Prośba o pilną pomoc...
Moderator: Moderatorzy
Re: Prośba o pilną pomoc...
Przepraszam, że tak bezpośrednio. Tak z boku czytając Twoją historię, dziwne jest to, że skoro prowadziliście oddzielne finanse, ty swoją firmę, mąż miał swoją karierę. Dodatkowo piszesz, że był to kredyt konsolidacyjny (co oznacza, że wzięty na spłatę innych kredytów, czyli w sumie nie zmieniający zdolności kredytowej) to dlaczego to wzbudziło taką reakcję.
Czy to pierwszy kredyt, który wzięłaś bez jego wiedzy?
Czy już był z tym wcześniej problem?
Czy zapowiedział Ci kiedyś, że jeśli weźmiesz kredyt to odejdzie?
Jeśli nie mowił tego nigdy to skąd Twoja obawa wynikała (że odejdzie) ?
Dlaczego nie dokładał się do wydatków rodzinnych?
Czy to pierwszy kredyt, który wzięłaś bez jego wiedzy?
Czy już był z tym wcześniej problem?
Czy zapowiedział Ci kiedyś, że jeśli weźmiesz kredyt to odejdzie?
Jeśli nie mowił tego nigdy to skąd Twoja obawa wynikała (że odejdzie) ?
Dlaczego nie dokładał się do wydatków rodzinnych?
Re: Prośba o pilną pomoc...
Autorka pisze, że to pierwsza taka sytuacja.
Też nie rozumiem i pytałam dlaczego zarabiający i do tego robiący karierę mąż nie dokłada się do wydatków
Też nie rozumiem i pytałam dlaczego zarabiający i do tego robiący karierę mąż nie dokłada się do wydatków
Re: Prośba o pilną pomoc...
Wcześniej nie brałam kredytów. To wyglądało tak, że firma plajtowała a ja ratowałem się głupio innymi aby mieć na spłaty i koszty firmy. W pewnym monecie powiedziałam sobie dość i wzięłam kredyt konsolidacyjny. Tu chodzi o to, że maż nie dowiedział sie o wszystkich zadłużeniach. Zadzwonili zaś z banku do niego, że wzięłam kredyt konsolidacyjny, uprzedzili mnie bobaska chciałam sama o tym mu powiedzieć.
Mąż nigdy nie mówił, że odejdzie jak coś takiego zrobię, wręcz przeciwnie obiecywał, że cokolwiek się nie będzie działo to mnie nie zostawi bo mnie kocha.
Moja obawa sama nie wiem z czego się brała. Wstydziłam się, miałam poczucie winy oraz strach przed tym, ze jak się dowie to go stracę bo zataiłem i nie mówiłam o tym.
W zasadzie mąż mało angażował się w życie rodzinne, żył swoją praca, praktycznie nigdy go nie było. Dom i dziecko było ba mojej głowie, może się usprawiedliwiam ale nauczyło mnie to aby samej sobie radzić. Na początku prosiłam go o pieniądze na rodzine o czas i atencję później po poddałam się.
Mąż nigdy nie mówił, że odejdzie jak coś takiego zrobię, wręcz przeciwnie obiecywał, że cokolwiek się nie będzie działo to mnie nie zostawi bo mnie kocha.
Moja obawa sama nie wiem z czego się brała. Wstydziłam się, miałam poczucie winy oraz strach przed tym, ze jak się dowie to go stracę bo zataiłem i nie mówiłam o tym.
W zasadzie mąż mało angażował się w życie rodzinne, żył swoją praca, praktycznie nigdy go nie było. Dom i dziecko było ba mojej głowie, może się usprawiedliwiam ale nauczyło mnie to aby samej sobie radzić. Na początku prosiłam go o pieniądze na rodzine o czas i atencję później po poddałam się.
Re: Prośba o pilną pomoc...
I co on wówczas odpowiadał?
Re: Prośba o pilną pomoc...
Odnośnie próśb o pieniądze i zaangażowanie w dom i rodzinę
Re: Prośba o pilną pomoc...
