Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ewuryca

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Ewuryca »

Miniu przykro mi ze tak się stało ale odpowiedz sobie na pytanie czy to Bóg cię doświadcza czy twoj mąż? Czy to Bóg wlał w serce twojego męża nienawiść? Przecież Bóg jest miłością, nie od niego pochodzi nienawiść. Ja wiem ze wiedząc że Bóg jest wszechmocny chcielibyśmy żeby potrząsnął współmałżonkami ale oni mają wolną wole tak samo i jak i ty masz. Każda modlitwa jest wysłuchana bo kiedy się za kogoś modlimy taka osoba dostaje łaskę ale to od niej zależy czy ją przyjmie. Łaską może być wszystko: jakaś osoba na drodze, jakieś wspomnienie, wyrzut sumienia. Ale każdy może to odrzucić, nie zwrócić uwagi. Jeśli ty teraz postanowisz np ze nie będziesz sie modlić to jest to twoj wybór nie Boga. Twoj mąż postanowił się wyprowadzić bo on tak wybrał a nie Bóg.
Nino
Posty: 611
Rejestracja: 14 gru 2019, 18:26
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Nino »

Minu, nienawiść to bardzo silna emocja, jak miłość... Może to źle zabrzmi, ale gorsza od nienawiści jest chyba taka zimna, bezwzględna obojętność.

Kiedyś też usłyszałam od męża podobne słowo... Do teraz przechodzi mnie zimno, na wspomnienie. I od tamtego strasznego wyznania rozchodziliśmy się i schodziliśmy się kilka razy. I były też wyznania, że kocha...., że pragnie ze mną przeżyć starość....

To są emocje. Tylko i aż emocje.

Nie katuj się, że się poniżyłaś. To teraz nie ma znaczenia. Wyraziłaś swoje stanowisko. Może córce za wiele jeszcze nie tłumacz? Weź oddech, wycisz się, wzmocnij, aby potem dać jej konstruktywne wsparcie. Pozwól potoczyć się tej sytuacji, nie wyjaśniaj dziecku czegoś, czego jeszcze nie jesteś w stu procentach pewna.

Bóg nas kocha. Nie wątp w to ani na sekundę.

Przytulam
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: s zona »

Minu pomodle sie ...

Pod Twoją obronę uciekamy się...
Al la
Posty: 2671
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Al la »

...święta Boża Rodzicielko...
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: nałóg »

Miniu...... jest taka bajka....Bajka o osiołku....... z pozytywnym przekazem. Przeczytaj....otrząśnij się i potruchtaj dalej w drogę życia:

Bajka o osiołku
Było to daleko stąd, na pewnej farmie. Któregoś dnia osioł farmera wpadł do głębokiej studni. Zwierzę ryczało żałośnie godzinami, podczas gdy farmer zastanawiał się, co zrobić. W końcu farmer zdecydował: zwierzę było stare, a studnię i tak trzeba było zasypać. Nie warto było wyciągać z niej osła. Zwołał wszystkich swoich sąsiadów do pomocy. Wzięli łopaty i zaczęli zasypywać studnię śmieciami i ziemią.
Z początku osioł zorientował się, co się dzieje i zaczął ryczeć przerażony. Nagle, ku zdumieniu wszystkich, osioł uspokoił się. Kilka łopat później farmer zajrzał do studni. Zdumiał się tym, co zobaczył. Za każdym razem, gdy kolejna porcja śmieci spadała na ośli grzbiet, zwierzę robiło coś niesamowitego. Otrząsało się i wspinało ku górze. W miarę, jak sąsiedzi farmera sypali śmieci i ziemię na zwierzę, ono otrzepywało się i wspinało coraz wyżej. Niebawem wszyscy ze zdumieniem zobaczyli, jak osioł przeskakuje krawędź studni i szczęśliwy oddala się truchtem!
Życie będzie zasypywać cię śmieciami, każdym rodzajem brudów. Sposób, aby wydostać się z dołka, to otrząsnąć się i zrobić krok w górę. Każdy z naszych kłopotów to jeden stopień ku wolności...


