Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Kłapouszek »

Nino, czytając Twoją wypowiedź, czuję, jakbym czytała o sobie. Gdy mąż chciał ratować małżeństwo po wyjściu na jaw jego romansu, cieszyłam się, że wybrał mnie, ale prawie codziennie w rozmowach, pretensjach mu o niej przypominałam, krzyczałam, płakałam, obwiniałam męża na zasadzie: gdybyś wtedy na szkoleniu powiedział nie, gdy zaprosiła cię do pokoju, to....; albo ja próbowałam rozmawiać z tobą, a ty wolałeś rzucić się w ramiona innej itp. Na terapii i podczas rozmów oczywiście przyznawałam się, co jest moją winą, ale gdy jestem sama, dostrzegam jeszcze więcej. Gdy przeczytałam zapis rozmów z mężem od listopada, to często sugerowałam mu, ze jest z nią itp. On powiedział mi, ze ja mu nigdy już nie zaufam. I czasem myślę sobie, że gdy ona do niego odezwała się po jakimś czasie, to znalazł w tym okazję, żeby znowu było mu dobrze. Oczywiście nie usprawiedliwiam go, chodzi o mechanizm działania: zdradziłem, chciałem naprawić, ale żona tego nie doceniła i ciagle urządzała awantury i obwiniała mnie, więc czemu nie popisać czegoś miłego znowu z kowalską.
Nino, tez miałam wrażenie, ze mój mąż zachowuje się w ten sposób, że owszem, zdradził, ale to ja też powinnam postarać się, aby jemu było dobrze, bo przecież jego staranie polega na tym, ze on po prostu jest, przecież został ze mną, mnie wybrał i to powinno mi wystarczyć.
Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Kłapouszek »

Minu, na pewno dobie poradzisz, zwłaszcza że już byłaś w takiej sytuacji. Rozumiem, że w takich momentach traci się nadzieję na to, ze będzie dobrze. Tez mam takie dni, ze tak bardzo mi go brakuje. Innym razem myślę sobie, kim jest ten człowiek, przecież ja go w ogóle nie znałam. Przychodzi wtedy złość i żal. Wiem też, że nadzieja umiera ostatnia, a u Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych, ale tylko On zna odpowiedni czas na wszystko. Gdy się tu pojawiłam, nie rozumiałam wielu udzielanych mi rad, bo ciagle żyłam w poczuciu ogromnej krzywdy. Chciałam rozwiązania tu i teraz. Na szczęście nauczyłam się, że muszę być po prostu cierpliwa.
Niedawno przeczytałam, że Jezus jest mistrzem rzeczy niemożliwych i tego się trzymam. Przytulam mocno.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: nałóg »

Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:00 Gdy mąż chciał ratować małżeństwo po wyjściu na jaw jego romansu, cieszyłam się, że wybrał mnie, ale prawie codziennie w rozmowach, pretensjach mu o niej przypominałam, krzyczałam, płakałam, obwiniałam męża na zasadzie: gdybyś wtedy na szkoleniu powiedział nie, gdy zaprosiła cię do pokoju, to....; albo ja próbowałam rozmawiać z tobą, a ty wolałeś rzucić się w ramiona innej itp. Na terapii i podczas rozmów oczywiście przyznawałam się, co jest moją winą, ale gdy jestem sama, dostrzegam jeszcze więcej.

Widzisz toksyczność takiej postawy?
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: nałóg »

