Jak przetrwać ?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: tata999 »

somnium pisze: 26 mar 2020, 22:53
Tylko jest małe ale…
Syn zawsze opowiada jak się bawił z „kolegą” mamy. Co robili razem poprzedniego dnia.
Widzę z dnia na dzień jak on wchodzi małymi krokami i bardzo cierpliwie w ich życie.
Też moje dzieci opowiadają, co robili z kowalskim poprzedniego dnia itp. Nie nazywają go tylko kolegą mamy. Zdarzyło im się przejęzyczyć, że to tata. Mają blokowany kontakt ze mną, również przez kowalskiego. Widują mnie dużo rzadziej, raz na dwa tygodnie lub mniej podczas, gdy kowalski z nimi mieszka.

Moim zdaniem z żoną nic nie zrobisz. Jeśli cokolwiek, to odbierasz sobie iluzję, że masz wpływ. Będzie robiła ci chciała i nie robiła, czego nie chce (nie podtrzymywać związku, nie szanować sakramentu, nie interesować się Twoją opinią itp.). Może kiedyś sama się zmieni, choć rzadko się takie historie słyszy, więc nie warto nastawiać się na chęć powrotu. Inaczej z dziećmi - tu uważam, że warto nie oddawać walkowerem mimo, że sytuacja jest beznadziejna i nie do wygrania. One nie będą takie, jak wtedy, gdyby były wychowywane tradycyjnie, po katolicku,w jednym domu przez kochających mamę i tatę. Ich postrzeganie będzie zaburzone (można nazwać nowoczesne): ojciec to może być coś na kształt kolegi, wujka, mężczyzny z doskoku wybieranego przez rządząca, kapryśną, liberalną matkę (w memach występuje określenie "madka") lub na inne sposoby przedstawianego dziwoląga. Poza tym raczej nie zbudujecie autorytetu ojca, a autorytet matki legnie po usamodzielnieniu się dzieci, kiedy przebije się złość za brak normalnego ojca. To jest coś, co najczęściej obserwuję i słyszę bezpośrednio od (dorosłych) osób z rozbitych rodzin. Walka beznadziejna, ale uważam, że warto - czasami może się zdarzyć, że dzieci będą potrzebować i damy im oparcie, może też dostrzegą, że waleczność to cnota, może nauczymy ich choćby kilku rzeczy. I ta waleczność jest też dla samego siebie. Dobrze jest spojrzeć w lustro ze świadomością, że walczę, dążę i odejdę z poczuciem, że nie zakopałem talentów.
Ukasz

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Ukasz »

A napisz trochę, jak wygląda formalna sprawa mieszkania i czy żona złożyła pozew o rozwód.
Dopóki jesteście cywilnym małżeństwem, masz prawo mieszkać z żoną i dzieckiem dla zaspokojenia potrzeb rodziny. Żona nie ma prawa Ci tego odmówić. Mógłbyś nawet zażądać otwarcia drzwi w asyście policji. To nie znaczy, że warto to robić.
Piszesz jednak, że kowalski wchodzi w Twoje miejsce, po prostu zajmuje pustą przestrzeń zostawioną przez Ciebie - i że jednocześnie nie jest to Twoim zdaniem (jeszcze?) zakochanie żony w tym facecie. Żona proponuje Ci relacje koleżeńskie. Macie dziecko, które bardzo chce być jednocześnie z mamą i tatą. Ty odwaliłeś kawał roboty nad sobą i jesteś w stanie funkcjonować znacznie lepiej niż w czasie, gdy się wyprowadzałeś. Zastanów się, czy chciałbyś zamieszkać znów ze swoją rodziną, w obecnych realiach Waszych relacji?
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: tata999 »

Ukasz pisze: 27 mar 2020, 9:52 Dopóki jesteście cywilnym małżeństwem, masz prawo mieszkać z żoną i dzieckiem dla zaspokojenia potrzeb rodziny. Żona nie ma prawa Ci tego odmówić. Mógłbyś nawet zażądać otwarcia drzwi w asyście policji.
Zażądać może i mógłby. Jednakże żądania otwarcia drzwi w asyście policja nie spełni. Przechodziłem przez to. Można wystosować pismo do sądu i przy odrobinie dobrej woli sąd może ukarać mandatem za blokowanie kontaktów.
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

Mijają niemal 2 lata ale pozwu nie ma.
Żona pisze i pisze i nie może skończyć, bo ona wszystko sama robi gdyż tylko wówczas będzie idealnie.
Nie spieszy jej się i to też zawsze gdzieś z tyłu głowy dodawało mi nadziei.

