Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Monti »

Ja bym się nie spieszył z odpowiedzią. Wyrok sądu niestety można z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, ale może warto zostawić Bogu jeszcze trochę czasu do działania.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
SAMOA
Posty: 157
Rejestracja: 20 lut 2017, 9:43
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: SAMOA »

Małgosiu przecież nie zależy Ci na szybkim rozwodzie,
zgadzam sie z tym co napisał Monti.
Jesli mozesz o czymś zadecydowac zrób to!
Resztą zajmie się Pan Bóg.
pozdrawiam Cie serdecznie
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Ta sytuacja z terminem pozwala mi na zaobserwowanie zaskakujących mnie faktów. Otóż uświadomiłam sobie, że boję się męża. Boję się tak jak dziecko boi się rodzica, który może sprawić lanie. Moje dylematy czy prosić o odroczenie rozprawy opierają się w dużej mierze na tym lęku. Że mąż, który ułożył sobie plan szybkiej zmiany życia, wpadnie we wściekłość, że te plany mu pokrzyżowałam.
A do tego zaobserwowałam taką silną tendencję do działania szybko. Już muszę coś zrobić, podjąć decyzję, bo jak ją odwlekę to coś strasznego się wydarzy. To jest znowu to samo co zwykle, tylko bardziej ukryte za logiką: boję się popełnić błąd, którego sobie nie wybaczę.
Niesamowite, bo jeśli chodzi o innych ludzi to bardzo łatwo wybaczam, rozumiem i "przygarniam" do siebie. A dla mnie samej jestem bezlitosna.

Dziękuję za to co piszecie, powoli zyskuję spokój, że nie muszę działać w pośpiechu jak zwykle to bywało.

Do tego ja naprawdę potrzebuję czasu na zdobycie pewnych dokumentów, które chciałabym dołączyć do odpowiedzi. A do tego nie mogę skontaktować się z moją adwokat i podejrzewam, że jest jeszcze na feriach. Może to też jest taki znak od Boga, żeby się nie spieszyć?

Uczę się rozpoznawać moje wewnętrzne dziecko, kiedy dochodzi do głosu (np. ten lęk) i rozmawiać z nim jako dorosła osoba. To naprawdę działa, jestem zdumiona i szczęśliwa.
Bóg daje nam tyle możliwości radzenia sobie ze sobą samym. Bo uważam, że to że uzyskuję kontakt z samą sobą to łaska Boża. I Maryja, której się codziennie oddaję i która wstawia się za mną, jestem pewna.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Nino »

To wspaniałe, że oddałaś się w Ręce Maryi. To pewne Ręce.
Wszyscy znamy tę mądrość ludową, że pośpiech jest złym doradcą. A już na pewno dobrymi doradcami nie są silne emocje... Ja ostatnio pisałam długiego mejla do syna. Potem poszłam pobiegać, aby go przemyśleć i przemodlić. Lawendowa doradziła mi, abym go jeszcze przespała :) I wiesz co, jak go w końcu wysłałam, był o połowę krótszy ;)
Mam wrażenie, że im większa i głębsza jest dynamika tego, co dzieje się w moim wnętrzu, w duszy, tym w szarej rzeczywistości więcej cierpliwości, pokory i pogodzenia.
W duszy przyspiesza, w codziennym życiu: spowalnia.... Trzeba się ciągle od nowa uczyć godzić z tym, jak jest teraz. Nie buntować się, nie pomstować, nie wyrywać włosów z głowy...

Mnie przychodzi to z trudem, bo ja z tych wojujących, co chcą/muszą działać, jak się pali. Trzeba działać! To ulubione powiedzonko mojej Mamy;) No, trzeba. W ciszy, w pokorze, w pogodzeniu się...."Wojując" modlitwą...Trudne, jak nie wiem co, ale wierzę, że wyda dobre owoce.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Dzisiaj złożyłam odpowiedź na pozew. Kiedy jechałam do sądu straszne emocje mną targały. Czułam się tak, jakbym krzywdziła niewinne dziecko. Musiałam w kółko sobie powtarzać: on nie jest dzieckiem, jest dorosłym człowiekiem, on nie jest dzieckiem itd.
Szokujące jest dla mnie to odkrycie, że w małżeństwie moim zdaniem była ochrona, obrona męża. Przed matką, przed bratem, przed strażą miejską, przed urzędem skarbowym, przed prawem drogowym, przed nowotworem, przed jego własnym poczuciem niższości itd.itp.
Wszystko na głowie stało w tym naszym małżeństwie.
A jeśli chodzi o te myśli o niewinnym dziecku: sporo tutaj jest programowania mnie przez męża w tym kierunku. Zastanawiam się teraz co takiego jest we mnie, że dałam się zaprogramować, jaką korzyść z tego miałam?
Kolega powiedział mi fajny tekst, który dzisiaj też mi pomógł kiedy te myśli o niewinnym dziecku mnie dopadły. Powiedział: "jak ktoś wchodzi na ring to musi liczyć się z tym, że w mordę dostanie".
Twarde i zupełnie wbrew całej mnie. Ale zmiana dotychczasowego mojego myślenia w stylu: rozdaj siebie innym, ty się nie liczysz, na ten twardy, zdecydowanie pomaga mi pchać życie do przodu.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ruta »

