Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Avys »

Firletka, wcale nie głupie pytanie. Ja do snów nie przywiązuję dużej wagi na szczęście. Tak, śni mi się i niestety przez to, że przez ostatnie ileś miesięcy mnie zastraszał to bardzo różnie. Raz że nie umarł i mnie dalej krzywdzi ale też śniło mi się, że mnie przytula. Wolę te spokojne sny z przytulaniem, bo po tych drugich wraca na chwilę strach przed Nim. A tak w ogóle to chyba wolałabym, żeby mi się na razie nie śnił, ale nie umiem wpływać na swoją podświadomość ;-)

Rozumiem z Twoich wyjaśnień, że w sumie to wolisz jednak, żeby Mąż z Wami mieszkał niż zrobić awanturę ze swoimi rodzicami po której może by się wyprowadził.

Jeśli sytuacja pomiędzy Wami będzie zła to ja nie wiem co jest dla dzieci lepsze w Twoim przypadku. Ja nie miałam wpływu gdzie był Mąż ale myślę, że gdyby przez ostatnie dwa lata był w domu to dzieci jednak bardziej by ucierpiały.

Zgadzam się z tym co napisał Wiedźmin, że Twój Mąż potrzebuje przestrzeni. Na Jego miejscu chyba nawet jak chciałabym wrócić do Żony to byłoby mi trudno bo cały czas jest ten nacisk..... ja robiłam dokładnie tak samo jak Ty- też na początku mówiłam, że przysięga, że 13 lat razem, że dzieci itp. I tak jak Ci pisałam- przez pierwsze 2 lata żyłam (TERAZ ŻAŁUJĘ, że tak długo) jego życiem. Choć początkowy okres wydaje mi się, że był potrzebny, bo pomógł mi zrozumieć i zaakceptować, że chociażby on kłamie i nie ma w sobie empatii. To było ważne, bo bez tego nie umiałabym zdjąć różowych okularów i trzymałabym się mojego „bożka” na którym budowałam szczęście.

Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się przykro, że Ty nie nosisz tej obrączki. Dla mnie to osobiście pozytywny szok, że moja obrączka na palcu przez 4 lata odejścia Męża ani drgnęła. Często się temu dziwiłam i jakoś tak myślę, że w tym maczał palce Bóg - bo ja jestem/byłam za słaba na taką stabilność. Ta obrączka od dnia ślubu do śmierci Męża była dla mnie nienaruszona i powiem nawet, że coraz bardziej drogocenna. Kilka tygodni po Jego śmierci uznałam, że jestem gotowa aby ją ściągnąć- chciałam zobaczyć czy nie jestem nawet po śmierci niezdrowo uzależniona od Niego i nie jestem. Mam nadzieję, że kocham Go coraz bardziej ale obrączki nie chcę nosić. Znalazłam w Jego kosmetyczce Jego obrączkę. Położyłam je obie razem i jeszcze zobaczę co z nimi zrobię ;-)
Ale wracając do tematu- kurcze- to że Twój Mąż nosi a Ty nie to jest dziwna sytuacja....dla mnie obrączka była ważna, taki zewnętrzny znak sakramentu. Może da się ją ubrać jak posmarujesz ręce masłem, to wtedy przejdzie?? :-)
Nie chcę się tu dopatrywać jakiś ukrytych w nas rzeczy, ale często takie rzeczy mogą świadczyć o czymś, a może to być zwyczajny niefart, że nie możesz założyć i to nie ma nic wspólnego z Twoim wnętrzem.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Nie wiem dlaczego spytałam o sny...

Z tą obrączką to przypadek (że zraniła się w ten a nie inny palec) , choć z drugiej strony nie raz się nad tym zastanawiałam i doszlam do wniosku, że może przypadek ale i dobra "wymówka", bo ja naprawdę nie chce nosić obrączki po tym jak on mnie traktuje. Nie rozumiem dlaczego on nie zdejmuje swojej?
Myślicie, że to symbol naszego wnętrza?