Co do mieszkania...
Teściowa naście lat temu kupiła mieszkanie w którym mieszkaliśmy z przyszłą żoną.
W okolicach naszego ślubu teściowa przekazała mieszkanie w darowiźnie córce.
Następnie żona sprzedała to mieszkanie i kupiliśmy a w zasadzie to żona ze sporym wkładem własnym ze sprzedaży mieszkania i dobranym kredytem kupiła dom.

Także dom jest tylko żony.
Ponadto Mamy rozdzielność.
Nigdy nie byłem tam zameldowany tylko cały czas w domu rodzinnym. .

Także tu nie mam szans na nic,

Zresztą nie mam siły ani ochoty się z Nią kopać
Także o sporą kasę którą włożyłem szczególnie w to pierwsze mieszkanie.
Formalnie było żony ale mieszkaliśmy razem więc nie patrzyłem w ogóle pod tym kątem.
Trzeba było wyposażyć mieszkanie to kupowałem i remontowałem (bo to ja wówczas zarabiałem a w zasadzie miałem zdolność kredytową i sam te kredyty potem spłacałem) za swoje pieniądze ale to nie miało wówczas znaczenia bo było dla nas.

A teraz mam 40 na karku i nie mam nic ani grosza (ale też uczciwie przyznam nie mam długów) ale też zdolności kredytowej na własne M. Zresztą w obecnej sytuacji epidemiologiczno-gospodarczej pakowanie się w kredyt nie byłoby zbyt rozsądne.

Syn:
Wiem jakie potrafią być kobiety okrutne i grać dzieckiem, ale co do syna nie mam prawa złego słowa na żonę powiedzieć, wie że miałem i mam z dzieckiem bardzo mocną relację i na szczęście nigdy niczego w tym kierunku negatywnego nie zrobiła.
Zresztą nieskromnie powiem, że syna mocno ciągnie do mnie, bo czas spędzamy rzeczywiście razem , co w wypadku żony już takie oczywiste nie jest. Żona w życiu strasznie pędzi i goni nie znajdując za wiele wolnego czasu dla dziecka.

Kolejny wątek:
Staram się pracować nad sobą.
Zaczynam już w miarę funkcjonować.
Chodzę na spotkania DDA
Zastanawiam się nad 12 krokami ale nie wiem czy jestem gotowy, bo jeżeli już się w coś angażować to porządnie.
Wyznaję bowiem zasadę że albo robię coś porządnie albo w ogóle.

Co do ewentualnego wspólnego mieszkania po tym czasie to dla mnie już zupełna abstrakcja i nawet się nad tym nie zastanawiam aby niepotrzebnie się nie nakręcać. Dłużej tam już nie mieszkam niż razem mieszkaliśmy. "Kolega" żony już tylu ulepszeń na prośbę żony dokonał, że ja chyba nawet nie byłbym tam w stanie mieszkać bo z tyłu głowy by to wszystko siedziało.

I Rzeczywiście co najwyżej odebrałbym sobie iluzję.
Zamiast tej iluzji lepiej żyć jakąś cichą nadzieją bez nakręcania siebie "czekać - nie czekając"
Co do dziecka to tak jak pisałem wyżej, tu nie mam zamiaru odpuścić. Na szczęście mam (także dzięki postawie żony) i nadal chcę mieć realny wpływ na wychowanie dziecka.

No i oby z Bogiem choć jak sam pisałem w sąsiednim nieco filozoficznym wątku „w poszukiwaniu siebie” o swoich zmagania z samym sobą, że nie jest łatwo i lekko i czasem nachodzą różne myśli. Swoją drogą chciałem podziękować za ciepłe i dobre słowo– to dodaje sił.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Nirwanna »

Somnium - dobrze się Ciebie czyta. Tak 3maj :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Monti »