Małgosiu, wiem że to wszystko bardzo trudne. Mocno cię przytulam. Składając odpowiedź na poczcie cała się trzęsłam dosłownie. A ilość emocji jaka się we mnie obudziła była ogromna. I podobnie jak ty, miałam sporo myśli o swojej postawie w małżeństwie.

Czytając twój post, pomyślałam, że chyba odblokowała się w tobie złość. Na mojej grupie sporo się o złości mówi. Po pierwsze o tym, że będąc w trudnych związkach całą tą złość blokujemy. Z tego co widzę ile kobiet, tyle przyczyn, ale często chodzi o to, że okazanie złości wiąże się z konsekwencjami ze strony partnera, rodzajem kary - odsunięciem fizycznym lub emocjonalnym, cichymi dniami, przemocą... No to w sobie tą złość blokujemy i tłumimy...
Na grupie słyszę że odblokowanie złości jest dobre, że to emocja o ogromnej energii i że można z niej czerpać siłę. Że można złość wykorzystać konstruktywnie. Ja mam z tym problem. Widzę złość trochę inaczej. Myślę że powstaje tam, gdzie coś w sobie blokujemy, zgadzamy się na coś, co nam nie odpowiada, odczuwamy dyskomfort. Im więcej staramy się znieść, tym ta złość większa. I że nie bardzo da się na tym coś zbudować, a każde działanie bazujące na złości będzie destrukcyjne. Myślę, że nie da się konstuktywnie działać na złości. Myślę, że to zawsze jest sygnał - złoszczę się, czuję się zła, wściekła - czyli jest coś ważnego dla mnie co zaniedbuję, na coś sobie nie pozwalam, albo właśnie pozwalam na coś czego nie chcę, coś w sobie tłumię. I że konstruktywne przepracowanie złości, to nauczenie się odczytywania złości, w sensie nie wypierania jej. A potem znalezienie jej przyczyny - i korekta. I że praca ze złością to stopniowe sprawdzanie, skąd ona we mnie pochodzi, co mi mówi. Taka nauka czytania tej złości. Przestałam wierzyć, że ktoś lub coś może mnie wkurzyć albo zdenerwować. To ja się wkurzam i ja się denerwuję.

Początkowo, gdy zaczęłam realniej patrzeć na moje małżeństwo czułam się zła na siebie, że na wiele rzeczy pozwalałam i na męża, że zawiódł, że kłamał, że oszukiwał. Teraz, gdy lepiej rozumiem i uzależnienie i współuzależnienie nie szukam już winnych, i tej złości już we mnie coraz mniej. W jej miejsce jest współczucie i dla mnie i dla męża.
Na bieżąco gdy czuję złość, traktuję to jako alarm. Złość pomaga mi lepiej się ze sobą kontaktować, ale nie działam na tym wkurzeniu. Myślę, że gdy poznam lepiej siebie, tej złości będzie mniej, bo mniej będzie sytuacji, gdy z różnych powodów będę godzić się na to, czego nie chcę.

