Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Zwyklaosoba »

Wyrzucona pisze: 21 kwie 2020, 17:29 Wiem że powinnam się zająć sobą gdyby to tylko było takie proste…
Biorę antydepresanty ale jak to powiedziała moja lekarka nie ma tabletek na rozwód, objawy są adekwatne do sytuacji życiowej. Lekami nie da się już więcej zdziałać.
Wczoraj zadzwoniłam do męża bo nie dałam już rady z tęsknoty. Wymieniliśmy parę słów po czym rozmowa skończyła się jak zwykle. Jedno nie to słowo, nie taki ton , brak zrozumienia tematu, brak widoku na poprawę i koniec ,on nie będzie tak rozmawiał i kończy rozmowę. Zaznaczę że rozmowa była kulturalna żadna tam pyskówka czy coś. Ja się bardzo pilnuję jak z nim rozmawiam. Mnie po prostu nie wolno powiedzieć ani jednego słowa które nie spodoba się mężowi. Proszę powiedzcie mi co ja robię nie tak. Nie jestem DDA ale pochodzę z trudnego domu, rodzice ciągle się kłócili. Ja tak bardzo chcę się z tym człowiekiem dogadać , jak to jest możliwe że mi nie wychodzi.
Czytam twoje wpisy odnosnie rozmów, jej u mnie były takie same, to smak zdanie..
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: nałóg »

DDA nie jesteś a za to bardzo prawdopodobne że jesteś DDD czy Dorosłe Dziecko z rodziny Dysfunkcyjnej i w dodatku pewnie w dysfunkcyjnym związku.
A może dasz rade odbluszczowić się? dać przestrzeń a zająć się tylko sobą?
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Zwyklaosoba »

nałóg pisze: 02 mar 2021, 9:49 DDA nie jesteś a za to bardzo prawdopodobne że jesteś DDD czy Dorosłe Dziecko z rodziny Dysfunkcyjnej i w dodatku pewnie w dysfunkcyjnym związku.
A może dasz rade odbluszczowić się? dać przestrzeń a zająć się tylko sobą?
nałóg autorka wątku jest po rozwodzie, pozwoliłam sobie przeczytać wątek i odnieść się do mojej obecnej sytuacji - czyli sposobu prowadzenia rozwów, dokładnie takich samych pozbawionych empatii tylko jak coś nie pasuje to od razu "tak nie będziemy rozmawiać i koniec" i rozłączał się, skąd te mechanizmy, nawet to nieeleganckie, brak argumentów i totalne odcięcie..
Mój mąż nie potrafił i nie potrafi rozmawiać, kiedyś unikał wszelkich sporów, co dało poczucie złudnej zgody, a teraz nie dyskutuje bo związek zakończył..
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Zwyklaosoba pisze: 02 mar 2021, 10:11
nałóg pisze: 02 mar 2021, 9:49 DDA nie jesteś a za to bardzo prawdopodobne że jesteś DDD czy Dorosłe Dziecko z rodziny Dysfunkcyjnej i w dodatku pewnie w dysfunkcyjnym związku.
A może dasz rade odbluszczowić się? dać przestrzeń a zająć się tylko sobą?
nałóg autorka wątku jest po rozwodzie, pozwoliłam sobie przeczytać wątek i odnieść się do mojej obecnej sytuacji - czyli sposobu prowadzenia rozwów, dokładnie takich samych pozbawionych empatii tylko jak coś nie pasuje to od razu "tak nie będziemy rozmawiać i koniec" i rozłączał się, skąd te mechanizmy, nawet to nieeleganckie, brak argumentów i totalne odcięcie..
Mój mąż nie potrafił i nie potrafi rozmawiać, kiedyś unikał wszelkich sporów, co dało poczucie złudnej zgody, a teraz nie dyskutuje bo związek zakończył..
Zwyklaosobo, w kryzysie to typowe zachowanie. Dlatego trzeba odpuścić rozmowy, zająć się sobą, nie drążyć. Nawet w tym wątku widać do czego prowadzi dyskusja co dalej. Osaczanie, zabluszczowanie, brak przestrzeni. Może to się szybko skończyć.
elena
Posty: 427
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: elena »