Minu pisze: 25 mar 2020, 12:29 Mój dobry znajomy dał mi ostatnio jedną radę...ze jeśli kocham męża a on chce kategorycznie rozwodu...to muszę go na ten moment znienawidzić tak bardzo a może i bardziej niż kocham...bo inaczej nie ruszę z miejsca i mnie to zniszczy a tak przyjęta postawa ochroni mnie przed krzywdami...
Nie sądzę aby to była zdrowa droga wyjścia z impasu i tkwienia w poczuciu krzywdy i nienawiści.
Ja bym sugerował popracowania nad odzyskaniem własnej wartości......... a to można zacząć w chwili gdy zaakceptujesz fakt że mąż w swoim "popapraniu" rozwodu.
Twoją wartością jest postawa dotrzymania danego słowa wobec męża, świadków ,kościoła i Boga w dniu ślubu..... i że cię nie opuszczę aż do śmierci........ nawet jak wystąpisz o rozwód cywilny a sąd ci go da mężu.......
Kochasz męża? to go puść....nie zmuszaj go do pozostania płaczem, histerią, błaganiem, nienawiścią ,szantażem......
Minu pisze: 25 mar 2020, 12:29 Do tej pory moja postawa była jednoznaczna...chciałam bronić tej rodziny...małżeństwa i być w zgodzie z własnym sumieniem...Teraz ogarniają mnie wątpliwości...znowu jestem jak dziecko we mgle...
rodziny.......... a siebie? szanuj siebie i swoje słowo a mężowi pozwolisz mu ponosić konsekwencje jego decyzji ? ...... GRANICE ....... niech idzie....
Minu pisze: 25 mar 2020, 12:29 Mąż chce rozwodu za porozumieniem stron...mówi że mam odpuścić bo nawet jeśli sąd nie da nam rozwodu to i tak nikt nie zmusi go do mieszkania ze mną...

a chcesz go zmuszać??
Minu
Posty: 78
Rejestracja: 14 wrz 2019, 17:21
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Minu »

Bardzo Wam dziękuję za wsparcie. Jesteście nieocenieni...
Nałóg,oczywiście masz świętą rację i pewnie większość z nas czytając Twoje sugestie wie,że tak się powinno postąpić przy stawianiu tych granic... Ale pewnie też dobrze wiesz,że jest to niezmiernie trudne...oczywistym jest,że nie chcę i nie mam takiego zamiaru zmuszać męża do niczego...jest wolnym człowiekiem...ja również dojrzewam do tych trudnych decyzji ...chodź bardzo się boję ich konsekwencji...rozum mówi jedno...serce wyje z rozpaczy...jesteśmy tylko ludźmi:(
Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Kłapouszek »

Nałogu, czy mogłabym prosić Cię o rozwinięcie Twojej myśli o toksyczności tej postawy? Byłabym bardzo wdzięczna. Dziękuję.
Delfin
Posty: 25
Rejestracja: 05 wrz 2019, 13:39
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Delfin »

Nie jesteś sama wiele jest takich ludzi mój mąż te, nie mieszka już 3 msc i jest czasami ciężko. Ale nawet w tym trudnym na świecie czasie skup się na sobie i dziecku. Jak przychodzą najczęściej nocą myśli co mój mąż teraz robi z kowalska, że się nie odzywa do mnie zaczynam się modlić i odwracać tym sposobem myśli od nich. Wiadomo jest ból ale ja już nie potrafiłam żyć z nim i nią w tle. Dlatego postawiłam granicę a on wybrał i poleciał do niej. Człowiek przyzwyczaja się do każdej sytuacji tylko trzeba czasu.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Nino »

Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:00 Nino, tez miałam wrażenie, ze mój mąż zachowuje się w ten sposób, że owszem, zdradził, ale to ja też powinnam postarać się, aby jemu było dobrze, bo przecież jego staranie polega na tym, ze on po prostu jest, przecież został ze mną, mnie wybrał i to powinno mi wystarczyć.
[/quote

Kłapouszku, dlatego - jak nawołuje S zona ;) - nie schrzań tego, jak jest teraz i co w tym teraz możesz uczynić, a konkretnie: czego zaniechać.

A to na pewno nie jest czas na silne emocje między Wami. Zobacz, wyprowadził się, ale... okazuje troskę. A nawet... jakby chciał być bliżej Was. Świetnie, że sobie radzisz sama z dziećmi i z domem. Że dzieci to dostrzegają i cieszą się tym. Nie chodzi o to: a ja ci teraz pokażę! Myślę, że raczej o to, abyś dokopała się do tej siły w sobie i przekonała się, że możesz na sobie polegać. To dobre w procesie emocjonalnego odwieszania się od męża.

