Moja trudna sytuacja...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moja trudna sytuacja...

Post autor: Astro »

Na moje rozsądnie byłoby zgodzić sie na rozwód w tych realiach, których sie znajdujesz. Musisz dbać i chronić siebie i dziecko. Przed Bogiem i tak jesteście sakramentalnym małżeństwem . W tej chwili z tego co piszesz uregulowania prawne tam w Szwecji nie dają ci nic . nie możesz nawet wrócić do Polski bez zgody męża . Pamiętaj ,ze córka rodząc sie tam jest obywatelem szwedzkim to tez może w późniejszym czasie rodzic pewne komplikacje. Macie tam z mężem obywatelstwo ?
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Moja trudna sytuacja...

Post autor: Ruta »

Magdaleno,

Pisząc ostatnio założyłam, że jesteście małżeństwem z krótkim stażem. Czytając twoje dalsze wypowiedzi pomyślałam, że sytuacja tym bardziej wymaga dobrego rozeznania duchowego - zanim podejmiesz decyzje prawne.

Odchodzący małżonkowie zwykle przeżywają osobisty kryzys, a w tym kryzysie podejmują swoje decyje, które z kolei po wyjściu z kryzysu mogą ulec zmianie. Natomiast co do uzasadnień tych decyzji, często nie są one prawdziwe. Mój mąż mówił mi różne rzeczy i różnie uzasadniał swoją wyprowadzkę, od tego, że przestał mnie kochaćc i stracił wiarę, przez to, że jestem potworem z którym nie da się już dalej żyć, po to, że chce być wolny, a ja go ograniczam, bo nie zgadzam się na alkohol, narkotyki i pornografię, aż po to, że nie chce mnie dalej krzywdzić i musi wszystko przemyśleć i się zebrać. Zapomniał tylko wspomnieć, że ma romans. Z kobietą, która w przeciwieństwie do mnie akceptuje jego używki. Do dziś o tym nie wspomniał.

W sumie nawet rozumiem motywy ukrywania prawdziwych powodów. To lęk przed odrzuceniem, oceną innych, czasem przed konsekwencjami prawnymi. Czasem to chęć czerpania zasobów z naiwnego małżonka, który w poczuciu winy i nadziei na przełamanie kryzysu jest gotów do wielu ustępstw - w czasie, w którym znając realną sytuację, zacząłby się bronić.

Myslę też, że trzeba dostosowywać rozwiązania do sytuacji. Czyli - na przykład czy w razie niezgody na rozwód grozi mi realne niebezpieczeństwo? Jak duże trudności to spowoduje? Chodzi mi o to, że niezgoda na rozwód pozornie powoduje trudności - w moim przypadku możnaby uznać, że jest jedną z przyczyn agresji mojego męża, który jest na mnie zły, że przeszkadzam mu w jego planach. Rzecz w tym, że to nie jest prawda. Mój mąz jest uzależniony i po prostu im dalej w to brnie, tym mniej w nim zdolności do porozumiewania się, a więcej skłonności do prób forsowania wygodnych dla niego rozwiązań siłą i zastraszaniem. I rozwód tego nie zmieni.
Myślę też, że warto unikać rozwiązań łatwych. Jestem w stanie hipotetycznie wyobrazić sobie sytuację w której najmuję dobrego prawnika i detektywa i z ich pomocą, przy wszystkim co wyrabia mąż po prostu eliminuję męża z życia mojego i dziecka. Są podstawy zarówno do rozwodu z jego winy, jak i do odebrania mu władzy rodzicielskiej. Byłoby to rozwiązanie wygodniejsze - jednak nie to ślubowałam mężowi w sakramencie. Byłoby to więc obrazą sakramentu małżeństwa. A tego nie chcę.

Z uwagi na przemoc muszę rozważyć zmianę kontaktów - obecnie mały odmawia kontaktów z tatą, bo czuje się emocjonalnie wycieńczony. Znów jednak - dla nikogo nie będzie dobrym rozwiązaniem wyeliminowanie ojca z życia dziecka. A kontakty są niezależne w polskim systemie prawnym i od kwestii rozwodu i kwestii władzy rodzicielskiej. Tak więc i tu zgoda na rozwód w żaden sposób nie wpłynie na sytuację naszego dziecka.

Jest wiele takich niuansów - i warto rozważać każdy z nich z osobna i przyglądać się potencjalnym efektom przy różnych wariantach. Oraz pamiętać, by nie szukać rozwiązań łatwych, a zgodnych z Ewangelią. Istnieje jakiś tam próg trudności, które jesteśmy w stanie udźwignąć. I z drugiej strony - uważam nauczanie Chrystusa za pragmatyczne. Jeśli coś jest zgodnie z Ewangelią - jest dla mojego dobra i jest dla mnie dobre. Ufam Bogu. A jeśli coś wydaje sie łatwe, miłe - ale jest w oczywisty sposób z nauczaniem Chrystusa niezgodne, zapewne prędzej czy później doprowadzi do znacznie trudniejszych do udźwignięcia konsekwencji. Moje doświadczenie życiowe to potwierdziło - czasem bardzo boleśnie.

Przy takim rozeznawaniu nauczyłam sę zwracać z prosbą o pomoc do Ducha Świętego. I tą pomoc dostaję. Nie zawsze umiem dobrze rozeznać odpowiedzi, iśc za tym Światłem, ale się staram. Na pewno pomoc doświadczonego kapłana jest w takich sytuacjach nie do przecenienia.

Pozdrawiam cię serdecznie :)





Magdalena35 pisze: 31 sty 2021, 18:54 Mamy tylko jedno dziecko. O to dziecko długo się staraliśmy od kilku lat. Na początku jak wzięliśmy ślub nie myśleliśmy o tym aby mieć dzieci. Obydwoje byliśmy daleko od Boga. Zaczęliśmy zbliżać się do Pana Boga ok 4 lat temu. Wtedy zaczęło się moje nawracanie i trwa cały czas codziennie. Kilka lat temu zdradziłam męża. Mąż mi wybaczył. Nie wracaliśmy już do tego. Jak mąż odchodził to za przyczynę rozpadu małżeństwa podał to że Pan Bóg był u mnie na pierwszym miejscu od czasu nawrócenia a później zaczął wypominać mi moją zdradę.
ODPOWIEDZ