Rozumiem, ze czujesz się samotna i niepotrzebna, zwłaszcza gdy nie masz w tej chwili pracy. Z Bożą pomocą uda Ci się przejść przez ten trudny czas. Jeśli chodzi o pracę może popytaj znajomych, sąsiadów czy nie słyszeli o jakimś etacie, zleceniu, może o pracy dorywczej? A może masz jakieś zdolności i sama zaczniesz swój biznes, nie wiem, może pieczesz dobre ciasta albo szyjesz ubrania? Wywieś ogłoszenia w swojej okolicy, może w Internecie zamieść informacje. Otaczam w modlitwie!
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Nałogu i inni. Jedną z najcenniejszych rzeczy którą nauczyłam się w terapii to wyrażanie otwarcie swojego zdania. Zaznaczam jednak ze to moje osobiste zdanie i nie będę nikogo przekonywać do swoich poglądów. Nie wiem czy jestem DDD, zapytam swoją psycholog po roku obserwacji chyba odpowie mi na to pytanie. Nie to jednak chciałam poruszyć. Rozumiem że bycie DDA czy DDD czy jakiekolwiek inne zaburzenie osobowości z narcyzmem włącznie wpływa na relacje międzyludzkie. Uważam jednak ze po pierwsze nikt z nas nie ma wpływu na to że posiada taki czy inny defekt oraz że wychował się w takiej czy innej rodzinie. Przecież w momencie zawierania związku ktoś tez był DDD i jakoś życie układało się przez kilka dobrych lat. To się powoli staje trendem ze ktoś jak chce rozwodu to zaczyna szukać w tej drugiej osobie wszystkiego co najgorsze, podobnie jak ludzie nadużywają określenia Toksyczny związek, oczywiście jest coś takiego ale taką diagnozę może postawić tylko psycholog a teraz wielu ludzi traktuje to po prostu jako wyjście ewakuacyjne. Z zaburzeniami osobowości jest jeszcze jeden problem że najczęściej wiele rzeczy robi się nieświadomie do czasu aż np. psycholog tego komuś nie wyjaśni to nie ma mowy o zmianie zachowania bo ktoś tego po prostu nie rozumie. Narcyz też nie wie że to z nim jest coś nie tak. Nawet taki termin jak zabluszczenie się na kimś może być nie do końca zrozumiałe dla kogoś ale wytłumaczenie mu skąd się to u niego wzięło i jak to się przejawia może wiele zmienić. Po prostu irytuje mnie to że teraz coraz częściej ludzie chcą rozwodu z powodu jakiś tam niby defektów nie dając nawet szans tej drugiej stronie na naprawę czegokolwiek, dla mnie to jest niemoralne. W zasadzie to mało kto może się chyba poszczycić idealnym rysem osobowości. Jedynym dla mnie akceptowalnym wytłumaczeniem jest to gdy dana osoba (oczywiście po wcześniejszym wyjaśnieniu jej tego problemu ) dalej stanowczo odmawia jakiejkolwiek zmiany swojego zachowania. Jeśli jednak podejmuje się pracy nad sobą to uważam że współmałżonek, który zawarł z nią przecież kiedyś związek małżeński powinien dać jej tę szansę.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Zwyklaosoba »