Pogody Ducha
Minu
Posty: 78
Rejestracja: 14 wrz 2019, 17:21
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Minu »

Przepraszam za moje zwątpienia i dziękuję z całego serca za wsparcie,otrzeźwienie i modlitwę...Moja postawa jest jeszcze bardzo niedojrzala bo w chwilach słabości gniewam/obrażam się jak małe dziecko na Boga...A przecież to tylko On może mnie przez to wszystko przeprowadzić...
Nałóg...w Twoich postach jest tyle mądrości życiowej...tyle cennych uwag i wskazówek...w większości bardzo trafnych... podziwiam i zawsze chętnie czytam! Dziękuję!
nałóg
Posty: 3318
Rejestracja: 30 sty 2017, 10:30
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: nałóg »

Najpierw osioł był przerażony i ryczał......... jakoś tak znana postawa....
Potem była BESILNOŚĆ....... tez znana postawa.....
Następnie Akceptacja....... że śmieci życia spadają na grzbiet......
W efekcie zajęcie się sobą i mimo spadających śmieci otrząsanie się z nich.....czyli praca nad sobą i ze sobą.....
Wdrapywanie się coraz wyżej wykorzystując te kolejne warstwy śmieci..... czyli rozwój......
By wreszcie wyskoczyć ze swojej studni uzależnienia, poczucia skrzywdzenia, zranień, własnego "MNIE" i potruchtanie ....dokąd?
KU PEŁNI ŻYCIA.......

PD
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Caliope »

Minu, przytulam. Ja dziś nie wytrzymałam, bo mąż przede mną zamknął kartę w komputerze. Poszło, a miałam siedzieć cicho. Były wrzuty o głupoty, ale też konstruktywna rozmowa i przyjął do wiadomości że ja nie chcę rozwodu. Musimy być tetaz bardzo silne, Bóg wie jak wszystko pokierować.
Minu
Posty: 78
Rejestracja: 14 wrz 2019, 17:21
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Minu »

Caliope...również mocno przytulam. Doskonale wiem,czego teraz doświadczasz...Są to bardzo trudne momenty i emocje. Szczególnie po takich wyczerpujących rozmowach i kłotniach. Ostatnio z mężem przerobilismy ich bardzo wiele...Jeśli chodzi o podejrzenia o zdradę to niestety jest to bardzo trudny temat. U nas też nieustannie sie przewijał i teraz mocno tego żałuję...ja naprawdę straciłam do męża zaufanie a moje podejrzenia sprawiły,że mnie znienawidził i ciągle powtarzał,że ja już mu nigdy nie zaufam...Ale jednoczesnie bardzo często towarzyszyło mi dziwne przeczucie...że coś jednak nie gra...Ja męża na niczym nie przyłapalam...i potem tylko się kompromitowalam w jego oczach po kolejnych moich odkryciach...Do myślenia ciagle dawal mi fakt, ze zablokował telefon, zalozył haslo na laptopie, bardzo pozne powroty, wyobcowanie a potem wieczorne stukanie w klawiaturę...Ale czy wiedza o potencjalnej kowalskiej by cos zmienila?...Myśle,że nie...Moze tylko tyle ze mialabym wytlumaczenie na niektore z zachowań męża...może czulabym sie odrobinę mniej winna...ale z tą wiedzą byloby na pewno jeszcze trudniej... Mój mąż zabrał dzisiaj kolejną partię ubrań...ciężko się na to wszystko patrzylo ale robił to już drugi raz i chyba lepiej to znioslam. Przy czym za 1 razem zabrał tylko niewielką torbę i ze łzami w oczach powiedział ze przeprasza ale musi odpocząć przez jakiś czas...Wtedy czułam,że wróci...Tym razem jest zupełnie inaczej...zabrał już prawie wszystko i nawet się nie odwrócił jak wychodził...tylko rzucił,że jak najszybciej musi złożyć tez pozew...Jedyne czego nie mogę pojąć wiedząc że jest dobrym człowiekiem to to,że zostawił nas same w miescie,bez rodziny i w czasie tej epidemii. Gdzie wie,że bedzie mi samej bardzo ciężko to wszystko ogarnąć...Ale to tylko świadczy o tej jego niedojrzalosci i braku odpowiedzialności za drugiego czlowieka...z tym był u niego zawsze kłopot:(...Czego dzisiaj najbardziej żałuję? Że po 1 powrocie absolutnie nie wykorzystaliśmy danej nam szansy...Dobre trwało raptem 3 tygodnie a potem każdy wrócił na swoje dawne tory...do swoich schematów, zachowań. Przez ten czas towarzyszyły nam nieustanne żale,pretensje...Teraz jestem pewna,że nie byliśmy gotowi na ten powrót,my nie przepracowaliśmy nic albo tylko ułamek tego co trzeba było w sobie naprawić żeby móc coś budować:( Chodź powiem Wam szczerze ,że coraz częsciej myślę o tym czy my w ogóle do siebie pasujemy,czy powinniśmy być razem...Nas najmocniej poroznila też największa z miłości męża..czyli rodzinny dom,gospodarstwo i rodzice. On po prostu nie był szczęśliwy w tym miejscu w którym do tej pory był, żył, pracował...on dusil sie w mieście i pomału umierał...Ciągle teraz powtarza,że żył w zakłamaniu...ze żył w niezgodzie ze sobą...że był nieszczery...Ale niestety konsekwencje tego ponosimy my wszyscy... Nie wiem,jak potoczą się nasze dalsze losy...naprawdę nie wiem... ale modlę się o pokój w sercu żeby to wszystko udało się przetrwać.
A Ty Caliope musisz naprawdę się wyciszyć i nie prowokować niepotrzebnych,trudnych rozmów...one tylko Was wyniszczają...nie jest to łatwe ale na pewno możliwe...Trzeba tylko znaleźć na siebie sposób...
Małgorzata Małgosia
Posty: 306
Rejestracja: 05 wrz 2019, 14:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Małgorzata Małgosia »

