Kryzys?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

krople rosy

Re: Kryzys?

Post autor: krople rosy »

Matt pisze: 17 paź 2019, 20:12 Witaj white chocolate. To nie tak, że stawiam na piedestale zdrowie, naciskam, czy o coś proszę. Podałem jedynie dwa czy trzy przykłady. Pytanie o wizytę u dentysty czy ginekologa zadałem z czysto ludzkiej troski, Żona sama mówi że musi się umówić ale na tym się kończy. Jak będzie chciała jechać powie mi o tym to ją zawiozę ot tyle. Czyje tylko ze pewnie przez ładnych parę lat to jeszcze potrwa. Znam niewielu, którzy chętnie chodzą do dentysty. Dzieci ciągle słyszą od nas, że mają myć zęby ale mimo naszych próśb ciężko to wyegzekwować co skutkuje kolejnymi zmianami i leczeniem. Odpowiadam za dzieci więc jeżdżę z nimi do stomatologa.
Matt, jaki widzisz największy problem w Twoim małżenstwie? Bo mam wrażenie, że sedno się rozmywa.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys?

Post autor: s zona »

white chocolate pisze: 18 paź 2019, 8:44
Matt, jaki widzisz największy problem w Twoim małżenstwie? Bo mam wrażenie, że sedno się rozmywa.
Matt ,
a moze warto isc dalej i zastanowic sie , czy to dzialanie zony jest jakims wyrazeniem braku zgody na Twoje postepowanie ..

Mezczyzni nie lubia byc ciagle pouczani przez zony, czuja sie niedocenieni,ale sadzisz ,ze zona jest szczesliwa.. "maz wszystko wie lepiej', zna sie na wszystkim , nawet nie moze sama wziasc samochodu .. tylko Ciebie prosic o podwozke :shock: ..

Cos mozna z tym zrobic :idea:

Moze jednak warto sprawdzic jezyk zony, jak wczesniej piszesz, ze nie wiesz ,ale zona lubi kwiaty .. to akurat chyba kazda z nas lubi ..
Ale moze to wlasnie " drobne przyslugi " sa tym jezykiem lub jeszcze jakis inny obok , tak jak w zyciu .
5 języków miłości | fr. Paul Hrynczyszyn
https://www.youtube.com/watch?v=M_TkDjrAm5w

Jesli nie za duzo gderania z mojej strony ;) to zaproponowalabym moze jakas Randka Malzenska, moze Spotkania Malzenskie.. moze dobrze zrobilby Wam taki wypad i spojrzenie z boku na Wasze Malzenstwo :idea:
https://spotkaniamalzenskie.pl/
Matt , Marylka sugerowala Ci konkretne rozwiazania ...jak radzisz sobie z egzekwowaniem obowiazku dbania o porzadek przez dzieci ..
To nie musi byc domena zony , mozesz , jako szef rodziny sprawdzic i dopilnowac Sam . Jednoczesnie odciazasz zone i jest zrelaksowana wieczorem.
Osobiscie nie chcialabym uslyszec od meza ,ze on "ode mnie nic nie chce "..
Sadze, ze po to Pan Bog dal nam dar spelniania sie w malzenstwie na 3 plaszczyznach, bo to jest dobre i z korzyscia dla cementowania sie malzenstwa .. moze taki przedsionek Raju ?
I dobrowolne rezygnowanie z tego, uwazam za malo rozsadne, to tak delikatnie ..
Wiesz od czego zaczynaja sie zdrady ..wg mnie od braku docenienia.. szukania zrozumienia .. a potem to juz z gorki :shock:
Nie na darmo w egzorcyzmie malzenskim sa slowa o zerwaniu kontaktow emocjonalnych
http://sychar.org/modlitwa/egzorcyzm-malzenski.pdf
PS
a moze warto rozwarzyc maly okragly odkurzacz, jesli jest kilkaset m powierzchni to warto, najwyzej jemu sie oberwie, ze w katach nie doszedl ;)
Matt
Posty: 11
Rejestracja: 21 wrz 2019, 20:12
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys?

Post autor: Matt »

