Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

renegate

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: renegate »

Lawendowa pisze: 05 lip 2020, 20:49
renegate pisze: 04 lip 2020, 22:22
Wiedźmin pisze: 04 lip 2020, 9:26

Firletko... ale w jakim celu Ty to robisz? Chcesz poprawy swojej sytuacji? ... Chyba że chcesz sie wykończyć... to dalej zamiast na sobie koncentruj sie na kochance i co i gdzie z nią robi mąż.
Za szybko się wysłała poprzednia wiadomość...
Mały dopisek, dlatego, żeby nie zadręczać się tym, co łączy współmałżonka z osobą trzecią, nie najgłupszym pomysłem jest wynajęcie firmy detektywistycznej, która na siebie weźmie dowiedzenie się, czy romans jest, zebraniem potrzebnych dowodów.
Zgoda, aczkolwiek warto nie korzystać z tego pochopnie. Trzeba z tym bardzo uważać, by nie skrzywdzić siebie, bo pewnych rzeczy nie da się "odzobaczyć". Poznanie szczegółów, szczególnie gdy nie jesteśmy na to gotowi, może nas zdruzgotać.
Nie tylko moje doświadczenie jest takie, że jeśli mamy się o czymś dowiedzieć Bóg pokazuje nam to we właściwym dla nas czasie.
Natomiast, co do samego odkrycia zdrady... Mam wrażenie, że część małżeństw udałoby się uratować, gdyby to odkrycie nastąpiło wcześniej. Są wszak różne powody zdrad, jak i różne ich konsekwencje.
Generalnie im dłuższy romans, tym więcej komplikacji, zaangażowania, racjonalizacji po stronie osoby zdradzającej. Do tego niestety czasem dodatkowe działania w postaci "kontrolowanej wpadki", aby przytrzymać czyjegoś męża przy sobie.
Nie wspominając, że romans nie wyklucza trwania więzi intymnej między małżonkami. A to z kolei stanowi ryzyko zarażenia się osoby zdradzanej chorobami przenoszonymi drogą płciową od zdradzającego ją współmałżonka.
Wiedźmin

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Wiedźmin »

renegate pisze: 05 lip 2020, 18:59
Wiedźminie ujęłabym to tak, dopóki jest wola i możliwość ratowania małżeństwa [...]
Ale o czyjej woli mówisz? Rozumiem, że porzuconego, bo oni zwykle trafiają na to forum.
renegate pisze: 05 lip 2020, 18:59 [...] Jednak przedłużająca się sytuacja i życie w fikcji, a raczej, co gorsza, przekazywanie tej fikcji dzieciom jest wysoce szkodliwe. [...]

Nic dobrego dzieciom nie zostałoby w ten sposób przekazane.

[...] wychwytują chłód, brak miłości między rodzicami, widzą brak prawidłowych relacji małżeńskich. Utrzymywanie takiego stanu pod jednym dachem na dłuższą metę jest złym pomysłem. [...]
Ale oczywiście, że raczej nikt z nas z własnej woli i świadomie nie chciał mieć kryzysu... zwłaszcza ciężkiego.

Piszesz: "Przekazywanie tej fikcji dzieciom" - Dzieci (zwłaszcza starsze) doskonale widzą, co się dzieje, sporo rozumieją. Może warto właśnie pokazać, że małżeństwo, to nie tylko spijanie sobie z dziubków... ale czasem przychodzą trudniejsze dni czy miesiące - i nie znaczy to, że trzeba zabierać swoje grabki i iść do innej piaskownicy.

I zresztą... jaki brak miłości? Osoba która nie szukała wrażeń na boku... (tu w przykładzie Firletka) wciąż może pokazywać miłość - swoją część - swoje 100%. Piszemy tyle, że mamy się zajmować sobą, to odczepmy się od innych, czy umieją w danej chwili kochać czy nie... i zajmijmy się sobą. Jak się skupimy na sobie i zajmiemy sobą, to jak najbardziej możemy wciąż pokazywać, że małżeństwo nie jest tylko... "jak jest dobrze" ... ale również "jak jest źle"...

