Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: lustro »

Wyrzucona pisze: 03 lip 2020, 10:41 Kochani wesprzyjcie mnie prosze jakims cieplym slowem, taki wszechogarniajacy smutek mnie ogarnia, czuje sie nie godna milosci . Ja nadal nie umiem uwierzyc ze to koniec mojego zycia z mezem ze on mnie nie che, nie kocha ,przekreslil. On sie do mnie wogole nie odzywa zupelnie nic, cisza.
Kochana
Milczenie to silny oręż. Tym bardziej jak ktos wie, ze to drugą osobę rani i sporo kosztuje.
Ale... Chyba lepiej nie rozmawiać, nie mieć kontaktu, z kimś kto rani celowo.

Przekonujesz się w dotkliwy sposób z kim masz do czynienia i ze wszystko może zostać wykorzystane perzeciwko Tobie.
To i lepiej, ze milczy.
Dzieki temu, pomimo bolu, latwiej sie oderwać i zajac sobą, niż w zgielku dotkliwej komunikacji.

Przytulam Cię
Triste
Posty: 446
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Triste »

lustro pisze: 08 lip 2020, 12:30
Wyrzucona pisze: 03 lip 2020, 10:41 Kochani wesprzyjcie mnie prosze jakims cieplym slowem, taki wszechogarniajacy smutek mnie ogarnia, czuje sie nie godna milosci . Ja nadal nie umiem uwierzyc ze to koniec mojego zycia z mezem ze on mnie nie che, nie kocha ,przekreslil. On sie do mnie wogole nie odzywa zupelnie nic, cisza.
Kochana
Milczenie to silny oręż. Tym bardziej jak ktos wie, ze to drugą osobę rani i sporo kosztuje.
Ale... Chyba lepiej nie rozmawiać, nie mieć kontaktu, z kimś kto rani celowo.

Przekonujesz się w dotkliwy sposób z kim masz do czynienia i ze wszystko może zostać wykorzystane perzeciwko Tobie.
To i lepiej, ze milczy.
Dzieki temu, pomimo bolu, latwiej sie oderwać i zajac sobą, niż w zgielku dotkliwej komunikacji.

Przytulam Cię
Zgadzam się z tym.
milczenie to również taka bierna agresja.
To stosował wobec mnie mój mąż.
Tym milczeniem skutecznie mnie odpychał.
Wcześniej odzywał się zdawkowo, od 8 miesięcy wcale.
Nie tak zachowują się dojrzali ludzie.

Ale .... po kilku miesiącach takie milczenia stwierdzam że dzięki temu łatwiej było mi się "odwiesić".
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: lustro »

Triste pisze: 08 lip 2020, 12:47
milczenie to również taka bierna agresja.
To stosował wobec mnie mój mąż.
Tym milczeniem skutecznie mnie odpychał.
Wcześniej odzywał się zdawkowo, od 8 miesięcy wcale.
Nie tak zachowują się dojrzali ludzie.
Sa rzeczy, z których zdrowi ludzie żyjący z dala od przemocy, nie zdaja sobie sprawy.
Stad tez często padają ofiarami takich zachowań nim dotrze do nich, w czym biorą udział.

Do takich bardzo dobrze zakamuflowanych zachowań należy moim zdaniem
Agresja pasywna.
A karanie milczeniem, kiedy to oprawca przecież jest w porzadku, bo nic nie można mu zarzucic...wszak milczy i nie padaja żadne zle słowa...jest na samym szczycie drabiny zachowan pasywno-agresywnych.
Milczeniem doprowadza oprawca drugą osobę na skraj, lub i poza skraj, wytrzymałości psychicznej. Czesto ofiara w tym stanie robi rzeczy, których nigdy by nie zrobila - jak zaszczute zwierzę.
I wtedy cały swiat może zobaczyc, co oprawca chętnie wytknie i wskaże, jakim to okropnym człowiekiem jest ofiara. I ze to ona jest winna i zla. Bo oprawca przeciez sie nawet nie odzywal.

Żeby przerwac ten chory układ trzeba nabrać świadomości tego, co się dzieje. A potem nie dac sie w to wkręcić.
Oprawca traci moc kiedy ofiara przestaje dawac sie wciagac.

Taki sobie palnęłam "wyklad" z wewnetrznej potrzeby. Może się przyda komuś.
Malo się mówi o agresji pasywnej choć nierzadko jestesmy jej świadkami lub ofiarami.
Triste
Posty: 446
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Triste »

Dziękuję Ci Lustro za te słowa. "Tak sobie palnęłaś" ale ja nie potrafiłam ubrać w słowa tego co czuje i jak się czułam a Ty idealnie to oddałaś.
Ja byłam i wciąż jestem karana tą ciszą.
Mnie doprowadzono na skraj wytrzymałości.
Dzięki Bogu przestałam brać udział w tej grze.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Nino »

Mój mąż też regularnie fundował mi takie piekiełko milczenia, a jego ostatni wyczyn: nie odzywanie się do mnie i dzieci ( dopóki tego nie zaczęłam przerywać ), trwał prawie rok!

