Spotkanie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: Ruta »

Tomaszu, pisząc swój post nie miałam na myśli, że nigdy nie byliście małżeństwem. Zawarliście sakramentalne małżeństwo, które jest czymś trwałym. Gdy uświadomiłam sobie, że moje małżeństwo trwa nadal, mimo wyprowadzki męża, jego postawy wobec mnie i wobec naszej rodziny poczułam ulgę. To oznacza, że małżeństwo nie może się rozpaść. Po prostu. Możemy jedynie żyć w dobrej relacji, wspólnie lub w złej relacji, wspólnie lub osobno, lub nawet bez żadnej relacji. Nadal pozostajemy małżeństwem.
Wiem, że pierwszą reakcją po wycofaniu się żony lub męża z relacji z czym często łączy się też wrogość i oskarżenia ze strony osoby, ktora się wycofuje, jest zwykle gorące pragnienie aby żona czy mąż jak najszybciej wrócili. Na tym też czasem koncentrują się modlitwy, Boże zrób coś. To tak nie działa i żaden cud tego rodzaju się nie zdarzy. Każdy z nas ma wolną wolę, mimo najgorętszych i najszczerszych próśb, Bóg raczej nie potraktuje odchodzących czy wiarołomnych małżonków jak pionków na plaży i nie przestawi z powrotem do domów. Nie weźmie ich też do serwisu i nie ponaprawia, choć czasem się wydaje, ze bardzo by się przydało. Jeśli więc pytasz jak się modlić, by modlitwa była wysłuchana, to na podstawie swoich doświadczeń mogę powiedzieć: mądrze. Proszenie Boga o wpływanie na czyjąś wolną wolę raczej to takiej postawy nie należy. Zaczęłam czuć, że moje modlitwy są wysłuchiwane, gdy przestałam mówić Bogu co ma dla mnie zrobić, a zaczęłam robić przestrzeń na to, aby Bóg mógł działać w moim życiu i to ja zaczęłam słuchać Jego. Rozważania różańcowe jesli naprawdę rozważamy Słowo, a nie klepiemy mechanicznie słowa (traktując je jako zaklęcie, które wystarczy powtórzyć określoną ilość razy by osiągnąć upragniony efekt), są przy osiąganiu takiej postawy bardzo pomocne. Już pierwsza tajemnica różańca uczy nas takiej postawy: "Niech mi się stanie według Twego słowa".
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: Ruta »