Piszę o tym, bo te słowa o ringu wydają mi się płynąć właśnie na złości, wkurzeniu. Problem w tym, że jednak chyba lepiej nie dać się wciągnąć na ring. Można oberwać. Po co?
Z drugiej strony to tylko moje obserwacje i przemyślenia i wbrew temu co mówią specjaliści od odblokowywania złości i energii jaką z niej płynie. Ale ja myślę, że złości nie da się kontrolować. Żeby napisać obrazowo: złość to jak siedzenie na szczelnej pokrywie kotła, gotuje się gotuje, wrze, w końcu pokrywa wystrzeli. No i faktycznie mocno i daleko, więc energia jest ogromna, power można poczuć że hej, ale lotu kontrolować nie będziemy.
Myślę więc sobie, że lepiej zajrzeć pod tą pokrywkę, może z tej pary jakiś silnik parowy, a może coś tam do kotła wrzucić i zupa wyjdzie - a może lodu wrzucić, ogień zgasić. Zależy czego chcemy i co tam pod pokrywką mamy ;)
Do moich przemyśleń dołożył się eksperyment. W jakiejś tam organizacji w Stanach pojawił się problem, że pracownicy stosowali przemoc wobec swoich rodzin. Podjęto środki zaradcze, okazało się że obowiązują ścisłe struktury i podporządkowanie. No to w piwnicy zrobiono pokój, gdzie można było odreagować złość, tłukąc kijem w coś co mogło symbolizować szefa. Przemoc wobec członków rodzin wzrosła. Podobny pomysł, gdzie niegdzie wciąż stosowany pojawił się wśród psychologów dziecięcych. Pozwólmy dzieciom rozładowywać złość "bezpiecznie", np. bijąc poduszkę, rwąc coś. Atak wściekłości mijał szybciej, tylko, że pojawiało się ich więcej. Praca z emocjami i rozpoznawanie ich redukuje ilość ataków złości u dzieci. Nie sądzę żebyśmy aż tak bardzo różnili się od dzieci...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: s zona »

Ruta pisze: 02 mar 2020, 22:52 Małgosiu, wiem że to wszystko bardzo trudne. Mocno cię przytulam. Składając odpowiedź na poczcie cała się trzęsłam dosłownie. A ilość emocji jaka się we mnie obudziła była ogromna. I podobnie jak ty, miałam sporo myśli o swojej postawie w małżeństwie.

Dziewczyny bardzo lubie czytac Wasze przemyslenia .. duzo sie ucze od Was .. tylko szkoda, ze spotykamy sie w takich okolicznosciach ..

Ale ,zeby nie smecic, to podziele sie ,ze 2 lata temu tez czekalalismy w marcu na 1 rozprawe ..

Tylko Opatrznosc miala inne plany, niz my probowalismy po swojemu ogarniac ..
Kryzys małżeński: Czy istnieje szansa na pojednanie? - cz. 4.
https://www.youtube.com/watch?v=5oOtmrXSRtE
Teraz wiem ,ze Panu Bogu Warto zaufac na cale 100% :D
Pomodle sie nadal ..
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Ruta »