Podobną sytuację przeżywałam osiem lat temu. Kiedy mąż powrócił po pierwszym odejściu. Na kilka miesięcy zabukował się wtedy u matki. Uważałam, o naiwna!, że skoro u matki, to... nie ma kochanki. Miał.

Jednak był w tym stanie rozdarcia, co obecnie Twój małżonek. Z jednej strony próbował coś tam zbudować z kowalską i chyba różnie to wychodziło, z drugiej: tęsknił za swoją pierwotną rodziną :) U nas było o tyle inaczej, że nie wiedziałam o kowalskiej i w ogóle nie brałam jej pod uwagę. Jakoś tak jest w naszym małżeństwie, że o zdradach męża dowiaduję się po czasie...

Kiedy wtedy do nas wrócił, był zaskoczony, że przez pół roku jego nieobecności, dom bez niego funkcjonuje. Dzieci, żona ogarniają. Przyglądał mi się. Powiedział z przekąsem, że jestem bardziej zadbana, lepiej wyglądam, niż wtedy, gdy był z nami....Kiedy "normalnie" rozmawialiśmy, toczyło się codzienne życie, nie dotykaliśmy trudnych spraw, on był spokojny, radośniejszy, otwierał się na nas. Gdy tylko pojawiały się trudne tematy: najeżał się i zamykał. Od trudnych emocji, swoich emocji, od moich emocji, poczucia zranienia, żalu: UCIEKAŁ. Niezmiennie w tym samym kierunku; do kowalskich....

Nie podźwignęliśmy się z tamtego kryzysu ku lepszemu ( choć na pewien czas było lepiej ).

I dopiero teraz zaczynam rozumieć, że powrót do siebie to dopiero początek.... wspólnej wyprawy w Himalaje :)

Także trzymaj tak dalej, Kłapouszku. Jesteś silą osobą. Uśmiech i energia na co dzień. Łzy do poduchy ;) Przed mężem trzymaj fason, ale przede wszystkim: trzymaj go dla siebie. Pomalutku odbudujesz swoje poczucie wartości. Masz teraz ku temu dobrą okazję :)

Kiedy wściekałam się na męża, że właśnie on nie zmienia się wobec mnie i pytałam, co robi takiego, aby było lepiej między nami, bo ja tego nie widzę, odpowiadał: po prostu jestem z Tobą. Mnie wtedy zalewała krew, ale teraz rozumiem, że na tamten moment nie potrafił zdobyć się na więcej i oczywiście nie usprawiedliwiam tym samym jego fatalnych zachowań, ale.... chodzi o tę szerszą perspektywę. By zobaczyć sytuację w nowym świetle.

"Po prostu jestem z Tobą..." Widzisz, a teraz tak za nim tęsknię i.... te słowa miałyby teraz dla mnie inny wydźwięk :)

Kilka tygodni temu, gdy jeszcze byłam zagranicą, miałam wolne w niedzielę i wybrałam się na wycieczkę. Zatrzymałam się w wykwintnej restauracji. Pozwoliłam sobie na małą kulinarną ucztę. Po obiedzie, zamówiłam herbatę i zadzwoniłam do córki. Wspaniale nam się rozmawiało. Powiedziałam jej wtedy, że... dobrze się stało, że jestem sama. Że.... potrzebuję tej samotności, bo chyba dopiero teraz czuję, że bardzo powoli zaczyna odbudowywać się moje poczucie..... godności.

Córka ucieszyła się na te słowa i... pogratulowała mi, a jeszcze niedawno, oboje z synem życzyli mi fajnego, "nowego partnera", bo na niego zasługuję ( syn dorzucił, żeby był "kasiasty" ;).

