Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

nałóg
Posty: 3358
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: nałóg »

NIE WIEM, a gdybyś zapytał swojego proboszcza...... poszukał poradni rodzinnej przy parafii.....w swojej czy sąsiedniej...... często przy parafialnej (diecezjalnej) poradni małżeńskiej są współpracujący z poradnią prawnicy .
Powinna być też bezpłatna pomoc prawna w MOPS.
PD
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Dobra rada. Dziękuję. Dzisiaj napisałem maila do radcy prawnego w celu zabezpieczenia miejsca pobytu dzieci. Myślę że jak się odezwie to od razu działam. Niestety prawie wszystko przez telefon lub mail, ale tutaj jest szansa na spotkanie.
Astro
Posty: 1208
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Astro »

Dobrze . Zawsze coś do przodu. Zawsze początek jest ciężki i to są małe kroki. Będzie dobrze 😎👍
Niewiem odezwę się wieczorem. Też na priv.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Dzisiaj z dziećmi na sankach prawie 2 godziny szybko ciemno się zrobiło. Dzieciaki zadowolone. Szczególnie ,że jutro już może nie być śniegu. Najważniejsze ,że bawiliśmy się dobrze. Żona zapytała nawet czy pomogę małego rozebrać. Więc pomogłem i narazie. :/ Taki szybki dzień praca dzieci pokój. No i rozmyślanie. Ale będzie dobrze, wierzę, że będzie. Baterie naładowane, głowa do góry i na przód.
Astro
Posty: 1208
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Astro »

Mnie rozmyslaj , chociaż już wiem ,że się ogarnąłes. :lol:
Dobry czas z dziećmi to zbliża , taki czas burzy mury i ociepla relacje . Bardzo dobrze ,a i sam się trochę rozluzniles 😄👌.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Hehe. Dokładnie tak było. Ale czy aby burzy mury? Dzisiaj pytanie czy pójdę z żoną przepisać nr tel na mnie, bo to duet na nią. Więc tutaj mur chyba słabo zburze. I tak raz jest lepiej raz gorzej.
sajmon123
Posty: 887
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: sajmon123 »

Nie wiem pisze: 03 lut 2021, 17:26 Dzisiaj z dziećmi na sankach prawie 2 godziny szybko ciemno się zrobiło. Dzieciaki zadowolone. Szczególnie ,że jutro już może nie być śniegu. Najważniejsze ,że bawiliśmy się dobrze. Żona zapytała nawet czy pomogę małego rozebrać. Więc pomogłem i narazie. :/ Taki szybki dzień praca dzieci pokój. No i rozmyślanie. Ale będzie dobrze, wierzę, że będzie. Baterie naładowane, głowa do góry i na przód.
Powiem Ci jak to u mnie wyglądało, wygląda. Kiedy mi się wydawało, że coś się poprawia, ociepla to za każdym razem po tym przychodził mocny cios. Myślę, że tak działa podświadomość, poczucie winy. Coś źle zrobiłam /zrobiłem, pokaże trochę ludzkiej twarzy. Co bym zrobił z perspektywy czasu? Nie zwracał w ogóle uwagi na jakieś zmiany nastawienia. Niepotrzebnie człowiek robi sobie nadzieję, a potem wiadomości bolą dwa razy mocniej. Gdy by doszło do tej właściwej zmiany - napewno byś to zobaczył i nie przegapiłem. Podejrzewam, że to ta osoba przyszłaby z rozmową. Słuchaj tego co Ci wszyscy radzą. Zajmij się Sobą, ale też zabezpiecz siebie. Ja wiem już jak ludzie działają w amoku. Jaką mają idealną wizję i cel. Po kilkunastu latach miłości, są w stanie zniszczyć Ci całkiem życie. Podejrzewam, że to działa na zasadzie - przez Ciebie to wszystko to teraz płać. Niestety ludzie w amoku nie widzą, że oni też w jakimś tam stopniu doprowadzili do tej sytuacji. Skoro mają kogoś innego obok siebie to uważają ze z nimi jest wszystko w porządku i problem leży tylko po tej drugiej stronie. Amok się kończy, wizja wspaniałej przyszłości upada i wtedy jest płacz, ale rzeczy które narobiło się po drodze, nie ułatwiają powrotów, a wręcz przeciwnie. Nie twierdzę, że Twoja żona kogoś ma, ale wszystko naprawdę na to wskazuje.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: s zona »

