Niewierzący maż chce rozwodu

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: nałóg »

Mary,Gaea....... a może tak podejmiecie wysiłek przestawienia się , odłączenia się mentalnie, zaprzestanie bycia jemiołą czy powojem ?
Tak zajęcie się sobą...... popracowania nad wzmocnieniem swoich mocnych stron charakteru? zalet? zaprzestaniem pisania scenariuszy w stylu:
Gaea pisze: 31 sty 2020, 9:52 W tym roku boje się nawet zapytać czy gdzieś pojedziemy a starsze dziecko już dopytuje o wakacje. Jemu zawsze coś noepasowalo nawet gdy starałam się dopiąć wszystko na ostatni guzik i tak było źle, bo za ciepło za zimno, za daleko, za blisko... Jedynie przy kimś bawił się dobrze, bo alkohol, impreza, a dzieci idźta się bawta...
MaryM pisze: 30 sty 2020, 23:52 traktował mnie dziś jak (już )nieszkodliwą acz wciąż kłopotliwą wariatkę. Jego oczy były takie puste, głos taki spokojny, słowa wyważone. To jeszcze gorsze niż stalowe spojrzenie. Ja dla niego umarłam jako kobieta i żona.
A dla siebie? żyjesz jako kobieta? jako matka? Czy uważacie że Wasze szczęście jest w mężach? POMYŁKA, Wasze szczęście jest w Was.
Doświadczenie uczy , że ludzie traktują Was tak jak na to sobie pozwalacie.....mężowie też. Szanujcie siebie!!!!!!

Może taki obrachunek-medytacja przy pomocy Modlitwy o Pogodę Ducha":
O Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godziła się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniała to,
co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniała jedno od drugiego.

PD
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Gaea »

Nałóg - dziękuję, tak wiem, że za bardzo skupiam się na mężu. Ale też z drugiej strony nie da się przecież odciąć od niego szczególnie gdy dzieci pytają dlaczego tata nie idzie z nami do kościoła, dlaczego tata nie jedzie z nami do kina, na zakupy. Rodzina. Wiesz jaki to ból gdy w kościele widzisz całe rodziny a Ty sama stoisz jak kółek, nawet w najważniejsze święta.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Nino »

Nałóg...Proszę Cię... Dziewczyny chcą się trochę wygadać, pożalić. Dlaczego Wy, faceci, macie nieustanny problem z naszymi emocjami? No przecież wiadomo, że chodzi o odbluszczenie się, o pracę nad sobą itd, ale zaczynasz brzmieć jak belfer przy tablicy.

Mary..., kilka sformułowań z Twoich postów i przeszedł mnie dreszcz.... Wyjęłaś mi to z ust. Nie umiałam nazwać zachowania mojego męża w ostatnich miesiącach, a to dokładnie tak, jakby działał; metodycznie. Jakby to bezwzględnie milczenie wobec nas i bezpardonowe odcięcie się, było jednym z elementów planu.

Na co? Po co? Tego nikt się nie dowie, a już na pewno nie powinnam zawracać sobie tym głowy ja. Tylko, że takie milczenie: boli. Taka postawa: rani. Taka sytuacja: wprowadza ogromny zamęt w całej rodzinie i ROZUMIEM Twoje rozżalenie i Twój strach oraz poczucie beznadziei. Masz prawo do przeżywania również tych emocji, w obliczu tego, co się dzieje. I chyba też masz rację, że jesteś na początku drogi, jeśli chodzi o Ciebie samą, więc w tym sensie Nałóg ma słuszność, przypominając uparcie, aby zawalczyć o swoją godność: matki, żony. O SWOJE życie, na razie, bez męża. A co los przyniesie? Bóg raczy wiedzieć. Ważne, abyś nie porzuciła drogi nawrócenia. Nie porzuciła modlitwy. Modlisz się teraz po prostu o Bożą opiekę nad Tobą i dziećmi? Bardzo dobra modlitwa, moim zdaniem.

Wiem, jak Ci ciężko. Również jestem totalnie odrzucona przez męża. Ja i nasze dzieci... Owe nieszczęsne zbliżenia przed moim wyjazdem, tylko spotęgowały mój ból. Były jak zastrzyk narkotyku. Przez chwilę poczułam się lepiej, a potem....No właśnie. Wybaczyłam sobie.

