Dziękuję. Nie tańczę.

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nino »

Paprotko, mąż pozostawił swoje rzeczy na chwilowe przechowanie w garażu, na co się zgodziłam. Jest w trakcie przeprowadzki z jednego lokum do drugiego.
Dlaczego tacha w swoich walizach szpargały kowalskiej; nie wiem. Być może mój mąż nawet nie pomyślał, że przyjdzie mi do głowy poszperać w jego rzeczach...:(
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nino »

Drodzy, u mnie odwilz...Czy to szczere? Mam metlik w glowie. Totalny. Najblizszy miesiac nie bedzie mnie w kraju, wiec licze na to, ze zlapie tak potrzebny mi dystans.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nino »

No i po ptokach.... Zepsulam?
Przed moim wyjazdem maz zwiozl do garazu reszte swoich rzeczy, a potem pozyczyl ode mnie nasze auto. W weekend przed podroza bylam z nim blisko...Nie czulam sie z tym dobrze, lecz znow naiwnie wierzylam, ze skoro maz pragnie ze mna bliskosci: nie jest tak zle...
Maz odwiozl mnie w pn. na dworzec i po ludzku sie pozegnalismy.
Ja, po bliskosci, mialam metlik w glowie, ale tez zaczelam zyc nadzieja! Z drugiej strony, nie moglam wewnetrznie zniesc tej sytuacji. Maz postanowil zachowac dystans, ale juz nie tak wrogi. Raz, dwa razy dziennie zapytal na komunikatorze, co u mnie, jednak nie chcial rozwijac rozmowy, ani dzwonic. Wczoraj nie wytrzymalam. Ta zabawa w kotka i myszke wykancza mnie. Zrobilam mu kasliwa uwage, a potem wyjasnilam, ze bylam nieprzyjemna, poniewaz bardzo bola mnie jego zdrady. Napisalam mu o znalezionych w domu przez dzieci przy sprzataniu prezerwatywach....Jedna sytuacja jeszcze z ubieglego roku....Odpisal, ze jestesmy malzenstwem tylko formalnie i ze mozemy naprawic ten blad...Dodal, ze...znalazlam prezerwatywy rowniez w jego walizce....
Dla meza jestem bledem z przeszlosci. Kim sa dla niego dzieci: nie wiem.
Po wczorajszej sytuacji czeka mnie ponownie grobowa cisza ze strony meza.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: marylka »

Nino pisze: 18 wrz 2020, 10:43
Dla meza jestem bledem z przeszlosci. Kim sa dla niego dzieci: nie wiem.
Po wczorajszej sytuacji czeka mnie ponownie grobowa cisza ze strony meza.
A kim Ty jestes dla siebie Nino?
Moglabys to opisać?

No i co z ta ciszą?
Vedziesz sie zachowywala jak ukarane dziecko?
Czy zorganizujesz sobie czas?
Może pusć muzyke?
Lubisz tanczyć?
Potancz!
Myslisz że to dziwne propozycje?
W sasiednim watku pisalam o kąpieli w wannie
Lubisz sobie poleżeć w pianie?
Nino.....dbaj o siebie!
Pozdrawiam
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Sarah »

Nino pisze: 18 wrz 2020, 10:43 W weekend przed podroza bylam z nim blisko...
Czyli?
Nie mów, że znowu się zgodziłaś na seks z nim...
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Klara*
Posty: 39
Rejestracja: 19 wrz 2018, 8:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Klara* »

Nino bardzo serdecznie współczuję Ci tej sytuacji. Ty kochasz męża i zbliżenie jest dla Ciebie następstwem tej miłości. Mężczyźni (są wyjątki) czują inaczej. Dla nich jest ważna sfera fizyczna i tak po prostu jest. Nadarzyła się okazja to mąż skorzystał i tyle, dla niego koniec kropka, było miło i tyle. Ty natomiast zaczęłaś znowu mieć nadzieję...... I znowu niepewność, złość na samą siebie. wyrzuty sumienia itd ...... Nie zasługujesz na taką huśtawkę emocji , złych emocji , to wykańcza człowieka. Jesteś wartościowym człowiekiem. Powtarzaj to sobie codziennie , nie daj się traktować jak rzecz zużyta i wyrzucona w kąt ......... Czytam Twoją historię i nie tylko . Sama nie odważyłam się napisać o moim kryzysie , może kiedyś ..... Przytulam Cię mocno
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nino »

Chciałabym się dowiedzieć, kim jestem, Marylko...
Potrafię opisać swój temperament, swoje zachowania, wady i zalety, talenty, umiejętności.., ale nie potrafię powiedzieć o sobie: kim jestem?
To chyba nie jest normalne.
Często czuje się po prostu nikim, a moje życie odbieram jako iluzję.
W relacji z mężem czuję się kompletnie zdezorientowana.
To jest człowiek niechętny i niezdolny? do szczerej rozmowy ze mną. Dlaczego: nie wiem.

