Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: Nino »

Kochani,

przez mój wątek przewija się temat ponoworocznego spotkania z mężem "w celu odbycia rozmowy"...

Mam wątpliwości, czy to spotkanie powinno się odbyć. A to dlatego, że jest to spotkanie, które niejako wymogłam na mężu. Z drugiej strony, jeśli się nie spotkamy ( a wkrótce wyjeżdżam na dłuższy okres czasu ), mogę żałować, że do niego nie doszło...

Czego się boję?
- że to spotkanie "wymuszone", więc jeżeli liczę choć trochę na inne nastawienie męża wobec mnie, mogę się srogo zawieźć
- że usłyszę starą śpiewkę: dążę do rozwodu, nie kocham Cię już, nic ze mną nie zbudujesz, itd... Czyli, nic nowego :(
- że znowu zostanę/poczuję się zraniona

Czego bym oczekiwała?
- że zaczniemy ze sobą rozmawiać ( z szacunkiem )
- że COŚ się uda ustalić ( np. kwestię rozdzielczości majątkowej oraz sprawy finansowe )
- że dowiem się prawdy i przyjmę ją ( np. o nowej kobiecie w życiu męża )

Myślałam nawet, aby zaproponować mężowi Spotkania Małżeńskie, bo tam ponoć przyjeżdżają małżeństwa w bardzo ostrym kryzysie i dostają takie narzędzia, że przynajmniej zaczynają rozmawiać ze sobą jak ludzie....
Jednak obawiam się, że mój mąż poczuje się "zmanipulowany" w kierunku pojednania, a on na razie zachowuje się tak, że niszczy relację ze mną i z dziećmi.

Nie wiem też, gdzie to spotkanie mogłoby się odbyć? Na pewno nie w kawiarni.... Czy zaprosić męża do domu, z którego się wyprowadził?

Z tego co widzę, po skąpych naszych kontaktach, że samej idei spotkania mąż nie bojkotuje, jest wciąż na TAK. Jednak mam wrażenie, że gdybym odpuściła temat, sam z siebie do niego by nie powrócił...

Zatem, to mnie czeka kolejne zagajenie o dokładny termin i miejsce.... :(

Proszę o odrobinę światła.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: MaryM »

Ja się za Ciebie pomodlę. Ja bym się spotkała- zawsze to okazja do tego, aby zobaczył Cię w trakcie rozwoju, piękną, z delikatnym uśmiechem. Taki obraz go może zastanowić, może do niego wracać w momencie kłótni z potencjalną kowalską....
krople rosy

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: krople rosy »

Ja uważam że nautralne miejsce jest ok pod warunkiem że jest w nim duża przestrzeń do prywatnej rozmowy. Komfort psychiczny gra dużą rolę. Przy tym można szybciej pohamowac swoje reakcje. W domu sobie człowiek pozwala na więcej......spontaniczności ;)
Powodzenia.
A spotkać się zawsze warto jeśli dwie strony wykazują wolę.
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: Dwa_odcienie »

MaryM pisze: 06 sty 2020, 13:04 Ja się za Ciebie pomodlę. Ja bym się spotkała- zawsze to okazja do tego, aby zobaczył Cię w trakcie rozwoju, piękną, z delikatnym uśmiechem. Taki obraz go może zastanowić, może do niego wracać w momencie kłótni z potencjalną kowalską....
Jeżeli człowiek jasno komunikuje że dąży do rozwodu, że nie kocha, to żaden delikatny uśmiech tutaj niczego nie zmieni.
A co do kłótni z Kowalską to już wogóle przegięcie.


Powinna się Pani spotkać i jasno zakomunikować że chce Pani tylko i wyłącznie dojść do porozumienia i normalnie rozmawiać.
Najpierw komunikacja, bo to jest podstawą. I jeśli komunikacji nie będzie to żaden obraz piękna nie przekona do Pani męża.