Na początku kiedy nie pracowałam dawał ale jak zaczęłam rozkręcać firmę mówi, ze przecież zarabiam wiec chyba nam pieniądze. Mówiłam nie jednokrotnie o tym aby angażował się w rodzine. Wyglądało to tak, ze tłumaczył się rozwojem własnej firmy, żebym jeszcze poczekała ze to kiedyś się skończy. Jak termin ustalony minął co do dużej ilości pracy to pojawiał się następny projekt z tym samym tłumaczeniem ze Zaraz to się skończy. Wolał sam oglądać seriale bo jak tłumaczył to jedyne co ma dla siebie. Pytałam czy nie mogę z nim oglądać, on mówił ze woli sam.Ja prosiłam o bycie z nami a on wybierał prace, weekendy nie bo projekt, wyjazd z nami nie bo musi coś skończyć. Jak chorzy to wysyłał nas do rodziców moich bo mówił, ze nie jest w stanie się nami opiekować.
Re: Prośba o pilną pomoc...
No to chyba ten kryzys jest Wam bardzo potrzebny obojgu.Kizia87 pisze: ↑08 sty 2020, 11:01Na początku kiedy nie pracowałam dawał ale jak zaczęłam rozkręcać firmę mówi, ze przecież zarabiam wiec chyba nam pieniądze. Mówiłam nie jednokrotnie o tym aby angażował się w rodzine. Wyglądało to tak, ze tłumaczył się rozwojem własnej firmy, żebym jeszcze poczekała ze to kiedyś się skończy. Jak termin ustalony minął co do dużej ilości pracy to pojawiał się następny projekt z tym samym tłumaczeniem ze Zaraz to się skończy. Wolał sam oglądać seriale bo jak tłumaczył to jedyne co ma dla siebie. Pytałam czy nie mogę z nim oglądać, on mówił ze woli sam.Ja prosiłam o bycie z nami a on wybierał prace, weekendy nie bo projekt, wyjazd z nami nie bo musi coś skończyć. Jak chorzy to wysyłał nas do rodziców moich bo mówił, ze nie jest w stanie się nami opiekować.
Zgubiła Was pogoń za pieniądzem i zatraciliście oboje jakie wartości i co jest dla Was ważne.
Na chwilę obecną jestem zdania że nic nie możesz zrobić a już na pewno nie warto do niczego męża przekonywać.
On sam musi zrozumieć dlaczego się tak stało i jaki jest w tym jego udział.
Re: Prośba o pilną pomoc...
Powiedziałaś mu też, że zarabia, więc powinien mieć? Albo, że nie masz, bo rozkręcasz firmę? Albo, że dom to Wasz wspólny obowiązek?
Z pieniędzmi od zawsze wszystko Ty? Przed ślubem też taki był?
Z pieniędzmi od zawsze wszystko Ty? Przed ślubem też taki był?
Re: Prośba o pilną pomoc...
Ja wiem, że sie pogubiłam, zdaje sobie z tego sprawę, naprawde bardzo długi czas winiła siebie za to i naprawde wyniszczalam sie psychicznie. Nigdy dla mnie pieniądze i kariera nie były ważniejsze niż on, syn i ogólnie rodzina. Zgodzę sie ze stwierdzeniem, że głupio podążyła w jego ślady, moze nawet po to aby mu zaimponować, lecz nie zgodzę sie z faktem, ze pieniądze mnie zaślepiły, zawsze mi na nim zależało, wpierałam, słuchałam, podtrzymywała na duchu kiedy tego potrzebował. Powtarzalam jemu, ze trzeba cieszyć sie tym co sie ma a przeciez ma nas, dach nad głowa i prace ktora uwielbia.Triste pisze: ↑08 sty 2020, 14:09No to chyba ten kryzys jest Wam bardzo potrzebny obojgu.Kizia87 pisze: ↑08 sty 2020, 11:01Na początku kiedy nie pracowałam dawał ale jak zaczęłam rozkręcać firmę mówi, ze przecież zarabiam wiec chyba nam pieniądze. Mówiłam nie jednokrotnie o tym aby angażował się w rodzine. Wyglądało to tak, ze tłumaczył się rozwojem własnej firmy, żebym jeszcze poczekała ze to kiedyś się skończy. Jak termin ustalony minął co do dużej ilości pracy to pojawiał się następny projekt z tym samym tłumaczeniem ze Zaraz to się skończy. Wolał sam oglądać seriale bo jak tłumaczył to jedyne co ma dla siebie. Pytałam czy nie mogę z nim oglądać, on mówił ze woli sam.Ja prosiłam o bycie z nami a on wybierał prace, weekendy nie bo projekt, wyjazd z nami nie bo musi coś skończyć. Jak chorzy to wysyłał nas do rodziców moich bo mówił, ze nie jest w stanie się nami opiekować.
