Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dni mijaja powoli, teraz najbardziej zalezy mi na znalezieniu pracy. Staram sie zagospodarowac ten czas zeby tyle nie myslec ale za duzo tego czasu. Myslami jestem czesto jeszcze przy mezu tak trudno mi opanowac tesknote za nim ale tez ogromny zal ze tak sie zmienil. Wiem ze nie moglabym z nim byc takim jaki jest teraz, zameczylby mnie psychicznie ale bardzo mi go brakuje. Mam fajna terapeutke tak zawsze czekam na spotkanie z nia. Tak bardzo modle sie o jakas zmiane u meza ja mogkabym w sobie wiele dla nas zmienic. U meza ani drgnie pomimo iz to juz 4 miesiace osobno . Twierdzi ze odzywa ,rozwija sie ,ze samemu mu lepiej (choc podejrzewam ze on pewnie ma jakas pocieszycielke na boku ) W kazdym badz razie moj widok go drazni i zawsze jak mnie widzi unika kontaktu wzrokowego, patrzy w podloge. Nie wiem czy to swiadczy o pogardzie czy o klamstwie ale zawsze tak robi. To strasznie upokarzajace. U nas w rodzinie zawsze uczylo sie ze jak sie do kogos mowi to sie na niego patrzy.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: elena »

Wyrzucona pisze: 07 cze 2020, 15:58 W kazdym badz razie moj widok go drazni i zawsze jak mnie widzi unika kontaktu wzrokowego, patrzy w podloge. Nie wiem czy to swiadczy o pogardzie czy o klamstwie ale zawsze tak robi. To strasznie upokarzajace. U nas w rodzinie zawsze uczylo sie ze jak sie do kogos mowi to sie na niego patrzy.
Ja też kiedyś na początku rozstania z mężem unikałam kontaktu wzrokowego z nim, najpierw chciałam pokazać jaka jestem silna i bez niego sobie świetnie radzę a potem nie patrzyłam mu w oczy, bo tak cierpiałam i tęskniłam za nim, że bałam się rozpłakać przy nim. Był też okres, że to mój mąż unikał patrzenia na mnie, bo chyba był obrażony i to mnie obwiniał za wszystko a teraz jak się spotkamy to patrzy mi w oczy, ale tak na trochę, potem jest zmieszany, odwraca wzrok i ogólnie ma takie smutne oczy, wcześniej widziałam złość w tych jego oczach.

Także niepatrzenie komuś w oczy może mieć różne podłoże, niekoniecznie pogardę dla drugiej osoby.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Ukasz

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ukasz »