Caliope pisze: 02 mar 2021, 12:12
Zwyklaosoba pisze: 02 mar 2021, 10:11
nałóg pisze: 02 mar 2021, 9:49 DDA nie jesteś a za to bardzo prawdopodobne że jesteś DDD czy Dorosłe Dziecko z rodziny Dysfunkcyjnej i w dodatku pewnie w dysfunkcyjnym związku.
A może dasz rade odbluszczowić się? dać przestrzeń a zająć się tylko sobą?
nałóg autorka wątku jest po rozwodzie, pozwoliłam sobie przeczytać wątek i odnieść się do mojej obecnej sytuacji - czyli sposobu prowadzenia rozwów, dokładnie takich samych pozbawionych empatii tylko jak coś nie pasuje to od razu "tak nie będziemy rozmawiać i koniec" i rozłączał się, skąd te mechanizmy, nawet to nieeleganckie, brak argumentów i totalne odcięcie..
Mój mąż nie potrafił i nie potrafi rozmawiać, kiedyś unikał wszelkich sporów, co dało poczucie złudnej zgody, a teraz nie dyskutuje bo związek zakończył..
Zwyklaosobo, w kryzysie to typowe zachowanie. Dlatego trzeba odpuścić rozmowy, zająć się sobą, nie drążyć. Nawet w tym wątku widać do czego prowadzi dyskusja co dalej. Osaczanie, zabluszczowanie, brak przestrzeni. Może to się szybko skończyć.
u mnie to się tak źle skończyło, sama błędnie pytałam wracasz do domu czy rozwód, mąż odpowiadał, że nie wyobraża sobie powrotu więc rozwód, złożył papiery pomimo moich próśb żeby tegon nie robił i w zaparte idzie w podziały majątków w excelach mi wysyła i pisze "masz co chciałaś", a ja nie tego chciałam... ale żeby to każdy z nas taki mądry był od razu jak ma pierwszy kryzys i zazwyczaj w pierwszym związku, który stał się małżeństwem, ale i obwiniać się za wszystko nie będę bo oświadczaałam tysiące razy chcę ratować, on już jest "odfrunięty", ja leczę rany
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Dlatego tu trafiamy, mnie tu Bóg pokierował w momencie gdzie mąż już ustalił podział majątku, sprzedaż mieszkania,opiekę z dzieckiem i rozwód. Zaczęłam czytać forum, książki i od razu byłam u psychologa, a stan mój był ciężki. Ważna zawsze była bardzo lista Zerty, gdyby nie ona straciłabym wszystko po czterech rozmowach. Dwie pierwsze były straszne, a trzecia uwsteczniła wszystko. Do czwartej nie doszło, bo zrozumiałam że nie tędy droga, że mam męża zostawić Bogu, a zająć się sobą. Nie prosić, nie płakać, nie zapewniać ciągle o chęci naprawy (bo sobie można pogadać, jak druga strona nie chce), a konsekwentnie raz przypomnieć o tym że nie zgadzam się na rozwód i raz, że chcę naprawiać. Wyszłam do mojej sypialni, zajęłam się sobą, moim rozwojem, psychiką, pracą nad komunikacją i granicami. Powiedziałam że droga wolna, nie zatrzymam męża, zrobi co uważa i to był koniec rozmów o nas. Ponad rok to się jakoś ciągnie, jest ciężko, ale dzięki Bogu i miłości do siebie samej zwyciężam przeciwności. Mam nadzieję, mam moją wolność, szczęście jak sama je sobie stworzę oraz wspaniałego synka.