S żono nikt nie lubi być pouczany. Daleko mi do moralizowania. W/w przykłady to tylko taka próba nakreślenia sytuacji. To nie tak, że z określoną częstością "wypominam/przypominam" Żonie pewne kwestie kontroli lekarskiej. Właściwie nic już nie przypominam. Ona sama dobrze wie co powinna zrobić. Co do samochodu to żona ma prawojazdy ale od 14 lat nie jeździ. Pewnie nie czuje sie na siłach, nie naciskam. Wiem, że niejeden posiadacz prawo jazdy nie jeździ samochodem. Żona sama często mówi szczególnie wiosną, że w danym roku wróci do jazdy samochodem, ja jeżdżę z nią na place manewrowe kiedy ona chce, proponuję umówienie z instruktorem, wsparcie i pomoc w tej kwestii. Nie naciskam, nie przypominam. To bracia Żony jak ich odwiedzamy ciągle pytają ją, kiedy wreszczie zacznie jeździć sama, żeby być niezależną ode mnie czy Teścia w kwestii jazdy do pracy czy na zakupy.
Dzieci poproszone o posprzątanie pokoju nie zawsze z zapałem ale robią to, lubią myć łazienki.
Co do wyjazdu we dwoje czy rekolekcji dla małżeństw to jest to moje marzenie od lat. Nieraz szukałem takich weekendowych wyjazdów. Ja bym bardzo chciał z moją Żoną pojechać na takie rekolekcje, wcześniej organizując opiekę nad dziećmi, ale moja Żona nie ma takiej potrzeby, więc nie jest zainteresowana. Nie wynika to z faktu, że "zarwiemy" weekend, bo w miarę często gdzieś jeździmy np w góry, które Żona bardzo lubi. Czuję, że takie np weekendowe spotkania/rekolekcje małżeńskie wiele by nam dały, pogłębiły by moją relację z Bogiem. To tak jak z np z wieczorną wspólną modlitwą, nieraz zaczynaliśmy się modlić razem, po 1 dniu Żona nie wyrażała chęci do modlitwy razem.
Nie powiedziałem nigdy Żonie, że nic od Niej nie chcę. Czasami tak się czuję, ale to co ja czuje nie jest najważniejsze, nie jestem egoistą, patrzę na życie realnie. W wielu kwestiach jestem spełnionym człowiekiem. Okrągły odkurzacz rozważałem nawet dwa jeden na górę drugi na parter. Nie są do zaakceptowania jak np osoba,która by raz w tygodniu poprasowała ubrania, posprzątała czy kiedy trzeba umyła okna.
Matt
Posty: 11
Rejestracja: 21 wrz 2019, 20:12
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys?

Post autor: Matt »

Stwierdzenie w wątku Łukasza, że kryzys spowodował zmianę w naszej religijności jest trafnym spostrzeżeniem. Wydaje się bardzo logiczne zapełnianie jednych braków innymi. Patrząc na znajomych i członków rodziny, którzy będąc w związkach sakramentalnych rozwiedli sie, ale nie poszli drogą nawrócenia pozakładali nowe związki i żyją jakby nigdy nic. Nie ma w nich poczucia winy, wydają się być szczęśliwi ogarnięci. Czasem mam wrażenie, że to ja patrzę na nich przez jakiś pryzmat i oceniam w głowie choć sam powinienem być poddany takiej ocenie bo niby żyję w związku sakramentalnym niby wierzący jestem ale jaka jest ta wiara i relacja z Bogiem to tylko ja wiem. Pewnie bym tu nie przyszedł gdyby wszystko u mnie było ok. Każdy kolejny dzień przybliża mnie skokowo do wniosku, ze moje życie to takie lawirowanie wśród skalnych występów w rwącej górskiej rzece. Gdzie i jak znaleźć twardy fundament, jak odnaleźć właściwy kurs, jeśli od dziecka człowiek był narażony na sztormy i burzę, które uszkodziły nawigację.
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys?

Post autor: Monti »

Matt pisze: 22 lut 2020, 16:51 Stwierdzenie w wątku Łukasza, że kryzys spowodował zmianę w naszej religijności jest trafnym spostrzeżeniem. Wydaje się bardzo logiczne zapełnianie jednych braków innymi. Patrząc na znajomych i członków rodziny, którzy będąc w związkach sakramentalnych rozwiedli sie, ale nie poszli drogą nawrócenia pozakładali nowe związki i żyją jakby nigdy nic. Nie ma w nich poczucia winy, wydają się być szczęśliwi ogarnięci. Czasem mam wrażenie, że to ja patrzę na nich przez jakiś pryzmat i oceniam w głowie choć sam powinienem być poddany takiej ocenie bo niby żyję w związku sakramentalnym niby wierzący jestem ale jaka jest ta wiara i relacja z Bogiem to tylko ja wiem. Pewnie bym tu nie przyszedł gdyby wszystko u mnie było ok. Każdy kolejny dzień przybliża mnie skokowo do wniosku, ze moje życie to takie lawirowanie wśród skalnych występów w rwącej górskiej rzece. Gdzie i jak znaleźć twardy fundament, jak odnaleźć właściwy kurs, jeśli od dziecka człowiek był narażony na sztormy i burzę, które uszkodziły nawigację.
Wydaje mi się, że czas kryzysu jest takim momentem przełomowym, kiedy musimy zadecydować, w którą stronę iść. Bo jeśli wybieramy radykalnie, czyli wierność mimo porzucenia (jeśli nie fizycznego, to przynajmniej emocjonalnego), nadzieję wbrew nadziei, to wtedy logiczne jest, że angażujemy się w wiarę na 100%. Inaczej nie miałoby to sensu. A to, że lawirujemy i czasem błądzimy, to normalne, jesteśmy tylko ludźmi.
Jeśli inni w związkach niesakramentalnych są szczęśliwi, to trudno to negować, bo szczęście to indywidualna sprawa każdego. Z tym, że nie zawsze uśmiech na twarzy świadczy o szczęściu, wiele dramatów rozgrywa się w tzw. normalnych rodzinach. Ja na dzień dzisiejszy wiem, że bez sakramentów nie byłbym szczęśliwy. Nawet, jeśli ma to oznaczać pogodzenie się z samotnością.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Matt
Posty: 11
Rejestracja: 21 wrz 2019, 20:12
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys?

