Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Moderator: Moderatorzy
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Caliope, no właśnie - zniszczona kora mózgowa i to w płacie czołowym, gdzie są uczucia... Tyle tulko, że ciężko mi w to uwierzyć, a z drugiej strony... Jego zachowanie może to sugerować.
Pavel:czyli mąż nie ma kłady, moralności i jest w amoku. Wszystko by się zgadzało. Niestety... Ale dlaczego przez 17 lat takich cech nie wykazywał? Chociaż, dobrze poszukać to i może bym coś znalazła...
Tata999: mnie jednak ta psycholog bardzo się podoba.... Choć faktycznie, cały czas podkreśla, że mój mąż jest po prostu zły... A ja usilnie próbuje go wybielić.
Pavel:czyli mąż nie ma kłady, moralności i jest w amoku. Wszystko by się zgadzało. Niestety... Ale dlaczego przez 17 lat takich cech nie wykazywał? Chociaż, dobrze poszukać to i może bym coś znalazła...
Tata999: mnie jednak ta psycholog bardzo się podoba.... Choć faktycznie, cały czas podkreśla, że mój mąż jest po prostu zły... A ja usilnie próbuje go wybielić.
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Niestety prawda, uzależniony wpada nie wiadomo kiedy w nałóg i ma swoje jazdy.Przez ten czas 17 lat, mógł być w innej fazie uzależnienia, a są cztery.Firletka pisze: ↑28 sie 2020, 17:19 Caliope, no właśnie - zniszczona kora mózgowa i to w płacie czołowym, gdzie są uczucia... Tyle tulko, że ciężko mi w to uwierzyć, a z drugiej strony... Jego zachowanie może to sugerować.
Pavel:czyli mąż nie ma kłady, moralności i jest w amoku. Wszystko by się zgadzało. Niestety... Ale dlaczego przez 17 lat takich cech nie wykazywał? Chociaż, dobrze poszukać to i może bym coś znalazła...
Tata999: mnie jednak ta psycholog bardzo się podoba.... Choć faktycznie, cały czas podkreśla, że mój mąż jest po prostu zły... A ja usilnie próbuje go wybielić.
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Padło tu takie określenie , że zachowanie twojego męża podchodzi pod przemoc psychiczną i wydaje mi się tutaj trafne.
Oprócz amoku w jaki wpadają drugie połówki , zdolni są do różnych rzeczy .
Oprócz amoku w jaki wpadają drugie połówki , zdolni są do różnych rzeczy .
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Według mnie to On chciał być w tym przypadku miły, no bo chciał zrobić coś dla Ciebie, poświęcić się, żeby padał na Niego deszcz - może w ten sposób chce abyś zauważyła jego dobrą stronę, albo po prostu swojego męża. Tak samo robienie zdjęć, czy gra na gitarze - ja bardzo lubię słuchać mojego męża gdy gra.. Nie wiem, ale mój mąż też na początku starał się po swojemu ale STARAŁ SIĘ abym zauważyła w nim coś dobrego, a gdy nie zauważałam tego to czuł się z tym źle i może też by mu zaczęła palma odbijać..Firletka pisze: ↑28 sie 2020, 7:37 Dziękuję za słowa wsparcia... Jak nie odchoruje tego wszystkiego to będzie cud...
Już powoli nie mam sił. Niby funkcjonuje w miarę normalnie, uśmiecham się, spędzam, czas z dziecmi, wychodzę... Ale... Czuję, że w środku mam jedną wielką ranę.
A mój maz...raz jest złośliwy j przykry, a rzadziej normalny...
Przyklad: Wyszłam z psem na dwór i zaczął padać deszcz. Jak wracałam, jakieś 200 m od domu spotkałam męża-jechal z pracy. Zaproponował żebym wsiadła do samochodu (żebym nie zmokla) a on wrici z psem. Grzecznie podziękowałam (deszcz w sumie kropił).
Parę chwil później, w domu czepiał się o wszystko...A gdy pracowałam (w domu) robił mi zdjęcia, zdjęcia biurka, laptopa, dokumentów, które pisałam, a nawet podunsl się do tego, se usiadł pół metra ode mnie i grał na gitarze, a jak to nie poskutkowało(nie reagowalam) to zaczął zamykać i otwierać mi laptop, mówiąc że to też jego i może z nim robić co chce i w ogóle to zamierza z niego korzystać non stop (do tej pory tylko ja go używają do pracy)...
Na drugi dzień jakby sprawy nie było...
A wy jesteście tacy idealni?!
Ludzie ile ja błędów popełniam i gaf, jakby tak mnie inni oceniali jak wy to chyba tylko zostało by mi strzelić sobie w łeb, że tak nie ładnie to powiem :/
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Tak, wiem, że to jest przemoc psychiczna. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości.
Akacja: jei chodzi o zmokniecie, nie wiem o co mu chodziło...
Natomiast gra na gitarze... Nie,moj mąż nie chciał mi pokazać jak ładnie gra, bo robił to głośno i złośliwie. Poza tym on rzępolił a nie grał. Poza tym jak to nie zadziałało to włączył yotuba... Też głośno....
Akacja: jei chodzi o zmokniecie, nie wiem o co mu chodziło...
Natomiast gra na gitarze... Nie,moj mąż nie chciał mi pokazać jak ładnie gra, bo robił to głośno i złośliwie. Poza tym on rzępolił a nie grał. Poza tym jak to nie zadziałało to włączył yotuba... Też głośno....