Życzę powodzenia.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: MaryM »

Dwa_odcienie pisze: 06 sty 2020, 14:27
MaryM pisze: 06 sty 2020, 13:04
Jeżeli człowiek jasno komunikuje że dąży do rozwodu, że nie kocha, to żaden delikatny uśmiech tutaj niczego nie zmieni.
A co do kłótni z Kowalską to już wogóle przegięcie.
Powinna się Pani spotkać i jasno zakomunikować że chce Pani tylko i wyłącznie dojść do porozumienia i normalnie rozmawiać.
Najpierw komunikacja, bo to jest podstawą. I jeśli komunikacji nie będzie to żaden obraz piękna nie przekona do Pani męża.

Życzę powodzenia.
Dla mnie okazja do spotkania, gdy kontakty zniknęły jest bardzo ważna- zwłaszcza do komunikatu proponowanego w „Miłość potrzebuje stanowczości”. Do pokazania: radzę sobie ze sobą, aby przykryć obraz opuszczonej, żebrzącej o uwagę kobiety. Gdy potencjalnie jest kowalska, gdy mąż jest w amoku, nic nie jest proste. Już widzę jak mój narcystyczny mąż, który nie chce rozmawiać stawia na jasną komunikację😂 serio? Mąż Nino mówi, ze chce rozwodu a Nino nie chce. Nie uważasz dwa_odcienie, że to trochę problem komunikacyjny? W takim kryzysie czasem możliwe jest jedynie zasilanie ziarna niepewności, refleksji. Choćby działając na podświadomość uciekającego emocjonalnie małżonka. Pamiętaj, że to opuszczony małżonek chce jasnej komunikacji. Opuszczający powtarza swoje przekonania i okopuje się na swoim stanowisku, dopóki SAM nie dokona refleksji.
Ostatnio zmieniony 07 sty 2020, 9:04 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: teodora »

Pierwsze co jest wg mnie najważniejsze, to pokazanie, że sama siebie szanujesz i pokazanie, że tego szacunku oczekujesz od innych... Niezlym zaskoczeniem dla męża może być spotkanie, gdzie on spodziewa się dyskusji, argumentów itp... A tu zjawia się miła, zdystansowana osoba, która konkretnie i jasno mówi o swoich oczekiwaniach, nie wchodząc w przepychanki słowne i papa.

Moja mama, po rozwodzie z moim ojcem, żyła przez kilka lat z mężczyzną egocentrykiem, histerykiem, zaopatrzonym w siebie. Ów mężczyzna zostawił ją kiedy zaszła w ciążę. Przez wiele lat ich kontakty bazowały na przekazywaniu mu dziecka, które zabierał na weekend. Oraz on dosłownie rzucał jej przez płot (jak psu) alimenty w wysokości jaką uznał za stosowne. Mama nawróciła się, nabrała pewności siebie, siły i... złożyła pozew do sądu o ustalenie wysokości alimentów. Wygrała. I to był zwrot o 180 stopni! Naprawdę od tego dnia ten facet zaczął ją szanować, wręcz ja pokochał! Sam jej to kiedyś powiedział, że wtedy popatrzył na nią z szacunkiem. Nie mogą być razem, bo on ma ślub kościelny z inną kobietą i mama nie chce. Teraz na starość bardzo się przyjaźnią.

To jest historia którą przeżyłam, miałam wtedy kilkanaście lat. Także jestem przekonana że podstawą jest szacunek.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: tata999 »

MaryM pisze: 07 sty 2020, 7:29 Nie uważasz dwa_odcienie, że to trochę problem komunikacyjny? W takim kryzysie czasem możliwe jest jedynie zasilanie ziarna niepewności, refleksji. Choćby działając na podświadomość uciekającego emocjonalnie małżonka. Pamiętaj, że to opuszczony małżonek chce jasnej komunikacji. Opuszczający powtarza swoje przekonania i okopuje się na swoim stanowisku, dopóki SAM nie dokona refleksji.
"Działając na podświadomość..." - czy naprawdę potrzebne są takie intrygi, a drugiej osoby podświadomość jest sterowalna? W mojej ocenie byłoby to niemoralne (eufemizm), a przy tym nie wierzę w skuteczność. Ile razy wyczuwam próbę manipulacji albo uświadamiam sobie ją po czasie, to czuję obrzydzenie i nie mam ochoty kontaktować się z osobą, która to robi. Wręcz zamykam się na komunikację - odwrotnie do zamierzonego efektu, który zasugerowałaś.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: Nino »