Somnium, warto zadać sobie pytanie, na co masz wpływ w tej sytuacji. Niestety, nie możesz zakazać żonie mieszkania z kowalskim. W praktyce też trudno byłoby zakazać samemu kowalskiemu kontaktów z dzieckiem. Więc to trzeba odpuścić i skupić się na budowaniu więzi z dzieckiem. Ja też mam teraz syna w domu codziennie w dni powszednie, bo pracuję zdalnie i doglądam jego nauki. Myślę, że musimy wykorzystać ten czas do budowania więzi z dziećmi. Tata999 przedstawił Ci dość katastroficzną wizję ojcostwa w rozbitej rodzinie. Jest to zrozumiałe, zważywszy na jego trudne doświadczenia, ale mam nadzieję, że w Twoim przypadku sprawy nie przybiorą aż tak dramatycznego biegu.
Podobnie jak Ty, od dłuższego czasu czekam na pozew rozwodowy, ale z jakichś dziwnych powodów nie przychodzi, mimo,że od półtora roku nie mieszkamy razem. Początkowo brałem to za dobrą monetę, ale ostatnio przestałem się tak nakręcać, bo od żony doświadczam jedynie obojętności, a czasem wręcz pogardy.
To szlachetne z Twojej strony, że nie chcesz szarpać się z żoną o pieniądze, bo przysługuje Ci roszczenie o zwrot nakładów na majątek osobisty żony. Zawsze jednak masz takiego asa w rękawie, na wypadek gdyby żona w przyszłości chciała ograniczyć Ci w jakiś sposób kontakty z dzieckiem.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Ukasz

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Ukasz »

Skoro Monti już zajrzałeś tutaj, to wyjaśnij nam proszę, jak to jest z tym prawem do mieszkania z żoną w celu zaspokojenia potrzeb rodziny. Żeby było jasne: nie namawiam gospodarza wątku, żeby się na siłę wprowadzał, nie tylko wbrew żonie, ale i sobie. Sądzę jedynie, że warto mieć świadomość sytuacji prawnej. A wydaje mi się, że niezależnie od własności mieszkania i od wielkości wspólnego wkładu mąż i tak po prostu ma prawo mieszkać z żoną i dzieckiem. Czyli - jeżeli by chciał i się uparł - mógłby to prawnie egzekwować. Inna sprawa, czy reakcją żony nie byłoby złożenie pozwu rozwodowego, żeby jak najszybciej go tego prawa pozbawić, i inne prawdopodobne konsekwencje.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Monti »

Ukasz pisze: 29 mar 2020, 13:19 Skoro Monti już zajrzałeś tutaj, to wyjaśnij nam proszę, jak to jest z tym prawem do mieszkania z żoną w celu zaspokojenia potrzeb rodziny. Żeby było jasne: nie namawiam gospodarza wątku, żeby się na siłę wprowadzał, nie tylko wbrew żonie, ale i sobie. Sądzę jedynie, że warto mieć świadomość sytuacji prawnej. A wydaje mi się, że niezależnie od własności mieszkania i od wielkości wspólnego wkładu mąż i tak po prostu ma prawo mieszkać z żoną i dzieckiem. Czyli - jeżeli by chciał i się uparł - mógłby to prawnie egzekwować. Inna sprawa, czy reakcją żony nie byłoby złożenie pozwu rozwodowego, żeby jak najszybciej go tego prawa pozbawić, i inne prawdopodobne konsekwencje.
Zgodnie z art. 28[1] kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, „Jeżeli prawo do mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb rodziny. Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia domowego”. Teoretycznie zatem Somnium mógłby próbować zamieszkać z powrotem z żoną. Jednak tak jak piszesz, jest ryzyko, że taka sytuacja zmobilizowałaby jego żonę do jak najszybszego złożenia pozwu o rozwód. Ponadto, nawet gdyby żona nie żądała rozwodu, mogłaby argumentować, że jego wprowadzenie się stanowi nadużycie prawa podmiotowego w sytuacji, gdy pomiędzy małżonkami istnieje separacja faktyczna.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

Witam po dłuższej przerwie.
Odświeżam nieco już zakurzony wątek.

Czas szybko leci, dni wręcz przeciekają przez palce.
Cały dzień zapełniony zajęciami czasami aż za bardzo.
Praca, dużo sportu, więcej Boga.

Stoję już jakoś na nogach choć są jeszcze pewne wahania związane z rozstaniem.
Na szczęście sinusoida nie wychyla się już tak i nie jest bardzo destrukcyjna.

