Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Nie eleno, rozmawiamy, dzisiaj też był spacer beze mnie, ale komunikacja musiała się znów rozpocząć, bo syn miał wypadek i byłam na SOR. Jak Boga kocham, ojciec niebieski działa, bo syn nas zawsze scalał i mąż na nas czekał jak wyjdziemy i pytał i rozmawialiśmy normalnie. Nie wnikam czemu nie chciał rozmawiać od wczoraj, bo teraz musiał, widziałam że mu głupio też było. Robi mi huśtawki takie, że naprawdę mam chęć się wycofać, schować, ale idę dalej do przodu.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Dziś jest dzień moich zmian które wypracowałam. Już tak się to pokomplikowało, że musiałam podnieść głos na męża i na syna i było to bardzo dobre. Jestem na tyle pewna siebie, że mogę zawalczyć o swoje, a nie być jak kiedyś taki anemik. Jak ręką odjął, a ja się nauczyłam dzisiaj, że brak komunikacji z mojej strony psuje wszystko. Więc spinam pośladki i do przodu. :)
elena
Posty: 428
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: elena »

Jak miło przeczytać o takim pozytywnym nastawieniu ☺️ muszę się uczyć od Ciebie, zwłaszcza jeśli chodzi o pewność siebie, bo u mnie z tym kiepsko ostatnio.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Załamana »

Ja też muszę się pochwalić Wam ,bo tak jak wczoraj pisałam mąź pewnie z uwagi na walentynki... nie przyjechał do dziecka w dniu wczorajszym i ok.22.00 smsem oznajmił że jutro jest u dziecka chociaż miał być wczoraj. Oznajmiłam mu, że nie, a on dalej że będzie i tak, jakby wokół niego toczyło się nasze życie. Ale byłam asertywna i myślę że zrozumiał...
Nie moge sobie pozwolić na takie traktowanie i tyle niech wie że to są skutki jego wyborów. Jeżeli sądownie ma 2 dni to niech sie ich trzyma a nie dzis nie pojadę jutro. No przepraszam dosyć tego....
elena
Posty: 428
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: elena »

Załamana pisze: 15 lut 2021, 11:57 Ja też muszę się pochwalić Wam ,bo tak jak wczoraj pisałam mąź pewnie z uwagi na walentynki... nie przyjechał do dziecka w dniu wczorajszym i ok.22.00 smsem oznajmił że jutro jest u dziecka chociaż miał być wczoraj. Oznajmiłam mu, że nie, a on dalej że będzie i tak, jakby wokół niego toczyło się nasze życie. Ale byłam asertywna i myślę że zrozumiał...
Nie moge sobie pozwolić na takie traktowanie i tyle niech wie że to są skutki jego wyborów. Jeżeli sądownie ma 2 dni to niech sie ich trzyma a nie dzis nie pojadę jutro. No przepraszam dosyć tego....
Tak jak mówisz to są konsekwencje decyzji męża. Super, ze postawiłaś granice. 😊 a jak u Ciebie/u Was z odwieszeniem emocjonalnym? Pytam, bo ja od 1,5 roku próbuje i już było w porządku, a teraz mam chyba jakiś nawrót...
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Załamana, stawiasz granice, ale też trzeba pomyśleć co będzie dobre dla dziecka, masz wybór. Postąpiłabym inaczej, najpierw pytając dziecka czy chcę widzieć ojca i komunikując mężowi moje warunki, bo w tym momencie ja nie będę zmieniać swoich planów pod niego.
Eleno, mi to zajęło prawie rok, ciężka praca, ale przestanie życia, życiem męża jest wejściem w tryb wolności. Jego problemy nie są moje, każdy przejaw miłości nie jest uległością z mojej strony. Nie wykonuję poleceń jak małpa, myślę o tym jak ja się z wszystkim czuję, opiekuję się sobą. Mówię co chcę i nie boję się konsekwencji, a niestety są.
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Załamana »

Caliope właśnie dlatego że zawsze pytałam dziecko to mam to co mam że on uważa że może zawsze kiedy chce, a jak nie bo się jemu np nie chce , bez żadnych innych przyczyn nie przyjeżdża. Tu sie z Tobą nie zgodzę bo tak robiłam i źle na tym wyszłam. Trzeba jasno od poczatku stawiać granice. Przyjedzie w tym tygodniu moje dziecko czesto widzi się z ojcem , a ja naprawdę nigdy nie stoję przeciw, ale on musi znać konsekwensje a ja z córką mamy swoje życie...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Załamana pisze: 15 lut 2021, 14:25 Caliope właśnie dlatego że zawsze pytałam dziecko to mam to co mam że on uważa że może zawsze kiedy chce, a jak nie bo się jemu np nie chce , bez żadnych innych przyczyn nie przyjeżdża. Tu sie z Tobą nie zgodzę bo tak robiłam i źle na tym wyszłam. Trzeba jasno od poczatku stawiać granice. Przyjedzie w tym tygodniu moje dziecko czesto widzi się z ojcem , a ja naprawdę nigdy nie stoję przeciw, ale on musi znać konsekwensje a ja z córką mamy swoje życie...
Ale z czym się nie zgadzasz, z tym że jak dziecko chce się spotkać z ojcem to na twoich warunkach jak mąż nie respektuje tych co ma? ja nie wiem jak Ty robiłaś, nie napisałaś.
Ja w zeszłym roku miałam się dostosować do męża, bo sobie już ustalił, że będzie prawie codziennie woził syna prawie 20 km do szkoły z miejsca swojego zamieszkania. Nie uzyskał zgody właśnie dlatego, że ja nie miałam nigdy zamiaru się do niego dopasowywać i może jeszcze mu dać klucze do mieszkania by sobie posiedział zanim wrócę z pracy. To są moje granice.
Astro
Posty: 1208
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Astro »