Nie wiem pisze: 03 lut 2021, 19:50 Hehe. Dokładnie tak było. Ale czy aby burzy mury? Dzisiaj pytanie czy pójdę z żoną przepisać nr tel na mnie, bo to duet na nią. Więc tutaj mur chyba słabo zburze. I tak raz jest lepiej raz gorzej.
Witaj Nie wiem, czytam Ciebie .. i wydaje mi sie ,ze troche jeszcze nie dociera do Ciebie , co wlasciwie dzieje wokol .
Moim zdaniem telefon to " mrzonka" w porownaniu do naprawde waznych spraw, ktore mozesz przespac .
Masz juz to zabezpieczenie, czy jeszcze jest w sferze " musze zalatwic, isc do adwokata "
Wydaje mi sie, ze zona juz o tym pomyslala. Ona lub jej pelnomocnik . A Ty w tym czasie myslisz o telefonie :shock: ....

Napisze Ci, jak to wygladalo u mnie . Czekalam, az meza olsni ...ze glupio robi....to w skrocie . Wniosek przelezal sie ponad rok u adwokata ... Kiedy sie przelalo - maz blokowal operacje dziecka ze znieczuleniem i potrzebna byla w klinice zgoda ojca ..Sad mial 3 dni na wydanie decyzji a noga siniala mimo antybiotyku . Wtedy sie przelalo ..
Doszlo do mnie, ze maz nie tylko nie pomaga w wychowaniu i utrzymaniu dzieci ale dziala na ich szkode takimi glupimi decyzjami. Wtedy z placzem bezsilna ...zadzwonilam do adw,ze jednak puszczamy ten wniodek .

Pamietam, gdy go rok wczesniej pisalysmy z pelnomocnikiem wniosek o separacje, zapronowala zabezpieczenie miejsca pobytu dzieci podobnie,jak i zabezpieczenie alimentow - na tym akurat mniej mi zalezalo ... to podobno standart ...

Nie wiem ....nie wiem, co napisac ,zebys poczul ,ze stapasz po naprawde cienkim lodzie .. Moze na ten moment jeszcze nie jest za pozno .... ale to Ty decydujesz ..
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Monti »

sajmon123 pisze: 04 lut 2021, 23:32 Powiem Ci jak to u mnie wyglądało, wygląda. Kiedy mi się wydawało, że coś się poprawia, ociepla to za każdym razem po tym przychodził mocny cios. Myślę, że tak działa podświadomość, poczucie winy. Coś źle zrobiłam /zrobiłem, pokaże trochę ludzkiej twarzy. Co bym zrobił z perspektywy czasu? Nie zwracał w ogóle uwagi na jakieś zmiany nastawienia. Niepotrzebnie człowiek robi sobie nadzieję, a potem wiadomości bolą dwa razy mocniej. Gdy by doszło do tej właściwej zmiany - napewno byś to zobaczył i nie przegapiłem.
Tak samo było u mnie.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
taktycznie
Posty: 173
Rejestracja: 19 sty 2021, 5:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: taktycznie »

Skladam pozew dzisiaj.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: Ruta »

sajmon123 pisze: 04 lut 2021, 23:32 Powiem Ci jak to u mnie wyglądało, wygląda. Kiedy mi się wydawało, że coś się poprawia, ociepla to za każdym razem po tym przychodził mocny cios. Myślę, że tak działa podświadomość, poczucie winy. Coś źle zrobiłam /zrobiłem, pokaże trochę ludzkiej twarzy. Co bym zrobił z perspektywy czasu? Nie zwracał w ogóle uwagi na jakieś zmiany nastawienia. Niepotrzebnie człowiek robi sobie nadzieję, a potem wiadomości bolą dwa razy mocniej. Gdy by doszło do tej właściwej zmiany - napewno byś to zobaczył i nie przegapiłem. Podejrzewam, że to ta osoba przyszłaby z rozmową. Słuchaj tego co Ci wszyscy radzą. Zajmij się Sobą, ale też zabezpiecz siebie. Ja wiem już jak ludzie działają w amoku. Jaką mają idealną wizję i cel. Po kilkunastu latach miłości, są w stanie zniszczyć Ci całkiem życie. Podejrzewam, że to działa na zasadzie - przez Ciebie to wszystko to teraz płać. Niestety ludzie w amoku nie widzą, że oni też w jakimś tam stopniu doprowadzili do tej sytuacji. Skoro mają kogoś innego obok siebie to uważają ze z nimi jest wszystko w porządku i problem leży tylko po tej drugiej stronie. Amok się kończy, wizja wspaniałej przyszłości upada i wtedy jest płacz, ale rzeczy które narobiło się po drodze, nie ułatwiają powrotów, a wręcz przeciwnie. Nie twierdzę, że Twoja żona kogoś ma, ale wszystko naprawdę na to wskazuje.
Z perspektywy czasu mogę napisać - dokładnie tak to wyglądało i wygląda w moim małżeństwie odkąd weszliśmy w poważny kryzys. Ocieplenia i poprawy po stronie mojego męża zapowiadają zwykle mocne ciosy. Na pewno jest częściowo tak, że te ocieplenia to efekt poczucia winy, ale myślę też, że część takich ociepleń to łagodzenie poczucia winy przed zadaniem ciosu. A część takich działań nie jest wcale nieświadoma. To obrzydliwa strategia na zasadzie będę miły/miła, uśpię czujność, to ugram swoje. Są to osoby które nas dobrze znają - więc wiedzą jak nas rozgrywać, czym łagodzić, czym uspokajać.