Post autor: Matt »

Dziękuję Ci Monti za Twój wpis, komentarz i świadectwo. Jestem świadom, że te moje ostatnie słowa brzmią zapewne chaotycznie bez ładu i składu. To niestety przez to, że moja relacja z Bogiem jest bardzo letnia, niedojrzała jak ja sam jestem niedojrzały mimo metryki. Ukształtowany jako DDA, kierujący się w życiu dorosłym nadal dziecięcym spojrzeniem na świat, uwikłany w różne słabości które towarzyszyły mi od najmłodszych lat. Z drugiej strony coraz mocniej intonowana świadomość że tkwie w miejscu z relacją Bogiem (czytaj cofam się), w relacji z coraz starszymi dziećmi dla których z mojego punktu widzenia jestem tak nieobecny jak nieobecny był mój Tato kiedy Go potrzebowałem. Jestem dla nich gościem w domu który jak jest to zwykle stara się coś zrobić wokół domu coś co wg mnie jest najpilniejsze i wymaga mojej ręki. Czy tak jest to mam potem wątpliwości, jak uświadamiam sobie, że znów żona i dzieci widzą mnie w domu jak są już po kolacji albo w łóżkach. Moje myślenie że nie pijąc, nie robiąc awantur jak to robił mój Tato jestem już z tego powodu niezłym ojcem wcale na dłuższą metę mnie nie nobilituje. Jak pomyślę że po raz kolejny wchodząc tu na forum, czytając historie kryzysów małżeńskich przedstawiłem swój punkt widzenia i szukałem dziury w całym po stronie mojej Żony to wstyd mi bardzo. Wstyd mi bardzo za wszystko co robiłem jak niszczyłem to co miałem najcenniejsze o co poprzez przysięgę małżeńską miałem się troszczyć i pielęgnować, a co wiele wiele razy niszczylem.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys?

Post autor: s zona »

Matt pisze: 19 paź 2019, 8:44

Co do wyjazdu we dwoje czy rekolekcji dla małżeństw to jest to moje marzenie od lat. Nieraz szukałem takich weekendowych wyjazdów. Ja bym bardzo chciał z moją Żoną pojechać na takie rekolekcje, wcześniej organizując opiekę nad dziećmi, ale moja Żona nie ma takiej potrzeby, więc nie jest zainteresowana. Nie wynika to z faktu, że "zarwiemy" weekend, bo w miarę często gdzieś jeździmy np w góry, które Żona bardzo lubi. Czuję, że takie np weekendowe spotkania/rekolekcje małżeńskie wiele by nam dały, pogłębiły by moją relację z Bogiem.
Matti,
a moze Grodek nad Dunajcem ?

..."28 lutego-1 marca 2020
Gródek nad Dunajcem
Rekolekcje podstawowe
dla małżeństw
Zgłoszenia..."
https://spotkaniamalzenskie.pl/terminy- ... lzenskich/
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Kryzys?

Post autor: s zona »

Matti,
jestem pod wrazeniem Twojego ost postu ..

A moze znajdziesz czas na wysluchanie :
pisze: 14 lut 2020, 0:34 Jak być szczęśliwym w życiu
https://tv-trwam.pl/local-vods/vod.34775
Goście: Jadwiga i Jacek Pulikowscy.
I jak dla mnie kluczowe :Docenianie meza przez zone oraz sprawienie,zeby zona czula sie kochana :)

Bozej niedzieli dla Was :)
Matt
Posty: 11
Rejestracja: 21 wrz 2019, 20:12
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Kryzys?

Post autor: Matt »

Dziękuję s żono. Wysłuchałem Państwa Pulikowskich. O rekolekcjach w Gródku wiem, na najbliższy termin już nie ma miejsc, kolejne wypadają tydzień przed Wielkanocą, ale pewnie będą kolejne. Również życzę Wam Bożej Niedzieli.
ODPOWIEDZ