Muszę się od niego odwiesic. I tak nie mam na nic wpływu. Muszę to zrozumiec... niech sobie działa, może w końcu mąż tamtej kobiety się wkurzy.albo i sama kowalska... niezakazany owoc nie będzie już tak kusił, a i ja odetchnę... Muszę to sobie wbić do głowy o się dostosować.
Wiem jedno, naszego małżeństwa nie da się uratować, jesli on nie zrozumie, że robi źle, ale też musi wejść tu specjalista...
Ja też muszę się zmienić...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: s zona »

Avys pisze: 03 lip 2020, 16:48
Ja do snów nie przywiązuję dużej wagi na szczęście. Tak, śni mi się i niestety przez to, że przez ostatnie ileś miesięcy mnie zastraszał to bardzo różnie. Raz że nie umarł i mnie dalej krzywdzi ale też śniło mi się, że mnie przytula. Wolę te spokojne sny z przytulaniem, bo po tych drugich wraca na chwilę strach przed Nim. A tak w ogóle to chyba wolałabym, żeby mi się na razie nie śnił, ale nie umiem wpływać na swoją podświadomość ;-)

Avys,
bardzo mnie poruszyly Twoje slowa .U nas mawiano, ze jesli zmarly " przychodzi" we snie to moze potrzebuje naszej pomocy . mszy sw , modlitwy . Bardzo bliska jest mi https://www.pch24.pl/co-to-jest-msza-sw ... 517,i.html kilka razy "praktykowalam ".
Ostatnio, w przeddzien ost mszy za bliska, zmarla osobe, mialam tak piekny "nieziemski sen "i taki Bozy Pokoj we mnie sie rozlal .. a fizycznie niestety bylam nieobecna na tych mszach ..

Moze warto to przemyslec, przemodlic.. w sumie Twoj maz do kogo moze zwrocic o pomoc, jesli nie do zony ..

ps odnosnie obraczki... swoja nosilam ponad 30 lat . pozniej w kryzysie ,gdy maz zechcial naprawiac dalam mu swoja - mozna powiekszyc o kilka rozmiarow - druga, od mojej mamy nosze rzadko - tutaj jest odwrotnie noszona ,a sama nie mam odwagii przelozyc ja na palec u lewej reki ..maz zakladal na prawa...
Ale sakramentalna zona czuje sie od 38 lat ...
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Nino »

U nas sytuacja z obrączkami odzwierciedla ogromny bałagan w małżeństwie...
W każdym razie: oboje nie nosimy ich od dawna...:( Te z dnia ślubu: zaginęły :( Potem były kupione następne, ale... ściągane i ponownie gdzieś zagubione w epicentrum kolejnych kryzysów.
Od jakiegoś czasu myślę o tym, uwiera mnie to. Brakuje mi obrączki na palcu. Zasmuca mnie jej brak na dłoni męża.
Nie szanowaliśmy swojego małżeństwa.
Co do wyprowadzki męża: Firletko, z perspektywy własnych doświadczeń powiem, że.... nie wyrzucałabym męża z domu, a jednocześnie zajęła się sobą. Lista Zerty, odwieszanie itd..., a potem dopiero zobaczyła, co dalej?

Baaaardzo trudno wrócić do siebie po wyprowadzkach.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: MaryM »

Ja moją obrączkę zdjęłam... Mąż przestał mnie wtedy traktować z nienawiścią. Taka zamiana... Czasem ja zakładam, gdy chce uniknąć pytań dalszych znajomych - ale wraca wtedy do mnie uwieszenie, nie czuję się komfortowo ... Mąż jest tak odległy, tak skupiony na swoim życiu, tak mu zawsze śpieszno do "siebie", że generalnie trzymam ją w pudełku. Na palcu jest mi zbyt ciężko... myślę, że ją przerobię... Mąż zdradził wszystko, co współtworzyliśmy, podeptał z premedytacją i na zimno. Jeśli nie przprowadzę stwierdzenia niewazności, jeśli jakimś jedynie Boskim cudem do siebie wrócimy to chciałabym nową obrączkę. Stara, którą dał mi mąż, nie znaczyła dla niego nic. Z tą ode mnie wszystko w porządku ;-)
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Avys »