Napisałeś też, że obawiasz się, że sytuacja jest nie do uratowania, bo twoja żona już nie chce nic ratować. Jak już napisałam, małżeństwa ratować nie trzeba, ono będzie trwać. Można natomiast pracować nad relacją w małżeństwie. Ponieważ wpływ mamy tylko na siebie, to w sytuacji gdy żona lub mąż się całkowicie wycofują lub przechodzą do postawy otwartej wrogości pozostaje nam praca nad sobą. Gdy modliłam się o moje małżeństwo zaczynałam tak jak ty, prosząc o powrót męża. Teraz proszę o łaskę dobrego małżeństwa dla nas. Trudno to wytłumaczyć, ale gdy oddałam moje małżeństwo Bogu i oddałam Bogu mojego męża z prośbą, aby się nim zaopiekował, poczułam w sercu zaproszenie do zmiany siebie, ale bez pozoranctwa, udawania, półsrodkow. I bez obietnicy, że mąż się zmieni, wróci lub, że zostanie uzdrowiony z nałogów, o co staram się modlić jak najczęściej, bo bardzo się o niego martwię. Staram się za tym nadążyć. Czasem jest trudno. Postawa mojego męża się nie zmieniła. Nadal jest bardzo chwiejny, bywa wobec mnie wrogi, rani mnie słowami, postępowaniem wobec mnie i dziecka. Często się go boję, odurzony bywa nieprzewidywalny. Ale nie żałuję drogi na którą weszłam, drogi zmiany samej siebie, uzdrowienia siebie, naprawy. Moje życie jest teraz pełniejsze, bogatsze, radosniejsze. Nie ma chyba dnia bym nie tęskniła za moim mężem, kocham go i chciałabym mieć go przy sobie. Czasem go po prostu potrzebuję, jako męża, jako ojca. Życie samotnej matki bywa trudne. Ale wiem też że jego powrót teraz, gdy nie ma zamiaru być mężem, gdy jest uwikłany w nałogi i decyduje w nich pozostawać byłby dla nas wszystkich katastrofą. A jednak jestem szczęśliwa.
Na drodze mojej zmiany jest wiele niesamowitych wydarzeń, inne są zabawne. Nauczyłam się pływać i jeździć na rowerze oraz szyć. Zostałam abstynentką, to ważne gdy bliski jest uzależniony. Jestem o wiele bardziej wyciszona, lepiej planuję nad emocjami. Jedną z łask jakie otrzymałam dzięki Nowennie Pompejanskiej jest naprawa relacji z moją rodziną pochodzenia. To wydawało się niemożliwe. Szczególnie jeśli chodzi o relacje z moją mamą. A jednak...
Czytając twoje posty mam wrażenie, że bardzo się jeszcze na razie w emocjach miotasz. Że szukasz na razie recepty na cos spektakularnego, co doprowadzi do zmiany już teraz. To raczej sprawy na długie dystanse. Wiele małżeństw, w których małżonkowie wydawali się przypadkami beznadziejnymi, i wydawało się, ze już nigdy nie będą w stanie stworzyć dobrej małżeńskiej relacji i żyć razem, odnowiło się i pokonało bardzo glebokie kryzysy. Natomiast zwykle wymaga to wytrwałości, cierpliwości i pracy. Często na poczatku tylko jednego z małżonków.
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Droga Rut jak ta przestrzeń zrobić? Oprócz trwania w lasce uswiecajacej? Wiecie dziś doświadczyłem czegoś dziwnego. Przeczytałem artykuł w Gościu Niedzielnym która codziennie całowała swoją obrączkę. Mimo iż moja żona nie nosi i obecnie mieszkam sam. Zrobiłem to samo co ona i poczułem wtedy bliskość mojej żony. Mimo że jej nie ma to jest. Taki pocałunek w czoło. Bardzo przyjemne i dobre uczucie.
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: lustro »

Ja krotko, kilka slow...

Tomasz
Pytasz Rut jak zrobić przestrzen...ja myślę, ze przejsc od mowienia do słuchania ( Boga... W modlitwie i zyciu), od oczekiwan do poszukiwań (od - Boże spraw, do - Boże wskaż i poprowadź).
I przestrzen żonie - zmieniaj się dla siebie, dla bycia lepszym człowiekiem z lepszą jakością zycia. Bo to twoje życie, niezależnie czy żona do niego dolaczy i doceni, czy nie.
Poz tym...lepiej jest byc kimś ciekawym i pelnym, miec z czego dawać... Lepiej dla Ciebie i dla innych wokół Ciebie.
Czyli klasyk na tym forum - zajmij się sobą.

Po 4 latach wrocilam - powiedzialam wracam i chcę. Wcześniej bylam jak twoja żona.
Na to tez trzeba czasu.

Czy całowanie obraczki tak naprawdę Ci pomaga, czy to inna forma uwieszenia?
Jak myslisz?
Wiedźmin

Re: Spotkanie

Post autor: Wiedźmin »

Tomasz30 pisze: 11 lip 2020, 22:35 Droga Rut jak ta przestrzeń zrobić? Oprócz trwania w lasce uswiecajacej? [...]
Co zrobić? Zająć się sobą. Zamiast żoną, jej analizowaniem czy zamiast szukania ukojenia w całowaniu obrączki.
Idź na spacer, pobiegaj... - zarób w tym miesiącu 2 x więcej niż w poprzednim, przeczytaj 2 x więcej książek... wyjedź a jakieś fajne i ciekawe miejsce, które zawsze chciałeś odwiedzić itd. itp.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: Lawendowa »

Wiedźmin pisze: 12 lip 2020, 11:29 Co zrobić? Zająć się sobą. Zamiast żoną, jej analizowaniem czy zamiast szukania ukojenia w całowaniu obrączki.
Jeśli przynosi to Boży pokój, to ja bym powiedziała, że oprócz, a nie zamiast :)
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: Ruta »