W ostatnich tygodniach przekonałam się, że żadna z moich "starych metod" na zejście się już nie działa. Skończyło się. Nie mogę już zrobić NIC, jeśli chodzi o męża. Mogę pomóc sobie i zawalczyć o siebie, a męża oddawać nieustannie Jezusowi przez Ręce Maryi i.... zająć się swoją przemianą, swoimi sprawami, swoimi zadaniami do wykonania, których - Bóg otwiera oczy - jest sporo. O podobnym doświadczeniu pisał Paveł...

Kiedy stajemy w Bożej prawdzie o nas samych, widzimy, ile obszarów jest do uzdrowienia w nas. I że może to się odbyć tylko z Panem Bogiem. On jest tym właściwym lekarzem.

Codziennie walczę ze sobą, aby nie zrobić głupoty po staremu, np. nie zadzwonić do męża z głupia frant, aby tylko usłyszeć jego głos!

Ale też nie obrastam już złością i poczuciem skrzywdzenia. O kowalskiej nie myślę w ogóle! Rozważam, o czym mąż powinien być poinformowany, a co odpuścić. Mam wrażenie, że niekiedy działam z natchnienia Bożego, ale też reaguję na pokusy. Obserwuję wtedy, co/jak się czuję, aby to rozeznać. Na przykład po, choćby krótkiej rozmowie telefonicznej z mężem, pojawia się ból migrenowy. Mam wrażenie, jakby ogarniała mnie ociężałość.....

Ale też niekiedy piszę do niego w danej sprawie. On odpowiada i coś tam udaje się ustalić. To coś, to nie jest błahe coś, bo dotyczy tych organizacyjnych spraw, które jednak są ważne w codziennym życiu. I wtedy dziękuję Bogu, że ustaliliśmy to bez awantury i kłótni, albo doszliśmy do porozumienia w jakiejś kwestii, choć na początku wyglądało groźnie.

Zauważyłam, że gdy trzymam nerwy na wodzy, jestem uprzejma ale nie przymilaśna, rzeczowa, a nie poprzetykana emocjami: udaje mi się z nim podjąć dialog. Tego dużo nie jest, ale jednak wychodzą różne rzeczy, jak ustalenie pomocy finansowej córce, itd....

Nasze historie są oczywiście różne. I w innym miejscu jesteśmy obie. Mimo to mężów mamy podobnych: "z piekła rodem!" ;)

Ściskam Cię gorąco!
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: nałóg »

Gaea, a jak było w narzeczeństwie? w okresie "miodowym" małżeństwa? Mąż chodził do kościoła z Tobą? na zakupy? do kina?
Gaea
Posty: 68
Rejestracja: 28 sty 2020, 9:17
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Gaea »

Nałóg - odp w moim wątku.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Nino, wszystko napisałaś w punkt! Wszystko się zgadza. Dziś cały dzień miałam migrenę. I ból żołądka. Podjęłam decyzję o wizycie u prawnika. Muszę być przygotowana na różne opcje, nasza sytuacja majątkowa jest skomplikowana. Dowiedziałam się, że mąż otrzymał w tym roku podwyżkę i tym bardziej boli mnie ta jego premedytacji- wszystko dokładnie policzył... Metodycznie. Po tylu latach finansowego zaufania widzę, że zaczyna grac do swojej bramki. Punkt po punkcie. To już nie jest na pewno amok. To premedytacja z piekła rodem. Chce mi się wymiotować z nerwów - to umieranie mojego małżeństwa wygląda dziś inaczej, niż kilka tygodni temu. O ja głupia! Przytulam mocno Nino, musimy dac radę, nie ustaje w modlitwie
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Ruta »

MaryM pisze: 31 sty 2020, 17:16 Nino, wszystko napisałaś w punkt! Wszystko się zgadza. Dziś cały dzień miałam migrenę. I ból żołądka. Podjęłam decyzję o wizycie u prawnika. Muszę być przygotowana na różne opcje, nasza sytuacja majątkowa jest skomplikowana. Dowiedziałam się, że mąż otrzymał w tym roku podwyżkę i tym bardziej boli mnie ta jego premedytacji- wszystko dokładnie policzył... Metodycznie. Po tylu latach finansowego zaufania widzę, że zaczyna grac do swojej bramki. Punkt po punkcie. To już nie jest na pewno amok. To premedytacja z piekła rodem. Chce mi się wymiotować z nerwów - to umieranie mojego małżeństwa wygląda dziś inaczej, niż kilka tygodni temu. O ja głupia! Przytulam mocno Nino, musimy dac radę, nie ustaje w modlitwie
Amok nie amok, ale większość mężczyzn działa nawet wtedy metodycznie. Metodycznie planując jak korzystnie wymiksować się z małżeństwa, pod względem finansowym także. Często kosztem kobiety i dzieci. Mój mąż nie był wyjątkiem i gdy odkryłam jak bardzo jest metodyczny byłam w szoku, że on może postępować w ten sposób. Trudno w tym funkcjonować, bo plan zna mąż, dla kobiety kolejne jego odsłony są zaskoczeniem. To także część planu by się nie ujawniać z zamiarami i zawiadamiać o nich drugą stronę najlepiej już po fakcie. Nawet jeśli dotyczy to wspólnego majątku, spraw czy dzieci. Albo polega na przerzuceniu odpowiedzialności na żonę. W amoku też można być metodycznym.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Działanie przeciw zostawionej żonie jest żenujące- tak nie postępuje Mężczyzna ale psychologicznie jeszcze do ogarnięcia . Natomiast działanie przeciwko interesom dzieci jest dla mnie nie do pojęcia...
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Nino »