Jednak wątek odświeżam przede wszystkim, ponieważ zmagam się kolejnym problemem
i nie mam się za bardzo do kogo zwrócić.
Wiem, że co do zasady rad tutaj nie udzielamy ale Wasze każde spojrzenie, czy spostrzeżenie jest cenne.
A decyzja zawsze należy do mnie.

Pozwu ze strony żony nadal brak (i dobrze choć nic za tym nie idzie)
Żona traktuje mnie jak kolegę i lekko mnie to zaczyna irytować, ponieważ jestem jej mężem, a nie kolegą,
jednocześnie łaknę każdego nawet tego koleżeńskiego kontaktu, co nie najlepiej jednak świadczy o moim odklejeniu od Niej.

Na szczęście mam nadal bardzo bliską relację z synem. Widać u niego (nie wiem jak to nazwać) hm…
wyrwę emocjonalną. Syn w ciągu dnia potrafi kilkanaście razy powiedzieć, że mnie kocha
oczywiście oczekując zwrotnej odpowiedzi.

Nazwałbym tą relację bliższą matczynej niż takiej znanej mi ojcowskiej.
Z jednej strony super ale z drugiej jest to bardzo uzależniające i w dłuższej perspektywie czasowej nie wiem czy dobre.

Wracając jednak do meritum.

Obecnie zmuszony sytuacją rodzinną i finansową nadal mieszkam u rodziców,
co nie jest zbyt komfortowe. Realnie patrząc mam marne perspektywy na zmianę tego stanu rzeczy w najbliższym czasie.

Mam tę swoją pseudo „strefę komfortu” gdzie nie jest mi za dobrze ale jednak jest to strefa już mi
znana. Przede wszystkim blisko dziecka, już utarte schematy.

Mam jednak możliwość wyjechać na kontrakt i odkuć się finansowo, zarobić na wkład własny.

I teraz nie wiem co robić, ponieważ wiązałoby się to trwałą rozłąką z dzieckiem.
Jak syn by to przeżył (jak ja swoją drogą też nie wiem) ?
W domu byłbym weekend max 2 w miesiącu + 2 miesiące zimowe.
Czy nie byłoby to „zaoranie” jego psychiki i trauma, która miałaby wpływ na całe jego przyszłe życie ?.
Czy syn czując niewątpliwie ból i pustkę nie znienawidzi mnie ?

Dodam, że syn ma niespełna 7 lat i na jesień idzie do szkoły oczywiście blisko babci, a mojej mamy, bo tak najwygodniej i dla niego i żony zapewne też. W razie czego żona swoich rodziców też ma w pobliżu.

Być i mieć syna na co dzień, ale „biedować” żyjąc pod dachem ze skłóconymi rodzicami
w toksycznym domu i też się tym męczyć, czy mieć ale pieniądze ale być może jednocześnie tracąc
relację z dzieckiem??? [wtedy te zarobione pieniądze nie będą nic warte]

Gdzie jest granica między zajęciem się sobą, a odpowiedzialnością za innych, czyli syna ?
A może moje wyobrażenia są wyolbrzymione i przesadzone?

Czy macie jakieś swoje przemyślenia, a najlepiej doświadczenia w podobnych sytuacjach ?
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: s zona »

Somium,
przypomniales mi moje rozterki sprzed 20 lat ..

Nwm, moze u Ciebe /u Was obroci sie to na dobre .. ja swojego wyjazdu zaluje... .
Sadze,ze nie byla to przemodlona i przemyslana decyzja ..

Wiesz, nie raz jest tak ,ze czlowiek ma 2 domy -budynki, mieszka w trzecim . a tego prawdziwiego Bozego mu brak Z mojej pers^pektywy nie warto .. kazda rozlaka ,nawet w dobrych relacjach - zagraza malzenstwu .. po porostu nie mozna byc uczciwym za dwoje .. a zycie nie zna pustki ..
Sorry,ze tak Cie znichecam, ale teraz inaczej widze to, co w zyciu ma Wartosc .. ale potrzebny byl czas ..

Jeszcze najwazniejsze .. piszesz ,ze masz dobry kontakt z synem . idzie teraz do szkoly .nowe srodowisko ..
Sadzisz ,ze ten jeden lub 2 WE z tata wystarczy , zeby nie poczul sie zagubiony .. chociaz dziadkowie tez dobra rzecz na wyciagniecie reki . swietna sprawa ..
Moze warto pogadac z dzieckiem, jak on to widzi ..
Trudne te decyzje ...
Sadze, ze na pewno warto pogadac z Panem Bogiem . czy to jest jego plan ..moze na Adoracji . lub w ciszy ..

