Pozostaje tylko czekanie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: elena »

Nie jestem pewna, ale może Twój mąż ma stany depresyjne. W moim otoczeniu miałam bliską osobę, która uciekała od najbliższych, odcinała się, często płakała, bała się, zamykała się w sobie, później się leczyła, ale przerwała leczenie. Obecnie nie mamy kontaktu. Oczywiście każdy przypadek jest inny, to wcale nie musi być depresja, potrzebna jest diagnoza.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: Caliope »

Twój mąż traci kontrolę, wszystko mu się wali i sobie nie radzi. Nie wie czego tak naprawdę chcę i faktycznie jak pisze Elena ma stany depresyjne. Przydałby się psycholog, ale pewnie nie pójdzie, ale ty możesz teraz urosnąć w swojej sile i stawiać granice. Teraz lepiej byś go zostawiła samego, tak jak ja swojego męża, nie dzwoń, nie pisz, daj mu przestrzeń. DDA tak ma, bo uważa że każdy go krzywdzi jak w dzieciństwie. Dlatego nasze związki się rozpadają bez terapii, trzymaj się.
Szwaczka
Posty: 23
Rejestracja: 10 sty 2021, 10:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: Szwaczka »

Tylko jeśli ja go zostawię samego sobie to spotkamy się w sądzie. Widzę ze nie chce ze mną utrzymywać żadnego kontaktu żeby o mnie jak najszybciej zapomnieć i jak to napisał nauczyć się życia na nowo. Odmawiam NP i kończę 01.03 i myśle ze do tego czasu chciałbym mężowi o sobie przypominać, chociaż bardzo go to denerwuje, a później odpuszczę.
nałóg
Posty: 3326
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: nałóg »

Szwaczka pisze: 08 lut 2021, 7:43 Tylko jeśli ja go zostawię samego sobie to spotkamy się w sądzie. Widzę ze nie chce ze mną utrzymywać żadnego kontaktu żeby o mnie jak najszybciej zapomnieć i jak to napisał nauczyć się życia na nowo. Odmawiam NP i kończę 01.03 i myśle ze do tego czasu chciałbym mężowi o sobie przypominać, chociaż bardzo go to denerwuje, a później odpuszczę.
A on tym bardziej będzie się utwierdzał o Twojej "zołzowatości" gdy będziesz mu się "przypominać".PD
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: lustro »

Szwaczka pisze: 08 lut 2021, 7:43 Tylko jeśli ja go zostawię samego sobie to spotkamy się w sądzie. Widzę ze nie chce ze mną utrzymywać żadnego kontaktu żeby o mnie jak najszybciej zapomnieć i jak to napisał nauczyć się życia na nowo. Odmawiam NP i kończę 01.03 i myśle ze do tego czasu chciałbym mężowi o sobie przypominać, chociaż bardzo go to denerwuje, a później odpuszczę.
Kochana

Boisz się, że on zacznie żyć bez Ciebie jak przestaniesz na nim wisiec.
A to błąd.
Ktos, kto ucieka od relacji, będzie uciekał jeszcze bardziej, gdy będzie naciskany. A Ty chcesz swoim przypominaniem się naciskac. Wywierasz presje.
Odstąp.
Daj mu przestrzeń.
Niech się zdziwi, że Cie nie ma.
Nic na siłę nie zrobisz. Nikogo do miłości nie zmusisz
Chcesz mieć męża z przymusu?

Poszukaj w necie o relacjach "plusa z minusem".
Posłuchaj.
O uwalnianiu się z uzależnienia od kogoś.
I skup się na sobie.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: Ruta »

Niezgoda na rozwód i obrona małżeństwa w sądzie to dobra decyzja :) Natomiast pozostaje pytanie, co w takiej sytuacji w realnym życiu. I jak tutaj bronić małżeństwa. A to bardzo indywidualne kwestie. I wcale nie ma prostych wyborów. Opiszę na przykładzie świąt w moim małżeństwie.