Wyrzucona pisze: 07 cze 2020, 15:58 W kazdym badz razie moj widok go drazni i zawsze jak mnie widzi unika kontaktu wzrokowego, patrzy w podloge. Nie wiem czy to swiadczy o pogardzie czy o klamstwie ale zawsze tak robi.
Nie warto wchodzić w głowę drugiej osoby, a już na pewno nic nie budować na własnych wyobrażeniach na temat motywacji drugiej osoby. Jednocześnie lepiej oczywiście starać się zrozumieć najbliższą osobę. Rozróżnienie tych postaw jest dla mnie trudne.
Dla mnie jednak taka postawa - nie potrafię spojrzeć w oczy rozmówcy - jest raczej wyrazem wstydu, słabości, lęku, krzykiem sumienia niż pogardą. Jeżeli czuję się wobec kogoś w porządku, nie mam problemu z patrzeniem mu w oczy. Jeżeli czuję się pewnie, czuję się panem sytuacji - mogę spokojnie patrzeć w oczy. I dokładnie odwrotnie, gdy się boję, czuję się gorszy, obezwładnia mnie poczucie winy, kiedy wiem, że skrzywdziłem i będę nadal krzywdzić - wtedy spojrzenie w oczy jest daleko poza moim zasięgiem.
Ja tak mam, nie wiem, na ile można to odnieść do innych.
Wyrzucona pisze: 07 cze 2020, 15:58 To strasznie upokarzajace.
A czy Ty jesteś w stanie patrzeć w oczy mężowi? Czy czujesz lęk przed tym, że odpowie takim samym spojrzeniem? Czy czujesz wstyd? Przyjrzyj się swoim uczuciom w tej sytuacji. Dlaczego czujesz się upokorzona? Kto nie ma odwagi spojrzeć w oczy? Kto się upokarza?
Czerp siłę z tego, kim jesteś, a nie z tego, jak ktoś na Ciebie patrzy. Ten przykład znakomicie pokazuje, jak mylna może być taka podstawa wartościowania siebie.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dziekuje Wam Eleno i Lukaszu. Ja nie mam wstydu spojrzec mezowi w oczy, nie popelnilam wzgledem niego zadnego swinstwa, oczywiscie zona moglam byc lepsza i widze swoje niedoskonalosci ale zadnej swiadomej krzywdy wobec niego nie zrobilam ,zawsze bylam przy nim i dla niego. Moze powinnam sie cieszyc gdyby to byl krzyk sumienia ,nie ukrywam ze modle sie wlasnie o to ,zeby Pan Bog mu ruszyl sumienie to moze wtedy by sie opamietal. Sumienie to taka ostatnia deska ratunku przed calkowitym zlem, jesli sie odzywa to jest jeszcze iskierka nadziei . A maz ile to on sie nagadal ze mi zonce przed oltarzem przysiegal a teraz to on lamie przysiege.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Troche mnie nie bylo. Dni mijaja powoli, staram sie zyc swoim zyciem ale samotnosc mi ciazy. Maz konsekwentnie sie nie odzywa. Sad zaproponowal mediatora ja sie zgodzilam choc nie wiem czy maz bedzie chcial (tak uczciwie nie tylko zeby w papieraach bylo). Taki mnie smutek ogarnia ze wszystkie najlepsze chwile zycia mam juz za soba, zostaly odciete tak nagle jednym cieciem stracilam wszystko.
Ukasz

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ukasz »

Wyrzucona pisze: 13 cze 2020, 19:04 Taki mnie smutek ogarnia ze wszystkie najlepsze chwile zycia mam juz za soba, zostaly odciete tak nagle jednym cieciem stracilam wszystko.
Przecież tego nie wiesz.
Żyłaś szczęśliwie z ukochanym mężem i myślałaś, że tak już będzie. A dzieje się inaczej.
Teraz żyjesz sama, w bólu, i myślisz, że tak już będzie. A będzie... na pewno inaczej, niż sobie teraz wyobrażamy.
U mnie już to wszystko trwa tak długo, że powinno już być zastygłe, oswojone, zgaszone. Nie jest. I czuję, że zupełnie nie mam sił na dalsze takie życie. Na dziś jeszcze tak, tylko na dziś. I tylko tyle mi trzeba. Jutra nie znam, o nie troszczy się Ktoś inny.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Kochani pocieszcie prosze choc dobrym slowem. Dni mijaja mi tak powoli. Caly czas szukam pracy i to tez mnie przygnebia ze jeszcze nic nie mam, w dodatku mnostwo wydatkow i stres z tym zwiazany. Pomodlcie sie prosze kto moze za mnie zebym wreszcie cos znalazla. Maz ostatnio zapytany czy czuje sie jakos chetny wspomoc mnie finansowo w problemach zdrowotnych stwierdzil tylko krotko ze on mnie nie zarazil. Ja nie wiem on chyba nie ma sumienia. Najgorzej mi z samotnoscia zwlaszcza teraz gdy mam tak duzo czasu i na nic mnie nie stac. To przeciez dopiero poczatek mojego zycia samej a juz jest tak ciezko.Tak mi smutno gdy widze ludzi w parach , o przyszlosci wogole boje sie myslec, boje sie ze sobie nie dam rady finansowo i psychicznie.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: elena »