Tomasz30 pisze: 11 lip 2020, 22:35 Droga Rut jak ta przestrzeń zrobić? Oprócz trwania w lasce uswiecajacej? Wiecie dziś doświadczyłem czegoś dziwnego. Przeczytałem artykuł w Gościu Niedzielnym która codziennie całowała swoją obrączkę. Mimo iż moja żona nie nosi i obecnie mieszkam sam. Zrobiłem to samo co ona i poczułem wtedy bliskość mojej żony. Mimo że jej nie ma to jest. Taki pocałunek w czoło. Bardzo przyjemne i dobre uczucie.
Myślę, że w przypadku każdego człowieka zrobienie przestrzeni dla Boga w swoim życiu może wyglądać inaczej. W moim przypadku oznaczało to, że zaczęłam słuchać i przestałam się upierać przy swoim. Zamiast mówić Bogu, proszę napraw moje małżeństwo, zaczęłam prosić o prowadzenie i zwracać się z pytaniem, co ja mogę zrobić. Ale zaczęłam też być w moich modlitwach i rozmowach z Bogiem bardziej otwarta, to wymagało ode mnie i nadal wymaga dużej pracy. Gdy mówiłam, pomóż, chcę by mój mąż wrócił, nie byłam szczera. Tak naprawdę nie chciałam powrotu męża. Zaczęłam patrzeć w siebie i oddawać Bogu swoje prawdziwe uczucia. I mówić, że się o męża martwię, że chcę żeby się nawrócił i został uzdrowiony z nałogów, że boję się samotności, że tęsknię, że martwię się, czy sobie sama poradzę ze wszystkim, w tym z wychowaniem syna, że trudno jest mi znieść myśl, że być może mąż nigdy nie wróci i wtedy będę do końca zycia sama, że chciałabym przytulić się do męża, że jestem na męża zła, że nie wiem jak go mam traktować, że się boję, że czuję się przytłoczona ponoszeniem całej odpowiedzialności za synka we wszystkich sferach, że boję się, że mąż podejmie terapię, zacznie zdrowiec, ale i tak nie wróci do rodziny...gdy z którymś z moich uczuć wiązały się bezsilnosc, strach, samotność i temu podobne uczucia, zaczęłam je powierzac Bogu.
Na pewno przestrzenią dla Boga w moim życiu jest modlitwa. Przez wiele lat mojego życia modlilam się swoimi słowami. Teraz nauczyłam się modlić w sposob bardziej zorganizowany, Nowenna Pompejanska jest wspaniała.
Doświadczyłam też, że prosząc w gotowości do tego by słuchać,naprawdę można otrzymać prowadzenie. Wiele lat skarzylam sie Bogu na moją mamę. I ciągle prosiłam by ona się zmieniła. Bezskutecznie oczywiście. Dzięki Bozemu prowadzeniu zrozumiałam, ze wystarczy, ze to ja się zmienię w relacji z nią. I zadziałało, nasza relacja staje się coraz lepsza...
Co do calowania obrączek, sama parę dni temu je ucalowalam i zaskoczyło mnie, jaką ulgę poczułam i jaką bliskość z mężem. Nie sądzę, żeby to cokolwiek zmieniło, ale takie okruchy dobrych rzeczy i uczuć dają mi siłę.
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Mnie nowenna niesamowicie uspokaja. Wogole różaniec bardzo uspokaja. Wycisza. Taka łaska. Dla każdego kto go odmawia. To wydaje mi się takie uspokojenie to podstawowy cel różańca a laski nam potrzebne same przyjdą. Czasem tego nie zauważamy. Mam nerwice lekowa która jest związana z moja rodzina z której się wywodze. Tata był ale nie obecny często pił. Kilka razy na Izbie był. Bardzo go potrzebuje ale nie potrafię mu o tym narazie powoedziec. To mama u nas o wszystko dbała. mam braci bliźniaków jednojajowych młodszych ode mnie o 1.5 roku.kiedy modlę się różańcem uspokajam się. Wogole mało męskich cech u siebie widzę. Tzn nie tych biologicznych ale emocjonalnych i czysto technicznych. Tata mnie pewnych rzeczy nie nauczył a bardzo bym chciał umieć. Z jednej strony to był lęk że znowu zepsuje a z drugiej że to jednak było lenistwo. Nawet sobie nie zdajecie sprawy jak się cieszyłem jak małe dziecko jak sam naprawiłem baterie prysznic owa. Nowa sam wkręciłem wymieniłem i naprawiłem. Żona nie musiała na to czekać rok czasu tylko 1 dzień.
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: Caliope »