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Bo nie od razu chciałem uwierzyć. Pozbywanie się złudzeń to żmudny i bolesny proces. W moim przypadku, to nie zdrajczyni się zmieniła, tylko moja percepcja. Otworzyłem oczy (proste słowa, a w rzeczywistości była to długa praca nad sobą, zbieranie faktów, uczenie się itd.).
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Tata999: i to jest chyba własnie to... To my przejrzeliśmy na oczy... Choć tak trudno w to uwierzyć...
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Myślę, że jest w tym dużo prawdy, ale nie cała. Bo oni jednak przechodząc na tę "ciemną stronę" musieli też się zmienić. Musieli sobie wiele rzeczy zracjonalizować, w grę wchodzą też takie mechanizmy jak np. wyparcie, przeniesienie (czyli np. przypisywanie winy innym, głównie nam, ich współmałżonkom). Nie związaliśmy się przecież kiedyś z osobami złymi, niemoralnymi, mam przynajmniej taką nadzieję. U Firletki w grę wchodzi też prawdopodobnie postępujący alkoholizm jej męża.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Nie sądzę. Wiem, że w szczycie kryzysu małżonkowie zachowują się często strasznie i jak potwory. Jednak założenie, że tak zachowywali się zawsze, tylko teraz spadają nam łuski z oczu jest nielogiczne. Gdyby zachowywali się tak zawsze, to byśmy nie czuli różnicy. Bylibyśmy przyzwyczajeni.
Dla mnie odkryciem było to, że mąż był zawsze uzależniony. Tu mi spadły łuski. Ale nie zawsze zachowywał się wobec mnie jak potwór i robienie z niego potwora byłoby tylko uciekaniem przed rzetelną analizą, co nas do tej sytuacji doprowadziło.
Przyjęcie spadły mi łuski, teraz widzę że byłam związana od początku z potworem nie jest konsteuktywne. Nawet gdyby przyjąć to za prawdę pozostaje pytanie, co jest ze mną nie tak, że się z potworem związałam i skąd te łuski na oczach? Jak.chcemy być uczciwi nie uciekniemy od pytania o swoje pokrecenia.
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Tata999: za to, że mnie wyzywa, zdradzabi się nie przyznaje, że jest przemocowcem i manipulantem
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
I tak się zastanawiam jeszcze nad jedna rzeczą. Mój mąż jest przeświadczony (zaczęło się kilka tygodni po odkryciu jego kowalskiej ), ze to ja spotykam się z jakimiś mężczyznami. Praktycznie zarzuca mi to codziennie. Co jest kompletna bzdura. Czy Wasi małżonkowie też wysuwali takie absurdalne zarzuty?
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Mój wręcz w pewnym momencie chciał, żebym sobie znalazła jakiegoś kochanka . Mówił, że skoro chcę seksu, to mam sobie iść do innego. Początkowo nie mogłam uwierzyć, że mówi to naprawdę. Teraz twierdzi, że czułby się wtedy częściowo rozgrzeszony czy coś w tym stylu. Myślę też, że mogło mu chodzić o to, żeby to mnie oskarżyć (np. przed swoją rodziną), a wybielić siebie, bo może nikt nie doszedłby do tego, kto był pierwszy. Bo na to, że odejdę i zostawię mu mieszkanie i wszystko chyba nie liczył, chociaż kto wie.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
Zgadza się, dlatego napisałem o pracy nad sobą (odkryciem swojego pokręcenia, jak byś to nazwała).
Potworem bym człowieka nie nazwał. Po prostu związałem się z kimś, kto nie był w stanie wypełnić ślubu w moim przypadku.
Zgadzam się z Sarah, że ludzie trochę jednak się zmieniają. Przy czym myślę, że tylko wyjątkowi zmieniają się bardzo.
Ostatnio zmieniony 29 sie 2020, 16:35 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
Powód: poprawiono cytowanie
Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...
A ja widzę, że na wiele rzeczy przez 14 lat małżeństwa przymykalam oko. Myśląc chyba, że nie każdy może być idealny. Tylko, że nie chodziło o ideał, a zwykła przyzwoitość... Przykład, pamiętam, sytuację, że gdzieś w ósmym, może siódmym miesiącu ciąży pokłóciłam się z mężem i nie stanowiło dla niego problemu, że kursowałam ze 3 razy z ciężkimi siatami z zakupami z samochodu na 4 piętro.... Chyba go wtedy nawet jakos usprawiedliwiałam, ale musiało mi być przykro, skoro pamiętam to do tej pory....
Dlatego myślę, że te zmiany zmianami... Ale jakieś zasady człowiek ma wpojone, a druga strona czasem z jakiś powodów ślepinie (może to i wynika z tego pokręcenia)... A jak stykamy się z rzeczywistością... To jest szok...
Powinnam przestać liczyć, że mój mąż się zmieni... Powinnam być szczęśliwa, że przejrzałam na oczy, bo do ideału mi daleko, to nie ja spapralam sprawę...
Dlatego myślę, że te zmiany zmianami... Ale jakieś zasady człowiek ma wpojone, a druga strona czasem z jakiś powodów ślepinie (może to i wynika z tego pokręcenia)... A jak stykamy się z rzeczywistością... To jest szok...
Powinnam przestać liczyć, że mój mąż się zmieni... Powinnam być szczęśliwa, że przejrzałam na oczy, bo do ideału mi daleko, to nie ja spapralam sprawę...