Caliope pisze: 15 lut 2021, 13:31 Załamana, stawiasz granice, ale też trzeba pomyśleć co będzie dobre dla dziecka, masz wybór. Postąpiłabym inaczej, najpierw pytając dziecka czy chcę widzieć ojca i komunikując mężowi moje warunki, bo w tym momencie ja nie będę zmieniać swoich planów pod niego.
Eleno, mi to zajęło prawie rok, ciężka praca, ale przestanie życia, życiem męża jest wejściem w tryb wolności. Jego problemy nie są moje, każdy przejaw miłości nie jest uległością z mojej strony. Nie wykonuję poleceń jak małpa, myślę o tym jak ja się z wszystkim czuję, opiekuję się sobą. Mówię co chcę i nie boję się konsekwencji, a niestety są.
Bliżej mi do wypowiedzi Caliope . Ja o wiele rzeczy pytałem dzieci i mogłem lub nie brać je pod uwagę , w decyzjach ,które podejmowałem . Mimo iż dzieci sądownie są przy zonie. W tym zakresie ,którym mogłem tak robiłem. Osobiście tym wygrywam w kontaktach z dziećmi i zona.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
teodora
Posty: 118
Rejestracja: 10 wrz 2019, 21:55
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: teodora »

Zgadzam się Załamana. Jeżeli mąż chciał przesunąć wizytę u dziecka to należało to zrobić z wyprzedzeniem, lub chociażby poinformować czemu go nie będzie. Takie drobne zachowania pokazują szacunek męża do Ciebie a według mnie stawianie w takich sytuacjach granic, będzie ten szcunek budować. Ja bym jasno mu napisała lub w prostych słowach wyjaśniła czego oczekujesz w temacie wizyt, lub odwoływania ich i jakie są konsekwencje jeśli nie będzie się stosował do zasad.
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Załamana »

Nie Caliope to co piszesz w moim odczuciu to dwie inne sprawy, nie będę pisać szczegółów, ale uważam że dziś postąpiłam dobrze. O jakich moich warunkach piszesz skoro to było przez męża zakomunikowane a nie bylo pytaniem czy może przyjechać bo wczoraj np nie mogl z uwagi na świętowanie...Po zatym uważam że muszę z dzieckiem stworzyć pewną autonomię do czego zmusił mnie mąż. Każdy postępuje wedlug swoich zasad napewno u mnie te granice muszą być postawione. I niestety dziecko, chociaż bardzo bym chciała je uszczęśliwić wyznacznikiem w tej sprawie nie będzie. Ale kazdy moze miec inny pogląd. Ja dzis w moim oduczciu troszke pokasałam asertywnosci i postawiłam granice i jestem ztego dumna
sajmon123
Posty: 887
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: sajmon123 »

Załamana pisze: 15 lut 2021, 14:25 Caliope właśnie dlatego że zawsze pytałam dziecko to mam to co mam że on uważa że może zawsze kiedy chce, a jak nie bo się jemu np nie chce , bez żadnych innych przyczyn nie przyjeżdża. Tu sie z Tobą nie zgodzę bo tak robiłam i źle na tym wyszłam. Trzeba jasno od poczatku stawiać granice. Przyjedzie w tym tygodniu moje dziecko czesto widzi się z ojcem , a ja naprawdę nigdy nie stoję przeciw, ale on musi znać konsekwensje a ja z córką mamy swoje życie...
Zgadzam się z załamana. Jeśli jest powód, jasny i konkretny, że tej wizyty nie można odbyć, bo wiadomo, że w życiu jest różnie i niekiedy coś wypadnie, to wtedy można się zgodzić na jakąś zamianę, wspólnie rozmawiając. Jeśli takiego powodu nie ma, albo jest już któryś raz wymyślony (co się po prostu czuje i wie) wtedy trzeba się jasno określić i powiedzieć NIE. W innym przypadku, bardzo łatwo sobie wejść na głowę. Jeśli to ma być wizyta dodatkowa to myślę, że też jest kwestia dogadania się i nie należy trzymać się ustalonych terminow tylko dlatego, że sąd tak ustalił. Jeśli nie ma jakichś planów to do takiej wizyty powinno dojść, ale to musi być zgoda dwóch stron i oczywiście zainteresowanego dziecka.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