S żona, co do mszy gregoriańskich zamówiłam takie raz w życiu za Babcię moją najukochańszą bo Jej to obiecałam. Za Męża na razie było kilka Mszy takich zwykłych. Tak w ogóle to miałam problem z pogrzebem, bo Mąż był definitywnym ateistą i z proboszczem była dyskusja....ale go przekonałam. Na razie zamówiłam za Niego Msze Wieczyste.
Tak czy siak często proszę Boga o Jego zbawienie i jak mnie coś boli albo jest mi ciężko, to ofiarowuję to za Męża. Mam nadzieję, że to ma sens i czuję, że to sens tego, że byliśmy małżeństwem i że to był mężczyzna mojego życia. Cieszę się z tego. Bóg cały czas ma mnie w opiece i to widzę nawet pomimo mego niedowiarstwa. Nigdy nie rozumiałam, jak Jezus mówił, że w Niebie nie będzie się żenić czy wychodzić za mąż... teraz to wydaje mi się jedyne co może być. Tam przechodzi tylko bezgraniczna czysta Miłość. Jestem pewna, że jeżeli spotkam się z Mężem w niebie to On będzie mnie znów kochał bardziej niż kiedykolwiek bo w Niebie czy ma nowej ziemi nie będzie nikogo kto by nas nie kochał. To jest wspaniała perspektywa. To piękne pomyśleć, że jak się jeszcze spotkamy to On będzie znów mnie kochał. A jak się nie spotkamy, to wcale nie będę mniej kochana. Choć sens mojego małżeństwa i dalszego mojego życia błagają o to żebyśmy się spotkali. I nie ma zupełnie znaczenia czy będę mieć kiedyś jeszcze innego męża czy nie. Zupełnie nie ma to znaczenia.
Avys
Posty: 220
Rejestracja: 21 cze 2020, 8:31
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Avys »

Firletka,
Jak widzisz z tymi obrączkami różnie jest. Jak widzisz s zona nosi na drugiej ręce.
Co do Ciebie po tym jak napisałaś, że dziwisz się, że Twój Mąż nosi - to mnie zaskoczyło.....ale może jest w Tobie taki krzyk o prawdę, że jak On nie ma Ciebie w sercu to zewnętrznie niech też nie udaje!!!! To jest spójne. Natomiast czy to, że On łamie przysięgę małżeńską jest powodem do tego abyś Ty też ściągała obrączkę. Tu przydał by się głos jakiegoś małżonka który ściągnął też z palca ale nie zmieniło to w żaden sposób przysięgi małżeńskiej.
Dla mnie obrączka była jeszcze też takim zewnętrznym znakiem zajętości- wiele osób niestety namawiało mnie abym sobie kogoś znalazła- pokazywałam obrączkę i po temacie :-)
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

:(Wczoraj mieliśmy bardzo ciężki wieczór... Ja miałam... Mąż mnie wyzywał, wyśmiewal... Ze jest moi jedynym partnerem seksualnych , że nikt mnie nie chciał nigdy najwidoczniej... Pokazywał obsceniczne gesty, bardzo obsceniczne... powiedział, że coś jest w moim samochodzie do wymiany i ma nadzieję, że to mi (przekleństwo) podczas jazdy...
Zaczęło się od tego, że powiedział, że odkrył cudowna plażę na mazurach, na którą pojedzie z dziecmi. Spytałam czy odkrył z kochanką i się zaczęło...
rose
Posty: 136
Rejestracja: 14 mar 2020, 11:39
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: rose »

Firletko, mąż Tobą manipuluje. Wie co powiedzieć i zrobić żeby zabolało. I w sposób bezwledny to wykorzystuje. Czy korzystasz z pomocy psychologa?
Jak czytam Ciebie to jakbym widziała swoją historię - ciągła sinusoida. Dzisiaj wydaje się że jest dobry dzień, to kolejnego dnia przychodzi nie wiadomo skąd załamanie. Myślę że potrzebujesz się wzmocnić i w jakiś sposób uodpornić na to co mąż mówi do Ciebie. Korzystasz z pomocy psychologa? Firletko ściskam Cie mocno
Wiedźmin

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Wiedźmin »