Errata: Napisałam, że będąc w trudnych związkach często tłumimy w sobie złość. Myślę o tej złości dalej i to chyba też w moim odczuciu nie do końca prawda. Złość według mnie pojawia się gdy tłumimy siebie i nie wyrażamy swoich potrzeb. To nie złości nie możemy wyrazić w naszych związkach (większość osób współuzależnionych wręcz cechują niekontrolowane wybuchy złości). Nie możemy wyrazić w nich siebie, swoich potrzeb i oczekiwań. Dlatego pojawia się złość. I dlatego narasta. To moje bardzo autorskie przemyślenia, podkreślam to nie żeby się pochwalić, ale dlatego ponieważ w terapii i materiałach które dostaję mechanizm złości jest opisany zupełnie inaczej... Więc nie chcę przypadkiem zwieść kogoś na manowce.
Małgosiu, jesteś obecna w moich modlitwach. Bożego dobrego i radosnego dnia ci życzę.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Ruto, bardzo Ci dziękuję. Jesteś bardzo potrzebna na tym forum nie tylko mnie, ale ja czerpię z Twojego doświadczenia i szczerych przemyśleń bardzo wiele. Właśnie ta Twoja szczerość i głęboka autorefleksja jest dla mnie po pierwsze jak balsam na duszę - bo powoli zaczynam przyznawać się przed sobą do tego, że ja o takim świecie marzę i o takich ludziach wokół mnie - szczerych, prawdziwych i potrafiących przyznawać się do własnych błędów i słabości, starając zmieniać się na lepsze (nieświadomie tak właśnie podchodzę do innych ludzi, zakładam, że tacy są, a potem kończy się sprawą rozwodową :lol: ).
Po drugie podziwiam Twoją zdolność analizy i wnioski, które wyciągasz i jak logicznie potrafisz je uzasadnić. Ja bronię się przed oczywistą prawdą, dlatego trudno jest mi tak szybko wyciągać prawidłowe wnioski. A może Ty dłużej trwasz w tej sytuacji kryzysowej...
Temat złości, który poruszyłaś w kontekście tego zdania o ringu, w pierwszej chwili wywołał mój opór: nieeeee, to tylko zdanie, które ma podkreślić odpowiedzialność męża, który nie ma świadomości na co się pisze idąc do sądu (on ma takie podejście do życia: zamykam oczy i na pohybeeel! A potem np. śmieje się nerwowo, że nie spodziewał się jakichś tam efektów niekorzystnych). To pomaga mi odpychać od siebie odpowiedzialność za to, że on poczuje się źle, że wizyta w sądzie będzie kosztowała go mnóstwo zdrowia.
Ale potem zaczęłam o tym myśleć, dlaczego to określenie tak mi się spodobało, dlaczego tak do mnie przemawia.
Wczoraj też miałam kolejne spotkanie z moim psychologiem. Poruszyłyśmy temat właśnie moich potrzeb. A właściwie ich niewyrażania. Tego, że w głębi duszy mam takie przekonanie, że powinnam być niewidzialna, żeby nie przeszkadzać. Myślę, że mam w sobie mnóstwo złości, której nie mogłam do tej pory wyrażać. W relacji z mężem nie miałam prawa do wyrażania swoich emocjonalnych potrzeb. Przekładało się to na inne sfery życia, nie potrafiłam stwierdzić co lubię tak bardzo, że chciałabym męża namówić do tego samego. Było odwrotnie, jego potrzeby, nawet w kwestii wyjazdu na wakacje, były na pierwszym miejscu. A pierwszy raz kiedy odważyłam się zrobić to co chciałam - wyjazd do konkretnej miejscowości nad morzem (mąż pojechał 10 km dalej, uparł się, że nie będzie tam gdzie mi zależy) - bez gniewu w stylu "a właśnie zrobię ci na złość" - stało się początkiem naszego końca.
Wczoraj rozmawiałam ze znajomymi i jedna z osób (mężatka z długim stażem) powiedziała, że wkurzyła się na męża, który pali i zostawił otwarte na oścież okno na parterze. Wieczorem. Ona przysnęła na piętrze. A kiedy zeszła, zobaczyła, że to okno otwarte, wkurzyła się, że przecież ktoś mógł wejść, że ile razy prosiła go, żeby to okno zamykał. Na marginesie podejrzewam, ze cały czas nie moze pogodzić się z tym, że mąż pali. W każdym razie z tej złości nie dość, że nakrzyczała, to jeszcze wyrzuciła mu wszystkie popielniczki na dwór.
Oczywiście doszli potem do porozumienia. Ale ja poczułam normalnie zazdrość. Powiedziałam też o tym na głos: ja nigdy nie mogłam pozwolić sobie na okazanie w sposób kategoryczny sprzeciwu wobec nieodpowiedzialnych i egoistycznych zachowań mojego męża. Podobnie nie mogłam nigdy wyrazić swojego żalu w konstruktywnej rozmowie. On nie życzył sobie moich emocji, twierdził, ze go wyniszczam. A ja naprawdę nie płakałam mu w rękaw, tylko czasami byłam doprowadzana do takiej frustracji, że nie byłam w stanie już hamować tych moich negatywnych uczuć i uśmiechać się jak zwykle, że wszystko jest ok.
Na początku małżeństwa więcej było mojego płaczu i żalu - kiedy np. nawrzeszczał na mnie w czasie podróży do SPA (prezent ślubny), po miesiącu od ślubu, żebym przestała go dopytywać czy spać mu się chce (jechaliśmy wieczorem, bardzo daleko). A potem wywrzeszczał jeszcze inne żale do mnie, jaka jestem beznadziejna. On mógł, ja nigdy w ten sposób nie zachowałam się wobec niego, tylko płakałam na początku małzeństwa. Potem i z tego zrezygnowałam, bo płacz tylko bardziej go rozdrażniał. Miałam wrażenie, że brzydzi się moją nadwrażliwością (tak to wtedy odbierałam, teraz nie uważam tego za nadwrażliwość, tylko po prostu za kobiecość, którą oczywiście też trzeba jakoś "ogarniać", w sensie, żeby te emocje nie brały góry i żebym nie terroryzowała nimi innych).
Teraz mam takie wrażenie, że mąż był na mnie wściekły, że jestem taka jak inne kobiety. Trochę tak jakby chciał ożenić się z kumplem myślącym po męsku, z którym jednocześnie można iść do łóżka...
W każdym razie mam w sobie wiele złości i poczucia skrzywdzenia, do których dopiero zaczynam się przyznawać. Do tej pory robiłam dobrą minę do złej gry, próbując naginać rzeczywistość to tego w czym żyłam, żeby było to znośne. Żeby przypadkiem nie zobaczyć, że moje małżeństwo jest dramatem.