Ja mojego męża zaprosiłam na Wigilię tuż po tym jak musiałam odpisać na pozew. I mąż przyszedł, był w bardzo złym stanie fizycznym i psychicznym, ale był i był trzeźwy. Jedni mogą ocenić, że lepiej by mu zrobiło, gdyby nie był z nami na święta, gdyby zatęsknił za rodziną. I że wobec tego to był błąd. Ale nie tylko mój mąż jest w naszej rodzinie. A dla syna ważna była jego obecność. Dla mnie także. A mąż miał pełną wolność do zdecydowania co zrobi z moim zaproszeniem.

Z kolei w tym roku my byliśmy gotowi do spędzenia świąt bez męża. Ale to on zapytał, czy może spędzić z nami Wigilię i zajrzeć w Święta. I znów - nie tylko my jesteśmy w naszej rodzinie, mąż także w niej jest. Więc wyraziłam zgodę.

Myślę, będąc w trzecim roku kryzysu, licząc od wyprowadzki męża, więc już z nieco dłuższej perspektywy czasowej, ważne jest by iść za sobą i szczerze wyrażać siebie, zamiast stosować się do jakiś sztywnych reguł - kontaktuj się, nie kontaktuj. Ale ważne jest też by uwzględniać potrzeby drugiej osoby - współmałżonka. Uwzględniać - nie oznacza przyjmować ich za priorytet kosztem swoich potrzeb.

Zajrzyj w swoje serce. Zobacz czego chcesz ty, dla siebie, jakie masz potrzeby. Chcesz kontaktu z mężem, to się z nim kontaktuj, w taki sposób by szanować jego granice. I by być gotowa na odmowę - gdy zaproponujesz na przykład spotkanie.

Natomiast nie ma sensu kontakt, którego celem nie jest zrealizowanie własnej potrzeby, ale potrzeby czy raczej pomysłu, planu uzyskania wpływu na drugą osobę, na przykład przekonania męża do zmiany zdania i wycofania pozwu. To jest nacisk i tego faktycznie nikt nie lubi. I nie przynosi to raczej dobrych efektów, bo sprawia, że druga osoba czuje się osaczona i próbuje się bronić.

Podobnie działa podkreślanie swojej krzywdy - w stylu jak możesz mi to robić, ranisz mnie. Oraz okazywanie zazdrości, próby kontrolowania pod tym kątem, nawet niby niewinne pytania, które wiadomo czego dotyczą. Mój mąż, choć to on odszedł, stale to na mnie ćwiczy, i jest to bardzo nieprzyjemne. Dla mnie. Dla niego raczej też, bo on się w ten sposób upokarza. I zapewne po każdej takiej akcji, czy głupim pytaniu, czuje się źle sam ze sobą. Dbaj o siebie i o to byś dobrze czuła się ze sobą i z tym co robisz.
Szwaczka
Posty: 23
Rejestracja: 10 sty 2021, 10:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: Szwaczka »

Wiem ze nikogo do miłości nie zmuszę tylko ja mam wrażenie ze on mnie cały czas kocha, tylko twierdzi ze go skrzywdzilam i nie umie mi zaufać. Na moje oko to syndromy DDA który ucieka, przed skrzywdzeniem bo oprócz tego ze przerosły go wszystkie problemy to nic aż takiego się między nami nie działo żeby się rozwodzić. Miałam nadzieje, ze gdy spróbuje go wesprzeć z boku, trochę pomoc w pracy i pytając czy nie potrzebuje pomocy trochę go złagodzę. Wiem ze wszelkie osaczenie będzie działało tylko na moja niekorzyść, ale wydawało mi się ze nie mam i tak już nic do stracenia bo mąż jest bardzo zdeterminowany. Tylko na żywo jak się widzimy to łagodnieje. Nie jestem uzależniona od męża, wiem ze poradzę sobie sama, ale kocham go i nie mogę przeżyć ze przez jego problemy i zagubienie mamy się rozwieść.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: Bławatek »