Dokładnie tak, MaryM. Tak to czuję... To ja, opuszczona, pragnę dialogu i porozumienia, nie mój mąż... Na dodatek, nie jestem pewna, czy to nie jest moje zakamuflowane proszenie o uwagę. Czy to nie jest chęć, aby po prostu mnie zobaczył, a ja: abym mogła "nasycić" się jego widokiem choć przez chwilę....

To POWINNO wyjść z jego strony. Ta chęć..., choć znając/nie znając go tyle lat, mam maleńką nadzieję, że tym wyrazem chęci jest to jego TAK.

No i jest jeszcze jeden szkopuł: jego uparte milczenie wobec dzieci. Pomimo moich próśb: wyważonych, nie napastliwych i nie oceniających: nie podejmuje najmniejszej inicjatywy, aby się z nimi zobaczyć, czy porozmawiać. Dramat tej sytuacji jest taki, że on się z nimi nie pokłócił! On po porostu, wraz z zerwaniem kontaktu ze mną, zerwał kontakt z nimi! Nic nie tłumacząc, nie wyjaśniając. W naszym synu wzbiera gniew, w naszej córce ból... Ojciec, na moich oczach, wyposaża je w ciężkie kamienie... Trudna sytuacja emocjonalna jeszcze bardziej się zapętla, zaognia, jest naprawdę źle... Mam rozdarte serce i z tym faktem, że uderzył swoją ignorancją i milczeniem w dzieci - najtrudniej mi sobie poradzić. To dla mnie gorsze, niż kowalska....

I, czy w tym duchu, jesteśmy gotowi na konstruktywną rozmowę?

Z drugiej strony: to życie w niepewności jest wykańczające.
nałóg
Posty: 3328
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: nałóg »

Nino pisze: 06 sty 2020, 11:41 Myślałam nawet, aby zaproponować mężowi Spotkania Małżeńskie, bo tam ponoć przyjeżdżają małżeństwa w bardzo ostrym kryzysie i dostają takie narzędzia, że przynajmniej zaczynają rozmawiać ze sobą jak ludzie....

Polecam jak najbardziej. Byłem świadkiem gdy ze spotkania Małżeńskich Dróg w Laskach (https://www.malzenstwo.pl/kontakt/ ) para która wchodziła osobno a on 2 dnia rano chciał uciekać to 3 po obiedzie wyszli za rączki.
Spotkanie -gdy strony chcą się spotkać- jak najbardziej i chyba najlepiej to na neutralnym terenie ....w miejscu publicznym.
A na spotkaniu pożądane zastosowanie reguł prowadzenia rozmowy wg zasady porozumienia bez przemocy... czyli bez : bo ty zawsze...bo ty nigdy.... i swoje wypowiedzi w 1 o.l.p. tzn ;czuję że potrzebuję....... potrzebuję bo czuję.

A może jakiś konspekt rozmowy sobie przygotujesz?
PD
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: Dwa_odcienie »

Jak nie ma komunikacji tzn że pewnie nigdy jej nie było. Więc żadne zalotne uśmiechy i "uwodzenie strojem" niczego tu nie zmieni.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: Nino »

Na pewno macie rację w kwestii postawy.

Abym zdobyła się na spokój i dystans ( nie zaszkodzi, jeśli będę ładnie wyglądać :). Abym była rzeczowa i konkretna, a trudne emocje schowała do kieszeni....

Dziękuję Teodora za historię o Twojej Mamie. Tam jest poruszona kwestia szacunku, a to temat, który chyba w pierwszej kolejności podejmę na mojej terapii... Czuję, że nie szanuję siebie....