Fajnie pisała o tym w swoim wątku E123: o tym rozróżnieniu między samotnością, ale taką twórczą, w której dokonuje się Boże uzdrawianie, a tą straszliwą, mroczną, gdy zapadamy się coraz mocniej w poczucie krzywdy, zemsty. Myślę, że akurat Sycharkom to nie grozi, ponieważ oddajemy stery Panu Bogu i w nim pokładamy nadzieję, choć naprawdę bywa trudno, a nasze osobiste historie dryfują w kierunkach, o których byśmy nie pomyśleli.....
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: nałóg »

Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 17:20 Nałogu, czy mogłabym prosić Cię o rozwinięcie Twojej myśli o toksyczności tej postawy?
Kłapouszku, zakładam ,że po odkryciu zdrady, w ostrej fazie kryzysu modliłaś się o powrót męża , o jego "wyrwanie" z okowów zdrady i ranienia Ciebie, rodziny.
można przypuszczać , że Bóg w jakiś sposób wysłuchał Twoich próśb i mąż wrócił.....wrócił i chciał ratować , naprawiać to co spaprał, co spapraliście razem....
Można by postawić taka tezę: Bóg przyprowadził Ci męża do prawego łoża z powrotem .....jak piszesz
Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:00 cieszyłam się, że wybrał mnie
. Tu taka przenośnia do księgi Hioba........ jednak obok "hasał" rozeźlony "kusy" któremu z łap został zabrany Twój mąż i do którego pewnie czasowo nie miał dostępu by go odwieźć od postanowienia powrotu do Ciebie.
I co robi ten "kusy"???? zaczyna grać na Twoich uczuciach i emocjach:
Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:00 , ale prawie codziennie w rozmowach, pretensjach mu o niej przypominałam, krzyczałam, płakałam, obwiniałam męża na zasadzie: gdybyś wtedy na szkoleniu powiedział nie, gdy zaprosiła cię do pokoju, to....; albo ja próbowałam rozmawiać z tobą, a ty wolałeś rzucić się w ramiona innej itp.
i skutecznie "podbijał" Ci poczucie skrzywdzenia, pomagał rozdrapywać rany, jątrzyć i podjudzać..... byś "dopiekała" mężowi wypominaniem. I tu zaczyna działać "kusy" grając na uczuciach, na poczuciu winy z przeszłości i na aktualnym poczuciu skrzywdzenia jakich doznawał od Ciebie słownie poprzez wypominanie, pretensje, krzyki, płacze, obwinianie (j.w.) mimo żę już wiedziałaś o toksyczności takich postaw.
Można zracjonalizować powrót męża do kontaktu z "kowalską" jako pewnej ucieczki od 'toksycznej żony" i szukania pocieszenia ....pewnie mimo świadomości że to jest złe. Tu znowu do niego dostał dostęp "kusy" i zagrał (hipoteza) na poczuciu skrzywdzenia: ty się starasz, wróciłeś do zony, starasz się naprawiasz a ona daje ci do "pieca".....czy to nie lepiej już wybrać to mniejsze "zło" i pogadać z "kowalską"?..... ona przynajmniej nie wrzeszczy, nie dokucza, nie wypomina, nie ryczy....... no przecież ty masz prawo do "szczęścia"...... i wtedy pomaga Ci znaleźć korespondencję byś :
Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:00 Gdy przeczytałam zapis rozmów z mężem od listopada, to często sugerowałam mu, ze jest z nią itp.