Mam wrażenie, że osoby w amoku, dążące do rozwodu, bardzo przedmiotowo traktują męża czy żonę. I nie liczą się z emocjami - ale z tym by osiągnąć swój cel. A ten jest jeden - pozbyć się jak najszybciej męża, czy żony, uzyskać jak najlepsze warunki finansowe, i ogólnie mieć wszystko ułożone według siebie - także jeśli chodzi o dzieci. Jedni chcą widywać dzieci dużo, inni mało, żony zwykle chcą by dzieci były z nimi i mają pomysły jak kontakt ojca z dziećmi ograniczyć - grunt że ma być jak oni chcą. Osoby w amoku dają sobie prawo często do tego, by zabrać jak najwięcej, kosztem męża czy żony i jak najmniej mieć odpowiedzialności. Jednym słowem - chcą się uwolnić - o czym na ogół mówią wprost. Choć nie zawsze mówią dlaczego - na przykład, że mają kochanka czy kochankę.

Każdy sprzeciw w takiej sytuacji, niezgoda na to, by oddać wszystko, a wziąć całą odpowiedzialność, czy na życzenie usunąć się z życia dzieci, albo odwrotnie, by zaakceptować, że odchodzący się zamierza sam z ich życia usunąć, jest postrzegana jako agresja, złośliwość. I daje w ocenie takiej osoby prawo do odwetu, niszczenia, nie liczenia się z niczym, poza własnym interesem - czyli prawem do wolności i jak największego komfortu finansowego. Bez względu na koszty.

Dążenie do rozbicia własnej rodziny, kosztem cierpnienia własnych dzieci, jest zawsze przejawem głębokiego kryzysu moralnego. I jest dość oczywiste, że nikt nie chce tak siebie postrzegać - więc musi usnuć szereg kłastw i uluzji, które mają to usprawiedliwić. Między innymi to, że to nie moja wina, ja jestem w porządku i do takich kroków jestem zmuszona/zmuszony.

Myślę, że idealna porada na taki kryzys brzmi: chroń siebie, broń się przed atakami, nie daj sobą manipulować ani się prowokować, zajmuj się tylko sobą i dziećmi. Ale nie jest to proste.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: lustro »

Niewiem
Napisze ze swojego punktu widzenia, czyli z drugiej strony barykady.
Jak to działa?
Nie liczyła bym na poczucie winy, które łagodzi się (waszym zdaniem) przez chwilowe ocieplenia.
To nie tak. Przynajmniej z tego, co ja doswiadczylam i pamiętam. O jakim poczuciu winy tu mowa?

Nikt nie lubi żyć w stanie permanentnej wojny. Przynajmniej nikt normalny.
Więc chwile spokoju są po prostu sympatycznym momentem.
Ale te momenty nic nie zmieniają i o niczym nie świadczą.
Po prostu raz jest tak a raz tak.
Choć...mozna to także ładnie wykorzystać dla uśpienia czujności i zdezorientowania drugiej strony.

Tak, to prawda, że nie myśli się o wspolmalzonku.
To, czy on cierpi, czy nie , to jego problem.
Każdy odchodzący ma dlugą i w zdecydowanej mierze prawdziwą listę pretensji, żalu, krzywd...doznanych od współmałżonka, od którego chce się uwolnić.
Ponieważ ma głębokie poczucie bycia ranionym w przeszłości przez współmałżonka.( Wcześniej probowal jakoś załagodzić rany czy naprawić i ratować małżeństwo ze swojej strony i nic to nie dało.) Wiec teraz już ma wywalone na wspolmalzonka.
To działa w myśl hasła TERAZ JA!


