Angela pisze: ↑19 wrz 2019, 8:26
Zdradzona pisze: ↑18 wrz 2019, 23:09
u mnie teraz też jest nijak, mąż wraca wieczorem z pracy zamienimy że sobą kilka słów zje obiadokolacje i kładzie się spać.
A czy Ty jesz z nim, czy tylko podajesz do stołu? Ważne jest żeby choć deser zjeść razem. A przy okazji samemu z siebie opowiedzieć co się w ciągu dnia wydarzyło, choćby to były banalne sprawy. Ja lubiłam te wieczory, bo mąż bez skrępowania opowiadał, więc mi przychodziła ochota też coś opowiedzieć, teraz żałuję, że za mało. ,,Bo ja tak głośno myślę, jakbym rozmawiał sam ze sobą''- mówił mąż. To było takie wzajemne wysłuchanie się bez próby oceny czy dawania rad, dzielenie się przy stole jedzeniem i życiem.
Zdradzona pisze: ↑18 wrz 2019, 23:09
Dzwoni codziennie z pracy i pyta co porabiam,
To podtrzymuj te rozmowy, przedłużaj, nie sygnalizuj, że akurat jesteś zajęta i nie masz mało czasu, okaż, że się cieszysz, że dzwoni. Nie ma sensu porównywać się z kowalską i rywalizować, ale miej świadomość, że mąż dzwoniąc szuka u Ciebie choć namiastki tego co otrzymywał od kowalskiej, poczucia bycia kimś ważnym i wyjątkowym. To może go mobilizować do odbudowy. Nie dostając tego, może zwątpić w sens swojego powrotu.
Jednocześnie uświadom sobie i jemu, że sami możecie nie dać rady. Tu nieodzowna jest terapia lub wspólnota. Obydwoje musicie przetrzeć oczy i utwadzić drogi. Bo na razie tylko wydeptujecie ścieżki obok omijając błoto.
To są wszystko b mądre i dobre rady, ale...
POD WARUNKIEM, ŻE SA STOSOWANE ROZTROPNIE I Z WYCZUCIEM
Ja byłam tą, która wróciła.
To był trudny czas dla nas obojga.
Wszystko było tak delikatne, wrażliwe i napięte, że jakikolwiek nacisk, przymus, zbyt natarczywa sugestia...mogly spowodować katastrofę.
Docen to, co robi mąż.
Tak jak mówi Angela - zjedz z nim obiad. Nie deser ani herbatę... Niech on poczuje, że czekasz na niego nie tylko z garem zupy, ale ze sobą.
Dzwoni do Ciebie codziennie z pracy - to naprawdę dużo. I to duży gest. Wykorzystaj to, uciesz s i ę, powiedz coś miłego albo zabawnego...zaintetesuj się tym, czy u niego jest ok...
Zaproponuj delikatnie wspólne oglądanie, ale licz się z odmową. Nie naciskaj. Nie sugeruje, że "było by dobrze".
Bo takie wspólne oglądanie on może odczuć jak zakamuflowane pretensje i sugerowanie, że on jest winny wszystkiemu...
Nie mówię, że masz zrezygnować ze swoich potrzeb i z siebie
Nie, nie
Ale pozwolić dojrzeć wam obojgu do kolejnych kroków.
Powodzenia