Nie wierzę, że to był pierwszy kryzys, u mnie przez 7 lat były co najmniej 3 z czego jeden duży po urodzeniu dziecka. A ten jest wypadkową nieprzepracowanych starych, moje wejście w stare tory. Tak jest jak ktoś nie ma sił, jest w depresji i ma zerową samoocenę. Teraz jest w końcu inaczej, bo moja depresja zniknęła po dobraniu optymalnej dawki hormonów kobiecych. Bardzo chcę żyć, dla siebie, dla syna, dla Boga z mężem lub bez niego.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Wyrzucona pisze: 02 mar 2021, 14:17 Nałogu i inni. Jedną z najcenniejszych rzeczy którą nauczyłam się w terapii to wyrażanie otwarcie swojego zdania. Zaznaczam jednak ze to moje osobiste zdanie i nie będę nikogo przekonywać do swoich poglądów. Nie wiem czy jestem DDD, zapytam swoją psycholog po roku obserwacji chyba odpowie mi na to pytanie. Nie to jednak chciałam poruszyć. Rozumiem że bycie DDA czy DDD czy jakiekolwiek inne zaburzenie osobowości z narcyzmem włącznie wpływa na relacje międzyludzkie. Uważam jednak ze po pierwsze nikt z nas nie ma wpływu na to że posiada taki czy inny defekt oraz że wychował się w takiej czy innej rodzinie. Przecież w momencie zawierania związku ktoś tez był DDD i jakoś życie układało się przez kilka dobrych lat. To się powoli staje trendem ze ktoś jak chce rozwodu to zaczyna szukać w tej drugiej osobie wszystkiego co najgorsze, podobnie jak ludzie nadużywają określenia Toksyczny związek, oczywiście jest coś takiego ale taką diagnozę może postawić tylko psycholog a teraz wielu ludzi traktuje to po prostu jako wyjście ewakuacyjne. Z zaburzeniami osobowości jest jeszcze jeden problem że najczęściej wiele rzeczy robi się nieświadomie do czasu aż np. psycholog tego komuś nie wyjaśni to nie ma mowy o zmianie zachowania bo ktoś tego po prostu nie rozumie. Narcyz też nie wie że to z nim jest coś nie tak. Nawet taki termin jak zabluszczenie się na kimś może być nie do końca zrozumiałe dla kogoś ale wytłumaczenie mu skąd się to u niego wzięło i jak to się przejawia może wiele zmienić. Po prostu irytuje mnie to że teraz coraz częściej ludzie chcą rozwodu z powodu jakiś tam niby defektów nie dając nawet szans tej drugiej stronie na naprawę czegokolwiek, dla mnie to jest niemoralne. W zasadzie to mało kto może się chyba poszczycić idealnym rysem osobowości. Jedynym dla mnie akceptowalnym wytłumaczeniem jest to gdy dana osoba (oczywiście po wcześniejszym wyjaśnieniu jej tego problemu ) dalej stanowczo odmawia jakiejkolwiek zmiany swojego zachowania. Jeśli jednak podejmuje się pracy nad sobą to uważam że współmałżonek, który zawarł z nią przecież kiedyś związek małżeński powinien dać jej tę szansę.
Masz rację, przydałoby się dać szansę, bo każdy coś tam ma niepoukladane, nikt nie jest chodzącym ideałem. Ale mentalność ludzi się zmienia, to co jest najwyższą wartością ginie, a powinno być praktykowane dla zdrowia przyszłych pokoleń. Rodzice się rozwodzą, powielają to dzieci nie widząc konsekwencji jaką dla nich był tamten rozwód i fundują to swoim dzieciom.
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: sajmon123 »