Rozważam jeszcze mocno, czy się spotkać. Proszę Was o modlitwę za mnie, drogie Sycharki.

Tata999, ja myślę, że MaryM nie miała na myśli takiej manipulacji, o której Ty piszesz. To oczywiste, że NIKT nie chce być w ten sposób manipulowany. MaryM kładzie tu akcent na ważny aspekt, że mąż prawdopodobnie nie pragnie wcale rozmowy w duchu porozumienia, ponieważ on już jasno zadeklarował, czego pragnie. On chce rozwodu.... Więc czemu miałoby służyć spotkanie z jego strony? MaryM słusznie zauważa, że jeśli "zmienię strategię" i nie pojawię się na spotkaniu, aby dyskutować, a pokażę się jako osoba spokojna i zdystansowana, to może dać mu do myślenia, że dawna żona nie jest już taka, jak dawniej. To jest to, na co wskazała Teodora, że gdy Mama zmieniła postawę wobec partnera i doprowadziła do ustalenia alimentów w Sądzie, on, paradoksalnie, poczuł do niej szacunek....

MaryM ma duże wyczucie w tej sprawie, ponieważ sama ma do czynienia z narcystycznym mężem.

Śmiem twierdzić, że mój mąż godzi się na to spotkanie, ponieważ chce się "nasycić" moją słabością. Chce zobaczyć, jak wciąż jest dla mnie ważny i jak mi ciężko emocjonalnie bez niego oraz jak "szaleję" z powodu dzieci...
Wiedźmin

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: Wiedźmin »

Nino pisze: 07 sty 2020, 11:07 [...]
Śmiem twierdzić, że mój mąż godzi się na to spotkanie, ponieważ chce się "nasycić" moją słabością.
Chce zobaczyć, jak wciąż jest dla mnie ważny i jak mi ciężko emocjonalnie bez niego oraz jak "szaleję" z powodu dzieci...
Szczerze mówiąc - nie sądzę, aby nie miał nic lepszego do roboty, tylko "nasycać się słabością żony".

Nie ma co wchodzić w głowę męża.
Pomyśl co Tobie może dać to spotkanie i tyle.

O ile ustalenie kwestii finansowych wydaje się OK, to już pragnienie dowiedzenia się szczegółów i prawdy np. o nowej kobiecie męża... hmm - po co? Czy to będzie pomocne dla Ciebie'?

Jeśli jesteś gotowa na takie spotkanie, to raczej naprawdę tylko kwestie techniczno-logistyczne-finansowe - związane z dziećmi.
Nie oczekiwałbym "rozmawiania z szacunkiem i z miłością" - nie poruszałbym tematów związanych z kowalską.

Podobnie jak tata999 - zrezygnowałbym z "uśmieszku".
Bo po pierwsze, może on być całkiem opacznie przez Twojego męża zrozumiany - czyli wcale nie "o silna i piękna kobieta" - tylko mąż może pomyśleć np: " o ... dobrze jej z tym wszystkim, nawet się lekko uśmiecha... a ja głupi miałem jakieś wyrzuty sumienia"

Jestem zwolennikiem prawdy i bycia/życia w prawdzie (przynajmniej, na tyle, na ile się da)
Jeśli faktycznie Ci wesoło, to się uśmiechaj, jak nie... no to może nie koniecznie.

Ale wiem, że są różne podejścia, więc wybierz to, co rezonuje z Tobą - bo wiele osób przez całe życie "robi dobrą minę do złej gry"... lub np. ów słynny amerykański uśmiech "keep smiling", niezależnie od wszystkiego, co się w życiu dzieje.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: tata999 »