Sarah, byłam blisko z mężem, ale to nie był po prostu seks.... Właściwie, to seksu nie było prawie wcale....

Jednak nie czułam się dobrze, byłam spięta, zaczęła boleć mnie głowa....choć tak pragnęłam tej bliskości!

Po wspólnie spędzonym czasie mąż był dla mnie miły, momentami czuły "po staremu", choć nadal mocno zdystansowany. Kontrolujący się. Zjedliśmy razem śniadanie. Potem on pracował zdalnie, a ja szykowałam się do wyjazdu. Po południu odwiózł mnie na dworzec. Pożegnaliśmy się. Zaczął pisać zdawkowe sms. Dlatego pisałam, że jest odwilż...

Ale co właściwie miałabym mu odpisywać? Te niedomówienia między nami są po prostu straszne.
Jak wczoraj "popłynęłam" z informacją o prezerwatywach i tym samym zakomunikowałam mu, że zdaję sobie sprawę z jego zdrad i że bolą mnie one, wiedziałam, że ryzykuję. Że mąż się wycofa. Jednak nie jestem w stanie udawać, że nic się nie stało! Robiłam tak wcześniej i nic dobrego z tego nie wynikło.

Nie byłam agresywna (poza kąśliwą uwagą, której zaistnienie mężowi wyjaśniłam). W odpowiedzi usłyszałam po raz enty w ciągu ostatnich lat, że dla niego nasze małżeństwo nie istnieje.

To jest człowiek, który zmienia się w jednej chwili. W jednej chwili potrafi przejść od postawy życzliwości, do pełnego wrogości milczenia i odrzucenia. Nie jestem w stanie ocenić, co w nim jest szczere, autentyczne. Budzi moje głębokie współczucie, ale też jest źródłem cierpienia.

Słusznie zauważasz, Marylka, że przecież nie muszę teraz zachowywać się, jak ukarane dziecko.

Na szczęście, to akurat idzie mi coraz lepiej. Krócej przeżywam "akcje" z mężem. Potrafię zająć się sobą, zorganizować sobie czas. Jednak poczucie samotności też potrafi mocno dokuczyć.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: marylka »

Nino - pozwól że zwroce Ci uwage na jedno
Napisalas dosłownie o sobie 3! zdania
Nino pisze: 18 wrz 2020, 14:25 Potrafię opisać swój temperament, swoje zachowania, wady i zalety, talenty, umiejętności.., ale nie potrafię powiedzieć o sobie: kim jestem?
To chyba nie jest normalne.
Często czuje się po prostu nikim, a moje życie odbieram jako iluzję.
Reszta to mąż.
Czy Twoje bycie określa Twoj mąż?
Czy Ty jestes jego cześcią?
Czy jako indywidualnosć potrafisz istnieć?
Faktycznie jestes zdezorientowana
Żalujesz że powiedzialas o prezerwatywach?
Wstydzisz sie tego?
A czy czasem nie on powinien sie wstydzić?
On sie obraził? :shock:
A to nie Ty czasem powinnaś?

Myślałaś o 12 krokach?
Świetny sposób żeby odnaleźć sama siebie
Pozdrawiam
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nino »

Marylka, dziękuję za Twoje spostrzeżenie.
Tak, wciąż o nim mogłabym pisać elaboraty, na szczęście...wkrótce zaczynam Kroczyć i wtedy będę musiała pisać, ale o sobie ;)
To dzięki temu Forum zdecydowałam się i tu też mnie do tego motywowano oraz umożliwiono. Bardzo dziękuję.

Nie żałuję, że powiedziałam o prezerwatywach. Wręcz czuję ulgę. Gniotło mnie to bardzo. Jednak boję się, że teraz mąż ponownie zamrozi się względem mnie na amen i wrzuci mnie na powrót do swojej zamrażarki....