Dla odmiany. Uważasz "patchwork" będzie wysoce pożytecznym dla dzieci wzorem? To że rodzic (tata czy mama) mieszka z nowym tatusiem, czy nową mamusią... (wujkiem, kochankiem, kowalską - zwał jak zwał)... to jest ten wzorzec, który chciałbyś przekazywać dzieciom? Ten drugi nowy tata albo druga nowa mama (nie wspominając o nowym rodzeństwie) uważasz, że będzie dla dzieci mniejszą "fikcją" i lepszym wzorem... niż poturbowany i niedoskonały stan małżeństwa będącego w ciężkim kryzysie?
renegate pisze: 05 lip 2020, 18:59 [...] jeśli rodzice potrafiliby nadal mieszkać razem, to tym bardziej mogą zamieszkać osobno, w swojej okolicy i zadbać o zajmowanie się dziećmi częściej niż raz na dwa tygodnie. [...]
Nie bardzo rozumiem. Możesz rozwinąć?
Wiedźmin

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Wiedźmin »

Firletka pisze: 05 lip 2020, 13:44 Ja niestety uważam, że życie w trójkącie w jednym domu normalne nie jest.
My nie potrafimy normalnie rozmawiać...

A kto uważa, że to jest normalne? A zdrada jest "normalna"?

Przecież ja Cie Firletko nie namawiam do trójkątów. Wręcz przeciwnie.
Dlatego wyraźnie sugerowałem OSOBNE sypialnie (masz ten punkt już odhaczony?)

Moja żona też "nie potrafiła normalnie rozmawiać" ... - (no przynajmniej ze mną) ;) ...
... ale na krokach nauczyłem się sposobu... żeby jednak "rozmawiać"... czyli dawać swoje 50%... lepsze to niż 0%.
Czyli Ty mówisz to... co potrzebujesz powiedzieć (najlepiej starając się zgodnie z zasadami "porozumienia bez przemocy") ... i tyle... i zostawiasz tę drugą stronę (ja żonę) Ty męża z tym. Przynajmniej Ty zrealizujesz częściowo swoją potrzebę rozmowy - a że trochę głupio się mówi do ściany... no może i głupio... ale cały ten kryzys to przecież głupia i jak pisałaś "nienormalna" sytuacja.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Renegate czytam Twoje wpisy po kilka razy. Bardzo mi pomagają. Uświadamiają dużo rzeczy. Wiedzmi Twoje również, aczkolwiek nie zgadzam się że wszystkim co piszesz. Ale daje mi to do myślenia. Dziękuję.

Dzis kolejny szok. Byłam na rodzinnej imprezie. Z dziecmi, bez męża... Uświadomiłam sobie, że do tej pory na takich imprezach byłam niby jak zwykle wesoła, zadowolona, ale jednak bardzo kontrolująca co do tego jak siedzieć, jak wyglądać... ze względu na męża. Dziś, choć szłam z duszą na ramieniu (pierwsza impreza bez męża) bardzo się wyluzowałam i zrelaksowałam... Nie było spiny...
Dziwne... Ze tego wcześniej nie widziałam, a może widziałam, a nie dopuszczałam do głowy...
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Dziś od rana znowu kłamstwa i wyzwiska... :(Nie wytrzymam tego. A wciąż go kocham...
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Wiedzmin, tak sypialnie mamy odhaczona...
Wiedźmin

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Wiedźmin »

Firletka pisze: 06 lip 2020, 12:26 Wiedzmin, tak sypialnie mamy odhaczona...
No i świetnie :) I jak się z tym czujesz?

Mi na początku brakowało ciepłego ciała żony koło mnie...
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Niestety, brakuje mi bliskości...
I wydaje mi się to chore.. On mnie zdradza a mi bliskości brakuje :(
Wiedźmin

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Wiedźmin »

Firletka pisze: 07 lip 2020, 9:44 Niestety, brakuje mi bliskości...
I wydaje mi się to chore.. On mnie zdradza a mi bliskości brakuje :(
To chyba naturalne. Miałem podobnie.