Szwaczka pisze: 08 lut 2021, 11:08 Wiem ze nikogo do miłości nie zmuszę tylko ja mam wrażenie ze on mnie cały czas kocha, tylko twierdzi ze go skrzywdzilam i nie umie mi zaufać. Na moje oko to syndromy DDA który ucieka, przed skrzywdzeniem bo oprócz tego ze przerosły go wszystkie problemy to nic aż takiego się między nami nie działo żeby się rozwodzić. Miałam nadzieje, ze gdy spróbuje go wesprzeć z boku, trochę pomoc w pracy i pytając czy nie potrzebuje pomocy trochę go złagodzę. Wiem ze wszelkie osaczenie będzie działało tylko na moja niekorzyść, ale wydawało mi się ze nie mam i tak już nic do stracenia bo mąż jest bardzo zdeterminowany. Tylko na żywo jak się widzimy to łagodnieje. Nie jestem uzależniona od męża, wiem ze poradzę sobie sama, ale kocham go i nie mogę przeżyć ze przez jego problemy i zagubienie mamy się rozwieść.
Szwaczko,
I ja też ciągle mówię - przez problemy męża z samym sobą i jego pogubienie mamy się rozwieść?!

Wychodzi mi z rozmów z mężem i z jego poczynań, działania, że jest strasznie niedojrzały mimo swojej prawie 50tki. W rodzinie mojego męża nie było problemów z alkoholem - więc nie mogę go klasyfikować jako DDA, aczkolwiek pasował by. Natomiast, wychowanie przez surowego ojca z wielkim ego i matkę, która nad moim mężem chuchała i dmuchała, aby krzywda mu się nie stała spowodowało, że mój mąż z jednej strony chce być autorytarny, rządzić i wymaga uznania, chwalenia go nieustannie, a z drugiej nie chce podejmować decyzji i wymaga od innych opieki i troski. Trudno mi z nim zawsze było, a teraz to już wogole trudno się z nim dogadać.

Też zabiegałam o rozmowy ze mną, czas spędzany z naszym synem, ale mąż ciągle uciekał. Zauważyłam, że jak "się poddawałam", miałam dość zabiegania o chwilę jego uwagi, to nagle okazywało się, że to on zabiegał o czas spędzany z nami, co mnie momentami zaczęło irytować.

Nie ma gotowej recepty co dobrze zrobić by nie zaszkodzić relacji mocno poluzowanej i poranionej.

Mój mąż niedawno mi powiedział, że się rozczarował bo za mało "za nim biegałam" gdy odszedł. To on odszedł, zranił mnie i syna, ale uważał, że skoro to wszystko przeze mnie (jego chore wyobrażenie) to ja powinnam o niego zabiegać, go przepraszać itd. Ale większość specjalistów, z którymi rozmawiałam mówiło mi, że nie mam za co przepraszać. A to właśnie chore, niedojrzałe męża spojrzenie na wszystko rani go jeszcze bardziej i oddala nas od siebie.

Na tę chwilę po ostatniej rozmowie wczorajszej gdy znów mnie o wszystko oskarżał i krytykował nie mam ochoty z nim rozmawiać, bo po każdej rozmowie jestem rozbita na milion kawałków. A niestety muszę ogarniać swoje życie, pracę, zadbać o syna itd.

Jeśli Twoje kontakty z mężem nie ranią ani ciebie ani nie są formą manipulacji w stosunku do męża to próbuj, może on też jest z tych z gatunku zabiegaj o mnie, pokaż, że Ci zależy, a ja się będę z Tobą droczył. Tylko czy dasz radę nie krzywdzić siebie w ten sposób?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: lustro »

Szwaczka pisze: 08 lut 2021, 11:08 Wiem ze nikogo do miłości nie zmuszę tylko ja mam wrażenie ze on mnie cały czas kocha, tylko twierdzi ze go skrzywdzilam i nie umie mi zaufać.(...)
Nie jestem uzależniona od męża, wiem ze poradzę sobie sama, ale kocham go i nie mogę przeżyć ze przez jego problemy i zagubienie mamy się rozwieść.
Szwaczka

A kto mówił o uzależnieniu materialno-bytowym?
Ja myślałam o emocjonalnym.
I popatrz powyżej... Ty wiesz, ale uważasz... I nie możesz przeżyć...