Dla mnie też, MaryM, i to jest mój największy ból.
Dziś nieśmiało zapytałam córkę o kwestię związaną z tatą, jak to przeżywa, czy....cierpi. Zapytałam bardzo spokojnie. Zapewniłam wcześniej, że panuję nad swoją sytuacją, choć lekko nie jest. Chce się po prostu dowiedzieć, jak czuję się ona.

Odpowiedziała, że stara się o tym nie myśleć, nie analizować. Dzień ma wypełniony różnymi aktywnościami. Ma też naprawdę fajnych przyjaciół. Powiedziała również, że... łatwo nie jest, bo przecież miała z nim dobrą relację. Tata nie był złym ojcem. Na to ja, że jest nim. Nie umarł. Nadal ma ojca. Nie musimy mówić o nim w czasie przeszłym, ale sytuacja jest faktycznie nieciekawa. I tyle. Aż tyle.... Potem przeszłyśmy na swoje, babskie tematy.

Jak trafić do męża, aby nie odrzucał dzieci emocjonalnie? Próbowałam już wszystkiego: prosiłam, upominałam, pisałam mejle, sugerowałam, zapraszałam na Wigilię, opowiadałam o dzieciach, jak się spotkaliśmy.... I NIC.

TO JEST DLA MNIE NIEPOJĘTE. Może jesteście w stanie mi to jakoś wytłumaczyć, bo ja zaczynam wątpić w to, że mój mąż kiedykolwiek autentycznie kochał swoje dzieci. Nie jest chory. Chodzi do pracy, na siłownię, na treningi, kupuje sobie nowe ubrania. Wygląda dobrze. Być może ma kowalską, więc czy facet, który ma kowalską tak radykalnie zrywa również kontakt ze swoimi dziećmi? Nie tęskni, nie pragnie kontaktu, spotkania? Przecież dzieci NIC MU NIE ZROBIŁY. Dlaczego nie oddziela ich ode mnie? Czy ja i nasze dzieci to dla niego jakieś jedno ciało? Kiedy odrzuca mnie, odrzuca również dzieci. Wcześniej też tak robił. Dlaczego?
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Małgorzata Małgosia »

MaryM, jeżeli macie kredyt za mieszkanie to banki raczej nie zgadzają się na przejęcie kredytu przez jedną osobę.
O ile dobrze zrozumiałam jeden z Twoich dylematów związanych z sytuacją finansową.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Nino pisze: 31 sty 2020, 23:51 Dla mnie też, MaryM, i to jest mój największy ból.
Dziś nieśmiało zapytałam córkę o kwestię związaną z tatą, jak to przeżywa, czy....cierpi. Zapytałam bardzo spokojnie. Zapewniłam wcześniej, że panuję nad swoją sytuacją, choć lekko nie jest. Chce się po prostu dowiedzieć, jak czuję się ona.