Jeśli już piszemy nie o mnie w moim temacie, to ja będę zawsze patrzeć na dobro mojego syna. Naprawdę warto pomyśleć o dziecku, a nie zacietrzewiać się na męża, bo nie będzie miał szacunku dla żony która ma focha i utrudnia mu kontakty. A z pewnością go to zdenerwowało i już psów nawieszał, bo nie rozumie tych wszystkich emocji.Granice stawiamy sobie, robimy sobie plan na ile mogę nagiąć moje, by wyjść z kompromisem i nie skrzywdzić tym nikogo. I to jest emocjonalne odwieszenie, patrzę nie tylko na swoje żale i bóle, a też na innych ludzi którzy są ode mnie zależni. Rozumuję bez zbędnych emocji, jeśli ten mąż ze mną nie mieszka, dla mojego dobra.
Ja przeżyłam ten brak spaceru, a mój syn bardzo się cieszył na wyjście z tatą. Nie wyobrażam sobie powiedzieć dziecku, tata wczoraj nie mógł przyjść, a dzisiaj nie jest jego dzień i go nie zobaczysz i kropka i bo nie. Nauczyłam się wymagać od męża, że ma syna i ma się nim zająć, bo nie robi łaski. Relacja z dzieckiem to inna relacja niż z małżonkiem, mi pomogła do tego dojść praca na terapii, ponad rok pracy robi swoje dobro.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: s zona »

Caliope pisze: 15 lut 2021, 15:01
Załamana pisze: 15 lut 2021, 14:25 Caliope właśnie dlatego że zawsze pytałam dziecko to mam to co mam że on uważa że może zawsze kiedy chce, a jak nie bo się jemu np nie chce , bez żadnych innych przyczyn nie przyjeżdża. Tu sie z Tobą nie zgodzę bo tak robiłam i źle na tym wyszłam. Trzeba jasno od poczatku stawiać granice. Przyjedzie w tym tygodniu moje dziecko czesto widzi się z ojcem , a ja naprawdę nigdy nie stoję przeciw, ale on musi znać konsekwensje a ja z córką mamy swoje życie...
Ale z czym się nie zgadzasz, z tym że jak dziecko chce się spotkać z ojcem to na twoich warunkach jak mąż nie respektuje tych co ma? ja nie wiem jak Ty robiłaś, nie napisałaś.
Ja w zeszłym roku miałam się dostosować do męża, bo sobie już ustalił, że będzie prawie codziennie woził syna prawie 20 km do szkoły z miejsca swojego zamieszkania. Nie uzyskał zgody właśnie dlatego, że ja nie miałam nigdy zamiaru się do niego dopasowywać i może jeszcze mu dać klucze do mieszkania by sobie posiedział zanim wrócę z pracy. To są moje granice.
Dziewczyny, przykro mi,ale dziwnie sie czuje czytajac ..

Przeciez to nasze wspolne dzieci ..

Granice sa potrzebne w obronie siebie, dzieci .
Ale .. przychodza mi na mysl slowa ks Dziewieckiego ...Katolik sie nie msci ... broni sie .... ale nie msci .. Mnie to kiedys postawilo do pionu .

Caliope rozumiem, ze dalas sobie prawo do ograniczenia kontaktu dziecka z mezem . Ale czy naprawde warto bylo .. Moze na teraz odczuwasz satysfakcje .
A moze pozniej ten czas bedzie trzeba odrobic z psychologiem . Dla dziecka, chyba ta opcja z ojcem bylaby korzystniejsza .... pisze z doswiadczenia ....
Male dzieci staja sie nastolatkami .. i tutaj wiele rzeczy sie komplikuje ...

Osobiscie uwazam, ze to mogl byc dobry, codzienny czas meza z dzieckiem .... pomimo naszych malzenskich animozji .

Mysle ,ze nie jestesmy " jedynymi wlascicielkami " naszych wspolnych dzieci ..

Dziewczyny, przykro mi, ale ja tak to widze i szczerze sie dziele moimi doswiadczeniami ..

Troche tez pod wplywem sluchanej niemal "na okraglo" CD Mezczyzna 2:0 ...
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy warto mieć nadzieję? czy to koniec.

Post autor: Caliope »

S zono, nie czytałaś mojego wątku, na moje szczęście mąż się nie wyprowadził, nie ograniczam mu kontaktu z synem, widzi go codziennie i spędził z nim calutki weekend, beze mnie. On sobie tylko tak wymyślił jak się zawinie i wymiksuje po rozwodzie, do którego nie doszło. Chodzi o to, że granice są tam gdzie są. Chyba nie uważasz, że idąc do pracy w innym mieście, sama, miałabym pod męża dostosować grafik? albo jak bym miała plany, to miałabym je pod niego zmienić? tak być nie może, bo ojciec nie jest pępkiem świata. Po to mamy kompromisy, a nie dziś nie bo nie, to jest zadbanie o siebie i o komfort dziecka.
ODPOWIEDZ