Jesteś DDA jak ja, my jesteśmy bardzo wrażliwymi ludźmi. Mamy też przez swoje dzieciństwo wiele problemów z relacjami, polecam iść na terapię, dla siebie w tym kierunku.
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Dostałem pozew. Bez orzeczenia o winie ale taki kłamstwa są napisane ze się nie zgodziłem na rozwód i napisałem że z jej winy bo to ona chce rozpadu rodziny
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
Wiedźmin

Re: Spotkanie

Post autor: Wiedźmin »

Tomasz30 pisze: 24 lip 2020, 14:03 Dostałem pozew. Bez orzeczenia o winie ale taki kłamstwa są napisane ze się nie zgodziłem na rozwód i napisałem że z jej winy bo to ona chce rozpadu rodziny
Pomaga Ci ktoś w tym odpisywaniu? Prawnik?...

Forma i konstrukcja budowanych przez Ciebie zdań sprawia, że nie jestem pewien czy poprawnie odbieram to co chcesz przekazać - jeśli samodzielnie odpisałes na pozew, to obawiam sie że sąd może również mieć problemy z właściwym odbiorem Twoich argumentów.

Swoją drogą, z "babskiej ciekawości"... co za winę zarzuciłeś żonie?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: Ruta »

Tomasz30 pisze: 24 lip 2020, 14:03 Dostałem pozew. Bez orzeczenia o winie ale taki kłamstwa są napisane ze się nie zgodziłem na rozwód i napisałem że z jej winy bo to ona chce rozpadu rodziny
Tomaszu, ze swojego doświadczenia wiem, że moment w którym otrzymujemy pozew jest jednym z najtrudniejszych w kryzysie małżeńskim. Emocje, które się pojawiają w tym momencie są bardzo silne i zdecydowanie nie są najlepszymi doradcami.

Na szczęście, nawet gdy pod wpływem emocji uniesiemy się i wyślemy do sądu emocjonalne pismo, w każdej chwili możemy zmienić swoje stanowisko.

Z mojego doświadczenia wynika, że zanim zajmie się (lub zmieni) stanowisko w sprawie, warto emocje wyciszyć. Nasza wiara wyklucza zgodę na rozwód jak i żądanie rozwodu. Niezależnie od tego kto i za co ponosi winę. Nie wynika to jednak z ustanawiania trudnego i twardego prawa, ale z głębokiej troski o małżonków, a także ich dzieci. Rozwód nie jest dobrym rozwiązaniem niezależnie od sytuacji. Choć z różnych przyczyn może się takim wydawać. Często także najbliższe otoczenie małżonków przyczynia się do takiej postawy, zachęcając do rozwodu, oczerniając i oskarżając współmałżonka, wręcz zagrzewając do walki z nim lub z nią. Nie jest to jednak właściwa postawa i nikomu ona nie służy.
Na pewno warto skontaktować się z prawnikiem, wierzącym prawnikiem, który pomoże przygotować się do sprawy w której nie zgadzamy się na rozwód. W trudnych sytuacjach w których nie jesteśmy w stanie opłacić prawnika, bardzo pomocne materiały są zamieszczone na stronie sycharowskiej, włącznie ze wzorem odpowiedzi na pozew. Mi bardzo pomogło wsparcie tu na forum, otrzymałam wiele różnych mądrych podpowiedzi i wyjaśnień.

To trudny moment w życiu, ale też ważny, wiec warto nie działać pochopnie, oprzeć się na modlitwie, na gruntownych przemyśleniach, wglądzie w siebie. Warto też poczytać historie innych osób tu z forum, to takze jest pomocne w budowaniu prawidłowej i spójnej postawy wobec kryzysu.

