A jak można rozumieć te słowa:Wyrzucona pisze: ↑08 lip 2020, 11:58 Malgosiu nie wiem dlaczego tak myslisz. Robilam co maz chcial bo bylam w stanie silnego kryzysu psychicznego nadawalam sie wtedy na oddzial nie mozna od takiej osoby wymagac ze przeciwwstawi sie mezowi ktory w dodatku pastwi sie psychicznie. To ja go kochalam ponad wszystko i pomijam osoby trzecie ktore o tym wiedza ale sam Bog mi swiadkiem jak mi zalezalo na ratowaniu tego makzenstwa ile znioslam ile przemodlilam ile swieczek w naszej intencji odpalilam. Chodzi mi o to ze teraz w trakcie terapi i spotkan z psychiatra dowiedzialam sie ze maz nie moze mnie tak traktowac on ma bardzo silna osobowosc i to wykorzystuje ja jestem bardzo krucha i nie potrafie zawalczyc o swoje . Minie kilka miesiecy mojej terapi zanim bede mogla stanac z nim jak rowny z rownym do dialogu, to sa moje deficyty ale taka sie urodzilam . Przykro mi ze uwazasz ze od poczatku chcialam zakonczenia tego malzenstwa.
"Dzisiaj stracilam nadzieje, uswiadomilam sobie ze nie moge i nie chce byc zona czlowieka ktory tak klamie. Plakalam za nim dzien w dzien przez tyle miesiecy ale dzis uswiadomilam sobie ze nie chce juz byc jego zona."
Wprost napisałaś, że nie chcesz tego małżeństwa i w kontekście wszystkiego co tutaj piszesz, dla mnie wygląda to tak, jakbyś już dawno spisała małżenstwo na straty. Zauważ, że jestem kompletnie obcą osobą, nie znam ani Ciebie, ani Twojego męża. Patrzę na historię przedstawioną przez Ciebie wyłącznie na podstawie zamieszczonych tutaj treści. Czy rozumiesz, że właśnie tak jak ja to odbieram, może odebrać to również sąd? Jeżeli, pomimo bólu i chwilowych zwątpień, NAPRAWDĘ zależy Ci na Waszym małżeństwie - a właściwie, na walce o nie - to bardzo ważne jest mocne, głębokie przekonanie, że mimo wszystko warto jest walczyć o tego człowieka, mojego męża. Jeżeli w głębi duszy będziesz miała zwątpienie i niechęć do bycia z takim człowiekiem, to w sądzie wyjdzie to od razu i Twój brak zgody na rozwód zostanie odebrany jako złośliwość. To będzie działało na Twoją niekorzyść. Najważniejsze, żeby mieć spójną postawę, nawet jeżeli boli, nawet jeżeli teraz swojego męża widzisz w czarnych barwach - jako kłamcę i manipulatora.
A na początku pisałaś, że między Wami było tak cudownie. Czy faktycznie tak było? Jeżeli tak, to myśl bardziej o tamtym czasie, nie oceniaj męża przez pryzmat jego aktualnej "choroby" duszy. On ma prawo mieć silną osobowość, Ty masz prawo być krucha. Te cechy nie wykluczają dobrego i udanego małżeństwa. Przemyśl to proszę, nie poddawaj się pomimo całej Twojej słabości. To żaden grzech być słabym, po to m.in. jest to forum, żeby dostać umocnienie i zobaczyć, że nie jest się samemu w tych trudnościach, bez względu na to jaki ma się charakter i jaki charakter mają nasi małżonkowie.