Droga Wyrzucona, ja staram się codziennie o 20:30 modlić online z ks. Teodorem, Teobańkologia na youtube.
Mi to pomaga w codziennych trudach, w tęsknocie za mężem, w problemach z którymi jestem sama, bez męża. Też przechodzę takie ciężkie dni jak Ty, czasem płaczę i wtedy mówię „Jezu przytul mnie, bądź przy mnie w tym trudnym czasie”. Wierzę, że będzie lepiej, tak jak po burzy wychodzi słońce. Modlę się za Ciebie❤️
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Ukasz

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ukasz »

A może spróbowałabyś przyłączyć się do któryś z modlitw na Skype? Ich ważną częścią są też rozmowy przed i po modlitwie. Nie wiem, jak w innych grupach, ale na komplecie (21.45) jest sporo "wolnych miejsc".
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Bławatek »

Ja pamiętam o Tobie w modlitwach. Zresztą ostatnio dużo się modlę m.in. za wszystkie małżeństwa w kryzysie. Bo jakoś tak teraz jak męża nie ma w domu to więcej czasu wieczorem i w ciągu dnia udaje mi się na modlitwę poświęcić.
Ja mam ciut łatwiej bo mam pracę ale też dużo obowiązków związanych z synem, bo niestety mąż nie kwapi się do opieki więc cały dzień myśli kieruje (staram się) na inne aspekty niż mąż. Zaczęłam sesje z panią psycholog i zaczynam z nią analizę siebie i swoich zachowań bo przez te kilka lat zmieniłam się na gorsze i niestety wychodzi, że przez męża, choć on swojej winy w tym nie widzi, wg niego on jest idealny ja jestem tą zła.

Mi też pomagają spacery, jazda na rowerze - wolałabym w samotności ale zazwyczaj towarzyszy mi syn, czasem jego kolega też. Zresztą syn ciągle wymyśla jakieś roboty w ogrodzie lub domu a że jest mały to mu pomagam. Tak jak potrzebowaliśmy kamieni większych i malutkich bo miał pomysł a z racji bycia bez auta odpadał zakup w sklepie więc ze spacerów po łąkach znosiliśmy kamienie i po jakimś czasie udało nam się zrobić to co syn zamierzał.

Powymyslaj może jakieś robótki ręczne - w necie jest dużo pomysłów jak coś zrobić z niczego. A może pomagając sąsiadom w czymś zajmujesz swój czas a i w przyszłości ktoś Ci się odwdzięczy.

Małymi krokami najlepiej zmieniać przyszłość.
Trzymam kciuki abyś znalazła pracę na etat albo jakieś zajęcie na teraz - może ktoś że znajomych potrzebuje pomocy przy dziecku, seniorze albo przy robieniu zakupów?
Pozdrawiam
Ewuryca

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Ewuryca »

Wyrzucona pisze: 17 cze 2020, 18:11 Kochani pocieszcie prosze choc dobrym slowem. Dni mijaja mi tak powoli. Caly czas szukam pracy i to tez mnie przygnebia ze jeszcze nic nie mam, w dodatku mnostwo wydatkow i stres z tym zwiazany. Pomodlcie sie prosze kto moze za mnie zebym wreszcie cos znalazla. Maz ostatnio zapytany czy czuje sie jakos chetny wspomoc mnie finansowo w problemach zdrowotnych stwierdzil tylko krotko ze on mnie nie zarazil. Ja nie wiem on chyba nie ma sumienia. Najgorzej mi z samotnoscia zwlaszcza teraz gdy mam tak duzo czasu i na nic mnie nie stac. To przeciez dopiero poczatek mojego zycia samej a juz jest tak ciezko.Tak mi smutno gdy widze ludzi w parach , o przyszlosci wogole boje sie myslec, boje sie ze sobie nie dam rady finansowo i psychicznie.
Wyrzucona a może mogłabyś spróbować sprzątania. Teraz sporo osób szuka kogoś kto sprząta im mieszkanie raz w tygodniu. Jest to niezobowiązujące, sama możesz ustalać godziny itd. W większych miastach działa aplikacja fixly i będzie łatwo tam dostać zlecenia. Warto pomyśleć. Moja znajoma tak pracuje, najpierw miała jedno zlecenie a teraz ma tego całkiem sporo bo poszło pocztą pantoflową. Wspomnę w modlitwie.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Nino »