Można postawić tezę ,że uwierzył w to co mu wmawiałaś "że jest z nią"....... i tu pewnie kusy podpowiedział mu komunikat:
Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:00 powiedział mi, ze ja mu nigdy już nie zaufam
To co piszesz
Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:00 miałam wrażenie, ze mój mąż zachowuje się w ten sposób, że owszem, zdradził, ale to ja też powinnam postarać się, aby jemu było dobrze
nie było oparte na poczuciu skrzywdzenia? zamiast szukać pomocy na zewnątrz w terapii małżeńskiej opierałaś się na swoich odczuciach.
Myślenie (Twoje)że mąż myśli sobie :
Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:00 bo przecież jego staranie polega na tym, ze on po prostu jest, przecież został ze mną, mnie wybrał i to powinno mi wystarczyć.
powodowało u Ciebie urazowość i to co opisywałaś wyżej; krzyki, kłótnie, płacze, wypominania.
Wg mnie prawidłowo opisujesz możliwy mechanizm:
Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:00 zdradziłem, chciałem naprawić, ale żona tego nie doceniła i ciagle urządzała awantury i obwiniała mnie, więc czemu nie popisać czegoś miłego znowu z kowalską.
Taka postawa -jakkolwiek w jakimś stopniu można ją zrozumieć- to właśnie ta TOKSYCZNOŚĆ W REALCJI.
Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:07 Gdy się tu pojawiłam, nie rozumiałam wielu udzielanych mi rad, bo ciagle żyłam w poczuciu ogromnej krzywdy. Chciałam rozwiązania tu i teraz
Ta "toksyczność" trzymała Cię jakby we śnie........ nawet wtedy gdy już trafiłaś na to forum....... "spałaś" w letargu skrzywdzenia i własnego "MNIE"(jak on mógł mi to zrobić)
Kłapouszek pisze: 25 mar 2020, 14:07 Na szczęście nauczyłam się, że muszę być po prostu cierpliwa.
Sama "cierpliwość" to za mało......aby nie powielać "toksycznych postaw w relacji" potrzeba jest pracy nad sobą, nad poznaniem siebie, swoich mocnych i słabych stron charakteru, nad uznaniem własnego udziału w kryzysie-nie winy a udziału.
Ja niezmiennie polecam do pracy nad sobą "12 Kroków ku pełni życia" a razem przynajmniej 'Weekend małżeński".
Czy odpowiedziałem na Twoje pytanie?
PD
Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Kłapouszek »

Nałogu, bardzo dziękuję za tak wnikliwą odpowiedź. Mam wrażenie, że napisałeś mi to wszystko, co gdzieś kłębiło się w mojej głowie, ale nikt nie powiedział mi tego wprost tak dobitnie, jak Ty, za co dziękuję.
Rzeczywiście, w tym wszystkim skupiłam się na swoim bólu i skrzywdzeniu (dlaczego mi to zrobiłeś). Ile można tego słuchać, zwłaszcza że mój mąż został i chciał naprawiać. Kilka razy nawet mąż powiedział: „jak mam o niej zapomnieć, jak Ty codziennie do niej wracasz?”. Najgorsze jest to, ze to wracanie do niej niszczyło też mnie, bo ciagle zapraszałam ja do naszego małżeństwa.
We wszystkich rozmowach z mężem, co ona mu dała takiego, zawsze padała i pada do dziś odpowiedź: SPOKÓJ. W zapisach rozmów też skarżył się na moje krzyki i awantury. Pewnie tak, jak hipotetycznie zakładasz Nałogu, zaczął z nią pisać, bo w tych relacjach było inaczej, spokojniej...
Dziękuję za polecenie „sposobów” na naprawienie siebie. Na razie mąż nie mieszka z nami, wiec „weekend małżeński” nie wchodzi w grę.
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: nałóg »

Kłapouszek pisze: 26 mar 2020, 13:42 Na razie mąż nie mieszka z nami, wiec „weekend małżeński” nie wchodzi w grę.
Kłapouszku, a masz z nim kontakt? utrzymujecie jakąś komunikacje? Coś Was łączy?
Kłapouszek pisze: 26 mar 2020, 13:42 Najgorsze jest to, ze to wracanie do niej niszczyło też mnie, bo ciagle zapraszałam ja do naszego małżeństwa.
Popracuj nad sobą abyś mogła zakomunikować swoje przemyślenia w tym względzie z informacją , że dziś już masz świadomość jak to mogło destrukcyjnie wpłynąć na Waszą relację....... jak nie pozwalało to na podjęcie takiej prawdziwej naprawy......że dziś byś tego nie robiła.
Tylko spokojnie.... nie za szybko...... podtrzymuj relację w tych zakresach które nie są konfliktowe.
PD
Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Kłapouszek »