Wyrzucona pisze: 02 mar 2021, 14:17 Nałogu i inni. Jedną z najcenniejszych rzeczy którą nauczyłam się w terapii to wyrażanie otwarcie swojego zdania. Zaznaczam jednak ze to moje osobiste zdanie i nie będę nikogo przekonywać do swoich poglądów. Nie wiem czy jestem DDD, zapytam swoją psycholog po roku obserwacji chyba odpowie mi na to pytanie. Nie to jednak chciałam poruszyć. Rozumiem że bycie DDA czy DDD czy jakiekolwiek inne zaburzenie osobowości z narcyzmem włącznie wpływa na relacje międzyludzkie. Uważam jednak ze po pierwsze nikt z nas nie ma wpływu na to że posiada taki czy inny defekt oraz że wychował się w takiej czy innej rodzinie. Przecież w momencie zawierania związku ktoś tez był DDD i jakoś życie układało się przez kilka dobrych lat. To się powoli staje trendem ze ktoś jak chce rozwodu to zaczyna szukać w tej drugiej osobie wszystkiego co najgorsze, podobnie jak ludzie nadużywają określenia Toksyczny związek, oczywiście jest coś takiego ale taką diagnozę może postawić tylko psycholog a teraz wielu ludzi traktuje to po prostu jako wyjście ewakuacyjne. Z zaburzeniami osobowości jest jeszcze jeden problem że najczęściej wiele rzeczy robi się nieświadomie do czasu aż np. psycholog tego komuś nie wyjaśni to nie ma mowy o zmianie zachowania bo ktoś tego po prostu nie rozumie. Narcyz też nie wie że to z nim jest coś nie tak. Nawet taki termin jak zabluszczenie się na kimś może być nie do końca zrozumiałe dla kogoś ale wytłumaczenie mu skąd się to u niego wzięło i jak to się przejawia może wiele zmienić. Po prostu irytuje mnie to że teraz coraz częściej ludzie chcą rozwodu z powodu jakiś tam niby defektów nie dając nawet szans tej drugiej stronie na naprawę czegokolwiek, dla mnie to jest niemoralne. W zasadzie to mało kto może się chyba poszczycić idealnym rysem osobowości. Jedynym dla mnie akceptowalnym wytłumaczeniem jest to gdy dana osoba (oczywiście po wcześniejszym wyjaśnieniu jej tego problemu ) dalej stanowczo odmawia jakiejkolwiek zmiany swojego zachowania. Jeśli jednak podejmuje się pracy nad sobą to uważam że współmałżonek, który zawarł z nią przecież kiedyś związek małżeński powinien dać jej tę szansę.
Zgadzam się z Tobą w 100 procentach. Ja nie widziałem w sobie jakiegoś większego problemu. Wydawało mi się, że już taki jestem i nie da się tego zmienić. Nawet nie wiecie ile bym dał by pójść do psychologa w wieku załóżmy 18-20 lat. Czasu nie cofnę, ale jest jeszcze pełno życia przedemną, a co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Wierzę, że to Bóg się o mnie upomniał, otworzył moje zamknięte oczy. Teraz go nie zawiodę, nie opuszczę, a on pomoże mi stawać się coraz to lepszym człowiekiem.