Blawatku,bardzo lubie Ciebie czytac :)
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Dziekuje wszystkim za slowa wsparcia. Zastanawiam sie jak mam odzyskac poczucie wlasnej wartosci, wiem ze ono nie powinno byc zalezne od tego co mysla inni ale to nie takie proste. Skoro czlowiek ktory jest moim mezem ma o mnie takie straszne zdanie to jak ja mam myslec inaczej. W jego oczach ja nie jestem w stanie tworzyc udanego, zdrowego zwiazku, powinnam sie leczyc. Pewnie powinnam mu pokazac ze nie ma racji tylko skad wziasc na to sile
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Mi psycholog w tym pomaga, poukladałam sobie dzięki temu jakoś całe życie. Od dzieciństwa po moje małżeństwo, opłaca się popracować i cieszyć życiem.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Bławatek »

Wyrzucona - my wszyscy opieramy się głównie na zdaniu tej Jednej-Jedynej osoby z którą chcieliśmy spędzić wszystkie lata naszego życia. Ale ta osoba czyli mąż ma problem z sobą więc jego słowa zazwyczaj nie są obiektywne. To jest jego wybielanie się, zwalanie winy na mnie za wszystko. Mi ostatnio pomogły rozmowy z panią psycholog, ze znajomymi którzy nas znają - wszyscy są w szoku i raczej mają negatywne zdanie o działaniu i postawie mojego męża. Nawet bratowa mojego męża nie może zrozumieć jego działania (nie będę tu przytaczać słów słyszanych od niej pod jego kątem). Jego rodzice też z jego postanowieniami się nie zgadzają. A i Pan Bóg w słowach Pisma Sw. wskazuje mi zawsze, że ja dobrze robię. Zobacz jaka armia jest za mną. Za Tobą zapewne też. A po lekturze książki 'Dzikie serce' widzę jak mój mąż jest słaby i jak bardzo zależny od podszeptów Złego .

A czytając wątki na tym forum widzę że to nie z nami jest problem tylko głównie z tymi co odchodzą.

Tak sobie dzisiaj weszłam na świeckie forum - męskie - tematyka: wypaliłem się i chcę odejść od żony. Rady tam polecane mega odrzucające a i tak panowie z nich korzystają. Po co się męczyć z żoną, jak można mieć inną lepszą. Choć pojawił się komentarz kobiety - 'a jaką masz pewność,że po paru latach nowa miłość, nowa żona nie zmieni się w zołze' została zakrzyczana przez panow. Więcej nie czytałam, ale jeśli nasi panowie wchodzą na takie fora lub rozmawiają ze swoimi kolegami to nie dziwmy się że przestają dla nich obowiązywać wartości, przysięgi.

Mój mąż przed ślubem przedstawił się mi jako osoba wierząca natomiast teraz jak na wszystko pluje to się zastanawiam czy wtedy wierzył czy tylko tak mówił abym została jego żona.

Ja staram się dostrzegać każdego dnia pozytywne zdarzenia i staram się myśleć o sobie pozytywnie bo przecież jestem wartościową osobą. Pamiętasz z dzieciństwa książkę o Pollyannie - ona starała się każdego dnia grać w zadowolenie.

Tu na forum często spotykałam się ze zwrotem że jesteśmy Córkami Króla. A dla Boga jesteś najważniejsza i najfajniejsza :)
ODPOWIEDZ