Daj Boze, zebys podjal decyzje, ktora jest Dobra dla Ciebie /dla Was ...
Westchne w modlitwie :)

ps kiedys , gdy wyjezdzalam bylo ok 30% bezrobocia . teraz sa inne mozliwosci ..
a moze Opatrznosc ma Ciebie inna sciezke, ktorej jeszcze nie widzisz ..

Moze jeszcze warto wziasc pod uwage ev alimenty na syna i bycie bankomatem ...
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: tata999 »

Ja mam młodsze dzieci. Zrezygnowałem z kontraktu i pieniędzy, żeby mieszkać bliżej dzieci i mieć więcej okazji do kontaktu z nimi. Wpływ na dzieci myślę, że będzie pozytywny. Póki co uważam decyzję za słuszną.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Pavel »

tata999 pisze: 15 cze 2020, 22:47 Ja mam młodsze dzieci. Zrezygnowałem z kontraktu i pieniędzy, żeby mieszkać bliżej dzieci i mieć więcej okazji do kontaktu z nimi. Wpływ na dzieci myślę, że będzie pozytywny. Póki co uważam decyzję za słuszną.
Zdaję sobie sprawę, że pieniądze są w życiu istotne.
Tyle, że wg mnie są sprawy ważne i ważniejsze.
W pełni zgadzam się z tym co napisał powyżej tata999. Czasu spędzonego z dziećmi oraz budowania z nimi relacji nie da się kupić za żadne pieniądze, nie da się tego nadrobić.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Monti »

Mamy chyba dość podobną sytuację, tzn. brak sprawy rozwodowej, a jednocześnie relację, która już de facto umarła. Ja chyba już odkleiłem się od żony, bo nie szukam z nią kontaktu, a wręcz spotkania te irytują mnie i stresują (za każdym razem słyszę mniejsze lub większe złośliwości pod swoim adresem).
Co do dziecka, to mój syn jest niewiele starszy (niedawno skończył 9 lat). Zgadzam się z przedmówcami, że wyjazd teraz to byłby duży błąd. Twój syn nigdy już nie będzie w tym wieku. Teraz jest czas na budowanie z nim relacji i aktywną obecność w jego życiu. Więcej dzieci pewnie nie będziesz już miał. Ja swego czasu myślałem o wyjeździe do większego miasta, gdzie perspektywy zawodowe miałbym znacznie lepsze, ale szybko porzuciłem ten pomysł.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: Nino »

Uwazam podobnie, jak przedmowcy. Ostatnio otrzymalam bardzo korzystna oferte pracy zagranica na minimum pol roku. Bylam o krok od wyjazdu. Ostatecznie nie doszlo do podpisania kontraktu nie z mojej winy.
Wydarzenia i przemyslenia kilku dni, ktore potem nastapily uswiadomily mi, ze wcale nie chcialam wyjezdzac na tak dlugo ( choc kuszace byly pieniadze, a ja obecnie mocno pod kreska).

Natomiast cala ta akcja z nieoczekiwanym wyjazdem sprawila, ze musielismy z mezem pogadac, spotkac sie.

Jesli pojawi sie kolejna propozycja, to zgodze sie, ale na krotki kontrakt, aby podreperowac budzet. Sasiadka podsunela mi pomysl, gdzie w okolicy moglabym zapytac o prace dla siebie Dzieci podeslaly kreator cv. Przez lata bylismy rozproszeni, a teraz wszyscy blisko siebie. To jest dla mnie zrodlem radosci. Nawet to, ze maz pozostal w miescie. ktore jest blizej domu, choc z poczatkiem maja firma przeniosla go gdzie indziej i zapowiadal, ze tam cos wynajmie.
W kazdej chwili moge wsiasc w samochod i pojechac do syna lub corki, zapraszam tez dzieci do siebie. Bardzo mnie to cieszy.
somnium
Posty: 127
Rejestracja: 12 lip 2019, 19:40
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak przetrwać ?

Post autor: somnium »

Serdecznie dziękuję za Wasze spostrzeżenia. Są one bardzo cenne i jednoznaczne.
ODPOWIEDZ