Minu, kolejny raz czytam jakby o moim mężu i moim małżeństwie. Nikt nie jest do siebie dopasowany, dwie połówki pomarańczy to mit. Dlatego każde małżeństwo to ciężka praca obu stron. Spodobała mi się myśl, zgadzam się z nią i pomaga mi iść do przodu: w małżeństwie każdy jest odpowiedzialny za swoje 50%. "Niedopasowanie" jest wtedy moim zdaniem, gdy ktoś nie chce wziąć odpowiedzialności za tą swoją część, swoją "pracę w polu".
Czy przed ślubem też było między Wami to "niedopasowanie"? Wtedy każdy chętnie obrabia swoje 50%...
"Ty zaś powróć do Boga swojego - strzeż pilnie miłości i prawa i ufaj twojemu Bogu!" (Oz 12, 7).
Jezu ufam Tobie.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Triste »

Minu pisze: 02 kwie 2020, 23:13. Mój mąż zabrał dzisiaj kolejną partię ubrań...ciężko się na to wszystko patrzylo ale robił to już drugi raz i chyba lepiej to znioslam. Przy czym za 1 razem zabrał tylko niewielką torbę i ze łzami w oczach powiedział ze przeprasza ale musi odpocząć przez jakiś czas...Wtedy czułam,że wróci...Tym razem jest zupełnie inaczej...zabrał już prawie wszystko i nawet się nie odwrócił jak wychodził...tylko rzucił,że jak najszybciej musi złożyć tez pozew...Jedyne czego nie mogę pojąć wiedząc że jest dobrym człowiekiem to to,że zostawił nas same w miescie,bez rodziny i w czasie tej epidemii. Gdzie wie,że bedzie mi samej bardzo ciężko to wszystko ogarnąć...Ale to tylko świadczy o tej jego niedojrzalosci i braku odpowiedzialności za drugiego czlowieka...z tym był u niego zawsze kłopot:(...Czego dzisiaj najbardziej żałuję? Że po 1 powrocie absolutnie nie wykorzystaliśmy danej nam szansy...Dobre trwało raptem 3 tygodnie a potem każdy wrócił na swoje dawne tory...do swoich schematów, zachowań. Przez ten czas towarzyszyły nam nieustanne żale,pretensje...Teraz jestem pewna,że nie byliśmy gotowi na ten powrót,my nie przepracowaliśmy nic albo tylko ułamek tego co trzeba było w sobie naprawić żeby móc coś budować:( Chodź powiem Wam szczerze ,że coraz częsciej myślę o tym czy my w ogóle do siebie pasujemy,czy powinniśmy być razem...Nas najmocniej poroznila też największa z miłości męża..czyli rodzinny dom,gospodarstwo i rodzice. On po prostu nie był szczęśliwy w tym miejscu w którym do tej pory był, żył, pracował...on dusil sie w mieście i pomału umierał...Ciągle teraz powtarza,że żył w zakłamaniu...ze żył w niezgodzie ze sobą...że był nieszczery...Ale niestety konsekwencje tego ponosimy my wszyscy... Nie wiem,jak potoczą się nasze dalsze losy...naprawdę nie wiem... ale modlę się o pokój w sercu żeby to wszystko udało się przetrwać.