Ta nieświadoma postawa, którą dopiero zaczynam dostrzegać (i dziękuję ci Ruto za to, że pomogłaś mi pewne rzeczy wyciągnąć na powierzchnię) wyrządziła mnóstwo krzywdy mnie samej i mojemu mężowi. Nie dałam oporu złemu i przez to on nie miał szansy wcześniej zastanowić się nad swoją postawą. Głaskałam go po głowie, jednocześnie wręcz zabijając siebie samą wewnętrznie.
Chwała Panu za ten kryzys, za to, że wszystko wychodzi na powierzchnię.

Dopadają mnie czarne myśli związane z tym rozwodem i stwierdzeniem nieważności. Ale na szczęście nagła operacja jaka mi się przytrafiła, a także szok spowodowany odrzuceniem mnie przez męża, pomaga mi w rezygnacji z takiego przewidywania przyszłości jak to całe życie robiłam. Pisałam scenariusze: będzie na pewno tak i tak.
Teraz na własnej skórze odczułam "nie znacie dnia, ani godziny" i nie poddaję się tym scenariuszom. Pojawiają się, owszem, ale wiem, że nie jestem w stanie przewidzieć niczego.
Bóg, i tylko On moze odmienić serce mojego męża, po ludzku jest to niemożliwe. Bo nawet jeśli on jest w jakiś sposób chory (co widzę coraz mocniej), zaburzony, to jeżeli Bóg da mu łaskę zobaczenia tego, to jest nadzieja, że będzie chciał jednak być moim mężem.

Po ludzku nie widzę dla nas szans, Bóg może wszystko, ale też nie czepiam się kurczowo wyobrażeń, że "zaczaruje" mojego męża i on nagle się zmieni. Zostawiam Bogu, no i mężowi wolność działania.

A ja skupiam się na sobie i pracy nad wyciąganiem samej siebie z szafy, gdzie upchałam się bardzo głęboko. :)

Podsumowując ten chaotyczny wywód: nie wyrażałam ani swojej złości, ani swoich potrzeb. Złość narastała (frustracja), w końcu się ujawniała, ale nie w taki sposób jak było naprawdę wewnątrz (tsunami), tylko jako delikatna mżawka. Upuszczałam tylko kapkę pary. Pod spodem się kotłowało.
Tak sobie myślę, że złość jako energia, musi gdzieś wyjść. Skoro nie mogła słowami wobec męża, to może właśnie ta nagła mega wielka przepuklina kręgosłupa lędźwiowego (którą nawet chirurg był zaskoczony) jest w jakiś sposób wyrazem tłumionej przez lata złości?
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Dzisiaj "wielki" dzień. O 12:15 rozprawa. Wczoraj wieczorem myślałam sobie o innym wieczorze, 10 lat temu, kiedy następnego dnia miałam stanąć przed ołtarzem. Byłam podekscytowana: szczęśliwa, ale jednocześnie z elementem niepewności. Miałam świadomość doniosłości chwili. Bardzo ufałam Bogu, że to małżeństwo będzie cudowne, dokładnie takie jak Bóg chciał, żeby małżeństwa były. Wzorcowe. Pełne wzajemnej miłości i zrozumienia. Przebaczania i wzajemnego wyciągania się z dołów, w górę, do nieba.
Tak bardzo wierzyłam, że mój przyszły mąż myśli dokładnie to samo.
Wczoraj też czułam doniosłość chwili. Nie tak samo jak wtedy, ale jednak tak sobie pomyślałam, że niezwykle ważny jest ten moment. Moja postawa w sądzie. Czuję się jak przed najważniejszą bitwą w tej duchowej walce. Taką widoczną dla świata, bo tej codziennej wewnętrznej walki nie widać przecież.
Idę zaraz na mszę, Jezu ufam Tobie.
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13319
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

Niech Cię Duch Święty prowadzi :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: s zona »

Malgosiu jestem z modlitwa o Boze Prowadzenie dla wszystkich na sali sadowej ..Omodle Cie zaraz na mszy z RM ..
Bozej Odwagii.
MaryM
Posty: 240
Rejestracja: 18 gru 2019, 17:21
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: MaryM »

Dołączam Małgosiu
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Lawendowa »

Jestem z modlitwą.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Rozwód aby stwierdzić nieważność małżeństwa

Post autor: Al la »

Pomodlę się.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
ODPOWIEDZ