresie, nie czujemy komfortu, trzeba o tym powiedzieć, napisać. Są możliwości na zmiany i rozwój korzystaj, dwa lata po ślubie to bardzo krótko, dopiero zaczęło się docieranie. Po wielu latach małżeństwa już są inne problemy niż wygląd. Ja schudłam, zmieniłam styl, maluję się zawsze, dbam o siebie, ale nie o to chodzi, a też myślałem że jak się zmienię, to mąż przypomni sobie mnie jako kobietę, ale tak się nie stało, a tylko zabolało. Twój wybór, ale myśl o sobie, nie o mężu, bo możesz nie sprostać wymaganiom, a wtedy jeszcze bardziej spada samoocena. Są ludzie którym się nigdy nie dogodzi, a jedynym rozwiązaniem jest przestać coś robić dla kogoś.

Pozadek to chyba jednak Bóg, maż, dziecko i dopiero ja. Wszak małzenstwo ma za zadanie temperować nasze ja.
Jestesmy raczej juz po etapie docierania.
Ja raczej chce sie zmienić dla świetego spokoju i trwania małżenstwa a nie kłotni i napietej atmosfery  bo tak się nie da funkcjonować.
A czy sie dogodzi czy nie to już inna kwestia. Na etapie odchodzenia od siebie nie jestesmy, wtedy faktycznie sama przemiana może już nie wystarczyć bo pewne rzeczy zachodza za daleko.
Widzę też nadzieje w Bogu.
Melisa pisze: 16 lut 2021, 11:15

Elwirko droga, zupełnie nie zrozumiałaś co napisałam. Tłumaczysz mi, że dziecko nie może być całym światem dla mamy, a ja pisałam o tym że to Ty jako mama (i Twój mąż jako tata) przez kilka pierwszych lat będziesz całym światem dla twojego dziecka. Widzisz różnicę?


No ale to ze dziecko bedzie kochać nas bezwarunkowo to co zmienia? Nadal relacja małżenska jest priorytetem.
Melisa pisze: 16 lut 2021, 11:22 Mnie czerwone lampki zapalają się gdy czytam to:
No ale co z tymi lampkami? To ze opisalam pewne sytacje, ktore sa złe to przeciez wiem. Maż mnie z reguły potem za to przeprasza.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

Czemu stawiasz siebie na ostatnim miejscu? to co napisałam jest tak jak trzeba. Naprawdę potrzebujesz zająć się sobą, ja też tak myślałam, że nie jestem nic warta i na końcu, ale tak być nie może. Ty jesteś po Bogu, nie mąż i dziecko, ty masz dokonywać zmian, pokochać siebie, nie być na końcu. Nie robi się nic dla świętego spokoju, bo to prowadzi do kryzysu takiego, że rozwód wisi na włosku. U mnie tak było, siedziałam cicho, chora, zmęczona i wykonywałam polecenia dla świętego spokoju. Nie polecam dostać potem po tyłku jak ja, a też zawsze byłam raczej szara myszka. Nie jest fajnie usłyszeć że mąż już nie kocha i chce rozwodu. Można to zmienić ,siebie zmienić na terapii.
Melisa
Posty: 70
Rejestracja: 12 sty 2021, 21:54
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Melisa »

elwira pisze: 16 lut 2021, 12:13
Melisa pisze: 16 lut 2021, 11:15
Elwirko droga, zupełnie nie zrozumiałaś co napisałam. Tłumaczysz mi, że dziecko nie może być całym światem dla mamy, a ja pisałam o tym że to Ty jako mama (i Twój mąż jako tata) przez kilka pierwszych lat będziesz całym światem dla twojego dziecka. Widzisz różnicę?

No ale to ze dziecko bedzie kochać nas bezwarunkowo to co zmienia? Nadal relacja małżeńska jest priorytetem.