Każde małżeństwo sakramentalne jest do uratowania, nie jesteś w tej drodze sam.
Tomasz30
Posty: 58
Rejestracja: 25 maja 2020, 10:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: Tomasz30 »

Prawnik tzn adwokat. Wierzący. Napisaliśmy że chce ratować małżeństwo. Ale jeśli żona nie wyrazi zgody to adwokat powiedział że musi być z jej winy bo ona składając pozew sam fakt jego zlozenia., chce robicie rodziny. U mnie w rodzinie wszyscy gadają rozwodzie się z nią. Stosunki z moja teściowa się pogorszyły. Mój syn mówi będąc u moich teściów że mama go nie kocha i dziadkowie bo mu tata tak powoedzial czyli ja. A ode mnie nigdy czegoś takiego nie usłyszał. Ja chce ratować rodzinę. Żona mi mówi że mam zmienić pracę bo mówiła mi jaka praca dla mnie ja satysfakcjonuje. Bardzo źle się dzieje. U mnie wszyscy gadają ze moge nawet dostać unieważnienie małżeństwa i żebym to jak najszybciej zrobił. A moje zdanie jest inne i ja robię to co myślę. Nie chce rozwodu i unieważnienia. Kiedyś jak żona pisała pozew to mi powiedziała że mam nie robić cyrków w sądzie i się zgodzić na rozwód. A teologie nauczycielska studiuje. . Żaden sąd wg niej mnie nie będzie słuchał.
Moc do trwania w miłości jest w Bogu a nie w nas.
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie

Post autor: acine »

Obawiam sie ze jedynym Twoim atutem Tomaszu jest ten "bat" uniewaznienia malzentwa. Jesli zona za powody do rozwodu podaje argument "nieudacznika" to nie sa to wystarcajace argumenty by KRK stawal po jej stronie wiec dostal bys uniewanienie malzenstwa ( oczywiscie jak zona bedzie dazyc do rozwodu cywilnego ). Widac ze ta instytucja malzenstwa sakramentalnego wlasnie jest dla takich jak Ty, ktorych kobieta chce bez powaznych powodow najzwyklej w swiecie opuscic i rozbic tym samym rodzine. Kosciol stanie moralnie po Twojej stronie .
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie

Post autor: Ruta »

Tomasz30 pisze: 24 lip 2020, 21:13 A moje zdanie jest inne i ja robię to co myślę. Nie chce rozwodu i unieważnienia.
I to jest dobry punkt wyjścia. Nie ma w tym momencie znaczenia, co mówią, myślą, czy doradzają inni. Warto przede wszystkim pozostać wiernym samemu sobie.
Jeśli chodzi o sytuację prawną, niezgoda na rozwód jest wyrazem właśnie tej postawy. Alternatywą prawną rozwodu jest separacja, a nie żądanie rozwodu z winy żony lub męża. Oczywiście wiąże się to z ryzykiem, że sąd orzecze rozwód z twojej winy. Wiem, że na ogół ludzie przywiązują ogromną wagę do tego z czyjej winy jest orzekany rozwód.

Jednak w praktyce jedynym, o ile się orientuję, skutkiem prawnym w razie stwierdzenia winy jest obowiązek alimentacyjny wobec małżonka uznanego za niewinnego. Ponieważ orzeczenia sądu nie mają wpływu na ważność i zobowiązania wynikające z małżeństwa sakramentalnego, i niezależnie od okoliczności moje zobowiązanie trwa, i tak wiem, że w razie trudnej sytuacji męża na pewno mu pomogę. Bez konieczności regulowania tego sądownie. Myślę, że ponieważ twoja żona jest matką twoich dzieci, także zapewne w razie trudnej sytuacji życiowej żony, bedziesz gotowy ją wspierać także w razie życia oddzielnie czy nawet orzeczenia przez sąd rozwodu.
Jeśli chodzi o ryzyko alimentów na żonę, to jeśli zona wystąpi o alimenty nie tylko na siebie ale i na dzieci, sąd jak w każdym przypadku będzie musiał uwzględnić także twoje potrzeby związane z utrzymaniem. Znów więc nie ma znaczenia, czy sąd uzna że np. przy zarobkach 3000 zł potrzebujesz 1000 na utrzymanie i po 1000 zł płacisz na dwójkę dzieci, czy też 2000 zostanie rozłożone np 600 zł na żonę i po 700 na dzieci. Efekt finansowy jest ten sam. Więc nie do końca zgadzam się z twoim prawnikiem. Wierzący prawnicy w razie potrzeby omawiają z klientem separację. Nigdy rozwód.
ODPOWIEDZ