I tak bardziej ogólnie. Ale też z własnego doświadczenia.
To tacy sami ludzie jak Wy - porzuceni.
Tak jak wy z determinacją bronicie słusznych waszym zdaniem zasad, założeń i racji...tak samo robi to druga strona.
Wy chcecie być szczęśliwi i oni chcą być szczęśliwi.
Wy uważacie, że możecie być szczęśliwi razem. Oni uważają, że z wami już nigdy.
I przepraszam, że piszę "wy". Ale ja byłam po drugiej stronie. Więc dla mnie to jest "wy".
Każda ze stron chroni siebie i dba o siebie. I po to jest Lista Zerty.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: lustro »

Ruta pisze: 05 lut 2021, 10:38
Mam wrażenie, że osoby w amoku, dążące do rozwodu, bardzo przedmiotowo traktują męża czy żonę. I nie liczą się z emocjami - ale z tym by osiągnąć swój cel. A ten jest jeden - pozbyć się jak najszybciej męża, czy żony, uzyskać jak najlepsze warunki finansowe, i ogólnie mieć wszystko ułożone według siebie - także jeśli chodzi o dzieci. Jedni chcą widywać dzieci dużo, inni mało, żony zwykle chcą by dzieci były z nimi i mają pomysły jak kontakt ojca z dziećmi ograniczyć - grunt że ma być jak oni chcą. Osoby w amoku dają sobie prawo często do tego, by zabrać jak najwięcej, kosztem męża czy żony i jak najmniej mieć odpowiedzialności. Jednym słowem - chcą się uwolnić - o czym na ogół mówią wprost. Choć nie zawsze mówią dlaczego - na przykład, że mają kochanka czy kochankę.

Każdy sprzeciw w takiej sytuacji, niezgoda na to, by oddać wszystko, a wziąć całą odpowiedzialność, czy na życzenie usunąć się z życia dzieci, albo odwrotnie, by zaakceptować, że odchodzący się zamierza sam z ich życia usunąć, jest postrzegana jako agresja, złośliwość. I daje w ocenie takiej osoby prawo do odwetu, niszczenia, nie liczenia się z niczym, poza własnym interesem - czyli prawem do wolności i jak największego komfortu finansowego. Bez względu na koszty.

Ruta

Czy wiesz, że dokładnie tak samo można odebrać i potraktować zachowania "waszej" strony?
Wiesz, że druga strona tak samo myśli o "Was"?
Egoiści, ktorzy chcą zachować swoje wygodne status quo nie biorąc pod uwagę nikogo i niczego.
Tu każdy ciągnie w swoją stronę nie zwazajac na to czego chce, co myśli i czuję, czego potrzebuje, współmałżonek. Tak wyglądają kryzysy.
Ruta pisze: 05 lut 2021, 10:38
Dążenie do rozbicia własnej rodziny, kosztem cierpnienia własnych dzieci, jest zawsze przejawem głębokiego kryzysu moralnego. I jest dość oczywiste, że nikt nie chce tak siebie postrzegać - więc musi usnuć szereg kłastw i uluzji, które mają to usprawiedliwić. Między innymi to, że to nie moja wina, ja jestem w porządku i do takich kroków jestem zmuszona/zmuszony.

No widzisz, tu się z Tobą nie zgodzę.
Piszesz tak jak Ty myślisz i uważasz, wkładając te myśli w głowę drugiej strony.
Przyjmij, że to Ty tak widzisz, odbierasz uważasz. To są Twoje wyobrażenia o tym, co myśli i czuję druga strona.
Była bym ostrożna i daleka od serwowania takich twierdzeń.
Ruta pisze: 05 lut 2021, 10:38
Myślę, że idealna porada na taki kryzys brzmi: chroń siebie, broń się przed atakami, nie daj sobą manipulować ani się prowokować, zajmuj się tylko sobą i dziećmi. Ale nie jest to proste.
I tu jest pomocna Lista Zerty.
A druga strona też dba o siebie i chroni siebie.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: JolantaElżbieta »

Lustro, a co wydarza się takiego, że już nie chcą siebie chronić, nie mówią teraz ja? Bo wracają przecież :-) Trawa nie jest taka zielona jak się wydawało z tamtej strony czy coś jeszcze?
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys, rozwód, proszę o pomoc.

Post autor: JolantaElżbieta »

Ja wiem, że to nie jest tak, że odchodzi zawsze strona "gorsza" - odchodzi też ta "lepsza" - tylko, że motywacje są inne: ochrona siebie i rodziny lub chęć relacji z kimś kto da nam to czego nie dał współmałżonek - tutaj już widzę albo zagubienie albo egoizm, albo rozpacz - więc spojrzenie z tej drugiej strony też nie jest jednakowe :-)
ODPOWIEDZ