Odczuwasz brak jego uwagi/energii (którą mąż obecnie kieruję w innym kierunku) - i w związku z tym ów brak tej bliskości jest jeszcze bardziej odczuwalny, niż wcześniej.

Dodatkowo, póki Ty będziesz kierować uwagę w kierunku męża - tym ta nierównowaga (między uwagą/energią dawaną, a otrzymywaną) będzie większa. Dlatego tak ważne jest skupienie uwagi na sobie :) (oraz próba "nie zasilania" swoją uwagą ...wiarołomnego męża)
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: tata999 »

Wiedźmin pisze: 07 lip 2020, 11:39
Firletka pisze: 07 lip 2020, 9:44 Niestety, brakuje mi bliskości...
I wydaje mi się to chore.. On mnie zdradza a mi bliskości brakuje :(
To chyba naturalne. Miałem podobnie.
Ja miałem inaczej. Czułem obrzydzenie do tej osoby, która mnie zdradza i chciałem, żeby w ogóle się nie zbliżała. Miałem ochotę na sex, ale nie z nią.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Wiedzmin powoli zaczynam rozumieć, o czym do mnie piszecie :)...
A powiedzcie co myślicie o takiej postawie mojego męża... On oczywiście cały czas twierdzi, że zdrady nie było (wspólne wychodzenie z pracy, wspólne urlopy, spacerki, ciągle przesiadywanie w pracy i po pracy razem - nie to nie on, ciągle pisanie - też nie bo nie ciągle, wizyty u niej w domu podczas nieobecności jej męża - tylko cztery, bo tyle mu udowodniłam)... Od maja mam jego bilingi - codzienne telefony do niej, kilka razy dziennie, rozmowy po 10, 20,30 minut - tego się wypiera...
I mówi mi, że to tylko koleżanka. I że zerwie z nią kontakt, ja ją mu zacznę ponownie prac, gotować itp., przestanę się czepiać itd. A zrobi to tylko i wyłącznie dla dzieci, bo mnie nie kocha....
Przecież to jest nienormalne...

Dzis, kiedy wychodził do pracy, ja spałam,przyszedl pocałował mnie i powiedział... Ty nawet z rana pięknie pachniesz...

Idę do terapeuty za tydzień... potrzebuję chyba powiedzenia - tak pani jest/nie jest nienormalna.... A postępowanie pani męża jest karygodne/normalne. Ja czuję, że zwariuje.
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Tata999:i życzyłabym sobie odczuwać to co Ty :(
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Caliope »

Firletko, psycholog ci nie powie takich rzeczy. On nakieruje na sprawy do przepracowania.
Nawet jak nie było fizycznej zdrady, to widać tutaj emocjonalną, mój mąż jakiś czas też praktykował, ale pani się wykruszyła, jej mąż musiał zainterweniować widocznie przed świętami. A ile ja się naczytałam na ten temat, aż spać nie mogłam, a uczucie że człowiek którego poślubiłam ,jest umysłem gdzieś indziej jest okropne.
Wiedźmin

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Wiedźmin »

[...]
To chyba naturalne. Miałem podobnie.
tata999 pisze: 07 lip 2020, 12:12 Ja miałem inaczej. Czułem obrzydzenie do tej osoby, która mnie zdradza i chciałem, żeby w ogóle się nie zbliżała. Miałem ochotę na sex, ale nie z nią.
OK - dzięki że piszesz o tym obrzydzeniu.
Dokładnie, to ja miałem w sumie połączenie obu stanów.

Odczuwałem pociąg mimo obrzydzenia... ale fakt - masz rację, obrzydzenie również występowało - w sumie mi zajęło 9 miesięcy, aby jakoś dotknąć się ponownie do małżonki.
Ostatnio zmieniony 07 lip 2020, 14:07 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód: poprawiono cytowanie
Firletka
Posty: 243
Rejestracja: 05 kwie 2020, 9:40
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż mnie nie kocha... Moje małżeństwo to gruzy...

Post autor: Firletka »

Caliope, zdrada emocjonalna była i trwa nadal. Tego jestem pewna :(
ODPOWIEDZ