Nałogu, tak mamy kontakt. Mąż co drugi dzień przyjeżdża do dzieci, ale ze mną też rozmawia. W ciągu dnia pisze, często pyta w obecnej sytuacji, czy nam pomóc, czy zrobić zakupy, że bardzo się o nas martwi. Ja odmawiam pomocy, ponieważ staram się wszystko ogarnąć sama i daję radę. Zawsze w nocy pisze dobranoc, przed pracą: miłego dnia. Od 4 tygodni, gdy się wyprowadził po przeczytaniu przeze mnie jego SMS do kowalskiej, w których wyznawał jej miłość, a potem z całej siły popchnął mnie i przewrócił, stosuję wobec niego listę Zerty. Twierdził wtedy, ze zaczął do niej pisać, bo chciał odzyskać pieniądze. Teraz ta wersja się zmieniła, pisał, bo czuje się wtedy wyjątkowo, inaczej. Cały czas twierdzi tez, ze tylko pisał z nią za drugim razem, do niczego innego nie doszło. A ja już nie wiem, czy mu wierzyć. Przecież oszukał mnie.
Nałogu, jeszcze raz dziękuję. :D
Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Kłapouszek »

Nino, dziękuję. Masz rację, że powrót męża to dopiero początek ogromnej pracy. Dziś też żałuję tego, że ciagle zapraszałam kowalska do naszego małżeństwa poprzez kłótnie, wypominanie, krzyki i głupie, niepotrzebne pytania. Może rzeczywiście na tamten moment dla mojego męża największym darem dla mnie było to, że dostał ze mną i po prostu był. Nie tłumaczę go, ale po 9 miesiącach romansu dokonanie wyboru i odcięcie się od tego, co przyjemne i miłe, dla niego było wtedy czymś wielkim, a ja skupiłam się tylko na moim zranieniu.
Nie wyobrażałam też sobie, że po tym wszystkim będzie utrzymywał z nią kontakty służbowe, gdyż niestety od czasu do czasu zdarza im się przypadkowo spotkać u klientów- tak było też teraz i od tego czasu zaczęli pisać.
Nino, a czy Ty stawiałaś mężowi jakieś oczekiwania co do kontaktów z kowalskimi? Są przecież sytuacje, kiedy ludzie dotychczas romansujący, po zakończeniu relacji musza ze sobą nadal pracować. Co wtedy? Zastanawiałaś się może kiedyś nad tym?
Nino, trzymaj się Kochana. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko ułoży się dobrze. Przytulam
Kłapouszek
Posty: 90
Rejestracja: 03 gru 2019, 14:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Kłapouszek »

Minu, co dzisiaj u Ciebie? Jak sobie radzisz? Ściskam mocno
Minu
Posty: 78
Rejestracja: 14 wrz 2019, 17:21
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Minu »

Kłapouszku,dziękuję za troskę i słowa wsparcia. Dziękuję,że dzielisz się swoimi przemyśleniami i doswiadczeniami. Ja tak jak Ty, Nino i pewnie wielu z nas popełniłam/popełniam te same błędy, powielalam te same schematy zachowań,które doprowadziły mnie do punktu w którym teraz jestem...i bardzo żałuję, że byłam na tyle słaba że nie umiałam tego w sobie zmienić, mimo że miałam swoją szansę...Nałóg doskonale przeanalizował te mechanizmy zachowań...też tak działałam:(...Nie pozostaje nic innego, jak zacisnąć pośladki i od nowa brać się do roboty. Tym razem tak na poważnie...od podstaw. Czytam od nowa wszystkie posty:)
Ps. Piszesz, że mimo wszystko Twój mąż się o Was troszczy,odwiedza i wysyła smsy rano i wieczorem...to bardzo miło się czyta i dobrze o nim świadczy. Mimo,że wyrządził Ci tyle krzywdy nie trać w niego wiary:)
ODPOWIEDZ