Odpowiedziała, że stara się o tym nie myśleć, nie analizować. Dzień ma wypełniony różnymi aktywnościami. Ma też naprawdę fajnych przyjaciół. Powiedziała również, że... łatwo nie jest, bo przecież miała z nim dobrą relację. Tata

TO JEST DLA MNIE NIEPOJĘTE. Może jesteście w stanie mi to jakoś wytłumaczyć, bo ja zaczynam wątpić w to, że mój mąż kiedykolwiek autentycznie kochał swoje dzieci. Nie jest chory. Chodzi do pracy, na siłownię, na treningi, kupuje sobie nowe ubrania. Wygląda dobrze. Być może ma kowalską, więc czy facet, który ma kowalską tak radykalnie zrywa również kontakt ze swoimi dziećmi? Nie tęskni, nie pragnie kontaktu, spotkania? Przecież dzieci NIC MU NIE ZROBIŁY. Dlaczego nie oddziela ich ode mnie? Czy ja i nasze dzieci to dla niego jakieś jedno ciało? Kiedy odrzuca mnie, odrzuca również dzieci. Wcześniej też tak robił. Dlaczego?
Nino, jesteś empatyczna i mądra. Tym bardziej zal że mąż szanowny z tego nie korzysta, bo są kobiety, które po rozstaniach organizują małżonkom piekło na ziemi. No ale nasi mężowie nie wygraliby konkursów „Mistrz Komunikacji” ani „Empata Roku”. Czytałam ostatnio, że narcystyczni mężczyźni po rozstaniach najczęściej wybierają „ucieczkę totalną” z celowym pozbawieniem się bodźców. Nie ma bodźca- nie ma natłoku myśli, jest strefa komfortu. Znasz te trzy małpki? Nie patrzę, nie słucham, nie mówię. Efekt oczekiwany: znieczulenie, wyparcie problemu. Jaki jest naprawdę efekt? Wie tylko Twój mąż. Zadbany, po siłowni, w nowych ubraniach- ale dziwnie nerwowy w pracy. Czy traktuje Ciebie i dzieci jako pakiet? Myślę, że tak. Mój w pierwszej kilkutygodniowej fazie odciął dzieci mieszkając w domu😩 teraz z młodszym nawiązał relacje, ale to i tak dziwne. Może młodsze dzieci są większym wyrzutem sumienia?
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Nino »

Mary, myślę, że z młodszymi im łatwiej, ponieważ ta relacja nie jest jeszcze tak wymagająca. Nasz syn, tak do 16 roku życia był zapatrzony w tatę. Bardzo w niego wierzył. Bardzo pragnął mieć w nim autorytet. I, niestety, w tym czasie, jak poszedł do liceum, ojciec się zakochał. Bo było mu źle w małżeństwie, w rodzinie. To wyszło potem, że w tamtym czasie znowu była kowalska... I to była kowalska, o której powiedział, że brał ją pod uwagę, jako swoją "nową partnerkę życiową", ale zerwał z nią, ponieważ... zorientował się, że go okłamuje! No masz Ci los!

No i wrócił, a raczej: zeszliśmy się, ale ja nie byłam świadoma tego, że za jego odejściem/odseparowaniem się/porzuceniem emocjonalnym i co tam jeszcze, kryła się kobieta...

Czego mu nie przypisywałam! Depresji, pogubienia...Mąż utracił wtedy pracę, więc to też mogło go dołować.... Ech... W ogóle nie przyszło mi do głowy, że on znowu może pójść tą drogą...w zdradę...

Mary, a może spójrz na to pozytywnie? Może potraktuj tę próbę nawiązania relacji z Młodym, jako punkt zaczepienia? Być może naiwnie doszukuję się światełka tam, gdzie go nie ma... Ale to jednak coś.

Jutro moja msza za Ciebie :)





No
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Nino, dziękuję 😘 wspomnę tez o Tobie na Mszy i w pompejance, która znowu zaczynam dla wyciszenia. Mąż nawiazal ten kontakt ale nie tak, aby gdzieś wyjść, coś razem porobić. Nigdy tego nie robił, wiec teraz tez nie potrafi. Wymieni z nim pare zdań o komputerze itp, coś obieca na nieokresloną przyszłość, wspomni o super wakacjach ale bez konkretu ( w ferie tez nie stanął na wysokości zadania) i co chwile młodemu powtarza co jakiś czas p swojej wyprowadzce, sugeruje, że ode mnie będzie zależało dowożenie go na treningi. Tak, jakby przez dziecko chciał mnie obedrzec z wszelkich mrzonek. A ja ich już nie mam Nino😥 straciłam nadzieję i chce jedynie przetrwać, nie dostać depresji ani nowotworu, jak cześć znajomych po długotrwałym stresie 😩
Ukasz

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: Ukasz »