Jeżeli mąż jest DDA to trzeba to wziąć pod uwagę.
Może warto zaryzykować i zostawić go w spokoju, tak jak napisała Jolanta Elżbieta?

Mowia,ze jeżeli ktoś Cie kocha i jest twój - to otwórz ręce i wypuść go
A on wróci
Jeżeli nie wróci - nigdy nie był twoj

A po co Ci nietwój mąż?
Niech on ma troche przestrzeni na odszukanie milisci do Ciebie.

Czy masz jakiegoś terapeutę? Kogos, kto pomoże Ci zrozumieć siebie i męża?
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: Caliope »

Szwaczka pisze: 08 lut 2021, 11:08 Wiem ze nikogo do miłości nie zmuszę tylko ja mam wrażenie ze on mnie cały czas kocha, tylko twierdzi ze go skrzywdzilam i nie umie mi zaufać. Na moje oko to syndromy DDA który ucieka, przed skrzywdzeniem bo oprócz tego ze przerosły go wszystkie problemy to nic aż takiego się między nami nie działo żeby się rozwodzić. Miałam nadzieje, ze gdy spróbuje go wesprzeć z boku, trochę pomoc w pracy i pytając czy nie potrzebuje pomocy trochę go złagodzę. Wiem ze wszelkie osaczenie będzie działało tylko na moja niekorzyść, ale wydawało mi się ze nie mam i tak już nic do stracenia bo mąż jest bardzo zdeterminowany. Tylko na żywo jak się widzimy to łagodnieje. Nie jestem uzależniona od męża, wiem ze poradzę sobie sama, ale kocham go i nie mogę przeżyć ze przez jego problemy i zagubienie mamy się rozwieść.
No właśnie jesteś uzależniona, jak my wszyscy tutaj dopóki się nie odwiesimy. Uwierz, że ja myślałam tak samo i robiłam podobnie, bałam się. Nie bój się go zostawić z jego problemami, powiedz że go nie zatrzymasz. Też się bałam że kontakt się urwie jak mąż odejdzie, z tym że ja mu powiedziałam, że droga wolna jak jeszcze się nie wyprowadził. Ale mieszkanie z kimś kto Cię nie chcę w swoim życiu jest tak samo ciężkie lub bardziej, bo odwiesza się dłużej. A po pewnym czasie dochodzi się do wniosku, że zmiany są potrzebne tylko do naprawy siebie i nic poza tym, a czasem też jeszcze jak czegoś nie mogę ruszyć pojawia się strach przed tym co już było, a potem znika.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: ozeasz »

Szwaczko z autopsji, ze słyszanych i czytanych przeze mnie relacji, doświadczeń wynika, że to (prawdopodobnie) okres pierwszego poważnego (zarazem powszechnego) kryzysu w małżeństwie, na który narzuciło sie kilka innych, jak niedoczekanie sie na potomstwo, oczywiście brak dobrej komunikacji i "rozjechanie się" między wami, budowa więc chyba obciążenie fizyczne i psychiczne dla męża, wreszcie Twoje osobiste rozterki dotyczące bliskości, więzi, potomstwa, niepewności które coraz częściej się pojawiały.

Jeśli to czas kiedy kończy się "chemia" miłości, ta się nie ostanie jeśli się nie przemieni, nie dojrzeje, kiedy przychodzi czas przeobrażenia miłości w coś więcej niźli tylko emocje i zauroczenie oraz pierwotne przyciąganie, to warto, by to "coś więcej" miało na tyle mocne fundamenty, podwaliny by można było na tym budować związek. Może to dobry czas by na chwilę pozostać w dystansie, dokonać retrospekcji, przeanalizować czy coś wymagałoby zmiany i podjąć sie pracy nad tym?