Firletka pisze: 04 lip 2020, 8:21 :(Wczoraj mieliśmy bardzo ciężki wieczór... Ja miałam... [...] Spytałam czy odkrył z kochanką i się zaczęło...
Firletko... ale w jakim celu Ty to robisz? Chcesz poprawy swojej sytuacji? ... Chyba że chcesz sie wykończyć... to dalej zamiast na sobie koncentruj sie na kochance i co i gdzie z nią robi mąż.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Caliope »

Firletko, znów otworzyłaś swoje rany, odpaliłaś zapalnik. Szkoda zdrowia na takie coś, u mnie nie ma kowalskiej, ale jest kolega przy którym mąż się zmienia o 180 stopni. Zatrzymałam ostatnio taki zapalnik, jechaliśmy na wycieczkę, a mąż powiedział że mam nie przesuwać fotela w tez moim samochodzie, bo jeżdżą nim inne dorosłe osoby. Powiedziałam że zauważyłam, bardzo chciałam się rozgryźć, ale stwierdziłam że po prostu sobie przesunę ten fotel, by zadbać o swój kręgosłup. Nic się nie stało dalej, mąż się tylko zdziwił.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Rose,
byłam raz sama, później 3 razy z mężem, ale... To z mężem nic nie dalo (choc psycholog powiedziała mężowi, że potrzebuje terapii indywidualnej).
Mnie pierwsza wizyta bardzo pomogla (ta na której byłam sama), ale później zrezygnowałam (głównie z powodu pandemii). Wiem, że muszę się zapisać, bo nie dam rady inaczej....

Zastanawiam się nad czymś innym i chyba najpierw spytam prawnika. Mam nagrane wczorajsze rozmowy (robią to też za radą prawnika) nie wiem czy nie powinnam z tym iść na policję. Tylko niestety... po prostu się wstydzę...
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Wiedzmin, no właśnie nie wiem jaki to ma cel... Czasem się powstrzymuje, ale niestety... powinnam zawsze a nie czasem. Po wszystkim przychodzi refleksja, że źle zrobiłam...
Caliope, tak otworzyłam swoje rany i tak bardzo tego żałuję... Nie potrafię tego nie robić.
Ewuryca

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Ewuryca »

Firletka pisze: 04 lip 2020, 10:43
Zastanawiam się nad czymś innym i chyba najpierw spytam prawnika. Mam nagrane wczorajsze rozmowy (robią to też za radą prawnika) nie wiem czy nie powinnam z tym iść na policję. Tylko niestety... po prostu się wstydzę...
Firletka a co chcesz osiągnąć policją? Chcesz aby go zamknęli, czy żeby miał sprawę w sądzie, czy chcesz go przestraszyć, czy chcesz zniżyć się do tego samego poziomu co mąż i czy w ten sposób będziecie funkcjonować? Wzajemna nienawiść? a gdzie w tym wszystkim dziecko?
Skoro narazie mąż ani ty nie macie zamiaru się wyprowadzić to ja proponuje wyciszyć się, odciąć się od kłótni, Bóg przemawia w ciszy, jak chcesz go usłyszeć podczas nieustannych wyzwisk i wyrzucaniu sobie nawzajem wszystkiego? Chciałabyś żeby mąż się wyprowadził co rozumiem, ale narazie to się nie stanie, ale możesz spróbować żyć tak jakby go nie było, udawaj ze go nie widzisz czy nie słyszysz, i daj czas czasowi i sobie chociaż na chwilkę aby znaleźć trochę spokoju, tez dla dziecka.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Ewuryca, ja już sama nie wiem co chce. Boję się go jak mnie wyzywa, on mi szepcze do ucha takie przekleństwa, wczoraj zdjął spodnie, pokazał co ma i powiedział coś bardzo wulgarnego. Nigdy, przenigdy tego bym się po nim nie spodziewała. Ja go nie wyzywam. Mam dość jego klamstw, mam dość życia w takiej patologii. Dziś to juz chyba jestem na samym dole. Jak z normalnej, szczęśliwej rodziny (14 lat raka byliśmy) można zrobić coś takiego?
Dlaczego Bog na to pozwala? Byłam wczoraj w sanktuaroum wypłakałam.sue, wymodliłam, wyszłam... taka lekka... A wieczorem...
Boję się każdego następnego dnia. Choć są dni, że jest w miarę poprawnie....
ODPOWIEDZ