MaryM pisze: 28 sty 2020, 19:43 Jestem załamana... mój mąż podjął działania zmierzające do tego aby przejąć mieszkanie. Jego zarobki pozwolą mnie spłacić i kontynuować kredyt- moje niestety nie. Rozmawia z młodszym synem obiecując mu różne rzeczy, roztacza przed nim wizję, że zostaną razem w mieszkaniu, że będą robić męskie wypady, uprawiać sport. Czego nie robił kilkanaście lat. Przygotowuje grunt bo młody kocha swoje osiedle, tu ma przyjaciół i komfortowe warunki. Jakby tych nastu lat mojej samodzielnej pracy nie było... młody jest jak zaczarowany, ma obecnie pierwszy raz w życiu uwagę ojca, przebąkuje, że chciałby tu dalej mieszkać- wcześniej z mąż planowal sprzedaż i rozejście się w swoich kierunkach. Serce mi pęka. Może to małostkowość, może powinnam znaleźć swoje miejsce w życiu? Tylko jak odliczyć się od dziecka, które ma dopiero 12 lat?
MaryM, to nie Ty rozwalasz małżeństwo, tylko on. To nie zmienia faktu, że on jest ojcem, a nastoletni chłopak bardziej potrzebuje ojca niż matki. Taka płeć, taki wiek. Jeżeli więc to jego czarowanie przeszłoby w rzeczywistą troskę o syna, to dobrze. Dla nich obu. Do tego sama piszesz, że od strony finansowej to w sumie lepsze rozwiązanie. W dodatku oznaczałoby ono, że syn do dorosłości będzie mieszkać tam, gdzie dotąd. Przynajmniej ta część jego świata nie legnie w gruzach. A nastolatek w domu nie będzie zachęcającą okolicznością dla potencjalnej kowalskiej. Niech ojciec poczuje trochę odpowiedzialności za syna. Może więc należałoby przemyśleć tę opcję? Może nawet wesprzeć taki zamiar? Ty miałabyś trochę środków, żeby urządzić się sama, tak, żeby być bytowo niezależną od męża. Zająć się sobą, swoimi pasjami, swoim rozwojem. A jeśli kiedyś zaistniałyby warunki do powrotu, to Ty będziesz decydować, czy tego chcesz.
MaryM pisze: 30 sty 2020, 23:52 A on nigdy jeszcze nie zmienił zdania w żadnej kwestii- nie przypominam sobie żadnej takiej sytuacji.
Przecież on właśnie łamie najważniejsze zobowiązanie, jakie podjął w życiu. Chciał z Tobą żyć, z Tobą założył rodzinę - a teraz to przekreśla. Nie widzisz tego? Jego postawa jest obecnie jedną wielką niekonsekwencją. To bardzo niepokojące, jak go idealizujesz.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Niewierzący maż chce rozwodu

Post autor: MaryM »

Ukasz pisze:Może nawet wesprzeć taki zamiar? Ty miałabyś trochę środków, żeby urządzić się sama, tak, żeby być bytowo niezależną od męża. Zająć się sobą, swoimi pasjami, swoim rozwojem. A jeśli kiedyś zaistniałyby warunki do powrotu, to Ty będziesz decydować, czy tego chcesz.
MaryM pisze: 30 sty 2020, 23:52 A on nigdy jeszcze nie zmienił zdania w żadnej kwestii- nie przypominam sobie żadnej takiej sytuacji.
Przecież on właśnie łamie najważniejsze zobowiązanie, jakie podjął w życiu. Chciał z Tobą żyć, z Tobą założył rodzinę - a teraz to przekreśla. Nie widzisz tego? Jego postawa jest obecnie jedną wielką niekonsekwencją. To bardzo niepokojące, jak go idealizujesz.
Ukaszu, trochę się obawiam tej opieki. Mogę liczyć na tv i gry no limit. Co do Kowalskiej, nie sadze ze obecność dziecka w czymś przeszkodzi- w jego rodzinie same patchworki. Jedyne co go powstrzyma to uświadomienie sobie kłopotliwość mieszkania z synem. Ale zobaczymy, może to tez rozwiązanie? Przrmyslę to, co proponujesz IUkaszu. Co do idealizowania męża to jestem daleka od tego. On nie traktuje małżeństwa jako sakramentu i przysięgi. Dla niego to umowa, która można wypowiedzieć w każdym czasie, jeśli uzna, ze druga strona jej nie wypełnia. Natomiast jeśli mąż coś jednoosobowo postanawia, zawsze trwa w decyzji, choćby była zła, szkodliwa czy niesprawiedliwa. Jakby obwiniał nawet okoliczności, że nie ujawniły się obiektywnie w oznaczonym terminie...
Ostatnio zmieniony 21 lut 2020, 17:25 przez Pavel, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
ODPOWIEDZ