A jeśli jest w Tobie nieodparte pragnienie życia u boku męża, to i powód do refleksji czy aby nie siedzi nie na swoim tronie, jak Ci tu już niektóre dziewczyny sugerowały, komunia osób to nie zlepienie się osób.
Zlepienie, przemieszanie osób, granic gdzie nie wiadomo w którym miejscu zaczyna sie i kończy przestrzeń małżonka to pierwszy impuls do chęci wyzwolenia sie spod zniewolenia, chęć zaczerpnięcia powietrza, potrzeba przestrzeni tylko dla siebie , czy to nie naturalne? Rozumiem że w romantycznym zauroczeniu nie ma o tym mowy, ale tym bardziej wtedy warto to poddać refleksji za czasu.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Szwaczka
Posty: 23
Rejestracja: 10 sty 2021, 10:15
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: Szwaczka »

Dziękuje Wam wszystkim za otwarcie oczu. Dzisiaj przyszedł dzień ogromnego smutku, refleksji i otrzeźwienia.
Rano rozmawiałam z mężem który powiedział mi ze ma depresje, ja tego nie zauważyłam i nie pomogłam mu, oczywiście moja wina. Zarzucił mi ze niepotrzebnie chce przedłużać rozwod i będziemy rozdrapywać rany, a jak powiedziałam ze widzę w nim uczucia do mnie, to stwierdził, ze uczuć mam w to nie mieszać (?!).
Później wizyta u pani adwokat, która od wejścia namawiała mnie do zgody. Stwierdziła, ze kiedyś była za ratowaniem, a teraz już nie. Oczywiście przedstawiła mi jak to będzie wyglądało jak się nie zgodzę i ze mąż będzie musiał złożyć pozew z mojej winy. Chociaż byłam bardzo zdecydowana do tej pory, to mam wrażenie, ze codziennie ktoś podcina mi skrzydła.
Odwiedzam się całkowicie, tak jak przeczytałam gdzieś tu na forum muszę odsyłać męża do Boga w paczuszkach bo nie wiem ile jeszcze jestem w stanie udźwignąć.
Dzisiaj zdałam sobie sprawę, ze w tym kryzysie zabrakło mnie. Mąż tak obciążył mnie wina, a ja w to uwierzyłam, ze zapomniałam co ja przeszłam. Jaka traumę musiałam udźwignąć w związku z martwa ciąża, jego odejściem, a teraz sama zmagam się z depresja.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: Bławatek »

Szwaczko, ja też usłyszałam te słowa co Ty - zarówno z ust męża jak i pani adwokat. Słowa bolą, zostają w sercu i głowie na długo. Ciężki dzień dziś miałaś więc na tą chwilę już nie myśl o tym - odpocznij. Zadbaj o siebie. Nikt tego za Ciebie nie zrobi. Sił życzę.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: elena »

Dla adwokata czy sędziego zawsze lepszy jest rozwód bez orzekania o winie za zgodą dwóch stron- szybko, bezproblemowo, mało pracy, nic dziwnego, że pani mecenas Cię namawiała do tego. Jeszcze nie raz ktoś będzie Ci doradzał i namawiał, żebyś się zgodziła.
Mi pomogła rozmowa z duchownym, zresztą zawsze w kryzysie gdy czułam, ze tracę grunt pod nogami udawałam się do spowiedzi i trafiałam na mądrych duchownych (przewaznie byli to Dominikanie lub Franciszkanie).
A i wysyłanie męża w paczce do Boga- również polecam!
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Pozostaje tylko czekanie

Post autor: Caliope »

Dla tego tak ważne jest odwieszenie, by odeszło poczucie winy za całe zło, tak jak piszesz zapomina się bardzo o sobie w tym wszystkim. Ja cały czas obwiniałam siebie za przedwczesny poród, niedotlenienie syna w trakcie porodu i że nie daję rady sama ze wszystkim. Oddałam to Bogu i żyję zupełnie inaczej. A jak czytam twój wątek, to twój mąż ma bardzo podobne zachowania do mojego. Dla DDA jak nie pójdzie na terapię zawsze będzie źle, choćby się ktoś bardzo starał mu dogodzić, to i tak nie da rady, więc trzeba odpuścić.
ODPOWIEDZ