Nino pisze: 07 sty 2020, 11:07 Tata999, ja myślę, że MaryM nie miała na myśli takiej manipulacji, o której Ty piszesz. To oczywiste, że NIKT nie chce być w ten sposób manipulowany. MaryM kładzie tu akcent na ważny aspekt, że mąż prawdopodobnie nie pragnie wcale rozmowy w duchu porozumienia, ponieważ on już jasno zadeklarował, czego pragnie. On chce rozwodu.... Więc czemu miałoby służyć spotkanie z jego strony? MaryM słusznie zauważa, że jeśli "zmienię strategię" i nie pojawię się na spotkaniu, aby dyskutować, a pokażę się jako osoba spokojna i zdystansowana, to może dać mu do myślenia, że dawna żona nie jest już taka, jak dawniej. To jest to, na co wskazała Teodora, że gdy Mama zmieniła postawę wobec partnera i doprowadziła do ustalenia alimentów w Sądzie, on, paradoksalnie, poczuł do niej szacunek....
Zadeklarował, że chce rozwodu. A wcześniej zadeklarował, że chce związku. I tak kilkukrotnie zmieniało mu się, a Ty myślisz, że on nie jest pogubiony i z całą pewnością wie czego chce. Alkoholika, jak spytasz, czego chce, to napić się alkoholu, a wcale mu nie jest później lepiej (zwłaszcza przed kolejnym klinem).

Wasza rozmowa może prowadzić do niczego lub czegoś. Nie przesądzałbym z góry wyniku, ani motywów spotkania.

Co moim zdaniem najważniejsze w historii o partnerze Mamy Teodory to, że ów partner sam podjął decyzję, sam zechciał zarówno zostawić bliską osobę, jak i do niej wrócić później. Zauważ, że bez jego własnej, samodzielnej decyzji, jego zachcenia sąd mógłby sobie, co najwyżej listy wysyłać. Na marginesie, historia partnera i mamy nie podchodzi pod wzorzec katolicki, jaki króluje wśród forumowiczów.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: tata999 »

Wiedźmin pisze: 07 sty 2020, 12:04
Podobnie jak tata999 - zrezygnowałbym z "uśmieszku".
Kolego, zwracam uwagę, że to nie ja tę mądrość napisałem. Proszę mi nie schlebiać bez powodu. Autorką jest forumowiczka dwa_odcienie.
Kwiatkowa
Posty: 97
Rejestracja: 20 wrz 2019, 15:01
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Kobieta

Re: Spotkanie z mężem. Proszę o poradę

Post autor: Kwiatkowa »

Hej, to może ja dorzucę coś od siebie...

Ja zawsze nalegałam na komunikację po odejściu mojego męża i jego wyprowadzce. Pisałam, dzwoniłam, tłumaczyłam, że rodzina że sakrament, że dziecko potrzebuje opieki zainteresowania itp.. na nic się to zdało... totalny amok na kowalską

Odpuściłam temat jakiegokolwiek przekonywania i spotkań.
Po jakimś czasie dostałam wiadomość, że trzeba ustalić temat rozwodu, podziału majątku, alimentów. Nie odpisałam.

Kiedy prosił mnie o spotkanie, odmówiłam tak samo jak on. Błagał mnie i prosił.
W końcu pojechałam.
Nic nie wyszło z ustaleń na wymienione tematy, bo mój mąż siedział i płakał... (nie, nie wrócił jeszcze wtedy do mnie, stało się to dopiero długo, długo później)

Do czego zmierzam... otóż do tego, że w takich sprawach tworzenie scenariuszy nie ma sensu. Układanie planu co do tego co robić, jak się zachowywać czy mieć smutną minę czy wesołą.

Jedno wiem na pewno zabieganie zdradzonego o takie spotkanie to pokazanie, że ciągle mu zależy. Co więcej, że nie może się „odwiesić”... że ciągle ciśnie a to o kasę, a to o zainteresowanie dziećmi.

Wiecie co jest dla nich największym szokiem, że nie są nam do niczego potrzebni.Nie są już częścią życia naszej rodziny. Że potrafimy żyć odrębnie, wszystko załatwić, opiekować się dziećmi. Jesteśmy samowystarczalni. Ale to też trzeba do tego dojść naturalnie, wypracować to w sobie.
Życzę powodzenia i trzymam kciuki
ODPOWIEDZ