Obecnie milczy nadal, a jeśli, jak wiecie, dochodzi do kontaktu między nami, to z mojej inicjatywy, co zostało tu ocenione raczej negatywnie ( i słusznie ).

Mąż wielokrotnie doprowadzał mnie swoim milczeniem do... krzyku. Aż nie chce mi się teraz rozgrzebywać tych bolesnych sytuacji. Po prostu milczał i patrzył, jak rozpadam się na jego oczach. Oczywiście, że potem czułam się winna, ponieważ to ja krzyczałam, wyzywałam, wywalałam z domu: doprowadzona tym jego uporczywym milczeniem na skraj wytrzymałości psychicznej.

Ostatnim razem zrobił coś jeszcze (chociaż już wcześniej przejawiał, że jest w stanie tak postąpić): milczenie zafundował dwojgu wczesnodorosłym dzieciom.

Pod wpływem moich działań w maju o mały włos nie doszło do spotkania między dziećmi a nim. Na szczęście, nie doszło.

No cóż, Nino Ratowniczka staje czasami na głowie, aby ratować rodzinę...

Keira mocno zmyła mi za to głowę w moim wątku. Dziękuję Keiro.
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Sarah »

Nino pisze: 09 lip 2020, 14:41 Mój mąż też regularnie fundował mi takie piekiełko milczenia, a jego ostatni wyczyn: nie odzywanie się do mnie i dzieci ( dopóki tego nie zaczęłam przerywać ), trwał prawie rok!
Milczenie, ciche dni... Tak jak Lustro pisze, to przemoc, w dodatku taka "w białych rękawiczkach", ukryta, bardzo trudna do udowodnienia. Znam to dobrze ze swojego domu rodzinnego i bałam się tego bardziej niż kłótni rodziców. Ale rok???
Nino pisze: 09 lip 2020, 14:41 Mąż wielokrotnie doprowadzał mnie swoim milczeniem do... krzyku. Aż nie chce mi się teraz rozgrzebywać tych bolesnych sytuacji. Po prostu milczał i patrzył, jak rozpadam się na jego oczach. Oczywiście, że potem czułam się winna, ponieważ to ja krzyczałam, wyzywałam, wywalałam z domu: doprowadzona tym jego uporczywym milczeniem na skraj wytrzymałości psychicznej.
No właśnie, a potem to Ty uchodziłaś za tą złą, furiatkę itp. To znany mechanizm.
Nino pisze: 09 lip 2020, 14:41 Ostatnim razem zrobił coś jeszcze (chociaż już wcześniej przejawiał, że jest w stanie tak postąpić): milczenie zafundował dwojgu wczesnodorosłym dzieciom.
Okropne. Jeszcze zabiegasz o kontakt z nim?
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Lustro świetnie opisałaś, przyda się każdemu. Mój mąż milczał, a ja też do niedawna. Czym to jest ? podwójna bierna agresja? On milczał, ja próbowałam rozmawiać, była cisza, to też przestałam mówić. Aż on się pierwszy odezwał, a ja tylko "tak" "nie" "nie wiem" przez długi czas.
JolantaElżbieta
Posty: 752
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: JolantaElżbieta »

Nino pisze: 09 lip 2020, 14:41 Mój mąż też regularnie fundował mi takie piekiełko milczenia, a jego ostatni wyczyn: nie odzywanie się do mnie i dzieci ( dopóki tego nie zaczęłam przerywać ), trwał prawie rok!

Mój mąż przed rozwodem nie odzywał się najpierw 4 lata, z przerwą na parę miesięcy, potem nastepne 3 lata, po rozwodzie od 5 nie zna mnie. Wcześniej jak go pytałam o co chodzi, odpowiadał: to pomyśl i zastanów się nad sobą. Od tego myślenia nie żyłam, wegetowałam i czekałam na śmierć, ale przyszedł rozwód. Nie wiem czy rozkwitam, ale wychodzę powoli ze stanu wegetacji :-)
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: tata999 »

Caliope pisze: 09 lip 2020, 16:21 Lustro świetnie opisałaś, przyda się każdemu. Mój mąż milczał, a ja też do niedawna.Czym to jest ? podwójna bierna agresja? On milczał, ja próbowałam rozmawiać, była cisza, to też przestałam mówić. Aż on się pierwszy odezwał, a ja tylko "tak" "nie" "nie wiem" przez długi czas.
Co to jest? Czy to jakaś licytacja? Kto da więcej?
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Nino »

Sarah, właśnie dowiedziałam się od syna, że była jakaś próba kontaktu z ojcem w sprawie głosowania i chyba finansów, które musimy zgromadzić wszyscy pospołu na ważny zabieg.

Jak zrozumiałam, chyba uzgadniali... spotkanie!, ale... mąż nie mógł o danej godzinie, ponieważ... miał trening!

W głosie syna: zawód. Nie chciał mówić o tacie, ponieważ boi się, że ja się będę wtedy nakręcać. Skonkludował tylko, że tata się nie zmieni.

Nie wiem jak Wam to wyjaśnić, ale niekiedy mam wrażenie, że mój mąż jest w pewnym sensie "upośledzony".