Czy zasługujemy na drugą szansę? Oczywiście, że tak, ale trzeba sobie ją mocno wywalczyć, wzmacniając siebie i utrwalając zmiany. Ja jestem w kryzysie, ale pracuje nad tym. Żona jest w kryzysie, ale nie widzi problemu. Jeśli mi się uda wyjść na prostą, to może żona też spróbuje i będzie ta szansa?? Jednak to już od Nas nie zależy, ale mogę powiedzieć jedno - Bóg, jeśli ktoś chociaż trochę zechce, upomni się o każdego. Czasem musi nas kopnąć w tyłek, a czasem delikatnie posmyrac. To od Nas zależy czy to widzimy o czujemy. Zawsze to odbywa się w głębi serca.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Bławatek »

Przykro mi, że nie udało Wam się z mężem dogadać i jednak doszło do rozwodu.

Ale z drugiej strony miło słyszeć, że udało Ci się podnieść po tym wszystkim.

Też się zgadzam z Tobą - każdy z nas ma swoje wady, różne charaktery, temperamenty i warto mimo wszystko próbować się dogadać oraz pracować nad tymi naszymi niedociągnięciami. Niestety w dzisiejszych czasach ludzie często idą na łatwiznę oraz myślą tylko o swoim szczęściu.

Życzę Ci znalezienia nowej drogi życiowej, a przede wszystkim pracy. W dobie pandemii może to być trudne, ale może masz jakieś umiejętności, hobby i mogłabyś tak zarabiać. A może sąsiedzi lub koleżanki, o których wspomniałaś potrzebowaliby od czasu do czasu niani - gdy dzieci siedzą całymi dniami w domach podczas nauki zdalnej, a dorośli są w pracy to przydaje się taka pomoc.
Wyrzucona
Posty: 117
Rejestracja: 20 mar 2020, 12:13
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Wyrzucona »

Czasem miewam jeszcze gorsze dni, człowiek chcąc zamknąć jakiś etap w życiu potrzebuje chyba czasem wyjaśnić pewne rzeczy. Pomimo terapii ani tez już przeszło roku czasu ja nadal nie wiem co było przyczyną rozpadu mojego małżeństwa. Mam wprawdzie to pismo od męża ale nie jest to dla mnie wyjaśnienie które mogłabym przyjąć. Jego zmiana była tak nagła i drastyczna. Nie wiem też do dziś czy przyczyna byłą Kowalska, maż niby twierdzi że nie ale sporo rzeczy mi się nie zgadza. Nie widuje go wcale, wiem że to może małe pocieszenie ale czasem jak tu czytam że byli mężowie chcą pomagać swoim byłym to przynajmniej wydaje mi się że ich gryzą wyrzuty sumienia. Mój widać sumienia nie ma a ja nie umiem uwierzyć w to jak można było przez tyle lat nie nawiązać żadnej więzi i tak po prostu odwrócić się i odejść z dnia na dzień. Nie potrafię mu tego wybaczyć (wiem że tyle się mówi o wybaczeniu) ale u mnie to działa jakoś odwrotnie. Patrząc z dystansu na to co działo się przez te ostatnie 6 miesięcy w domu kiedy maż dopuszczał się przemocy psychicznej i kiedy ja resztkami sił próbowałam ratować to małżeństwo on jedynie udawał, uważam że zrobił to wyłącznie na potrzeby sądu by napisać że terapia nie dała efektu. Co za tym idzie mam w sobie okropne poczucie krzywdy którego wtedy nie czułam i z którym nie wiem teraz jak sobie poradzić.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Caliope »

Trzeba to przerobić na terapii, przeżyć jeszcze raz i tak myślę przestać dociekać dlaczego. Ludzie się zmieniają, a niedojrzali odchodzą bez chęci naprawy. Być może od dawna jest kowalska, nic nie zrobisz. Trzeba zająć się swoim życiem, bo nikt za ciebie tego nie zrobi, pora na Ciebie, a twoje potrzeby, marzenia.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Triste »

Wyrzucona pisze: 04 mar 2021, 11:05Mój widać sumienia nie ma a ja nie umiem uwierzyć w to jak można było przez tyle lat nie nawiązać żadnej więzi i tak po prostu odwrócić się i odejść z dnia na dzień.
Mój mąż zrobił dokładnie to samo, zerwał pewnego dnia ze mną kontakt i ten stan trwa do dziś (1,5 roku).
Beza słowa złożył także pozew i to milczenie trwa i trwa.....
Mozna się z tym pogodzić, do czyjejś psychiki nie wejdziemy.
Nie ma sensu się zastanawiać dlaczego tak a nie inaczej chociaż przyznaję że i mnie długo brakowało jakiegoś oficjalnego końca, rozmowy, ustalenia ...
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż odchodzi - nie daję już rady psychicznie

Post autor: Zwyklaosoba »

Triste pisze: 04 mar 2021, 12:47
Wyrzucona pisze: 04 mar 2021, 11:05Mój widać sumienia nie ma a ja nie umiem uwierzyć w to jak można było przez tyle lat nie nawiązać żadnej więzi i tak po prostu odwrócić się i odejść z dnia na dzień.
Mój mąż zrobił dokładnie to samo, zerwał pewnego dnia ze mną kontakt i ten stan trwa do dziś (1,5 roku).
Beza słowa złożył także pozew i to milczenie trwa i trwa.....
Mozna się z tym pogodzić, do czyjejś psychiki nie wejdziemy.
Nie ma sensu się zastanawiać dlaczego tak a nie inaczej chociaż przyznaję że i mnie długo brakowało jakiegoś oficjalnego końca, rozmowy, ustalenia ...
Triste ale to złożył pozew i co była jakaś rozprawa?
ODPOWIEDZ