W hierarchii niczego nie zmienia. Ja to pisałam w kontekście Twojego niskiego poczucia własnej wartości (dostrzegając szansę na jego odbudowę) Widać muszę jaśniej formułować myśli.
elwira pisze: 16 lut 2021, 12:13
Melisa pisze: 16 lut 2021, 11:22 Mnie czerwone lampki zapalają się gdy czytam to:
No ale co z tymi lampkami? To ze opisalam pewne sytacje, ktore sa złe to przeciez wiem. Maż mnie z reguły potem za to przeprasza.
Teraz to chyba ja nie rozumiem. Więc jak, oboje wiecie że to złe, ale on Cię przeprasza i już wszystko w porządku? No chyba jednak nie jest w porządku skoro szukasz pomocy na forum.
Aniołom swoim każe cię pilnować, Gdziekolwiek stąpisz, którzy cię piastować Na ręku będą, abyś idąc drogą Na ostry krzemień nie ugodził nogą.
J.Kochanowski, Psałterz Dawidów
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Caliope pisze: 16 lut 2021, 14:55 Czemu stawiasz siebie na ostatnim miejscu? to co napisałam jest tak jak trzeba. Naprawdę potrzebujesz zająć się sobą, ja też tak myślałam, że nie jestem nic warta i na końcu, ale tak być nie może. Ty jesteś po Bogu, nie mąż i dziecko, ty masz dokonywać zmian, pokochać siebie, nie być na końcu. Nie robi się nic dla świętego spokoju, bo to prowadzi do kryzysu takiego, że rozwód wisi na włosku. U mnie tak było, siedziałam cicho, chora, zmęczona i wykonywałam polecenia dla świętego spokoju. Nie polecam dostać potem po tyłku jak ja, a też zawsze byłam raczej szara myszka. Nie jest fajnie usłyszeć że mąż już nie kocha i chce rozwodu. Można to zmienić ,siebie zmienić na terapii.
Stawianie siebie na koncu nie ma nic wspólnego z tym ze uwaważasz siebie za nic nie warta osobe. A ja juz wyzej napislam ze nie zamierzam zapominać o sobie i poswiecac sie tylko dziecku.
Świeci stawiali siebie na końcu ale nie mieli
No coz ja robie dla świetego spokoju pewnie samej dla siebie by mi sie nie chciało zmieniać.
Zycie jest poprostu trudne a milosc to niekkedy krzyz, meza mam takiego jakiego sobie wybrałam i raczej niedobre jest oczekiwac ze za to co robimy otrzymamy nagrode. Ale to nie znaczy że mamy nie kochać
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Nirwanna »

Elwiro, do przeczytania na cito "Bóg vs cierpienie" ks. M. Dziewieckiego.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Bławatek »

Elwiro chcesz się zmieniać dla świętego spokoju i trwania w małżeństwie a nie w kłótni i napiętej atmosferze - może być ciężko, bo jak sama wspomniałaś mąż za każdym razem jak się zmienisz to wymyśla coś nowego. Ja też się dostosowywałam do męża, bo mąż - głowa rodziny itd. Niestety na dłuższą metę nie zadziałało - po paru latach okazało się, że jestem głównie pomocą domową, robotem, nianią dziecka, załatwiaczka spraw wszelkich, za to mąż się spełniał w swoim hobby, relaksował po pracy, bo moja praca zawodowa to przecież nic. Cierpliwie wszystko znosiłam, aż pewnego dnia oznajmiłam, że się tak dalej "męczyć" będę do pełnoletności naszego dziecka, a potem zacznę realizować swoje pasje i marzenia. Mężowi się lampka zapaliła, że już nie będę "usługiwać". Kropką nad i było gdy mąż 3 popołudnia spędzał na ćwiczeniach, 2 pozostałe u rodziców lub w garażu a w soboty w pracy lub w garażu, w niedzielę odpoczywał po napiętym tygodniu - ja tego luksusu nie miałam, bo ktoś się musi dzieckiem zajmować. I gdy poprosiłam męża aby w te dwa dni zostawał z dzieckiem zamiast jeździć do garażu i rodziców, a ja w tym czasie będę mieć czas dla siebie tak jak on to nagle się okazało, że się buntuję, nie jestem dobrą żoną, więc on odszedł. Najbardziej zabolało jak stwierdził że nie spełniłam jego oczekiwań i nie byłam pokorną, dobrą żoną.

Zmieniaj się dla siebie. A najlepiej wyznaczaj równolegle co mąż ma zmienić w sobie - wygląd, ubiór, charakter... Niech on też coś z siebie dla Ciebie zrobi. Nie tylko Ty. On też Tobie z siebie ma coś dawać. Pytanie czy będzie chciał...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Caliope »