Zdaję sobie sprawę, że dużą rolę mogła odegrać w tym aspekcie jego - jak tutaj mówicie - pierwotna rodzina. Moja teściowa nie wyraża swoich uczuć. Nigdy o nich nie rozmawia ze swoimi synami i wnukami. O nic nie wypytuje. Kiedy coś jej opowiadam z naszego życia, nie reaguje. Trudno to wytłumaczyć, bo to nie jest takie złośliwe niereagowanie. Jest mega skryta. Dziwna. Jak to się mówi: diabli wiedzą, co naprawdę myśli? Ale też nie uważam jej za złą osobę. Mówimy o niej w rodzinie: jest jaka jest. W mojej ocenie, nadopiekuńcza, ale na swój specyficzny sposób.
Rodzice męża nie mówili swoim synom: kocham Cię. Byli (ojciec nie żyje), prostymi, zapracowanymi ludźmi.
Mój mąż izolował się od innych. Miał swój świat. Od dziecka.
Teraz też: ma swój świat.
I ani nie chcę go więcej terapeutyzować (czekam z utęsknieniem na moje 12 Kroków!!!), ani też: usprawiedliwiać, co wcześniej czyniłam nagminnie.
renegate

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: renegate »

Słuchajcie, trzeba odróżnić, milczenie jako bierną agresję w związku - od odcięcia się od kogoś, gdy się prowadzi już inne życie i nie chce wracać (przynajmniej w danym momencie) do współmałżonka.
Milczenie w związku jako bierna agresja to metoda manipulacji, w dodatku metoda silnie toksyczna. To rodzaj gry, często w ramach szantażu emocjonalnego. Takie milczenie jest obliczone na efekt. Najogólniej ujmując na wciąganie drugiej strony właśnie w tą grę.
Milczenie po rozstaniu, to odcięcie się od wcześniejszego życia. To coś, co z kolei można by określić jako wypisanie się z gry.
W tym drugim przypadku, oczywiście nie musi chodzić o "grę" toksyczną, tylko "grę" rozumianą, jako wspólne życie.
tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: tata999 »

Nino pisze: 09 lip 2020, 14:41
Pod wpływem moich działań w maju o mały włos nie doszło do spotkania między dziećmi a nim. Na szczęście, nie doszło.
Dlaczego uważasz, że na szczęście? Nie doszło do spotkania dzieci z rodzicem, jeśli dobrze rozumiem.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Teraz bo mieszkamy osobno i to nieodzywanie boli a jak mieszkalismy razem maz nie odzywal sie od wrzesnia do lutego to bylo jeszcze gorsze. A ja chyba jestem ciezki przypadek kliniczny mimo pomocy cofam sie do stanu z lutego i nie umiem tego przezwyciezyc. Moje zycie zresetowalo sie do poziomu 0 a ja nie potrafie znalezc sily by je odbudowac. Tak sie ostatnio zastanawialam co mnie boli najbardziej i chyba wlasnie to wyrzucenie mnie jak stary mebel. To mnie tak odarlo z godnosci ze teraz nie umiem na siebie spojrzec inaczej. Tak bardzo liczylo sie dla mnie jego zdanie na moj temat ze to niesamowicie boli. Skad wziasc sile zeby sie pozbierac, tak duzo sie ostatnio modle , Bog chyba nie ma nademna litosci.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Nino »

Wyrzucona, czy pracujesz zawodowo?
Odczucia, o ktorych piszesz: znane mi. Byl czas, gdy obudzilam sie pewnego ranka i powiedzialam: Panie! Nie widze w sobie nic dobrego!
Mnie za kazdym razem stawia do pionu praca, a ze od jakiegos czasu pracuje cyklicznie, moge zaobserwowac, co sie ze mna zaczyna dziac, kiedy trace rytm, moge odpuscic dyscypline dnia, kiedy mam za duzo wolnego czasu i ulegam rozmemlaniu oraz smutkowi.
Kiedy pracuje i w tej pracy mam minimum wolnego czasu, wtedy nawet jak mam wolne, zal mi go tracic na rozmemlanie i zamartwianie sie. Rozmyslam nocami albo nad ranem: kiedy sie przebudze.
To trudne odbudowac poczucie wartosci nie w oparciu o meza i innych ludzi, a we wspolpracy z Panem Bogiem, ktoremu sie zawierzylo. To trudne, ale wierze, ze owoc jest trwaly i slodki.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Wyrzucona, wiem co czujesz, mnie mąż nie wyrzucił, ale zrobił to mój ojciec. Nie miałam gdzie iść, musiałam ratować się pójściem mieszkać do kolegi. Bez pracy, pieniędzy, odarł mnie też z godności. Dałam radę, znalazłam pracę(bylejaką:) ) ,ona dała mi siłę, że jestem coś warta dla kogoś, bo mi płacą i szanują. Nie dotarłam wtedy do żadnego psychologa, ty jak masz możliwość korzystaj. Upadłaś, powstaniesz, to są zmiany jakie zachodzą, nie cofasz się do tyłu do lutego. Jesteś już inna niż wtedy, przytulam.
ODPOWIEDZ