Tak myślę; że mąż się obraził, chociaż on uważa, że się nie obraża. Kiedy jednak pytałam, jak mam rozumieć jego zachowanie, odmawiał odpowiedzi. Mówił: sama sobie odpowiedz...nie będę z tobą rozmawiać... nie będę się tłumaczył...i...zrywał połączenie, wychodził z domu, wracał z pracy o północy, albo nie odzywał się od kilku dni do...kilkunastu miesięcy! Sądzę, że teraz nastąpi coming aut Wielkiej Ciszy...

Ja bardzo nie chcę wrócić do starych schematów, ale nie wiem, jak postępować, aby przezwyciężyć np. lęk. Co ma się zmienić w mojej głowie? Co ma się w niej poprzestawiać?
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Ruta »

Nino pisze: 18 wrz 2020, 19:28 Ja bardzo nie chcę wrócić do starych schematów, ale nie wiem, jak postępować, aby przezwyciężyć np. lęk. Co ma się zmienić w mojej głowie? Co ma się w niej poprzestawiać?
Mój proces odwieszania się trwał i wciąż trwa. Kamienie milowe widzę dwa: szczere spojrzenie na męża i na to co robi, nazwanie tego, dopuszczenie do siebie emocji, które w związku z tym czuję, szczere spojrzenie na siebie i na to co robię, nazwanie tego, dopuszczenie do siebie emocji, które w związku z tym czuję.

Pomaga mi też budowanie w sobie zaufania, odpuszczenie kontroli, której przecież i tak nie mamy. To usuwa lęk. Gruntownie. Zaufaj Panu.

Moment w którym poczułam jak cała konstrukcja we mnie drga i się obraca, to był moment gdy w końcu dopuściłam do siebie gniew na męża i na siebie. Na męża za to, że pił, że ćpał i że mnie zdradzał, i za to jak postępuje wobec mnie teraz, na siebie za to, że pozwalałam się nie szanować, i kręciłam się wokół męża jak głupia, zamiast kazać mu spadać. Wszystko od razu wskoczyło na swoje miejsca. To świeże doświadczenie, nie wiem co będzie dalej i gdzie mnie to zaprowadzi, ale na razie czuję, że mój gniew pracuje dla mnie.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: marylka »

Nino pisze: 18 wrz 2020, 19:28
Ja bardzo nie chcę wrócić do starych schematów, ale nie wiem, jak postępować, aby przezwyciężyć np. lęk. Co ma się zmienić w mojej głowie? Co ma się w niej poprzestawiać?
Spojrzenie na sama siebie.
Ale tak w miare obiektywnie
Zmierzyc sie ze swoim lekiem
Czy Twoj lek wynika z tego że on odejdzie?
Że zostaniesz sama?
To zmierz sie z tym
Ja też tak zrobilam - już kiedys o tym pisalam
Prowadzilam taki wewnetrzny dialog ze sobą:

" M1 - czego ja sie dokladnie boje?
-M2 - że on mnie zostawi
M1 - i co? Nie bedzie posprzątane?
M2 - nie no - to ja sprzątam
M1 - nie bedzie ugotowane?
M2 - nie no - przecież ja gotuję
M1 - dzieci nie ogarniesz?
M2 - nie z dziećmi ja glownie rozmawiam, odrabiam lekcje jestem przy nich jak sa chore nawet ich kolegow wożę jak trzeba
M1 - bedziesz sama?
M2 - tak. Chociaż już i tak jestem sama. Kiedy potrzebuje porozmawiac meża nie ma. Najczesciej wtedy rozmawiam z siostra przyjaciołka czy mamą.
M1 - wiec jak on odejdzie to sie nic nie zmieni? Bo przyjaciolek i rodziny nie tracisz
M2 - no nie. Jestem lubiana. Nawet bardzo
M1 - a co z kasą?
M2 - no pracuje i wystarcza ale mąź też ma obowiazki wobec dzieci i dokladalby się
M1 - wiadomo. A co by cie bolało?
M2 - że bede ogladac go z inna. Że już nigdy nie wróci
M1 - masz na to wplyw?
M2 - Nie. Moge nie zagladac na fb i moge nie szukac jego życia. Czy wroci? No na to to nie mam wplywu.
M1 - a co by cie jeszcze bolało?
M2 - widok szcześliwych rodzin
M1 - już cie ten widok boli wiec to sie nie zmieni jeśli odejdziesz. Co moglabys zrobic
M2 - blogoslawic tym rodzinom. I starac sie żeby i moje dzieci mialy szcześliwe dziecinstwo
M1 - maja teraz?
M2 - nie. Widza mnie zaplakana albo krzyczacą
M1 - a co robilłabys w wolnym czasie żeby męża nie śledzić?
M2 - zawsze lubilam czytac. Mam pelno nie przeczytanych ksiaźek. Kiedys marzylam o podróżach. Może udałoby mi sie gdzies czasem wyjechać