A Ty Caliope musisz naprawdę się wyciszyć i nie prowokować niepotrzebnych,trudnych rozmów...one tylko Was wyniszczają...nie jest to łatwe ale na pewno możliwe...Trzeba tylko znaleźć na siebie sposób...
Bliskie jest mi to co piszesz.
Ja też to przeżyłam na własnej skórze.
I dziś już wiem z perspektywy czasu że jest to świadome i zaplanowane, przemyślane działanie.
I znikają wszystkie sentymenty, człowiek przestaje się liczyć.
Musisz być zdana tylko na siebie. Musisz być zdana tylko na siebie.

To kolejny schemat działania jaki zauważam u mężczyzn - najpierw wyprowadzę się tylko trochę a potem już całkiem bez skrupułów zabiorę wszystko nie oglądając się na siebie.

Ściskam :*
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: tata999 »

Triste pisze: 03 kwie 2020, 6:49 To kolejny schemat działania jaki zauważam u mężczyzn - najpierw wyprowadzę się tylko trochę a potem już całkiem bez skrupułów zabiorę wszystko nie oglądając się na siebie.
To nie kwestia płci i bycia mężczyzną, a bycia pogubioną osobą - zdrajcą lub zdrajczynią.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: tata999 »

Minu pisze: 02 kwie 2020, 23:13 Ciągle teraz powtarza,że żył w zakłamaniu...ze żył w niezgodzie ze sobą...że był nieszczery...
Lista Zerty podpowiada, żeby m.in. nie wierzyć w słowa.
Triste
Posty: 445
Rejestracja: 11 kwie 2019, 9:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Triste »

tata999 pisze: 03 kwie 2020, 8:46
Triste pisze: 03 kwie 2020, 6:49 To kolejny schemat działania jaki zauważam u mężczyzn - najpierw wyprowadzę się tylko trochę a potem już całkiem bez skrupułów zabiorę wszystko nie oglądając się na siebie.
To nie kwestia płci i bycia mężczyzną, a bycia pogubioną osobą - zdrajcą lub zdrajczynią.
Wiesz, masz rację...to nie zależy od płci.
Minu
Posty: 78
Rejestracja: 14 wrz 2019, 17:21
Płeć: Kobieta

Re: Prośba o pomoc...czy walczyć o małżeństwo wbrew woli męża?

Post autor: Minu »

Tata999, chciałabym żeby tak było...że zgodnie z listą Zerty są to mimo wszystko wypowiedziane kłamstwa w tym męża całym skrzywdzeniu i zagubieniu...Niemniej jednak wypowiedziane, wychwycone i zapamiętane...
Szukam teraz jakiejś zdrowej równowagi...żeby jednocześnie poukładać swoje sprawy, żeby się jakoś tam wygrzebać z tej 'sterty śmieci'...a jednocześnie przy tym całym zranieniu i skrzywdzeniu kochać tego mojego męża i nadal modlić się za niego,za nas i nasze małżeństwo...
ODPOWIEDZ