Zgubiła Was pogoń za pieniądzem i zatraciliście oboje jakie wartości i co jest dla Was ważne.
Na chwilę obecną jestem zdania że nic nie możesz zrobić a już na pewno nie warto do niczego męża przekonywać.
On sam musi zrozumieć dlaczego się tak stało i jaki jest w tym jego udział.
Re: Prośba o pilną pomoc...
No widzisz z tym mówieniem u mnie jest problem. Mam problem z asertywnością i mam tendencje do zadowalania innych, także jego. Prawda prawda powinien tak samo dbać o dom i dIecko jak ja, czego nie robił.
Tłumaczyłam jego, że robi to dla nas.
Re: Prośba o pilną pomoc...
Przez 3 miesiące starałam się aby dał mi szanse. Od jakiegoś czasu nie odzywam sie, pisze tylko odnośnie syna. Dałam spokój ciągłemu powtarzaniu, że da sie wszystko naprawić i że nie wykorzystaliśmy jeszcze wszystkich ścieżek.
On za każdym razem jak sie widzimy na żywo mówił, że chce rozwodu, nadal nie wniósł pozwu, mam wrażenie, ze czeka aż jego uczucia wygasną albo ja powiem, że mam dość i zrozumiałam, że chce odejść i sie rozwieść.
On za każdym razem jak sie widzimy na żywo mówił, że chce rozwodu, nadal nie wniósł pozwu, mam wrażenie, ze czeka aż jego uczucia wygasną albo ja powiem, że mam dość i zrozumiałam, że chce odejść i sie rozwieść.
Re: Prośba o pilną pomoc...
Mój mąż się wyprowadził w lutym a pozwu nadal nie ma.Kizia87 pisze: ↑08 sty 2020, 23:51 Przez 3 miesiące starałam się aby dał mi szanse. Od jakiegoś czasu nie odzywam sie, pisze tylko odnośnie syna. Dałam spokój ciągłemu powtarzaniu, że da sie wszystko naprawić i że nie wykorzystaliśmy jeszcze wszystkich ścieżek.
On za każdym razem jak sie widzimy na żywo mówił, że chce rozwodu, nadal nie wniósł pozwu, mam wrażenie, ze czeka aż jego uczucia wygasną albo ja powiem, że mam dość i zrozumiałam, że chce odejść i sie rozwieść.
To prawda, pewnie też czeka aż jego uczucia wygasną aby przejść ten rozwód bez emocji.
Re: Prośba o pilną pomoc...
masz problem z werbalizowaniem swoich myśli i potrzeb? to zawsze możesz to przelać na papier .....potem odłożyć na kilka dni....ponownie przeczytać..... ewentualnie uzupełnić ( może z kimś skonsultować treść).....i dać mężowi .
A Ty chcesz naprawiać relacje? nie zgadzasz się na rozwód? to czasami nie ułatwiaj tego mężowi składając pozew czy wyrażając zgodę werbalnie na rozwód.
A to Twoje zadłużenie to kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy?
Zawsze możesz złożyć wniosek o upadłość np.konsumencką (gdy nie prowadzisz działalności)...... o postępowanie układowe..... zawrzeć porozumienie z wierzycielami......
Wyjść jest przynajmniej kilka... PD
Re: Prośba o pilną pomoc...
Prowadzi skoro rozkręcała firmę.
Z upadłością konsumencką tylko jak jest potrzeba, ale to nie działa na zasadzie mówisz-masz
Z upadłością konsumencką tylko jak jest potrzeba, ale to nie działa na zasadzie mówisz-masz