M1 - ej - to ty calkiem fajna babk jestes! Tak naprawde to on wiele straci kiedy zerwie z toba relacje. Ale ty masz tyle pasji, checi do życia. Czy warto zamieniac to wszystko na leżenie i kwilenie w poduszkę?
A dlaczego już teraz tego nie robisz?
M2 - czego?
M1 - dlaczego nie pojdziesz to fryzjera na manicure. Od dawna ogladasz szpilki w sklepie. Dlaczego ich jeszcze nie kupilaś?
M2 - bo nic mi sie nie chce?
M1 - czujesz sie nieatrakcyjna?
M2 - wiem że sie podobam. Dbam o siebie. Ale w oczach meża -nie
M1 - czy to twoj maż sprawia że ci sie nic nie chce?
Widzisz że popadasz w otchlan a życie masz tylko jedno i możesz go przegapić?"

No......to taki w skrocie dialog przestraszonej marylki z rozsadna marylką. Jedna drugiej wytlumaczyla że strach ma wielkie oczy, że jest świetna kobietą i że da radę!
Sama czy bez meża - da rade!

Ciebie też do tego zachecam :)
Pozdrawiam
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: marylka »

PS
Jeszcze przegapilam mega ważna sprawę
Wstyd
Przed ludźmi - że maź mnie zdradzil że zostalam sama
A czyj to wstyd?
Mój czy jego?
I jeszcze....czy ja w ogóle musze sie komukolwiek tlumaczyć?
Powiedzilam tylko tym ktorym chcialam.
Reszcie nie musialam i tego nie zrobilam
Pozdrawiam
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Nino »

Jeny, Marylka...No dobra, spróbuję...;)
Nino, czego się boisz?
Że bez niego świat mi się zawali.
Jak długo go nie ma?
Prawie półtora roku.
Czy w tym czasie świat Ci się zawalił?
Nie.
Czego się jeszcze boisz?
Że będę tęsknić bez końca.
Czy możesz coś zrobić, aby złagodzić tęsknotę?
Tak.
Co to może być?
Dużo rzeczy: sport, spotkania towarzyskie, praca zawodowa, modlitwa...
Czy to Ci pomaga?
Bardzo.
Chcesz to robić?
Tak!
Czego się jeszcze boisz?
Że się samotnie zestarzeję!
Masz wpływ na upływ czasu?
Nie mam.
Czy warto bać się tego, skoro to i tak ma miejsce?
Nie warto...
Samotność...Jak długo jesteś sama?
Bardzo długo.
Kiedy dopada Cię poczucie samotności?
Kiedy myślę o mężu, lub widzę szczęśliwe pary wokół.
Czy możesz przestać rozmyślać o mężu?
Myślę, że to jest do zrobienia...
Jak możesz poradzić sobie z widokiem szczęśliwych par?
Dobrze im życząc.
Zatem: czy potrafisz żyć bez męża, skoro nie ma go już półtora roku?
Potrafię.
Czy są dobre chwile?
Wiele.
Czy może ich być więcej?
Jasne!
Od czego to zależy?
Od moich bardziej świadomych wyborów, pracy nad sobą, pogody ducha...Utrzymanej bliskości z Panem Bogiem...
Zatem, da się żyć bez męża, na dodatek, dobrze żyć?
Da się ;)

Kurcze, trochę lepiej mi się zrobiło...
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Triste »

Marylka .....to było mistrzostwo świata ❤️
Bławatek
Posty: 1627
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dziękuję. Nie tańczę.

Post autor: Bławatek »

Marylko - DZIĘKUJĘ 😂

Dziś mam doła, ale nawet przez łzy uśmiech mi się pojawił.

Nino, ja cię doskonale rozumiem, wiem jak trudno patrząc na innych nie myśleć o swoim losie. Ja dziś byłam u młodych, u których niedawno bawiłam się na weselu - już bez męża - oglądaliśmy dziś ich mieszkanie i zdjęcia ze ślubu i wesela. Ukradkiem wycierałam łzy. I życzę im z całego serca aby im się udało, bo moja nadzieja na powrót męża już umarła.
Ale za radą Marylki codziennie taki dialog będę prowadzić 🙂. Na razie mnie zawsze motywowało mówienie sobie "kto jak kto, ale ja na pewno radę dam".
ODPOWIEDZ