elwira pisze: 16 lut 2021, 15:52
Caliope pisze: 16 lut 2021, 14:55 Czemu stawiasz siebie na ostatnim miejscu? to co napisałam jest tak jak trzeba. Naprawdę potrzebujesz zająć się sobą, ja też tak myślałam, że nie jestem nic warta i na końcu, ale tak być nie może. Ty jesteś po Bogu, nie mąż i dziecko, ty masz dokonywać zmian, pokochać siebie, nie być na końcu. Nie robi się nic dla świętego spokoju, bo to prowadzi do kryzysu takiego, że rozwód wisi na włosku. U mnie tak było, siedziałam cicho, chora, zmęczona i wykonywałam polecenia dla świętego spokoju. Nie polecam dostać potem po tyłku jak ja, a też zawsze byłam raczej szara myszka. Nie jest fajnie usłyszeć że mąż już nie kocha i chce rozwodu. Można to zmienić ,siebie zmienić na terapii.
Stawianie siebie na koncu nie ma nic wspólnego z tym ze uwaważasz siebie za nic nie warta osobe. A ja juz wyzej napislam ze nie zamierzam zapominać o sobie i poswiecac sie tylko dziecku.
Świeci stawiali siebie na końcu ale nie mieli
No coz ja robie dla świetego spokoju pewnie samej dla siebie by mi sie nie chciało zmieniać.
Zycie jest poprostu trudne a milosc to niekkedy krzyz, meza mam takiego jakiego sobie wybrałam i raczej niedobre jest oczekiwac ze za to co robimy otrzymamy nagrode. Ale to nie znaczy że mamy nie kochać
Ja to wiem, ale taka jest hierarchia, poczytaj o tym na forum. Lektury też są bardzo pomocne by się w siebie zagłębić. Nie chcesz nic zmieniać, nie musisz, ale zakomunikuj to mężowi, masz wybór.
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Nirwanna pisze: 16 lut 2021, 16:24 Elwiro, do przeczytania na cito "Bóg vs cierpienie" ks. M. Dziewieckiego.
Słuchałam wielu konferencji ks. Dziewieckiego. Dlaczego akurat ta książka?
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: Nirwanna »

Ze względu na tę Twoją wypowiedź:
elwira pisze: 16 lut 2021, 15:52 Zycie jest poprostu trudne a milosc to niekkedy krzyz, meza mam takiego jakiego sobie wybrałam i raczej niedobre jest oczekiwac ze za to co robimy otrzymamy nagrode. Ale to nie znaczy że mamy nie kochać
Akurat ta książka/audiobook wg mnie najprecyzyjniej prostuje potoczne rozumienie krzyża i miłości (oraz ew. nagrody) przekierowując na czysto chrześcijańskie rozumienie krzyża i miłości.
Myśląc potocznie można się niestety samodzielnie wmontować w niezłe bagno. Jesteś na tym etapie, gdy mądrze postępując i nawracając się wg zamysłu Boga, a nie męża - możesz tego bagna uniknąć.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Pewnie macie racje ze te zmiany i spełnianie oczekiwań męża na dłuższą metę nie zadziała. Mogę robić to tylko dla siebie i zmienuać się dla siebie. Mężowi już chyba nic we mbie nie pasuje. Ale chyba już przestałi mnie to boleć mentalnie. Nie czuje z nim wiezi. Komoletnie ze sobą nie rozmawiamy o nas.
happybean
Posty: 74
Rejestracja: 22 paź 2020, 19:58
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys

Post autor: happybean »

Nirwanna pisze: 16 lut 2021, 21:56 Ze względu na tę Twoją wypowiedź:
elwira pisze: 16 lut 2021, 15:52 Zycie jest poprostu trudne a milosc to niekkedy krzyz, meza mam takiego jakiego sobie wybrałam i raczej niedobre jest oczekiwac ze za to co robimy otrzymamy nagrode. Ale to nie znaczy że mamy nie kochać
Akurat ta książka/audiobook wg mnie najprecyzyjniej prostuje potoczne rozumienie krzyża i miłości (oraz ew. nagrody) przekierowując na czysto chrześcijańskie rozumienie krzyża i miłości.
Myśląc potocznie można się niestety samodzielnie wmontować w niezłe bagno. Jesteś na tym etapie, gdy mądrze postępując i nawracając się wg zamysłu Boga, a nie męża - możesz tego bagna uniknąć.
Ale moje rozumienie nie jest błedne. To nie Bóg zsyła cierpienie to jasne, krzywdzą ludzie lub jak choroby tragedie to przypadek losowy.
Ale jak już mamy cierpienie to jak najbardziej mozemy je ofiarowac za kogoś.
A jak krzywdzi maz/zona to raczej trzeba sie bronic ale przeciez poza skrajnymi przypadkamu to nie mozemy odejsc od takiekiej osoby.
ODPOWIEDZ